Zostało mi do przeczytania 15 tomów Conana z Hachette, ale jakoś nie mogę się zabrać (też tak macie?)Mnie zostało chyba 57 ::)
Ja ostatnio łyknąłem to co w podpisie. Czeka teraz na mnie Buddy Longway i W tajemniczym ciemnym lesie. Wtedy będę na bieżąco i zacznę rozglądać się co dalej.
https://wsjp.pl/index.php?id_hasla=43360
:)
Obiecuję sobie, że w końcu nadrobię Swamp Thing Moore'a, ale fajnie byłoby to mieć to w jakimś ludzkim wydaniu, pewnie coś w rodzaju Absolute, a tu już wchodzą tematy typu cena/dostępność...Sobie nie obiecuj tylko bierz się za to. Jak chcesz absoluty to pewnie drogo wyjdzie ale wydanie Egmontu jest niezłe. No i oryginalny tekst Moore'a jest naprawdę trudny - dużo (pseudo)naukowych terminów i sama narracja też w stylu pana z długimi włosami.
Swamp thing bronze age vol. 3, czyli początek serii, którą przejął Moore (w 20 numerze się to stało). Jak skończę to będę miał przeczytane wszystko z bagniakiem od początku do końca Moore'a.Właśnie biorę się za Bagniaka Moore'a. Przeczytałem ciekawy wstęp Weina o początkach serii i będę leciał tak 1 zeszyt dziennie w trakcie dojazdu do pracy.
Na razie relaksuję się przy adaptacji Lema po ostrym koszeniu trawy. :D
Ja jestem właśnie po Lucyferze i Sandmanie.
Zaczynam Prometheę, chyba jedyny Moore wydany w PL, którego jeszcze nie czytałem, mam bardzo wysokie oczekiwania, bo lubię te jego odjazdy bardziej nawet niż klasyczne fabuły.
zawsze tak robię z każdą serią po kupnie nowego tomu, że lecę z całością od początku i wcale mi się to nie nudzi - przede mną jeszcze osiem tomów
Crisis Zone Hanselmanna ..
Nigdy nie przypuszczałem, że przygody ekipy mnie ... zmęczą. (...)
Kupiłem w poniedziałek w antykwariacie na Piotrkowskiej w Łodzi i skończyłem przed chwilą. Zawsze myślałem, że nigdzie nie ma tylu księgarń i antykwariatów co w Krakowie. Tymczasem na samej Piotrkowskiej jest tego jakaś kosmiczna ilość i do tego świetnie zaopatrzona.
Moja przygoda z cyklem W poszukiwania ptaka czasu (zwanego w pierwszym wydaniu Pelissą od imienia głównej bohaterki) rozpoczęła się jakoś w wieku ośmiu lat.
Sapiens. Opowieść graficzna t.1: Narodziny ludzkości - o komiksie dowiedziałem się dopiero we wrześniu. Ktoś na forum napisał opis, który mnie zaciekawił. I okazało się, że trafnie. Dzięki, (niestety zapomniany) forumowiczu!
Sapiens to komiks napisany na podstawie popularnonaukowej książki "Sapiens" Yuval Noah Harariego. Zawiera pretekstową fabułę wykorzystaną do przedstawienia w ciekawy sposób historii ludzkości. A okazuje się to bardzo ciekawe. Zaczynamy od wyjaśnienia, z lekka filozoficznego, skąd się bierze cywilizacja, idziemy przez przedstawienie zalążków społeczeństwa czyli rodziny (i tego, jak różna była ich struktura), kultury i religii. A kończymy na czarnej stronie ludzkości.
To wszystko tylko początek, bo dalsze etapy rozwoju ludzkości zobaczymy w kolejnych dwóch tomach. Drugi w listopadzie, a na trzeci musimy poczekać do przyszłego roku, bo wtedy zostanie narysowany.
No, ten Blade Runner 2019 jest naprawdę super. Jego największą zaletą jest to, że tak znakomicie oddaje klimat filmów. Czułem że to ten sam świat. Mocne 8/10.Historia jest zamknięta w tym tomie, czy trzeba czekać na Blade Runnera 2029?
Czyli jak tytuł. Gorsze od S.?
Historia jest zamknięta w tym tomie, czy trzeba czekać na Blade Runnera 2029?Zamknięta. To są 3 miniserie po 4 zeszyty, które się łączą i kończą się właśnie pod koniec tego integrala. Ciężko powiedzieć co może być dalej. Historia jest zamknięta.
Przyznam kolegom, ze zgrzeszylem i sciagnalem z netu nielegalna translacje komiksu, ktorego upolowanie w komplecie, w dobrym stanie jest praktycznie niemozliwe. To znaczy jest, ale to koszt zdrowej nerki, wiec mam nadzieje, ze nie zlinczujecie. A co czytam? DEN Richarda Corbena. Chcialem to przeczytac od dawien dawna i w koncu znalazlem. Ale to zajebiste! Corben to klasa sama w sobie, wiec wszyscy ktorzy wiedza o co chodzi - wiedza o co chodzi. Bardzo oryginalne, momentami smieszne, momentami straszne, brutalne, a przede wszystkim nieprzewidywalne - w taki sposob mozna opisac przygody Dena w fantastycznym swiecie Nowherwhere. Czytam i jaram sie jak mlode, buzujace testosteronem, podrostki widzace pierwszy raz w zyciu gola babe. Super rzecz. I tylko szkoda, ze pewnie nigdy nie bede mial przyjemnosci posiadania tego w wydaniu papierowym.
6 błędów najczęściej popełnianych przez początkujących rysowników komiksowych można również przeczytać na issuu. Tak, to bardzo dobra rzecz!
https://issuu.com/tomaszbuc/docs/6_b____d__w_pl
Crisis Zone Hanselmanna ..
Nigdy nie przypuszczałem, że przygody ekipy mnie ... zmęczą. Komiks jest duży, gruby i zawiera jedną historię. Niestety ten format sie chyba nie do końca sprawdza w tym przypadku. Scenariusz to już nie kameralne opowiastki a przesadzony, karykaturalny splot coraz to mniej wiarygodnych wydarzeń. W sumie rozczarowanie.
Właśnie przeczytałem skanlacje tomu 3 serii "Marine".Dziękuję za info. Jestem właśnie w trakcie lektury 3 tomu. Cieszy mnie ten powrót do "Marine" po 30 latach. :)
Okazuje się, że miesiąc temu ktoś wrzucił do sieci całą serię po polsku (czyli tomy 3-9).
Wreszcie, po 30 latach będę mógł dokończyć lekturę serii, którą rozpoczął Pegasus!
A "Życie..." - każda strona to niespodzianka graficzna. Scenariusz to niesamowicie wciągająca i bardzo ciekawie podana historia czegoś, o czym miałem mgliste pojęcie i co do tej pory raczej nie wydawało mi się ciekawe. Sztos!
Czytam sobie "Życie i czasy Charliego Chan Hock Chye" i jak mi się wcześniej wydawało, że mam już swój komiks roku wybrany, tak teraz znowu zrobiło się zamieszanie na podium. Choć pewne jest jedno - Mandioca wygra. A "Życie..." - każda strona to niespodzianka graficzna. Scenariusz to niesamowicie wciągająca i bardzo ciekawie podana historia czegoś, o czym miałem mgliste pojęcie i co do tej pory raczej nie wydawało mi się ciekawe. Sztos!
Pierwszym moim komiksem tak chwalonego Taylora został Hellblazer i ....w moim przypadku zaliczył falstart. Słabizna, nie warto.Wg mnie jest lepsze niż to co było w runie Azzarello na przykład. Ale, że nie jest to arcydzieło, to fakt.
The Butchery - Basien Vives Niech wróci Vives z czasów Za Imperium. Poproszę.
Choć podejrzewałem, że może to błąd, skuszony promką na Ceneo nabyłem wielkie tomiszcze Doktor Strange. Przeczytałem tak około 1/4 komiksu i dalej nie potrafię, zęby aż bolą. To nie dla mnie, nie dostrzegam w tym komiksie NIC wartego uwagi, ani na poziomie rysunku, ani scenariusza. Rozumiem, że komiks adresowany był dla młodego odbiorcy, że twórcy byli pionierami, a my dziś jesteśmy rozpieszczani kolejnymi Moore`ami, Morrisonami czy Gaimanami, ale scenariusze są straszne, prostackie wręcz, brakuje choćby odrobiny drugiego dna, jakiejś przewrotności czy choćby humoru jak np. w Muminkach. I ten manieryczny Stan, który w posłowiu chwali się jak to wymyślił zaklęcie: "na moc Vishanti". Straszne
Odbiłem się skutecznie.
Interesujące, a ile tych den zauważyłeś w piątym tomie All-New X-men, szóstym Uncanny Avengers czy trzecim Action Comics?Żadnych. Nie czytałem.
Odpaliłem Marvel Unlimited i zacząłem czytać "Ultimate X-men". Po 20-kilku zeszytach stwierdzam, że podjąłem słuszną decyzję. Zdecydowanie nie potrzebuję mieć tego w papierze :)
Takie sobie czytadło niczym niewybijające się ponad przeciętne superhero. Denerwują nieustanne zmiany rysowników. Od realistycznych, przez bardzo cartoonowe, po nawet nieco mangowe. Totalny rozstrzał. To mocno wybija z rytmu.
Niestety ostatnio mam 5 minut dziennie na komiks, więc pewnie będę czytał do lutego, ale...
The City of Belgium (Jest zabawa) Evensa.
Jak na razie jestem zachwycony. Absolutnie cudowny. Rysunek jest wręcz oszałamiający i przyłapałem się na długim studiowaniu stron żeby nie przegapić smaczków i rozkoszować się trochę bardizej niz zwykle. A i czyta się świetnie. Dawno nie miałem takiej podjarki komiksem.
A ja jestem na komiksowym detoksie. Od paru tygodni nic nie mam do czytania. Czekam na dostawy blackfridayowe z NSC (Pacjent, zabij albo zgiń, snow blind) oraz gildii, m.in.: Styks, SOS dla szczęścia, Iliada.Po kilkutygodniowym poście rzuciłem się na dostawę z NSC i wciągnąłem przy weekendowych meczach zabij albo zgiń, snow blind, pacjenta (jest pod koniec top10 tego roku). Teraz czekam na Mort cinder, mity cthulhu i Pawełka Pionokio i na gildię gdzie chyba coś się zblokowało.
A trzeba znać Krucjatę żeby później przejść do Anihilacji, czy można sobie darować?
Można odpuścić, praktycznie się nie wiążą.Praktycznie się wiążą tylko Egmont tego nie wydał, ale Krucjaty nie trzeba czytać, żeby zrozumieć Anihilację.
