Ja nadal realizuję plan czytania polskich wydań Marvela w porządku mniej więcej chronologicznym, zaczynając od roku 2000 (wcześniejsze czytam wedle chęci w danym momencie
). Byłem już za Siege, ale cofnąłem się nieco i nadrabiam zaległości, czytając naprzemiennie - raz coś Marvela, raz coś innego. Przeczytałem Runaways z kolekcji SBM i wciągnęło mnie tak bardzo, że czym prędzej pobiegłem do biblioteki po resztę i doczytałem do końca pierwszej serii (czyli cały tom 1 Egmontu). Świetnie napisana historia, nie spodziewałem się, że tak mi podejdzie. Niby nastolatkowie w rolach głównych, ale napisane bardzo przyzwoicie i bez infantylizmów.
Przy okazji wziąłem "Historię bez bohatera / Dwadzieścia lat później" (typowy akcyjniak w stylu Van Hamme'a, zgrabnie i fajnie napisany, ale bez fajerwerków) oraz "BBPO 1946-1948" (świetne, właśnie czegoś takiego oczekiwałem - mniejszy koktajl wierzeń i legend, a więcej typowego horroru i s-f, z epizodyczną rolą Hellboya).
Teraz kończę 4 tom "New X-Men" od Morrisona (trejd "Planeta X" całkiem ok jak na zakończenie runu, ale "Nadchodzi jutro" już męczę - wydaje mi się to jakieś takie niepotrzebne i dobrze, że został mi tylko 1 zeszyt; wcześniejsze tomy podobały mi się dużo bardziej). Dziś zamierzam usiąść jeszcze do najnowszego Thorgala, a potem duet kończący kosmiczną klasykę Marvela, czyli "Domena Królów"/"Imperatyw Thanosa" (to już z WKKM). Następnie pewnie będzie trzeci "Fear Agent", bo zerka na mnie z wyrzutem z półki...