Najlepszy jest ten wschodnioeuropejski klimacik. Wioski po kolana zasypane śniegiem, jakieś karczmy, klezmerzy grają na weselu lub czyichś urodzinach, wspaniale zarysowani bohaterowie, świetne dialogi, opowieści w opowieści. To jest tak jakbyś cały czas siedział w tej klimatycznej karczmie na początku Nieustraszonych pogromców wampirów lub w Pod rozbrykanym kucykiem z Wyprawy w tłumaczeniu Marii Skibiniewskiej, ktoś by ci donosił piwo, sluchałbyś sobie karczemnej muzyki i opowieści i mógłbyś stamtąd w ogóle nie wychodzić. Nigdy.