Dodali naklejkę do wymiany błędnego kadruPrzegapiłem, skąd można pobrać naklejkę???
Przegapiłem, skąd można pobrać naklejkę???
Pan Liscionosz przyniosl mi przed chwila pierwszy tom The Department of Truth z Image comics. Mialem chwilowo nie wchodzic z zadne nowe serie, ale ta jest cholernie intrygujaca i nie moglem sie oprzec. Dzis wieczorem zamierzam sie za niego zabrac i powiem szanownym kolegom, ze jesli ten komiks jest choc w polowie tak dobry jak dobrze wyglada, to zapowiada sie kawal dobrej lektury. Miks Sienkiewicza, Macka i McKeana. Dawno nie widzialem czegos tak zajebiscie narysowanego od Image.NSC ma to wydać 26 stycznia. Daj znać jak podeszło Ci fabularnie, bo rysunki faktycznie odjechane na maxa :D
Fistaszki z lat 80. Im więcej Snoopy'ego, tym lepiej.
DonT, namowiłeś na zakup a na Twoich rekomendacjach jeszcze się nie zawiodłem
Przyszła promocyjna paczka z gildii, więc lecę po kolei. Wziąłem się za Stworzyć komiks McClouda (co w sumie nie uważam za komiks, ale bawię się dobrze). Wzięło mnie trochę na starocie i w kolejce czekają Ramiro, Ringo, Lester Cockney. A chodzą mi jeszcze po głowie Luc Orient czy Bernard Prince.To musiała być spora paczka :)
U mnie w weekend poszedł na tapetę Szósty Rewolwer (wszystkie tomy).Tak na przyszłość: bierze się coś na tapet (rodzaj stołu, przy którym obradowali państwowi oficjele), a nie tapetę.
Bouncer ze Scream Comics.Im dalej w las tym lepiej :) Ja dosłownie wczoraj zakończyłem serię i ostatni cykl uważam za najlepszy.
Im dalej w las tym lepiej :) Ja dosłownie wczoraj zakończyłem serię i ostatni cykl uważam za najlepszy.Ten bez Jodo? Właśnie jego jeszcze nie czytałem. Ale poprzedni czyli Do piekła i z powrotem podobał mi się faktycznie jeszcze bardziej niż wcześniejsze.
Nie wiem jak to inni robią, że z paczki potrafią później utworzyć stos przyprawiając mnie o stan przedzawałowy (częściowo z zazdrości a częściowo z obawy czy przy fotografowaniu nie ucierpiał żaden komiks).A tu racja. Zupełnie nie rozumiem takiej uwagi o stan i reklamowaniu każdego najmniejszego obicia, a potem układaniu z tych mintów metrowych stosów do zdjęć, przy czym nie raz na samym dole umieszczając miękkie oprawy czy małe formaty.
Tak na przyszłość: bierze się coś na tapet (rodzaj stołu, przy którym obradowali państwowi oficjele), a nie tapetę.
Ten bez Jodo? Właśnie jego jeszcze nie czytałem. Ale poprzedni czyli Do piekła i z powrotem podobał mi się faktycznie jeszcze bardziej niż wcześniejsze.Tak właśnie ten :) Mamy kontynuację jednego z wątków z poprzedniego cyklu, a w centrum uwagi jest Panchita, dziewczyna przygarnięta przez Bouncera pod koniec albumu 9. Swoje momenty mają również Job oraz Yin Li, którzy okazują się bardzo zaradnymi kompanami Bouncera. Kawał sprawnie napisanego westernu, znowu mamy sporo przemocy i parę brutalnych szwarccharakterów.
Jeśli ktoś ma czas i ochotę to może się pokusić o przeczytanie w porządku chronologicznym podanym na fr wiki https://fr.wikipedia.org/wiki/Thorgal#ChronologieCiekawie, po 40. tomie (jeśli zamknie się to jako dyptyk z Neokorą) zamierzam "zamknąć" serię, więc przeczytam sobie całość zgodnie tą rozpiską chronologiczną - zobaczymy jak to wyjdzie ;)
Cartland 1 Kolejny western, który okazał się dobrym wyborem, ale pozostawia mieszane uczucia. Mam jednak ochotę na kolejny tom, ale czy seria zostanie dłużej na półce do powtórzenia lektury - tego jeszcze nie wiem.
Shadows On The Grave Corbena, ktoś tu na forum polecał, więc spróbowałem, tym bardziej że Duchy zmarłych też mi podeszły. To był dobry wybór.
Też akurat czytam i trochę wkurza mnie ten gruby papier, ciężko się ten komiks rozkłada i lubi się sam zamykać. Tyle jest nieraz narzekania, a w sumie dużo wygodniej czyta mi się Egmonty.A to prawda akurat, że to trochę nieporęczne do czytania, niemniej zabawa wynagrodziła mi te niedogodności.
Skończyłem po raz drugi Universal War One 1 i dalej czyta i ogląda się to zajebiście . (...)
LastMan 7 zmiażdzył i zaorał.
Nie można znając tylko jeden tytuł powiedzieć, że twórczość kogokolwiek jest komuś znana :)No chyba, że ten ktoś ma na koncie jeden tytuł ;)
Nie można znając tylko jeden tytuł powiedzieć, że twórczość kogokolwiek jest komuś znana :)
Tylko jak to ułożyć jak książeczki w poziomie?
No chyba, że po dwie strony na kartkę, ale już sobie wyobrażam jaki wtedy byłby krzyk, że to profanacja ;)
Można zawsze wydać w taki sposób jak "Mroczne sekrety Olimpu" ;)
Tylko jak to ułożyć jak książeczki w poziomie?
No chyba, że po dwie strony na kartkę, ale już sobie wyobrażam jaki wtedy byłby krzyk, że to profanacja ;)
Jest słabe.
Jak wciągnąłem 1-5 momentalnie, tak te kontynuacje z każdą kolejną coraz gorzej się czytało.
Nie czytałem wcześniejszych utworów (w sumie nie jestem pewny czy to jeszcze są komiksy) Sacco.Zdecydowanie inne pozycje od Sacco to są komiksy. Tylko, tak jak w przypadku Hołdu dla ziemi, to są reportaże. Bardzo mocne, opowiadają o wojnie i całym okrucieństwie z tym związanym. Temat niestety zawsze aktualny. Dla mnie Strefa bezpieczeństwa Gorażdże, to jeden z najlepszych komiksów jakie w życiu przeczytałem.
Zdecydowanie inne pozycje od Sacco to są komiksy. Tylko, tak jak w przypadku Hołdu dla ziemi, to są reportaże. Bardzo mocne, opowiadają o wojnie i całym okrucieństwie z tym związanym. Temat niestety zawsze aktualny. Dla mnie Strefa bezpieczeństwa Gorażdże, to jeden z najlepszych komiksów jakie w życiu przeczytałem.
We Francji w wannie zamieszkał im bezdomny, w USA gonią murzynów, za to Kuba super, nasi przyjaciele, a na końcu musi ekipę uratować radziecka łódź i w ogóle u ruskich na końcu super hiper przyjacielska impreza, zlot ogólnoświatowy harcerzy (choć flagi tylko z państw komunistycznych), śpiewy o pokoju itd.
Ostatnio przeczytane:"Ratują"? Cóż za dziwne określnie. Zważywszy na okreś powstania tego komiksu i fakt, że ukazywał się najpierw jako paski to całość jest jak najbardziej równa, spójna, dobrze napisana i absolutnie nie trąci ramotą. Czego się spodziewałeś po przygodówce osadzonej w realiach konkwistadorskich?
Alvar Mayor tom 1: Legendarne miasta – Całkiem niezła przygodówka, ale po tej opowieści oczekiwałem jednak czegoś więcej. Całe szczęście rysunki Enrique Brecci ratują ten komiks (Ta kompozycja plansz, te kadrowanie, ta czerń!).
@NephilimJa nie miałem żadnych oczekiwań względem fabuły, stąd moje wręcz zachwyty ;) Wiedziałem jedynie, że graficznie komiks mnie rozkruszy i tak też się stało.
Przyznaję, określenie rzeczywiście niewłaściwe. Nie chodziło mi o to, że opowiadane historie są słabe, bo są naprawdę dobre, trzymają równy poziom i czytało mi się je przyjemnie. Mój lekki zawód wynikał stąd, że miałem zbyt wysokie oczekiwania względem tego komiksu, a nie stąd, że sam komiks jest źle napisany. Ale na rysunkach się już nie zawiodłem, są niezwykłe.
@Nephilim Bonhome w LL radzi sobie doskonale, ale pokochałem go po The Marquis of Anaon. Świetna kreska + scenariusz Fabiena Vehlmanna. Fajna rzecz.Nie znam tego tytułu. Muszę sprawdzić. Znam za to "Charlotte Impertrice" i jestem oczarowany sposobem w jaki Bonhomme rysuje główną bohaterkę. Śliczności :)
@Nephilim. Od dawna czekam aż ktoś wyda Charlotte w jakimś przyswajalnym dla mnie języku. Podobnie jak Estebana. :'(Wygooglowałem Estebana. Sztos! Tematyka i realia totalnie w moim guście. Rysunki superowe. Egmont mógłby puścić całość Bonhomme'a :-\
Poranek ściętych głów tom 4 - dobrze mi to wchodzi, ale czy tylko mi się wydaje, że wszystkie kobiety w tej serii wyglądają bardzo podobnie?Zgadza sie, kalka, ale to jest problem wielu rysowników, np Sorentino?
Czytał ktoś "Gniew" od wydawnictwa Mandioca? Graficznie wygląda dobrze i bardzo mnie kusi ten tytuł.
Poproszę o ew. opinie bo to jednak ponad stówkę kosztuje i się zastanawiam, żeby brać to w ciemno.
"Dni piasku". Jak kiedyś zobaczyłem zapowiedź, to od razu przyszedł mi na myśl jeden z ulubionych seriali, nieodżałowany "Carnivale". Tematycznie to oczywiście zupełnie coś innego, ale ulokowanie fabuły miejscowo i w czasie (Dust Bowl)...Również przeczytane - niewiele można do tego dodać bez spojlerowania... Może to, że czytając czuło się pod palcami ten piasek... i obwoluta również dopasowana do zawartości.
Przeczytałem. Prosta historia, co wcale nie było jej wadą. Porusza i pozostaje w głowie. Piękne rysunki, i chyba warstwa graficzna jest jednak największą siłą tego komiksu. Równie pięknie wydanego przez NSC. Ciekawym dodatkiem są zdjęcia z epoki i krótkie zarysowanie tła historycznego.
