Jako uzupełnienie dla wkręcania młodych w komiks proponowałbym wcisnąć tych wszystkich zagranicznych artystów na kilka lekcji plastyki rocznie (kolaże ala McKean, BW wg Andreasa, kolorowanie w stylu Rossa,... ).
O, to jest dobry pomysł na wykorzystanie komiksu jako lektury lub środka dydaktycznego. Pamiętam jak w 6. klasy podstawówki robiliśmy jednostronicowy komiks nt. Bożego Narodzenia.
Pamiętam jak będąc na II st. AS-u na kierunku malarstwo przyniosłem
Rogatego boga Studia Lain dla znajomego i mój wykładowca z jednej pracowni, na której byłem, dojrzał komiks. Następnego dnia analizował mi warsztat Bisleya zachwalając jego znajomość rzemiosła (BTW nie wiedział kim jest Biz. Z kolei twórczość Rosińskiego zna bardzo dobrze) i jak patrzył na poszczególne panele mówił, że spokojnie nadawałyby się na jakiś obraz na galerii. I kazał mi zastosować kolorystykę do obrazu, który właśnie robiłem
. Pod koniec z czystej ciekawości spytał się, ile takie komiksy kosztują.
Potem przyszedłem do tego samego wykładowcy z
Punisherem: Kręgiem krwi, gdyż nurtowało mnie jak zostały zrobione okładki (a facet ma szeroką wiedzę specjalistyczną). Wyjaśnił mi, że to robota aeografu i potem znowu rozgadał się nt. kolorystyki w regularnych rysunkach Zecka chwaląc jak dobre ze sobą współgrają kolory i kazał mi zastosować podobne w kolejnym obrazie.
Wracając do szkół kształcenia ogólnego to też zależy od nauczyciela i jego stosunku do medium komiksowego. Jak byłem w liceum plastycznym to nauczyciele krzywo patrzyli na inspirację komiksem. Z kolei ASP promujące różnorodność i indywidualizm patrzą przychylniejszym wzrokiem na komiks i zachęcają do medium. Raz dziekan (niemłody człek) kazał mi się przyjrzeć pracom Franka Millera, gdy przygotowywałem się do dyplomu z licencjatu polegającym na syntezowym czarno-białym rysunku. Choć pamiętam jak startowałem na magisterkę (dalej kierunek malarstwo), to wykładowcy zdziwili się, że myślę o przyszłości związanej z komiksem przyjmując założenie, że to medium podchodzące pod grafikę
.