Ogarniania komiksowych westernów ciąg dalszy
. Po mile spędzonym czasie z
Do ostatniego na warsztat wziąłem znacznie grubszy album, a mianowicie
Bouncer, jak do tej pory najdroższy komiks w moich zbiorach*.
Było to jednocześnie moje pierwsze spotkanie z Jodorovskym i niestety nie należało do najszczęśliwszych. Wprawdzie fabuła opowiada o takim Dzikim Zachodzie jakim chciałbym widzieć w każdej inscenizacji: wszechogarniający brud, przemoc i seks. Ludzie na wskroś prawi i niewinni są jedynie tłem, a nawet jeśli zaczynamy już im ufać, to okazują się zwykłymi oprychami (jak Indianin pomagający Sethowi) lub osobami skrywającymi mroczną tajemnicę (jak nauczycielka Evelyn / wdowa Carolyn). Królują natomiast magnaci pragnący zagarnąć jak największe połacie ziemi, sprzedajni włodarze miasta, dziwki (i to bynajmniej nie takie o złotym sercu) i cała masa najprzeróżniejszych łajdaków i morderców, nawet wśród dzieci. Rónież sam główny bohater nie jest bez skazy i bardzo daleko mu do postaci kreowanych przez Johna Wayne'a. Świat przedstawiony przez Jodorovsky'ego jest na wskroś brutalny, dzięki czemu fascynuje i urealnia snutą opowieść. W końcu nazwa "Dziki Zachód" nie wzięła się znikąd.
I tyle jeśli chodzi o pochwały. Autor poległ natomiast w sferze uczuciowej; kiedy przychodzi opowiadać o fascynacji pomiędzy kobietą i mężczyzną czy miłości pomiędzy rodzicami i dziećmi wszystko jest pisane jakby palcem na wodzie, zbyt trywialne i infantylne. Wszystko dzieje się błyskawicznie, bez żadnej podbudowy, przez co zachowanie poszczególnych bohaterów jest zupełnie niewiarygodne. Dylematy moralne oraz rozterki i uniesienia miłosne to zdecydowanie najsłabszy motyw całego albumu.
Sama opowieść także nie zachwyca, ma sporo dziur fabularnych i choć sceny akcji zostały rozpisane i rozrysowane w dynamiczny sposób, to jednak w trakcie lektury czuć niedosyt, zgrzyt, jakby coś do siebie nie pasowało.
Wydanie tego komiksu w tak wielkim formacie jest oczywiście miłe dla oka i fajnie prezentuje się na półce, ale jednak wydaje mi się, że rysunki Boucqa nie potrzebują tak znacznej ekspansji. Owszem są solidnie nie można mieć do nich zarzutu, ale w ogóle nie straciłyby na mniejszym formacie.
Moja ocena 5/10.*Biorąc pod uwagę aktualne podwyżki zapewne niedługo się to zmieni