Pisalem o tym kilka razy, ale co tam, napisze raz jeszcze - najlepsze komiksy z Batmanem to te spoza glownego continuity. Oczywiscie upraszczam, bo wiele genialnych tytulow z gackiem ukazalo sie takze w glownej serii. Jednakze, zawsze wolalem pojedyncze, zamkniete historie niz ciagnace sie miesiacami tasiemce typu Knightfall czy No Mans Land. O nowych runach nawet nie wspominam, bo zwyczajnie ich nie czytam. Tytuly z Nietoperzem, ktore cenie najbardziej to komiksy z twistem, w innych okolicznosciach przyrody i najlepiej bez pomagierow z bat rodziny. Wczoraj skonczylem najnowsza pozycje z linii Black Label - The Bat-Man: First Knight gdzie autorzy wrocili do korzeni postaci i pierwszych zeszytow, w ktorych sie pojawil. Doslownie. Akcja dzieje sie wlasnie w latach czterdziestych, swiat pozera 2 wojna, Ameryka zmaga sie wielka depresja ekonomiczna, a na ulicach Gotham pojawia sie zamaskowany msciciel. Brzmi jak cos co slyszelismy i widzielismy setki razy, ale uwierzcie mi - takiego Batmana nie uswiadczyliscie. Wygladem przypomina swoj pierwowzor czyli ma wielkie, odstajace uszy, nosi krotkie fioletowe rekawiczki, do lania sie uzywa kastetu i nie posiada zadnych charakterystycznych dla niego gadzetow. Korzysta z cienia, nocy, mgly i peleryny. Dodatkowo, nie ma tu Alfreda, bat-jaskini, bat-mobilu i innych bat-costam. Idzmy krok dalej - jego wrogowie to ordynarni (no prawie, ale nie bede strzelal spojlerami) gangsterzy, zadne wymyslne dziwologi typu Joker, Kapelusznik czy Riddler. Co jeszcze? Ten tytul ma klimat. Niepowtarzalny, wylewajacy sie z kolejnych stron budowany dzieki realistycznym rysunkom, super kadrowaniu i niesamowitej, zywej kolorystyce. Tworza go takze slyszane co chwile komunikaty radiowe (ktore oczywiscie czytamy w glowie glosem z tamtej epoki), wycinki ze starych gazet, samochody, fryzury, ubrania i wszystko co charakteryzuje lata przedwojenne. Uzyty jezyk rowniez stylizowany jest na owczesny i przyznam, ze kilka razy zmuszony bylem posilkowac sie translatorem aby sprawdzic co dany zwrot oznacza. Doceniam takie zabiegi i chyle przed zarowno rysownikiem, jak i scenarzysta czola. Sama historia to typowe crime mystery, ktore wciaga i trzyma w napieciu do konca. Czy dorownuje szacie graficznej? Mysle, ze tak, chociaz nie nazwalbym jej najoryginalniejsza. Jest solidnie, czyta sie dobrze i nie zgrzyta zebami. Gackowy przeciwnik przez wieksza czesc opowiesci czai sie gdzies w tle, do osiagniecia swoich celow posluguje sie innymi, a jego tozsamosc pozostaje tajemnica. Sam Batman czy raczej Bat-Man jest, co tygrysy lubia najbardziej, detektywem, ktory uzywa przede wszystkim glowy, a dopiero pozniej piesci. Co prawda koncowka troszke rozczarowuje, ale nie przekresla calosci, bardziej na zasadzie - jest ok, ale moglo byc lepiej. Wspomnne jeszcze, ze First Knight jak na batmanowe standardy jest bardzo brutalny, wulgarny, a nawet co ciekawe - zawiera (co prawda, bardzo delikatna, ale jednak) scene lozkowa! Jakby nie bylo - to Black Label, wiec nie dla dzieci. Podsumowujac, FK to przyjemna alternatywa dla wiekszosci obecnie wydawanych nietoperzowych tytulow i mysle, ze warto dac mu szanse. To komiks, ktory swa oryginalnym podejsciem i porzadna realizacja zdecydowanie wybija sie ponad przecietna.