Lars Jensen, Gorm Transgaard, Knut Nærum, Tormod Løkling, Arild Midthun, Tony Strobl, Vicar i inni – "Niezwykłe losy Sknerusa McKwacza"Przeczytane przeze mnie w zeszłym roku "Pamiętniki Sknerusa McKwacza" Kariego Korhonena okazały się lekturą nad wyraz przeciętną, w związku z czym kolejny tom poświęcony tej postaci musiał swoje odczekać, zanim się za niego zabrałem. Ale jako że w tym roku trochę nadrabiam zaległości w kaczkach, również antologia poświęcona wujkowi Donalda w końcu trafiła na swoją kolej.
"Niezwykłe losy Sknerusa McKwacza" to przekrojowy materiał dotyczący przeszłości najbogatszego kaczora świata, zbierający historie od lat 60. do współczesności. Album sam w sobie zapowiadał się ciekawie, jednak jego struktura jest momentami problematyczna i niesie za sobą kilka wad. Ze względu na to, że zaprezentowane tu komiksy dzieli tak duży odstęp czasu, a ich autorzy różnią się podejściem do postaci, jak i jakością przedstawianych fabuł, całości doskwiera brak spójności i mocno nierówny poziom. Znajdziemy tu zarówno opowieści z czasów, gdy o Donie Rosie jeszcze nikt nie słyszał, a wątki z przeszłości Sknerusa były dopisywane dosyć chaotycznie i ewidentnie bez zamiaru tworzenia z nich czegoś więcej, jak i współczesne historie, z których część to kolejne uzupełnienia "Życia i czasów". Z obu grup można wyciągnąć coś wartego uwagi, obie mają też swoje bolączki. Niektóre komiksy bronią się rysunkami, inne scenariuszem, kilka to prawdziwe perełki, a część szwankuje pod każdym względem.
W grupie tych najbardziej udanych wymieniłbym pięć historii. Jednocześnie są to raczej te dłuższe, więc stanowią istotny fragment tej publikacji, dzięki czemu całość zyskuje w moich oczach. Za szczególnie godne zainteresowania uważam pomysłowe "15.10 do Indyczowa" Gorma Transgaarda, oryginalne i niejednoznaczne "Stare długi" Larsa Jensena, stanowiący pełen nawiązań hołd dla twórczości Rosy "Sknerus kontra Sknerus" Olafa Moriarty’ego Solstranda oraz dwa rozbudowane i bardzo ładne graficznie komiksy zespołu Knut Nærum, Tormod Løkling i Arild Midthun, czyli przywodzące na myśl klimaty Olivera Twista "Dawno temu w Szkocji" i najobszerniejsza w tomie "Długa droga", oba bez problemu mogące służyć za kolejne rozdziały dodatkowe "Życia i czasów". Każda z wymienionych fabuł odznacza się fajnym pomysłem, odmiennym stylem i własnym charakterem, a ich autorzy umiejętnie uderzają w nuty przygody, humoru, ciepła i nostalgii, którymi charakteryzują najlepsze opowieści o Sknerusie.
Poza tą piątką, jest też kilka innych solidnych pozycji. Generalnie bronią się właśnie takie nazwiska, jak Transgaard ("Wiatr w żagiel"), Jensen ("Efekt monety", "Fałszywy podpis") czy Nærum ("Matematyczny miś"). Na plus wskazałbym również pochodzące z lat 60. i 70. krótkie komiksy różnych autorów z ilustracjami Tony’ego Strobla, od których rozpoczyna się ten tom. Pomimo, że narysowane są naprawdę bardzo średnio, to sprawdzają się w nich te klasyczne scenariusze, dzięki czemu ich lektura jest przyjemna, humor całkiem niezły (zwłaszcza w historii "Zwekslowany"), a pierwsze w kolejce "Gdzie ten zapał?" jest dodatkowo istotne ze względu na to, że dało Rosie pewne podwaliny pod jego serię.
Przechodząc jednak do tych słabszych momentów, należy powiedzieć, że część zawartych tu komiksów jest okropnie przeciętna. Niektóre fabuły są niesamowicie pretekstowe, a postacie potrafią pojawić się znikąd, zaraz po tym, gdy ktoś po latach o nich wspomni, czego przykładami niech będą "Gra o wszystko", "Ładne kwiatki" czy "Czekaj na mnie". Zwłaszcza ten ostatni traci przez miałkie rozwiązania, bo większość czasu to całkiem fajna przygodówka, tymczasem zakończenie jest zrobione strasznie na odwal się i oparte o czyste deus ex machina. W niektórych przypadkach scenarzyści próbują na siłę dopisać coś do Rosy, czego efekty bywają nieprzekonujące ("W poszukiwaniu straconego filmu"), w innych zdają się niezbyt dobrze rozumieć postać Sknerusa, sugerując, że cały sukces w życiu oparł na szczęściu (Paul Halas w "Co by było, gdyby…") lub dodając jakieś dziwne motywy (Kela i Korhonen w "Klątwie szamana" – teraz nagle zaprzeczamy wydobywaniu złota w Klondike?). Kilka komiksów jest też zwyczajnie nijakich i pełni raczej rolę zapychaczy ("Kaczor i niedźwiedź", "Twoje życie" – to drugie zresztą bardzo umownie pasuje do tego zbioru).
Skupiłem się w większości na scenariuszach, jednak wizualnie także jest różnie. Spora część to taki solidny poziom kojarzący się z "Kaczorem Donaldem" (trzy historie figurują nawet jako po raz pierwszy opublikowane właśnie w Polsce), ale zdarzają się odstępstwa, tak w jedną, jak i w drugą stronę. Mamy wspomnianego Tony’ego Strobla, który prezentuje styl mocno taki sobie, a postacie w rysunkach Bena Verhagena ("Gra o wszystko") czy Korhonena ("W poszukiwaniu straconego filmu") są momentami potwornie koślawe. Dla przeciwwagi znajdziemy tu dopracowane i bardzo ładnie pokolorowane prace Arilda Midthuna ("Dawno temu w Szkocji", "Długa droga") czy Vicara (choć ten ma pecha, bo komiksy z jego grafikami są w większości średnie, aczkolwiek zilustrował też "15:10 do Indyczowa").
Podsumowując, album ten cierpi na wszelkie bolączki wynikające z faktu bycia antologią i od początku lektury towarzyszyły mi mieszane odczucia, które utrzymały się już do końca. Zaprezentowany tu materiał jest co prawda dosyć przekrojowy, jednak nierówny, co sprawia, że ogólna ocena "Niezwykłych losów Sknerusa McKwacza" jest według mnie w okolicach środka stawki. Ciężko mi powiedzieć, żeby była to pozycja obowiązkowa, natomiast trzeba zaznaczyć, że kilka komiksów jest tu bardzo dobrych i z nimi na pewno warto się zaznajomić. Jest tu też obecna wartość historyczna i okazja dla czytelnika, aby prześledzić, jak przez lata zmieniało się podejście do opowiadania o przeszłości McKwacza – co jak widać od początku było kuszącym tematem. Zbiór jest również szansą na zetknięcie się z twórczością szeregu autorów odpowiadających za te historie, których style potrafią się mocno od siebie różnić. Balansując za i przeciw, mimo wszystko istotniejsze są dla mnie te udane fragmenty, więc choć publikacja nie jest bez wad, myślę, że można zrobić dla niej miejsce w kolekcji.
Ważąc plusy i minusy, dla całości daję 6/10.