Tak się wczoraj szwendałem przed pracą po jednym z Empików w Poznaniu i rzuciłem jak zwykle okiem na regał z tabliczką "komiksy dla dzieci" (wbrew pozorom wydaje się ich sporo w naszym kraju - po prostu większość wydawnictw ma słabszą promocję niż. np. Egmont). Nagle słyszę wymianę zdać matki z dzieckiem (może 7-8 letnim): "- No, umawialiśmy się na jakiś komiks ale żeby to było jakoś związane z tym co teraz czytasz a to nie jest jakoś specjalnie wartościowe, moim zdaniem... - Ależ mamo - woła pociecha machając trzymaną w dłoni skromnych rozmiarów książeczką - to jest naprawdę zabawne! - Ale komiks powinien być, owszem, zabawny, ale nie GŁUPKOWATY, jak to coś." Jaki to był konkretnie tytuł, nie wiem. Trochę mi się żal zrobiło tego dziecka, ale tak jak część z nas była w dzieciństwie chroniona przed tą ogólnie śmieciową literaturą jaką w ogólności jest komiks, tak obecnie kolejne dziecko zostało szczęśliwie obronione przed czerpaniem przyjemności z komiksu niewłaściwego o prawdopodobnie niskiej wartości edukacyjnej :-) "Ja ci k... dam czytać komiksy, które TOBIE sprawiają przyjemność!" ;-)