Uff, wreszcie się przebiłem do końca. Ciekawa dyskusja tutaj wyrosła. Pozwólcie, że dorzucę swoje trzy grosze post factum.
Mam hałdę wstydu, ba! Górę jak nie pasmo górskie. Wynika to z 2 faktów - po pierwsze ostatnie lata były słabe dla mnie pod względem zdrowotno-psychicznym (co skutkowało małym czytelnictwem, często miesiącami nie mogłem się zabrać za jeden głupi tomik); po drugie ostatnie lata były mocne pod względem zarobkowym: w końcu stabilny dochód (co skutkowało większymi zakupami).
Drugiej połówki nie mam, więc tylko mama mi wypomina zakupoholizm, ale ze swoją kasą, na swoim mieszkaniu mogę robić to co chcę. I nikt tego nie kwestionuje.
Jak wyglądają liczby? Na chwilę obecną z 1502 mang mam przeczytane 36,15%, czyli trochę ponad 500. Ergo: mangowa kupka wstydu to niecałe 1000 tomików. Z komiksem zachodnim jest i lepiej, i gorzej. Lepiej, bo mam go mniej (560 szt.), gorzej bo niższy procent przeczytania (21,79%). Czyli za mną 120 pozycji, zostało 440 tomów (z czego 70 to kolekcja Conana i 130 to niezal, który czyta się szybko).
A jeszcze w 2018 na 590 mang przypadało 42,88%
nieprzeczytanych (czyli niespełna 300). Komiksy to już w ogóle bajka, bo na 73 pozycje
nieprzeczytanych było 64,32%. Niby dużo, ale to jednak zaledwie niespełna 50 tomów.
Do czego dążę - dużo nakupowałem, ale nie miałem mocy czytać. Teraz wychodzę na prostą i mam zamiar sukcesywnie zmniejszać "kupkę"
wstydu.
Co jeszcze... A! Zasady. No... staram się jakieś wdrożyć
Np. nie chcę przekroczyć 100 zbieranych w danym momencie serii (obecnie 98
). Czytam kompletne serie, więc z coraz większym oporem rozpoczynam on-goingi. Liczę ile serii zamykam - w tym roku 11 "starych", które zacząłem zbierać przed 2021 i 11 serii "nowych", czyli takich które zacząłem zbierać w tym roku (a liczę serie za zamkniętą jak mam kupiony preorder na ostatni brakujący tom); Oprócz tego zakupiłem 266 one-shotów. Pierwszeństwo w zakupach mają tomy domykające już otwarte serie. Czytam zaczynając od najdłuższych serii (dziś skończyłem 25cio tomowego Soul Eatera i przerzucam się na side-story z uniwersum, czyli 5cio tomowego Soul Eatera NOT!), przeplatając je na zmianę z krótszymi i zachodnimi. Rodzi się we mnie nowa zasada: czytać zaraz po kupieniu jednotomówki. Także zasad od groma.
Ile wydaję...? Za dużo
A tak na serio - wynajmuje pokoje w swoim mieszkaniu, więc czynsz i rachunki odpadaj; jem mało bo tak mam; kredyty (Allegro Pay) w większości na komiksy... I tym sposobem nie zarabiając nawet najniższej krajowej wydaje ponad 1k miesięcznie. I dobrze mi z tym. Mangi (zwłaszcza Waneko) to jednak solidna inwestycja.
Skąd mam dokładne dane liczbowe? EXCEL! To jest błogosławieństwo! Mam kolumnę z wydawnictwem, potem tytułem. I kolejne: kategoria (manga komiks, zagraniczny, LN, etc.), status w kraju oryginalnym (on-going, complited), ilość tomów tytułu, wydanych w Polsce, posiadanych na półce, zapreorderowanych. Na tej podstawie wylicza ile jeszcze tomów mam kupić by skompletować serię, a ile z nich jest już wydanych. Mam też kolumnę z ilością przeczytanych tomów oraz z oceną. Co dla mnie wyjątkowo ważne - jest też pion odpowiadający za położenie tytułu w księgozbiorze (np. D5-II oznacza 4ty regał, 5tą półkę, rząd 2gi). Nowością jest też wyliczenie kiedy dany tytuł zacząłem i zakończyłem kupować. Na tej podstawie wyliczam wszelkie statystyki.
Jestem bardzo skrupulatny. Droga każdej pozycji wygląda następująco: w momencie zamówienia wpisuję ją na listę wraz z numerem tomu. W momencie opłacenia zamówienia wpisuję datę, w momencie wysyłki wpisuję kolejną datę (przydaje się by monitorować, czy jakaś przesyłka gdzieś nie zaginęła), kiedy pozycja dociera do mnie wpisuje ostatnią datę i kładę na półkę "nowości". Pod koniec miesiąca robię foto i wrzucam podsumowanie na forum.waneko.pl (na to też będę wrzucał, ale najpierw chcę obfocić całą kolekcję i założyć odpowiedni temat). Na koniec ustawiam tomiki na ich docelowych miejscach na półkach.
Każde wydawnictwo ma swój kolorek w tabelce. Kolorki są gradientowane: najjaśniejszy dla serii trwających, jasny dla zakończonych które jeszcze zbieram, ciemny dla kompletnych na półce i najciemniejszy dla już przeczytanych.