Trochę poczytałem Internety i nie dość, że to nie jest album z ilustracjami, o których od lat marzy sporo osób z polskiego komiksowa, to jeszcze nie jest to Frankenstein tylko jego kontynuacja. Dla mnie nawet lepiej, bo Frankensteina już znam z książki i genialnej ekranizacji z 1994 roku. Fajnie, bo miałbym tak samo jak z Draculą, że czytałem książkę i widziałam znakomitą ekranizację z 1992 i jakoś na razie nie chce mi się czytać komiksu, choć kupiłem. A tutaj ma być kontynuacja, czyli inna historia i od razu przeczytam.