Również przeczytane - niewiele można do tego dodać bez spojlerowania... Może to, że czytając czuło się pod palcami ten piasek... i obwoluta również dopasowana do zawartości.
Sztos! Powstaje/powstał nowy rodzaj komiksu - fabularyzowany dokument ;)
I tak siedząc nad historiami z początku lat 90-tych aż się prosi żeby E. raczył pociągnąć ten motyw sentymentalizmu i choćby równolegle, ale jednak rzucił na rynek zeszyty ilustrowane przez Breyfogle`a.
Przynajmniej dopóki "dziadki" z pokolenia TM-Semic mają najwięcej do powiedzenia, bo najwięcej do wydania. :)
Egmoncie do dzieła! ;)
Znowu nici ze zmniejszania kolekcji, bo teraz muszę dokupić dwie kolejne części.
Znowu nici ze zmniejszania kolekcji, bo teraz muszę dokupić dwie kolejne części.
Legenda Korry - Wojna o wszystko, tryptyk - czy to jest manga, tudzież coś stylizowanego na mangę?Komiks graficznie jest stylizowany na animacje z serialu, którego jest kontynuacją.
Nie czytam mang, stąd moje pytanie ;D - czytając ciągle miałem skojarzenie z serialami japońskimi, którymi telewizja nas "katowała" ze 2-3 dekady temu.
Stray Toasters
Podejrzewam, ze jak wiekszosc kolegow tutaj - z niejednego komiksowego pieca jadlem i myslalem, ze niewiele jest mnie jeszcze w stanie zaskoczyc. Ha! Ten autorski komiks Billa Sienkiewcza otworzyl mi oczy i uzmyslowil jak duzo jeszcze przede mna. Stray Toasters to dziwaczny, cudaczny, a przede wszystkim strasznie creepy tytul o seryjnym mordercy mlodych chlopcow. Poczatkowo jest bardzo chaotyczny oraz wymaga skupienia i powolnego czytania, jednakze im blizej finalu, tym bardziej wszystkie trybiki tej opowiesci slicznie sie zazebiaja. Wszystko w towarzystwie ogromnych ilosci mocnych srodkow psychoaktywnych. A jak to wyglada... To nie jest Sienkiewicz jak z komiksow Marvela. Bill jak chyba w zadnym innym swoim tytule nie eksperymentuje tak jak w tym. Jak juz wspomnialem , ST jest dzielem autorskim, wiec bawi sie forma, zongluje wszystkim co tylko jako artysta potrafi, bez zadnych ograniczen. To jest jak Sienkiewicz + Dave McKean + Sam Kieth. Na kwasie.
Cholernie dobra choc cholernie trudna rzecz. Na pewno nie dla kazdego.
Niestety, komiks jest od dawna OOP, ale jesli tylko wyjdzie jakies wnowienie to wiadomo co.
No chyba nie do końca luźne, bo ewidentnie powiązane. I też nie opowiadania, tylko raczej urywki. ;)Nie będę się kłócił. Czytałem ten komiks 20 lat temu, i to tylko kilka przypadkowych tomów. Dopiero z tą edycją poznam to w kolejności. Nigdy nie traktowałem tego komiksu jako ciągłego fabularnie, ot takie luźne opowiastki bez konsekwencji.
Tych historii i ich scenariuszy nie można brać na serio. Nie o to chodzi w tym komiksie.
Mogliby wydać drugi tom Śnienia w końcu.Chyba pierwszy :), bo dostaliśmy tom drugi. Problem z pierwszą serią Śnienia jest taki, że brak zbiorczych. Nawet DC do tej pory nie wydało omnibusa, co jest dziwne bo klasyczne Books of Magic otrzymało dwa tomy zbierające wszytko z tej serii.
Mroczne sekrety komiksu
"Mroczne sekrety komiksu" sam bym chętnie przeczytał ;)Już wyszły. "Kosmata pułapka" od Timofa. ;)
Uczciwe oceny to 4/10 dla Pawełeka Pinokio czyli ujdzie i 5/10 dla Lotki czyli średni. Choć na lubimy czytać dałem o 1 wyżej, bo jestem miękka faja. :D
Pawełek Pinokio kiepściutkiNo niestety. Naprawdę straszny niewypał.
Lotka. Kroniki z piekieł
Ten Desberg w ogóle ogarnia?
(...) To już chyba Dufaux lepiej by to ogarnął. :)
Zaciekawiony wypowiedziami zabrałem się za Pawełka Pinokia.
W "Lotce " fabularnie faktycznie szału nie ma , pomysł na historię był niezły ale finalnie coś nie zadziałało. Ale graficznie ten komiks miażdży cyce, nie wiem czy widziałem coś fajniejszego w tym roku. Dodam że to mój pierwszy komiks Sandovala w życiu.I na tym właśnie polega Sandoval. Fajny pomysł, fabularnie coś nie zadziałało, ale graficznie miażdży cyce. Rok później kupujesz kolejnego Sandovala i: fajny pomysł, fabularnie coś nie zadziałało, ale graficznie miażdży cyce.
I na tym właśnie polega Sandoval. Fajny pomysł, fabularnie coś nie zadziałało, ale graficznie miażdży cyce.
ocena 10/10.Ja bym nie dał 10/10 za te niedoróbki jakie są w polskim wydaniu. Wystarczy, że przeczytać dedykacje i zobaczysz ile wydawca nawalił tam baboli.
A tu takiego smaka narobiles...Chyba sie na ten zbior skusze... :PNo to przygotuj się na kolejne poboczne tomy bo Hill coś przebąkiwał, że to jeszcze nie koniec.
Moja ocena: 9/10. Zaniżenie absolutnie nie wynika ze scenariusza czy rysunków, lecz z wydania, o czym poniżej:
- zje....na okładka. Jak można coś tak pięknie narysowanego tak totalnie popsuć???
- zbyt mała czcionka w częściach 1 i 2. W 3. części czcionka jest już prawidłowa, a więc jednak dało radę zrobić to właściwie.
- ustawienie zeszytów dotyczących Kowali Przestrzeni. Pomiędzy częścią 1 i 2 dostajemy dwie krótkie historie o międzygwiezdnych Kowalach Przestrzeni, którzy pojawiają się dopiero pod koniec części 2. Mucha powinna te zeszyty uwzględnić chronologicznie.
Locke & Key - Złoty wiek
(...)
Skrajny zachwyt z mojej strony i ocena 10/10.
Tylko w dedykacji czy później w komiksie też?W komiksie później też.
@starcekLitości - nie bądź żywym przykładem tezy, że komiksiarze nie potrafią czytać tekstów ze zrozumieniem. Zwróć uwagę na pierwszą linijkę. :)
Kupowałeś jak wychodziło i dopiero teraz zabrałeś się za czytanie? [...]
A kto to przyszedł? Pan Maruda.Ej, to mój tekst!!! Poza tym właściwe jego zastosowanie jest następujące:
Niszczyciel dobrej zabawy i uśmiechów dzieci. :D
Pan maruda, niszczyciel dobrej zabawy, pogromca uśmiechów dzieci ;);)
Zresztą co sie będę rozpisywał - sad_drone celnie to opisał.
Nie przekładałbym życzenia mniejszej ilości tekstu na zwykłe zapotrzebowanie na komiks akcji (albo film).
Ten komiks (i pierwszy tom) to praktycznie wyłącznie statyczne dialogi z dymkami przeładowani tekstem, w fabule brak scen akcji które mogłyby uzasadnić przełożenie na język komiksu, dodatkowo same rysunki są tylko poprawne i niespecjalnie w moim odczuciu budowały klimat kryminału noir.
@Death Nie sądzę, żeby to był "prawdziwy" Jerzy Szyłak. Nie wierzę, żeby osoba zajmująca się zawodowo publikacjami naukowymi pisała komentarze w sklepie internetowym.
@Death Nie sądzę, żeby to był "prawdziwy" Jerzy Szyłak. Nie wierzę, żeby osoba zajmująca się zawodowo publikacjami naukowymi pisała komentarze w sklepie internetowym.To nie chodzi nawet o nazwisko. Po prostu ciekawe jest info z tym dodaniem czegoś od siebie w rysunkach przez Tardiego. Ale tak, bankowo to ten Szyłak, kto siedział latami na gildii, ten zna jego niepodrabialny styl pisania. :)
Lone Sloane. Tak pod wpływem ostatniego Metal hurlant sobie kupiłem. I dobrze się bawię! Rysunki są (jasna sprawa) spektakularne, pełne detali, kolorów. Majstersztyk. Dużo zabawy z kompozycją na stronie, zmianami orientacji. A fabularnie, jak się człowiek nastawi na takie sci-fi sprzed ok. 50 lat to też daje radę. Łatwiej mi się czyta niż Salambo (ten sam autor), czy Rozbitkowie czasu (podobny gatunek i czas powstania). Zobaczę, jak wejdzie drugi tom.
Tym razem klasycznie z wysokiego C – Żyd Fagin.Miałem podobne odczucia. Nie mam nic przeciwko pisaniu prequela rozwijającego historię bohaterów książki, ale tam Eisnera zmienia treść samego Olivera Twista, pokazując go na siłę jako złodzieja, wyrachowanego naciągacza i oszusta. Tak, jakby nie dało się napisać nic dobrego o Faginie, nie nurzając przy okazji Olivera w błocie...
No i wszystko ładnie, znowu Londyn, XIX wiek, rozpisanie na wiele stron życia Fagina, który tak jednoznacznie został opisany przez Dickensa. Komiks w założeniu – co wynika ze słów samego autora – miał rzucić nowe światło na jego postać, dzielnie burzyć zdradliwe stereotypy. Tak, wiem, Eisner wielkim twórcą był, ale niestety robienie utworu pod konkretną tezę, a do tego jeszcze czerpiącego z literatury (nic to, że uznawanej za popularną) to karkołomna sztuka. Tym razem ten piruet lekko nie wyszedł. Wybielając jednych, oczernia się innych, tam gdzie tworzy się opowieść na nowo – niemal połowa dzieła – czuję, że wszystko jest grubymi nićmi szyte. Prawdziwa, smakowita opowieść zaczyna się w chwili, gdy na scenę wkracza Olivier Twista i jego losy już opisane przez Dickensa. I to cukierkowate zakończenie. Litości!!!
