Nie wiem, nie chce mi sie jakos głeboko nad tym wszystkim zastanawiac, ale wydaje mi sie, że nie widzialem jeszcze posta ani innej informacji pochodzacej od osoby, która kupiła jeden z tych ekskluziwow Libertago i stwierdzila, że to były pieniadze wyrzucone w błoto.
Całkiem sporo widziałem Thorgali, których kupujący się pozbywali (była nawet wspaniała oferta za 1200 zł - jedyny swego rodzaju unikat), a teraz rozpoczyna się sezon wyprzedaży Szninkla. Już widziałem jakąś ofertę. Czekaj, czekaj, czy to nie oznacza, że jak za moment ma pojawić się wersja ekonomiczna tego tytułu, to potencjalni nabywcy ekskluzywnej wersji nie uznali, że jednak wywalili pieniądze w błoto i chcą odzyskać najwięcej, jak się da i kupić tańszą wersję? Ja tak to odczytuję.
Na podstawie tych wszystkich dyskusji odnosze wrazenie, ze tak naprawde najwieksze narzekanie generuja osoby, ktore tych komiksow nie kupily i, co wazniejsze, nie kupilyby ich nawet wowczas, gdyby tych wpadek nie bylo.
A widzisz, tu jest całkiem sympatyczna sytuacja. Jak to się mówi, na pochyłe drzewo to i Salomon nie naleje, a Libertago się to udało. Bo ogłoszenie wykorzystania starego, niedoskonałego tłumaczenia, w dodatku zrobionego przez czterech tłumaczy, w którym były błędy, nawet pomimo obietnic ich poprawienia, nie napawa optymizmem. I w tym przypadku, nie mając nowego wydania w ręku, ale mając stare, można mieć zasadne wątpliwości i je w dyskusji wyrażać. Bo nasuwa się jeszcze jedno istotne pytanie. Czy wydawca do poprawienia błędów zatrudni korektora, który jedynie na sztywno poprawi oczywiste błędy językowe, czy zatrudni tłumacza-redaktora, który porówna tłumaczenie czterech poprzedników z francuskim oryginałem, wyłapie błędy w przekładzie, ujednolici wersję tłumaczenia (przy czwórce tłumaczy jednolitość tłumaczonych nazw może szwankować) i zadba o jego jak najlepszą jakość? Jak sam widzisz, wątpliwości jest więcej, niż można przypuszczać. Obawa o jakość to jedno, narzekanie na wygórowaną cenę to drugie.