Stron z gęstym rastrem rysunkowym jest niewiele (ok. 30 stron), dlatego postanowiłem zrobić dla nich retusz od nowa, ręcznie, bez używania filtrów. Zajmuje to kilka razy razy więcej czasu, ale efekt jest taki jak na załączniku niżej. Większość komiksów ma prostą kreskę, bez rastrowania, i na nich ćwiczyłem filtry, zanim ustaliłem standard, który nie sprawdził się w przypadku tego akurat komiksu. Nazywanie tego „kleksami” albo „efektem ksero” to mocna przesada. Grafika po prostu była zmiękczona dla wygładzenia kreski a następnie wyostrzona, przez co komiksy z prostą kreską wyglądają prawie tak samo jak materiały wyjściowe, ale gdy jest gęsty rasterek (kreski) wtedy detale się zgubiły. Dlatego dla komiksów z prostą kreską użyję dotychczasowych filtrów, a dla komiksów z gęstym rastrem kreskowym retusz zrobię ręcznie. Poniżej próbka ręcznego retuszowania. Przyciemniłem kreskę i ręcznie wyretuszowałem plamki i niedodruki.
Podsumowując i odpowiadając na uwagi i propozycje:
1. Nie będzie umyślnych przybrudzeń, niedodruków i „plam drukarskich” na planszach, bo chcę by była wyraźna czarna kreska na białym papierze - by plansze były jak najbardziej zbliżone do oryginalnych, odręcznych plansz autora (a nie niedoskonałego druku).
2. Papieru kremowego nie będzie, bo jest drogi. Nakład jest mały (na razie zamówień na 65 egz.) i trzeba optymalizować koszty by cena była „do udźwignięcia” dla wszystkich zamawiających, i aby wydawca coś zarobił (nie poniósł straty). Będzie biały papier offsetowy.
3. Plansze z gęstym rastrem rysunkowym, z licznymi detalami, wyretuszuję ręcznie (od nowa), a te z kreską „prostą jak drut” z użyciem filtrów. Mógłbym ze wszystkimi planszami się tak bawić, ale podrożyłoby to mocno koszty pracy (najwięcej czasu zajmuje retusz). Stąd ten kompromis. Komiks zamiast 90 zł kosztowałby np. 320 zł, a różnica „detali” w druku byłaby niewielka.