Zdecydowanie dla miłośników klasycznej kreski, lecz niestety kolejna lektura do której nie powrócę. Tyle, że zaraz za Oliviera Twista chwycę. ;D
[...] Tak, jakby nie dało się napisać nic dobrego o Faginie, nie nurzając przy okazji Olivera w błocie...Olivier chyba o jednak mógł tak być przedstawiony, bo właśnie w takim charakterze pracował dla Fagina? Ja to odebrałem jako część, gdzie Eisner wiernie trzyma się ksiązki. Tyle, że tej klasyki powieściowej nie czytałem, więc nie moge tego potwierdzić.
A którzy to fachowcy konkretnie?Nie jest potrzebne takie info ;) Sorry.
Nie jest potrzebne takie info ;) Sorry.
"straszna ramota i jedynie dobrze sprawdza się podczas czytania na raty, jeden rozdział co jakiś czas"
Nie do końca się zgodzę z powyższą wypowiedzią, ale jest w niej część prawdy. Choć czytałem już dość dawno temu to też uważam to scenariuszowo jest to jednak ramotka. Graficznie bardzo dobrze, ale scenariusz choć przebija starsze komiksy (nie ma takich głupot jak choćby w Rozbitkach czasu, Bruno Brazil nie wspominając o Storm) to jest momentami średnio strawny i przegadany.Nie zgodzę się, poza tym to nie komiks akcji. Nastrój jakiego wymaga opowieść grozy nosząca znamiona powieści gotyckiej jest tutaj budowany nie tylko za sprawą rewelacyjnych rysunków Breccii ale również scenariusza Oestermana. To troszkę tak jakby mieć pretensje do np "Frankensteina" Branagha, że jest przegadany i zawiera mało akcji. Wg mnie czuć klasę tutaj klasę Oestermana, dailogi są ciekawe a twisty poszczególnych rozdziałów przekonujące. Nie ma naiwniactwa ;)
Hellblazer tom 3 wg Delano - rany, po takim tomie kusi mnie, żeby rzucić w cholerę kupowanie dalszych tomów >:(
Dawno się tak na Hellblazerze nie zanudziłem... ciągle tylko
Podróż siódma za mną. Nie znam opowiadania Lema, więc trudno mi się odnieść, ale komiks wydaje mi się solidnym czytadłem.
Właśnie odebrałem Henryka Kaydana i Kosmicznych Patałachów :D
(https://i2.wp.com/www.martewicz.art/wp-content/uploads/2022/07/IMG_8458.jpg?resize=768%2C1024)
Oszałamiające bajki urłałckie - aż nie wiem co tak naprawdę napisać.... :o
*Oszołomiające ;)O kurde, po roku od kupna wreszcie dowiedziałem się, jaki jest naprawdę tytuł tego komiksu ;D
Golden Boy Mikael RossZdaje się, że Timof będzie to wydawał.
Młodość Beethovena w pigułce. Moim zdaniem to wschodzący talent dużego formatu. Czekam aż wyrobi swój indywidualny styl, bo nadal trochę za dużo w tym Blaina, niemniej ogląda się to wspaniale. Czyta też.
Halloween blues - spodobało mi się od pierwszej strony. Nie wiem czemu wcześniej tego nie poznałem.
Lata 50, fajne samochody, rysunek taki jak lubię, piękne kolory. I jest zagadka za zagadką.
Venom t. 2
Dawno nie zaznałem tak wielkiego spadku jakości pomiędzy tomami. Doczytałem do połowy, więcej się nie da, niskich poziomów marvelowska nawalanka. Jak ktoś chce odebrać w Wawie to oddam za symboliczną dyszkę (wiadomość na privie). Jak nie to leci do biblioteki, może znajdzie amatora. 1/10.
Dopiero wkręcam się w świat mang, do tej pory mangi były dla mnie tym czym mięso dla wegetarian. Nie istniały. Nie wiele czytam i kupuje, staram sie dosyć dokładnie selekcjonować zakupy w tym dziale. Liczę że ktoś podrzuci jakieś ciekawe tytuły, nie rozwleczone na wiele tomów
Oglądanie anime podczas prasowania zachęciło mnie do nabycia pierwszych 5 tomów Sagi Winlandzkiej. Te z kolei zachęciły mnie aby niedługo nabyć kolejnych 5 tomów. Przyjemna rozrywka.
Czy ktoś może polecić jakieś książki historyczne dotyczące miejsca i czasu, w których dzieje się akcja książki?
Mermaid Project od Scream Comics
Rzeczywistość zaprezentowana w komiksie przypomina natomiast koszmarny sen wąsatego wuja o prawicowych poglądach. Europa jest pogrążona w głębokim kryzysie, biali stanowią na świecie dyskryminowaną mniejszość,
Nietoperzy Semica czytałem raczej mniej niż więcej, ale odnoszę teraz takie (może mylne) wrażenie, że Semicowcy wybierali raczej rodzynki z tego ciasta.
Przy okazji, czy ktokolwiek z Was wie czy Scream planuje wydać wszystkie tomy Nestora (jest ich w tej chwili 13) czy tylko te od Tardiego? ;)
Chodziły słuchy, że będą wydane tylko tomy Tardiego czyli 1-4.
…i sama koncepcja lunaparku do którego nie wpuszczamy dzieci brzmi nieźle, prawda ?Wiele miejsc, gdzie „nie wpuszczamy dzieci” brzmi nieźle.
(...)
W kolejce Śmierć Gaimana i Comanche w starym wydaniu.
Ocaleni: Anomalie kwantowe - nie wiem jak LEO to robi, ale to już kolejny komiks tego autora, od którego nie mogłem się oderwać.
"Rozkwit i upadek Imperium Triganu"Już sam mit zalożycielski państwa, gdzie
Po lekturze moje wrażenia mogę podsumować krótko - kwintesencja mieszanych uczuć.
Historia jest do bólu naiwna. Szczęśliwe przypadki, deus ex machina tu, plot armor tam... Nieracjonalne działania bohaterów, niekonsekwencje w ich poczynaniach i uczuciach żywionych do innych, znikające i pojawiające się ponownie postaci. Mam wrażenie, że tu jest całe bingo tego, jak nie powinno się prowadzić opowieści. Ramotka z mnóstwem wad.
A jednak z drugiej strony... Paradoks, taki trochę niewytłumaczalny. Nie cierpię tego stwierdzenia w recenzjach, ale tutaj jakoś mi to pasuje - czytając bawiłem się całkiem nieźle.Mam dokładnie to samo, bawiłem się dobrze, akurat czytam wersję ENG i czekam już na czwarty tom pomimo wszystkich głupotek
Dni piasku - spodziewałem się czegoś dobrego i przejechałem się na tym. Siłą tego komiksu jest to, że przekazuje pewne specyficzne zjawisko w nowożytnej historii Ameryki. Fakt, że taka sytuacja rzeczywiście istniała zaskakuje w ten sposób, że czytelnik szybko wciąga się w komiks. Niestety historia rozwija się trochę zbyt ckliwie by osiągnąć naiwny szczyt w nie racjonalnym zachowaniu bohatera. Najśmieszniejsze jest to, żeKoniec końców odebrałem historie jako naiwną i przesadnie sentymentalną.
World Record Holders - Guy Delisle. Chaotyczny zbiorek w sumie słabych a niekiedy nawet bardzo złych shortów. Na miejscu Kultury bym odpuścił wydanie tego tytułu.
Zacząłem w piątek czytać "7 Żywotów Krogulca". (...) Brać póki jest bo to tłusta rzecz ;)Wisisz mi dwie stówy. Po przeczytaniu Twojego wpisu kupiłem ten komiks :) Muszę jeszcze znaleźć odpowiedzialnego za to, że kupiłem również "Potwory", "Blast" i "Brüsel".
Żeby nie zanudzać, dla mnie, rozmiłowanego w europejskiej historii jest to najlepszy komiks historyczny od czasów "Wież Bois-Maury" a wydanie Kurca zasługuje na 5+. Brać póki jest bo to tłusta rzecz ;)
Wisisz mi dwie stówy. Po przeczytaniu Twojego wpisu kupiłem ten komiks :) Muszę jeszcze znaleźć odpowiedzialnego za to, że kupiłem również "Potwory", "Blast" i "Brüsel".Jak tylko się odkuję finansowo to się zrewanżuję ;) Albo na jakimś komiksowym feście. Obiecuję! Miłej lektury :)
Brzmi zachęcająco ale dwóch stów na jeden komiks to ja nie wydam. No i rzadko podobają mi się komiksy z gatunku średniowiecze/historia, Wieże bois-maury to jak na razie jedyny.To nie średniowicze tylko XVII wiek, płaszcz i szpada. Ale i tak jest wesoło ;)
Brzmi zachęcająco ale dwóch stów na jeden komiks to ja nie wydam. No i rzadko podobają mi się komiksy z gatunku średniowiecze/historia, Wieże bois-maury to jak na razie jedyny.To wyobraź sobie, że dałeś 2 x po stówie za 4-albumowego frankofona. :) Brzmi fajnie, nie? :)
Jak tylko się odkuję finansowo to się zrewanżuję ;) Albo na jakimś komiksowym feście. Obiecuję! Miłej lektury :)Możesz się zrewanżować polecając znowu jakiś porządny komiks. Może też być tańszy ;D Dzięki!
Nephilim , uspokajam , wszystko z Tobą jest dobrze. Scenariuszy Duchateau , poza kilkoma pierwszymi Yansami , nie da się czytać. Aaa przy okazji namówiłeś na " 7 żywotów" , pozdro.Coś w tym jest. Yansy czytałem dawno i od czasu wydania przez Egmont w miękkich okładkach, nie wracałem do tego tytułu. Za to Bruce J. Hawkera kupiłem, przeczytałem dwa pierwsze albumy i sprzedałem. Nie dałem rady ;)
Możesz się zrewanżować polecając znowu jakiś porządny komiks. Może też być tańszy ;D Dzięki!Bardzo mi miło :) Pomyślę XD
Dzięki za tę recenzję.
Miałem brać, potem skreśliłem, teraz może jednak rozważę - mimo tego, że jak piszesz, mityczna korekta polskiego komiksowa jest tu znowu w akcji. To mnie skłania do osobnego pytania: czy ci wydawcy czytają własne komiksy? Czy oni w ogóle to lubią? No bo wyobrażam to sobie tak: "ej, wydaliśmy tego Jodo czy innego Serpierego. Komiksy to nasza pasja przecież, nie? Daj no to, przeczytam se. Ej, a co to za literówki, poprzekęcane nazwiska bohaterów (Serpieri)? Serio to przeszło przez sito korekty? My za to płacimy? Musimy coś z tym zrobić".
Nie oczekuję od TK, że będzie czytał wszystkie 30 komiksów, które wydaje Egmont (chociaż skoro znalazł czas na wszystkie sezony Star Trek, to dałby radę), ale przy wydawcy z 4 tytułami miesięcznie to chyba nie jest taki challenge?
