Przeczytałem ostatnio 3 komiksy ze świata Star Wars. Ostatni tom Star Wars Komiks to zamknięcie serii, naturalne kontynuacja poprzedniego tomu. Jest ok, wątki podomykane, graficznie przeciętna Star Wars, czyli rysunki, które nie zachwycają, ale nie powodują zgrzytania zębów. Dodatkowo otrzymujemy parę krótkich historii, które opowiadają o różnych bohaterach, np. DJ znany z ósmej części sagi czy rodzice Poe Damerona, jako dostawka mogą być, ale ich długość sprawia ze na jakieś ciekawsze rozwinięcie po prostu nie ma miejsca. Za samym cyklem jednak będę tęsknił.
Darth Vader Mroczne Wizje- pięć zeszytów, pięć historii, różne spojrzenia na ta kultową postać, z każdą historią mój entuzjazm się zmniejszał, jeszcze pierwsze jest epicka, ma ciekawą perspektywę Vadera jako bohatera, kolejna jest dość zabawna, jednak następne już niczym szczególnym się zbytnio nie wyróżniają, a można by pokombinować z forma, treścią. Strona graficzna jest bardzo rożna, bo za każdy zeszyt powierzony innemu artyście. Tu tez nie ma jakiś ciekawych stylów. Ze strony graficznej to chyba zapadł mi najbardziej w pamięć Vader jako halucynogenny koszmar. Tomik, który zdecydowanie można sobie odpuścić, chyba że bardzo się lubi Vadera.
No i doktor Aphra. Bardzo żałowałem ze nie dokończono poprzedniej serii, której parę tomików było jednymi z najmocniejszych punktów Star Wars Komiks. W końcu jednak otrzymaliśmy kolejną serie. I znowu jest dobrze. Mamy przygodę, poszukiwania skarbów, dość dobrze nakreślone nowe postacie, humor bohaterki też się przebija przez strony komiksu. Może to nie poziom jej poprzednich przygód, ale na pewno ten tomik czytało mi się najprzyjemniej. Inne tomy kończyłem w 2-3 wieczory, ten od razu wpadł cały. Graficznie ok, wizyta w ruinach nawet klimatycznie przedstawiona. Polecam tym, którym podobała się poprzednia seria, choć ta jest zdecydowanie lżejsza w odbiorze.
Niedawno skończyłem także cala sagę Metal Batmana, ale większość lektury była zbyt traumatyczna, bym wracał do niej w jakimś podsumowaniu. Po prostu cieszę się, że to już za mną. Snyder gone too far...