Czasem odwiedzam mniejsze mieściny, oczywiście w celach turystycznych. Tak też się stało 2 tygodnie temu. Piękna wiosna nastała, więc pora otworzyć sezon. Na pierwszy cel obrałem sobie Kalisz. Najstarsze miasto w Polsce, kiedyś duże miasto wojewódzkie. Teraz liczba ludności spadła już poniżej 100 000.
Ciekawostka: Kalisz pojawił się w komiksach DC podczas Flashpointu. To tutaj rozłożył się cyrk Graysona.
Gdy szybko obskoczyłem turystyczne punkty, skupiłem się na zwiedzaniu jako nerd. Odwiedziłem fajny sklep z grami, bogaty w figurki i masę retro. Postanowiłem zrobić coś jeszcze.
Podczas niesławnej dyskusji o kolekcjach, gdzie jej zwolennicy obrzucali mnie błotem i zrównywali z austriackim kompozytorem, ktoś bardzo starał się udowodnić, że kolekcje są ratunkiem dla mniejszych miejscowości, całkowicie zapomniane przez rynek komiksowy. A właśnie w takiej byłem i postanowiłem zobaczyć jak to wygląda na prawdę. Odwiedziłem więc dwa punkty prasowe na głównej ulicy. Punkt prasowy to teraz bardziej sklep ze wszystkim, a prasa jest tylko dodatkiem, ale i tak miały nieźle wyposażone półki. I jedyne co tam znalazłem z kolekcji, to... samochody Szybcy i Wściekli do składania. Księgarni tam też w centrum Kalisza żadnej nie widziałem, więc też nie miałem gdzie sprawdzić czy tam są komiksy.
Przełom w moich badaniach pojawił się pod koniec dnia. Dworzec w Kaliszu jest na peryferiach, zaraz za osiedlami mieszkaniowymi. I obok tego dworca powstała sobie galeria. Niewielka, do tych w Poznaniu nie ma startu, ale idealna na potrzeby mniejszego miasteczka. W środku wszystkie znaczące marki sklepów, była nawet księgarnia znanej sieci (bez komiksów) oraz Empik.
Do galerii wszedłem godzinę przed odjazdem pociągu i zobaczyłem tam niesamowite skupienie młodzieży. Wszędzie nastolatki. Na improwizowanym amfiteatrze, stanowiącym element małej architektury budynku, nawalone było nastolatków jak gołębi na krakowskim rynku. Niby oczywiste, że nastolatki pojawiają się w galeriach, ale tam proporcje były takie, że od razu można było dostrzec kto dominuje. Dlaczego w ogóle o tym piszę? Bo przecież to jest idealna grupa docelowa, która chodzi do kina na filmy Marvela (kino Helios oczywiście również jest w tej galerii). To oni są przyszłością naszego rynku komiksowego i od nich wiele zależy kiedy pokolenie TM-Semic przestanie już gromadzić dobra.
Piątkowe popołudnie. Godzina 17:00, ta poważna galeria w mieście skupia na sobie całą uwagę młodego pokolenia. I czekając na pociąg, zaszyłem się w Empiku. Salon niewielki, ale ma wszystko co potrzeba. Półka na kolekcje także była i dzielnie promowała czytelnictwo w Kaliszu. Dobrze wyeksponowany Infamous Iron Man, do tego dwa różne tomy Transformers, komiks Star Wars w większych ilościach i Tytus, Romek i Atomek.
Ustawiłem się kawałek dalej, czytając prasę o grach. Obok były małolaty, które z zaangażowaniem przeglądały półkę z mangami. Pojawiały się nowe koleżanki i także z zainteresowaniem komentowały zawartość tomów. Mało tego. Jedna z dwóch sprzedawczyń, nie wiele starszych niż te dziewczyny, okazała się być ich koleżanką i od razu im ofiarowała, że może je kupić na siebie, z 15% rabatem, ale i tak lepiej przez stronę kupować, bo będzie jeszcze taniej. Przynajmniej wiemy, że młode mangozjebki z małych mieścin dzielnie napędzają rynek japońskich komiksów.
Po drugiej stronie były książki, a tam także była półka z komiksami, gdzie właśnie gmerałem. I wtedy stało się coś przełomowego. Do regału z komiksami przyszła sprzedawczyni, młoda panna, ledwo co szkołę średnią skończyła. Obok niej zainteresowana klientka, kobieta koło 40 lat. Sprzedawczyni szuka dla niej pożądanego towaru i nie może znaleźć. A klientka opowiada, że kupiła Tytusa, Romka i Atomka w Biedronce i chciałaby kontynuować czytanie tej serii. Panna sprzedawczyni rzuciła, że to pewnie towar ze zwrotów, takie czasem trafiają do Biedronki. Mi coś się zapaliła lampka w głowie, przecież już gdzieś widziałem ten komiks. Wróciłem więc na półkę z kolekcjami i wziąłem egzemplarz Tytusa. Zaniosłem kobietom, a sprzedawczyni zaskoczona, gdzie takie rzeczy leżą. Musiałem jej pokazać, że Empik, w którym pracuje ma także drugą półkę z komiksami.
Idąc na pociąg i obserwując młodzież na ławkach wokół galerii zdałem sobie sprawę z pewnego zjawiska. Wnioski jakie wyciągnąłem z tego dnia są takie, że dystrybucja prasowa nie uratuje już fandomu komiksowego w małych mieścinach. Dlatego ważne są odpowiednie regały w Empikach, ale także akcje w dyskontach, jak ta niedawna w Biedronce. Gry komputerowe od dawna są sprzedawane w Biedrze i Lidlach, sądzę że tutaj jest ciekawy kierunek na promocję komiksów. W Lidlu widziałem ostatnio stand z książkami i potrafię sobie wyobrazić taki z komiksami Marvel Fresh. Może kiedyś.