Z tym Usainem Boltem... Hm, chyba średnio lubię takie akcje. Akurat czytam sobie Watchmen teraz (pierwszy raz od 19 lat) i trudno mi sobie wyobrazić sytuację, gdzie nawiązanie do dajmy na to ówczesnego misia z telewizji, ulubieńca ówczesnych dzieci, podmieniamy na Paddingtona. Jak to, przecież miś to miś, prawda? Jeden ch...
Wpisałem pierwszego misia, który mi do głowy przyszedł, równie dobrze mógłby być Uszatek. Analogia jak analogia - zawsze niedoskonała i dająca pole do wywrócenia na drugą stronę. Wolałbym, żebyśmy skupili się na mechanice, którą chciałem wyrazić. Jestem po prostu za trzymaniem się oryginału zamiast na sileniu się na unowocześnianie - zresztą, co to za unowocześnianie o biegacza sprzed prawie dekady. No ale wtedy trzeba by pewnie Wikipedię otworzyć, znaczy się, research zrobić...
Miałem brać, potem skreśliłem, teraz może jednak rozważę - mimo tego, że jak piszesz, mityczna korekta polskiego komiksowa jest tu znowu w akcji. To mnie skłania do osobnego pytania: czy ci wydawcy czytają własne komiksy? Czy oni w ogóle to lubią? No bo wyobrażam to sobie tak: "ej, wydaliśmy tego Jodo czy innego Serpierego. Komiksy to nasza pasja przecież, nie? Daj no to, przeczytam se. Ej, a co to za literówki, poprzekęcane nazwiska bohaterów (Serpieri)? Serio to przeszło przez sito korekty? My za to płacimy? Musimy coś z tym zrobić".Słusznie. W Krogulcu za grube pieniąchy również naliczyłem z pięć literówek. Mi to jakoś nie przeszkadza specjalnie, niemniej są.
Nie oczekuję od TK, że będzie czytał wszystkie 30 komiksów, które wydaje Egmont (chociaż skoro znalazł czas na wszystkie sezony Star Trek, to dałby radę), ale przy wydawcy z 4 tytułami miesięcznie to chyba nie jest taki challenge?
Piraci z Wysp Szczęśliwych. Podstęp Czarnego EgonaKreska bardzo przyjemna, postacie również, czuć duch starych komiksów Szarloty Pawel i Tadeusza Baranowskiego. Na miejscu scenarzysty całkowicie zrezygnowałbym z dość siermiężnych gier słownych lub ograniczyłbym je do niezbędnego minimum.
czy ci wydawcy czytają własne komiksy? Czy oni w ogóle to lubią?
Czytam wszystkie nasze komiksy z finalnego pliku - czyli tego, który trafia do drukarni - i lubię to. Poza mną komiks, czyta redaktorka/redaktor oraz korektorka/korektor, którzy za swoją pracę są opłacani. A i tak czasami jakiś błąd się przemknie, co doprowadza mnie do szewskiej pasji.
I to widać, nie spotkałem się jeszcze żeby KG była krytykowana za brak korekty, jako jedno z nielicznych wydawnictw.
Próbuję zmęczyć do końca "Głębię" Remendera. Tak jak Death or Glory mi się fajnie czytało, tak Głębia mnie strasznie nudzi. Przegadany, bezsensownie pompatyczny - tak bym to opisał.
@sokratesik
Zapomniałeś dopisać, że w Głębii rysunki ssą po całości. W sumie to nawet nie są rysunki, a bazgroły. Scenariuszowy odbiór miałem taki jak Ty, ale to rysunki mnie szczególnie odrzucały. Skończyłem lekturę na 1 tomie, ze 2 kolejne mam jeszcze na półce, ale brak motywacji do powrotu.
Tocchini odpowiada też za najgorsze rysunkowo zeszyty w Uncany X-Force od Muchy. Przy tamtym to nawet te z Głębii błyszczą ;)
Witamy na forum!Też chyba muszę przesunąć to Fado na przód mojej listy zakupowej, bo to już któraś bardzo pozytywna recenzja, którą widzę w ostatnim czasie. Kilka z nich:
Wyjechałeś z mocnymi kartami, żebym w końcu zdecydował się kupić tego Fado. A karty nazywają się Paco Roca i RG.
Też chyba muszę przesunąć to Fado na przód mojej listy zakupowej, bo to już któraś bardzo pozytywna recenzja, którą widzę w ostatnim czasie. Kilka z nich:
- https://www.instagram.com/p/CjZ2ty9M3ln/
- https://www.instagram.com/p/CipTA8KMZPY/
Ogólnie polecam obu tych instagramerów, bo często wrzucają ciekawe recenzje, a przykładowo to od Migawek literackich dowiedziałem się, że ta nowa Pętla to nie one-shot, ale 1 tom serii (Timof chyba nigdzie o tym nie wspomniał)
Maska tom 3. Dno i kilo mułu. Pierwszy tom ok. Potem to już tylko równia pochyla w dół. Nie polecam.
Wygląda super. A zdarzają się negatywne recenzje? W Internecie brakuje mi czegoś, co mogłoby też ostrzec przed nie fajnymi pozycjami. Jak na razie dobry jest ten temat.Jeśli pytasz o tych dwóch to tak, zdarzają im się negatywne recenzje, chociażby Migawki wystawiły słabą ocenę takim komiksom jak Księżycowy jeleń, Szumowina, Łasuch Powrót albo miały dużo zastrzeżeń do Potworów. A Perspektywa też nie była przekonana do Łasucha Powrót czy 1 tomu Raz i na zawsze. No ale wiadomo, że większość to jednak pozytywne recki, bo nie kupują wszystkiego co wychodzi, tylko raczej selekcjonują zakupy
że ta nowa Pętla to nie one-shot, ale 1 tom serii (Timof chyba nigdzie o tym nie wspomniał)
Przecież Pętla to jest zbiorcze wydanie Bronx Story i innych komiksów Szcześniaka wydawanych dotychczas przez Zakład komiksu :)To zerknij sobie na komentarze pod tym postem:
https://alejakomiksu.com/wydawnictwa/1322/Zaklad-Komiksu/
Ja przeczytałem już dość dawno temu pierwszą historię z drugiego tomu i nie mam ochoty ruszać dalej. Tylko mnie utwierdziłeś, żeby trzeciego w ogóle nie ruszać. Wielka szkoda, bo pierwszy tom był dla mnie jednym z lepszych komiksów 2021 roku.
Co do graficznej części, to jeszcze nikt nie napisał złego słowa.
Jak to dobrze, że są ci mali wydawcy, bo na Egmoncie to byśmy daleko nie ujechali.
Epilog.Twist jest😀 co prawda nie taki, jaki by się chciało czy spodziewało ale to może w sumie na plus.
Na razie jest super. Czekam na jakiś twist na koniec i wtedy będzie pozamiatane.
Sin City (2 pierwsze tomy) - Tak wiem, jestem pewnie jedyną osobą na forum, która tej kultowej pozycji jeszcze nie czytała, ale cóż... tak wyszło. Jeśli jednak znalazłby się ktoś jeszcze, kto ma tę serię przed sobą to tylko wspomnę, że całkowicie rozumiem, dlaczego seria ta ma status kultowej. Treść i forma absolutnie genialne. Czytam powoli z wielką przyjemnością.
Zazdroszczę pierwszej lektury, chciałbym o tym komiksie zapomnieć i móc przeczytać raz jeszcze pierwszy raz.Właśnie to jest problem, z tym komiksem. Czytałem tylko raz, jak się zaczął u nas ukazywać 20 lat temu (do dziś mam to wydanie w stanie igła) i wszystko pamiętam, więc wciąż odkładam ponowne czytanie licząc, że w końcu fabuła się zatrze w pamięci. Za to nie pamiętam, o czym było sporo komiksów przeczytanych całkiem niedawno.
Właśnie to jest problem, z tym komiksem. Czytałem tylko raz, jak się zaczął u nas ukazywać 20 lat temu (do dziś mam to wydanie w stanie igła) i wszystko pamiętam, więc wciąż odkładam ponowne czytanie licząc, że w końcu fabuła się zatrze w pamięci. Za to nie pamiętam, o czym było sporo komiksów przeczytanych całkiem niedawno.
Kroniki Dyplomatyczne
Acting Class - Nick Drnaso. Nie zawodzi. Ledwo zacząłem a już kocham ten komiks za unikalny, duszny klaustrofobiczny klimat. Idealny materiał na współczesny indie drama. Mam nadzieję, że tak będzie do końca.
Sin City (2 pierwsze tomy) - Tak wiem, jestem pewnie jedyną osobą na forum, która tej kultowej pozycji jeszcze nie czytała, ale cóż... tak wyszło.
Bernard Prince 1. 5/10 Rzeczywiście ramotka. Widać, że rysownik dopiero zaczynał stawiać kroki w przemyśle, bo w wielu miejscach ginie perspektywa, aczkolwiek mam nadzieję, że tomie 2 będzie widać znaczącą poprawę. Fabuła często jest naiwna, szybka, momentami rozczarowująca. Mam jeszcze tom 2 i nieśmiało liczę na wzrost formy.
Przeczytałem też w końcu Potwory Windsor-Smitha - początek intrygujący, ale z każdą kolejną stroną napięcie siada. Autor wziął trochę wątków z Hulka, trochę z Weapon X, trochę wojennych klimatów, przyprawił to tanim dramatem, jakąś ezoteryką i wyszedł średnio strawny miks.
czuć wagę wydarzeń, komiks nie obraża inteligencji czytelnika, mnóstwo smaczków dla wieloletnich czytelników. Kilka ostatnich zeszytów to tak zaskakujące motywy, że czapki z głów dla autora i aż dziw, że nikt przed nim nie wpadł wcześniej na takie pomysły
Autor wziął trochę wątków z Hulka, trochę z Weapon X, trochę wojennych klimatów, przyprawił to tanim dramatem, jakąś ezoteryką i wyszedł średnio strawny miks. Przede wszystkim fabuła jest za bardzo rozciągnięta,w dodatku mamy tu syndrom gadających głów.
@donT a czytałeś w ogóle tych X-menów Hickmana?
Co do Potworów to większe emocje wywoływała u mnie lektura Chłopca z gór czy Upadku od Timofa, nie wspominając np. o Domu czy Raporcie Brodecka (to pierwsze lepsze przykłady jakie mi przyszły do głowy z ostatniego ok. roku).
mamy tu syndrom gadających główNawet jeżeli tak jest, to przez tekst się wręcz płynie, dialogi odebrałem jako bardzo naturalne, nie czułem w żadnym momencie zmęczenia. Oprócz kilku chwil, kiedy pomyślałem sobie:
Beznadziejna czcionka zastosowana w listach i retrospekcjach
Kurcze, i ja już nie wiem, czy kupować te Potwory czy nie....
