Komiksy uwielbiam za wiele rzeczy i żeby to miało jakoś ręce i nogi rozpisze w punktach
1.Różnorodność artystyczna, estetyczna. Komiks polegając na sztuce plastycznej może w wieloraki sposób przedstawić tą samą postać, otoczenie, świat przedstawiony. Groteska, realizm, pomnikowość, oniryzm,styl przywodzący na myśl kreskówki. Simon Bisley, Alex Ross, Dave Mckean, Darwyn cooke.To naprawdę bardzo elastyczne medium podobne w tym kontekście do animacji i gier wideo.
2.Narracja obrazem. Czasem jeden obraz może powiedzieć więcej niż tysiąc słów. Podoba mi się bardzo sugestywna siła narracji obrazem. Sam proces czytelniczy komiksu to coś zupełnie innego niż książka. Przy bardziej złożonym graficznie komiksie można w rysunkach szukać detali, przysiąść przy nich i absorbować je.
3. Opowiadanie historii o ogromnej skali niskim kosztem. Wiele rozbuchanych historii z kart komiksów zapewne kosztowałby krocie by odpowiednio je przenieść na ekrany. Tymczasem komiks daje twórcom dużo tańsze i skromniejsze środki ale zarazem pozwalające bez tak dużego wkładu finansowego opowiedzieć historie powalające rozmachem, ale też zawierające wiele dziwactw, które w filmie zwyczajnie by nie działały.
4. Zabiegi właściwe tylko dla komiksu. Eventy i tym podobne, zjawiska, które komiks wynalazł a inne media co najwyżej je luźno adaptują. Ba to same komiksy wytworzyły zjawiska właściwe dla komiksu, które z komiksu wyszły i ten komiks formowały. Superhero. Trudno mi sobie wyobrazić trykociarzy powstających w medium książkowym.
5. Różnorodność gatunkowa, eksperymenty i to nawet w głównym nurcie. Jasne mainstreamowe wydawnictwa to kupa szajsu, komerchy, ale pewne procenty to też odważniejsze i ambitniejsze pozycje. Przekrój gatunkowy jest szeroki i z samego superhero można nawet dostać historie obyczajową, horror, dekonstrukcje, komedie, fantasy, przypowieść, krwawą historię sensacyjną. Tymczasem odpowiednik filmowy, luźne ekranizacje komiksów prezentują dużo większa zachowawczość, wbijanie się w jeden określony schemat.
6. Romans kultury niskiej z wysoką. Niby to tylko historie obrazkowe, ale istnieją takie, które które absolutnie wyciskają z tego medium wszystko co najlepsze. Co mam na myśli? Choćby Alana Moore'a, Neila Gaimana piszących scenariuszowo komiksy na poziomie bardziej wymagającej literatury. Gartha Ennisa, który serwuje odbiorcy krwisto- ironiczny koktajl ala Tarantion. Granta Morrisona z jego psychodeliczną manierą. Utalentowanych twórców, którzy potrafią wykrzesać z komiksu coś więcej i nadać mu swoistej magii trochę tutaj jest.