;)
Cóż, biorę się od razu za tom drugi i mam nadzieję że będzie lepiej.
Ród X/Potęgi X - w końcu jakiś naprawdę dobry, współczesny komiks Marvela. Wreszcie duża zmiana statusu quo, czuć wagę wydarzeń, komiks nie obraża inteligencji czytelnika, mnóstwo smaczków dla wieloletnich czytelników. Kilka ostatnich zeszytów to tak zaskakujące motywy, że czapki z głów dla autora i aż dziw, że nikt przed nim nie wpadł wcześniej na takie pomysły. I tylko w tym komiksie zobaczycie Xaviera siedzącego i debatującego przy jednym stole z Magneto, Sinisterem, Sebastianem Shawem oraz Apocalypse (!) o "życiu" i polityce. Całość okraszona świetnymi dialogami. Czy w takim razie jest to komiks idealny? Niestety parę mankamentów też ma. Zwyczajowo jak to u Hickmana bardzo słabo rozwinięte relacje między postaciami. Zupełnie niepotrzebne to skakanie w przyszłość o 1000 i 10 000 lat, wolałbym żeby autor skupił się tylko na teraźniejszości. I totalnie bezpłciowi rysownicy. Co prawda kreska nie jest zła, ale gdybym nie przeczytał w stopce, że ten komiks tworzyło dwóch rysowników to raczej bym tego nie zauważył. Jako całość oceniam bardzo wysoko i polecam każdemu kto lubi niebanalne komiksy superhero.
Będzie kontrowersyjnie. Doczytałem właśnie do 180 strony Potwory i dalej na razie mi się nie chce. Początek wciąga i ciekawi, ale teraz to jest takie zamulanie, co chwilę zapiski z notatnika (zrobione jeszcze nieczytelną czcionką), że muszę sobie zrobić przerwę. BWS wziął znane w sumie motywynawet sprawnie je zmiksował, ale nie widzę tutaj, na razie, żadnej dodanej wartości. Do tego dziwnenie pozwala mi w to wszystko "uwierzyć".
Może to mój problem z tym autorem, bo czytałem Weapon X ze 2 razy i uważam ją tylko jako ładnie oprawioną wydmuszkę.
Przeczytam do końca i ocenię całościowo, na razie żałuję, że nie wziąłem się zamiast tego w pierwszej kolejności za X-menów Hickmana (przekartkowałem i nawet nie wiedząc kto to pisał od razu by się wiedziało - mapki, definiecje, przeskoki w czasie itd. wszystko tu jest :) ).
Kurde tak dobrze się bawiłem przy lekturze, że wypada dać wysoką ocenę. 9? W sumie czemu nie.
Totalna rąbanka z szalonymi pomysłami, których nie da się brać na poważnie. I to połączenie naprawdę działa- komiks czyta się szybko, a po lekturze banan nie schodzi z gęby (w moim przypadku przynajmniej tak było). Kwintesencja absurdalności superhero.
Nie lubię takich recenzji. ;DNo właśnie, mnie też wrobili😀.
I opinii. 8)
Przy okazji przypomniało mi się, że kiedyś odłożyłem na później zakup Long John Silver Dorisona. Niestety szybko się wyprzedał i teraz mogę tylko mieć nadzieję, że kiedyś będzie dodruk, albo wznowienie (najlepiej w formie integrala ;) )
Czytam Venoma z kolekcji Cerfura i kurde znow poczulem sie jak w czasie podstawowki gdy w moje rece przyniesiono (cala podstawowka wiedziala ze skupuje komiksy) Spider-man 11/95 z poczatkiem Maximum carnage.Maximum Carnage było dla mnie przesytem formy nad treścią. Zacząłem się potwornie nudzić przy czytaniu i przestałem wtedy kupować Spidera. No, ale może dlatego, że ja, gdy dostałem w ręce Spider-Man 11/95 byłem już w szkole średniej ;)
Rysunki w Venomie niezle choc w stylu polowy lat 90tych czyli fali rysownikow filipinskich i brazylijskich ktorzy miksowali styl amerykanski z japonskim :)
Szkoda ze w tej kolekcji tak malo staroci - choc zachecajaco wygladaja Ghost Rider, DD i Punisher.
Cartland t. 3 - seria zmienia ton. Wcześniej głównie przygody, pościgi, strzelaniny, pułapki itd. W tym tonie akcji wyraźnie mniej, więcej budowania napięcia. Bardzo dużo przemocy i to nie tylko postrzały z daleka, ale idzie na noże i to kadrowane z bliska. Został jeszcze jeden album, zobaczymy czy końcówka serii będzie satysfakcjonująca. Jak na razie to dla mnie najlepszy tom.
Opowieść mocno wyuzdana (w latach 90-ych dostawały to dzieci na prezent? :o )
Zupełnym przeciwieństwem od powyższego był dla mnie za to przeczytany jakiś czas temu Człowiek, który zabił Lucky Luke'a. Niezły graficznie i z pięknymi kolorami. Fabuła za to strasznie wymęczona, nieciekawa, żarty nieśmieszne, niektóre sytuację sceny nieprawdopodobne w taki zły komiksowy sposób. Do tego końcówka, w której Luke wyszedł na kompletnego idiotę. Max. 5/10.
Czytając go, czułem, że to jest ten sam Lucky Luke, którego znam, a jednocześnie widziałem, że w samej opowieści nie ma niczego, co nie mogłoby się zdarzyć naprawdę.
Tak, tak posadę szeryfa w miasteczku nowoprzybyły gość dostaje w ciągu dnia :)
A znalazłbym takich głupotek więcej, ale już się zatarło w pamięci. No i ta końcówka baaaardzo wiarygodna
Potwory - jeden z najlepszych komiksów jakie przeczytałem, daje mu 9/10. Zastanawiałem się nad 10, ale chyba wiem, która część była pisana po latach, a która przed laty i według mnie widać to w warstwie wizualnej jak i fabularnej - na niekorzyść tej tworzonej współcześnie. Na całe szczęście jest to tylko niewielki fragment całości. Obawiałem się, że ten komiks będzie żerował na emocjach, że będzie szokował brutalnością, albo nieuzasadnionym okrucieństwem, ale nic z tych rzeczy, czytając go czułem się komfortowo. Rysunki są według mnie mistrzowskie, szczegółowe, realistyczne, ale także artystyczne, autor świetnie operuje światłocieniem, emocje postaci są dobrze oddane. To jest dramat psychologiczny z elementami mistycznymi i odrobiną thrillera, czyli dokładnie to co obiecuje, na tylnej okładce w blurb. Dla mnie największą wartością tego komiksu jest, w jaki sposób autor odsłania profile psychologiczne postaci. To było dla mnie intymne i realistyczne przeżycie, rozumiałem motywacje, obawy i bezsilność bohaterów, ich słabości
W każdym razie polecam lekturę Potworów, chociaż zdaje sobie sprawę, że każdy może szukać w tym komiksie czegoś innego i nie każdemu przypadnie on do gustu.
Below Ambition, Simon Hanselmann
A dołączona płyta? Co tam jest?
Podejście do Strażników też z dużym szacunkiem, choć Moore pewnie i tak by spalił cały nakład jakby miał możliwość ;)
Rorschach Toma Kinga - wczoraj zaczęty, dziś skończony. Duże zaskoczenie na plus. Świetna detektywistyczna historia, umiejętnie rozpisana i przez to cholernie wciągająca. Do tego bardzo przyziemna, superbohaterszczyzny praktycznie brak oraz świetnie rozrysowana, bardzo ciekawe zabiegi formalne w warstwie graficznej (historia praktycznie toczy się równocześnie w dwóch planach czasowych, zeszyt z przesłuchaniami). Pewnie jakby się głębiej wgryźć, zacząć rozkładać na czynniki pierwsze to dałoby się znaleźć miejsca gdzie fabule puszczają szwy, ale osobiście oprócz lekkiego pójścia na skróty w końcówcenic innego oczywistego nie zauważyłem. Jak już wyciskać franczyzę, to właśnie w taki sposób. Polecam i daję 9-/10. Spokojnie w top5 tegorocznych przeczytanych rzeczy u mnie.
Podejście do Strażników też z dużym szacunkiem, choć Moore pewnie i tak by spalił cały nakład jakby miał możliwość ;)
W sumie się zgadzam Watchmen jest komiksem absolutnym, który nie potrzebuje ani jednego przecinka przed czy po. Natomiast ja tam Rorschacha kupię ze względu na nazwisko autora, Zegar Zagłady też kupiłem z ciekawości chociaż jeszcze nie czytałem. Tyle, że czy to będzie dobre czy nie to i tak nie zmienia mojego stosunku do oryginału dla mnie to dwa osobne dzieła, takie wynaturzenie jak Przymierze Ridleya Scotta w żaden sposób nie wpływa na to, że Obcy tego samego reżysera jest jednym z arcydzieł kina SF. Tyle, że mi może łatwiej jest niż fanom komiksowych timelineów, bo ja do kanonu wkładam tylko to co mi się podoba a reszta dla mnie nie istnieje. Android David nie stworzył ksenomorfów bo to absurdalne i tyle. I nikt mnie nie przekona, że białe jest białe a czarne jest czarne.Zegar Zagłady pod względem graficznym bardzo na plus, fabularnie może już nie tak bardzo, ale i tak czytałem to bez zgrzytania zębami, w przeciwieństwie do takiego Death Metalu, który wychodził w podobnym okresie.
Ale DC jeszcze nie skończyło ze światem Strażników, więc będzie więcej, jeden komiks już to zapowiada.Który, please?:-)
Który, please?:-)
(...)Android David nie stworzył ksenomorfów (...)No nie, on je tylko odtworzył.
Shuna's Journey, Hayao Miyazaki. Bardzo przyjemne, choć zdecydownaie za krótkie, pięknie ilustrowane opowiadanie z lekkim echem Nausiki i Mononoke.Gdzie to można tanio kupić? Uwielbiam filmy Nausicaa i Mononoke.
Gdzie to można tanio kupić? Uwielbiam filmy Nausicaa i Mononoke.
Nigdy nie czytałem Hulka. Postanowiłem zrobić wyjątek dla dwóch historii.To że sałata Marvela jest nieśmiertelny to nie jest odkrycie Ewinga. Zresztą nie szukając daleko - w znakomitym, imo, zbiorze "Hulk - Koniec i inne opowieści" jest kapitalna historyjka jak to na Ziemi żyje sobie już tylko Banner z problemem w postaci swojego alter ego, który nie pozwala mu umrzeć/zabić się i tym samym ukrócić cierpienia ostatniego żywego człowieka. Polecam.
(...)
Hulk okazuje się nieśmiertelny. Większość scenarzystów położyła by taki pomysł, no bo co można zrobić bohaterowi, któremu nic nie można zrobić? (...)
Niewiele czytam z nowszego Marvela. Wyjątek postanowiłem zrobić dla Fantastycznej Czwórki od Hickmana, Silver Surfera od Slotta i... Hulka od Ala Ewinga.
Męska skóra - jak zobaczyłem Zanzima, to musiałem zaryzykować. No i w sumie raczej się rozczarowałem. Obyczajówka w realiach dzisiejszej popkultury wrysowana w klimaty renesansu. Nie jest to może i zły komiks, ale mi totalnie nie podszedł. Po prostu nie ten target.
Też czytam tylko wybiórczo i raczej one-shoty czy krótsze serie. Poleciłbym Ci jeszcze z tegorocznych Lepszych wrogów Spider-mana. Oderwane od uniwersum, dobrze napisane i zabawne. Hulka Ewinga czytałem "jedynkę" jest spoko, ale historia Spencera wg mnie jest lepsza.Lepsi wrogowie gdzieś tam krążą na granicy mojego zainteresowania. W ogóle flagowe tytuły, czyli pająk i mutanci, wpadają mi na półkę regularnie co pewien czas (Historia życia od Zdarsky'ego już przeczytana a czeka HoX/PoX). Więc przez "Marvela" rozumiałem raczej tytuły Marvela poza pająkiem i mutantami.
Rzeczywiscie. Najwieksza bolaczka Sandmana sa rysunki...Sandman: Panie łaskawe ma najgorsze rysunki jakie kiedykolwiek widziałem w komiksie mainstreamowym.
Zastanawiam sie teraz czy sa jakies dluzsze eventy/historie z Punisherem w roli glownej,chetnie zobaczalybm go w jakies dobrze napisanej dluzszej historii , a moze juz takowa powstala ....jesli kto ma cos do polecenia chetnie bym pocztal.Punisher MAX tomy 1-5 też Gatha Ennisa lub Punisher 8-9 Jasona Aarona.
Punisher MAX tomy 1-5 też Gatha Ennisa lub Punisher 8-9 Jasona Aarona.No wlasnie mam wrazenie ze przynajmnije tomy 1 i 2 jeszcze tak ale 3 (MAX)to juz zupelnie inna historianie sa ze soba powiazane, co wiecej sa w nich 2 historie ktore rowniez sa takimi one shootami.
Wrzucaj to do tematu bo chodzi o to aby plusy... bo coś nam ostatnio redaktorzy nie domagają.Popieram. @pablos, jak masz jakąś większą zbiorówkę to Twoje mini recenzje (zresztą nader ciekawe :) możesz wrzucać do wątku -minus. https://forum.komikspec.pl/dzial-ogolny/bo-chodzi-o-to-zeby-plusy-nie-przeslanialy-nam-minusow-sezon-drugi/msg1650/#msg1650
Albo wywalić te tematy i stworzyć osobny - recenzje czytelników.
Przecież to bez sensu. Są tematy o danych komiksach, to tam powinno się o nich dyskutować, a nie że jest temat, ale recenzję wrzucamy do drugiego, a rozmawiamy w trzecim.
Znaczy, że jak opisuję jakiś komiks to mam do tego osobny temat zakładać? Chyba trochę bez sensu.No jeżeli komiks jest wart dyskusji, to chyba na tym polega forum?
Ja zyczylbym sobie wiecej jakichkolwiek opinii / recenzji / komentarzy bez znaczenia w jakim temacie. Nie oszukujmy sie - wiekszosc forumowych "dyskusji" jest o tym jak kurier rogi poobijal, ktora okladke limitowana ktos sobie wybral albo co Egmont wyda w grudniu po poludniu.
No jeżeli komiks jest wart dyskusji, to chyba na tym polega forum?
Wczoraj połknąłem podczas jednej sesji 'Ostatnie Spojrzenie', niezwykła w swojej złożoności i niepokojąca lektura. Dawno nie czytałem komiksu, który chciałbym przeczytać kolejny raz, sekundę po zamknięciu okładki.
Niepasująca mieszanka gatunków z wielowątkową fabułą, która początkowo wydaje się chaotyczna, pięknie zamyka się na ostatnich stronach i układa w spójną całość.
Dla mnie komiks roku.
"Graficzna trylogia Charlesa Burnsa OSTATNIE SPOJRZENIE została okrzyknięta jednym z arcydzieł gatunku. Teraz czytelnicy mogą poznać długą, dziwną podróż Douga w całej jej oszałamiającej, rozdzierającej serce pełni. Fragmenty przeszłości zderzają się z rzeczywistością teraźniejszości, koszmarne sny przeradzają się w jeszcze bardziej przerażającą rzeczywistość, a kiedy w końcu dowiesz się, dokąd to wszystko zmierzało i odkryjesz wszelkie znaczenia… wrócisz na pierwszą stronę i przeczytasz całość jeszcze raz, patrząc z zupełnie innej perspektywy. Zupełnie jak Doug."
No jeżeli komiks jest wart dyskusji, to chyba na tym polega forum?Tak jak rzadko kiedy zgadzam się z kolegą Eguarocem, tak pod tym podpisuję się w stu procentach.
Wrzucenie swojej opinii jest zawarciem jakiegoś głosu w rozmowie, a te toczą się w swoich tematach. Jeżeli w komiksach amerykańskich mam temat "Sandman", to nie rozumiem po co opinię o "Sandmanie" miałbym wrzucać gdzieś indziej, a ktoś następnie odpowiadać na nią w jeszcze jakimś innym wątku z komentarzami. Jak będę chciał poczytać dyskusję o komiksie Gaimana, to nie będę latać po 10 tematach, tylko wejdę w ten jeden i logicznym jest dla mnie, że tam powinny znajdować się wszystkie rozmowy na jego temat.
No dobra, czyli jak przeczytałem Shankara i chciałbym napisać o nim opinię / krótką recenzję to powinienem ją napisać zakładając temat Shankar w dziale Komiksy amerykańskie (bo to Argentyna)? Czy w temacie Mandioki, czy w którymś zbiorczym żeby było najłatwiej to czytać i ewentualnie podyskutować?
Przecież komiks południowoamerykański ma swój osobny dział - Komiksy z reszty świata :P Jest tam, aż jeden wątek "Alberto Breccia" :)
Dział amerykański to USA :)
Czyli w tym wątku o jakich komiksach można pisać? O żadnych?Ja nie twierdzę, że czegoś nie można, ale sporo komiksów swoje wątki już ma. Są też takie bardziej ogólne, na temat serii, postaci czy autorów. Po prostu dla mnie to są naturalne miejsca do rozmowy o tych tytułach.
Spoko, tyle że większość dyskusji o umieszczanych tu recenzjach to 2-3 posty i koniec, do tego przemieszane z 2-3 postami o innych recenzjach, więc się miesza totalnie, po miesiącu trudno odszukać, całość do tego zazwyczaj z kiepskim cytowaniem, tak że nie wiadomo kto się do czego odnosi jeśli nie śledzisz dyskusji od początku tylko skaczesz po stronachNo właśnie dokładnie opisałeś to, co mi się nie podoba w tych zbiorczych wątkach z opiniami. Nie mam nic do samych postów, bo sporo z nich jest wartościowych, ale czytanie takiego tematu to jak czytanie komentarzy na fb, gdzie każdy pisze o czym innym.
No dobra, czyli jak przeczytałem Shankara i chciałbym napisać o nim opinię / krótką recenzję to powinienem ją napisać zakładając temat Shankar w dziale Komiksy amerykańskie (bo to Argentyna)? Czy w temacie Mandioki, czy w którymś zbiorczym żeby było najłatwiej to czytać i ewentualnie podyskutować?Wydaje mi się, że jak coś ma szansę wzbudzić zainteresowanie - w sensie zakładamy, że w temacie będzie się chciało wypowiedzieć więcej użytkowników, bo coś jest nowe, popularne lub po prostu wywołuje emocje - to warto jednak założyć nowy wątek. Jeśli już nie dla pojedynczego komiksu, to chociażby dla autorów, jeśli wiemy, że pojawi się więcej ich tytułów na rynku.
Ja osobiście sobie nie wyobrażam, że chcąc napisać pięć zdań o komiksie, który właśnie przeczytałem, najpierw będę musiał się doktoryzować pod kątem jego pochodzenia czy też pochodzenia jego autora albo gatunku czy tam wydawnictwa i w odpowiednim dziale poszukać czy może nie ma już owo dzieło swojego tematuNo sorry, ale to dla mnie akurat podstawa funkcjonowania na większości forów, z jakimi się spotkałem.
Stąd pomysł, by może jednak zrobić ten temat z li-tylko-recenzjami-reszta-kosz, w którym oprócz tego, że ludzie będą mogli sami pisać, to można będzie przeklejać recenzje z innych tematów, oczywiście oznaczając autora i linkując do oryginalnego posta, a wycinając offtopy (moderatorzy oczywiście). Wtedy będzie wilk syty i owca cała :)Hehe, no na upartego to można zrobić coś podobnego jak dział o kolekcjach i tam pootwierać swoje tematy, w które wrzucać tylko swoje opinie. W sumie w jakiś sposób mogłoby być przydatne dla kogoś, kto chciałby poczytać stricte o odczuciach innych po jakimś komiksie.
Przecież komiks południowoamerykański ma swój osobny dział - Komiksy z reszty świata :P Jest tam, aż jeden wątek "Alberto Breccia" :)No jest tam aż jeden, bo dyskusje o innych są rozsiane nie wiadomo gdzie po całym forum.
Takie rzeczy to chyba tylko na elektrodzie :D, ale raczej nie chcemy iść tą drogą.Cytat: plastJa osobiście sobie nie wyobrażam, że chcąc napisać pięć zdań o komiksie, który właśnie przeczytałem, najpierw będę musiał się doktoryzować pod kątem jego pochodzenia czy też pochodzenia jego autora albo gatunku czy tam wydawnictwa i w odpowiednim dziale poszukać czy może nie ma już owo dzieło swojego tematuNo sorry, ale to dla mnie akurat podstawa funkcjonowania na większości forów, z jakimi się spotkałem.
A wyszukiwarka na tym enginie forum ssie pałę.
A wyszukiwarka na tym enginie forum ssie pałę.
A wyszukiwarka na tym enginie forum ssie pałę.Wyszukiwarka nie jest taka zła, tylko trzeba pamiętać żeby wyszukiwać wchodząc w odpowiedni dział. Jak się wpisze hasło mając otworzone forum główne - to ssie pałę, ale jak się wejdzie w dany dział - szuka znacznie lepiej
Przeczytane hurtem z o wiele większą satysfakcją niż kiedyś tam Kawa Zombo, którą wspominam jako największe rozczarowanie.
(...)
najmniej urzekł Horrifikland (jakby scenarzysta zapomniał, że opowieść ma ograniczoną ilość stron i musiał wszystko błyskawicznie podsumować i wyjaśnić).
"Legenda Białego Lamy"
W drugim Lamie są obłędne rysunki. Jak zobaczyłem u kumpla te plansze z dinozaurami, to wyparował mi mózg i od razu kupiłem ten komiks. A potem przeczytałem i historia również przypadła mi do gustu. Osobiście uważam, że to duża przyjemność przeczytać oba integrale czyli Białego Lamę i Legendę Białego Lamy. Jodo w wysokiej formie, Bess w również. Przy okazji świetne pokazanie Hitlera i ufo. Żałuję tylko, że nie mam pudła na oba te albumy.Nie no, Bess jest świetny dlatego zacieram ręce na jego Draculę i Frankensteina w czerni i bieli i powiększonym formacie od Scream ;)
Dzięki za notkę. Białego Lamę czytałem i mam w wydaniu Egmontu. Mimo, że mi się podobał to tutaj stwierdziłem, że to pewnie odcinanie kuponów i olałem. Wrzucam na listę do kupienia w przyszłości.Proszę :) Przypuszczam, że to jeszcze nie koniec bo pod ostatnim kadrem widnieje napis: 'koniec cyklu drugiego'. Możliwe, że coś jeszcze powstanie ;)
Upside Dawn - Jason znowu nie dowozi, a może po prostu nie po drodze mi z kierunkiem, w którym w pewnym momencie poszedł, bo za ostatni w pełni udany zbiorek uważam Low Moon z 2009 roku. Tutaj znowu dostajemy zbiór szortów opartych głównie na trawestacji innych utworów i motywów. Mamy trochę eksperymentów, zabawy formą i szortów bazujących na przewrotnej puencie. Ale sam pomysł na śmieszny gag to dla mnie za mało. Brakuje ciekawych i czasem egzystencjalnych dialogów, charakterystycznych dla wcześniejszej twórczości Jasona, które oprócz rozrywki potrafiły dostarczyć chwilę zadumy i refleksji. 6/10
Minus też dla Fantagraphics za sztuczne pompowanie objętości komiksu spulchnionym papierem.
Właśnie przeczytałem i podpisuje się pod opinia.
Ciężkie , wspaniałe i graficzne majstersztyk. Daje po bani i ciężkie aby przyjąć to na raz. Za bardzo boli ale warto.
Jeden z Komiksów roku.
...w końcówce...
Mam prawie 4 dni wolnego od piątku i biorę się za Starman Compendium a potem za drugie compendium z tym bohaterem - zobaczymy :-)I jakie wrażenia?
Dawno, dawno temu, grałem w grę komputerową - nie, nie Tomb Raider (chociaż też) - Dungeon Keeper. To dobra gra była, bo odwracająca zwyczajowe role - zarządzaliśmy podziemiami pełnymi potworów, pułapek, niebezpieczeństw, chroniliśmy skarby przed zakusami wstrętnych rycerzy na białych koniach i (super)bohaterów.
I tu wchodzi Donżon, cały na czarno. Nigdy do lektury Donżona nie zdarzyło mi się przeczytać słowa dungeon jako donżon, a teraz to jedyna opcja. Donżon Kiper!
Ale donżon to nie to samo co dungeon, dungeon to loch a donżon to twierdza / wieża (keep po angielsku). Tzn. może to wiesz i to tylko dygresja, ale tak na wszelki wypadek :)
Pierwszy tom ma mnóstwo nawiązań do gier komputerowych także trafna analiza, milordzie. :)
A wyobraź sobie, że drugi integral jest jeszcze dużo lepszy. Zatem zapnij pasy.
Nie wierz mu :) Drugi jest najsłabszy, za to 3 i przede wszystkim 4 to petardy :)
Nie wierz mu :) Drugi jest najsłabszy, za to 3 i przede wszystkim 4 to petardy :)Nie wierz mu , drugi i trzeci są "najlepsze". :)
Nie wierz mu , drugi i trzeci są "najlepsze". :)
Niemniej Donżon trzyma wysoki poziom we wszystkich wydanych integralach, niezależnie od tego co komu podchodzi podług różnych życiowych doświadczeń.
Jestem prawie w połowie 7 żywotów Krogulca. I naprawdę dawno nie czytałem tak dobrego, klasycznego komiksu. Tempo jest niespieszne, ale dzięki świetnie napisanym postaciom (Ludwik XIII jest genialny) nie ma się wrażenia nudy, tylko się chłonie ten świat. Jednocześnie ciągłe sygnalizowanie, że przeznaczenie jest już dawno spisane nadaje świetnego klimatu tak jakby schyłku, czuć, że coś zmierza do końca. Rewelacja, mam nadzieję, że do końca utrzyma taki poziom.
Toshiro - nie jestem pewnie obiektywny, bo uwielbiam czarno-białe komiksy, ale ta wersja (kolorystyka i format) dobrze samurajowi robi. Nie potrafię się wypowiedzieć w sprawie zmian fabularnych, bo okazuje się że słabo pamiętam poprzednią wersję "Kieszonkowej Apokalipsy", ale jest ok. Gdyby jeszcze nie było tego "wydażyło", to byłoby idealnie, ale i tak cieszę się, że wpadło mi to w ręce.Uch! Do diabła... a czytałem parę razy przed oddaniem materiałów, redaktór czytał, korekta była. A w którym miejscu się to "wydażyło" wydarzyło, jeśli można spytać?
o ile dobrze pamiętam, gdzieś między 70 a 80 stroną,74. Dzięki!
jak masz otwarty komiks, to na tej "lewej" stronie
Właśnie sprawdziłem swoje głosowanie na komiks roku 2016 na starym forum:
1. Codzienna walka
2. Skalp
3. Skład główny
4. Drugie pokolenie.
Przeczytałem już ten komiks od tamtego czasu 3 lub 4 razy. I zdania nie zmieniam
Masakra mutantów to komiks z 1986 roku. Moim zdaniem i tak mało się zestarzał. Jak ktoś lubi mutantów to powinno mu się spodobać bo jest tu kilka ważnych wydarzeń, które później będą rzutować i odciskać piętno na całą mitologię X-Men w przyszłości. No i wprowadzenie Psylocke do drużyny. Warstwa graficzna też daję radę - mamy tu takie sławy jak Butch Guice, Alan Davis, Rick Leonardi, Sal Buscema, John Romita Jr, Bret Blevins, Walter Simonson, Jon Bogdanove, Barry Windsor-Smith.
Aquarica - wielkie nazwiska, ładne wydanie, a niestety fabuła miałka, graficznie też tak sobie. Ogólnie średniak, na którego szkoda czasu. Może spodobałoby mi jakbym to czytał jako nastolatek. Kopiowane pod koniec komputerowo ptaki, ryby to już w ogóle tragedia, która skutecznie rujnuje całość plansza. Dodatków o tym, że miał to być film itd. już w ogóle nie chciało mi się czytać, obejrzałem tylko szkice. Ostatnie plansze rysowane przez Schuitena lepsze, choć i tak daleko do poziomu Mrocznych miast. Naciągane 6/10 i raczej pójdzie na kupkę do sprzedania.
opinia okej, każdy może mieć swoją, ale naginasz trochę fakty:
W międzyczasie czytałem sobie Blueberrego, którego pierwsze części oryginalnie były publikowane w latach 60., a więc jakieś 20 lat wcześniej przed Rozbitkami, i pod względem sztuki tworzenia komiksu Blueberry jest o lata świetlne przed Rozbitkami.
opinia okej, każdy może mieć swoją, ale naginasz trochę fakty:
- Blueberry nr1, publikowany w prasie od 1963 (album 1965),
- Rozbitkowie nr1, w prasie 1964 (album 1973)
Btw., czy tylko mi Christopher kojarzy się ze Skorpionem Mariniego pod kątem ilości i roli lasek wzdychających / kręcących się wokół niego? Mejai i Chinina są w zasadzie oparte na tym samym szablonie choć w całkowicie odrębnych konwencjach ;)
Czytając "Sandman"-a, nie sposób nie zauważyć ciekawych grafik okładek za które odpowiedzialny jest Dave McKean. No i zamówiłem "Klatki" w której Dave jest nie tylko ilustratorem co i scenarzysta. Wiem że ten komiks nie będzie łatwy, bo jak takie grafiki siedzą w takim umyśle to i scenariusz nie może być prosty.
Cena tego tomiska jest jeszcze "jak za starych czasów" za ok 100 zł. można go dostać. Na ewentualne dodruki szans pewnie nigdy nie będzie bo nie jest to pozycja łatwa w odbiorze no i recenzje "znawców" są no sami wiecie ;-)
No jestem ciekaw. Dam znać...
Wypadek na polowaniu - wspaniały dowód na to, że komiks może być sztuką.
W miękkiej oprawie, bo w twardej są w chory sposób wycenione (49,99$ vs 19,99$). Na Amazonie ok. 90 zł/tom, Opowieści z krypty były taniej ok. 75zł.
(https://i.postimg.cc/fZg36rHL/DSC06865-kopia.jpg)
(...)
EC Archives – Weird Science vol. 1 - mój najlepszy niespodziewany zakup od lat. (...)
Ja już od jakiegoś czasu zastanawiałem się czy spróbować z tymi publikacjami, a ostatecznie zamówiłem po sobotnim filmie TK o komiksach, które nie wyjdą w PL.Z tego co pamiętam to pan Kołodziejczak mówił o komiksach których Egmont nie wyda a nie że wogóle nie wyjdą, także może ktoś kiedyś się tego czepi :)
Z tego co pamiętam to pan Kołodziejczak mówił o komiksach których Egmont nie wyda a nie że wogóle nie wyjdą, także może ktoś kiedyś się tego czepi :)Tak, użyłem skrótu myślowego. I tak bym brał w oryginale :)
A kto w tym czasie pisał Amazing Spider-Man #351–360? Michelinie.
ma więcej plusów dodatnich niż ujemnych.
ujemne plusy? mogą być takie? .... przepraszam za ot ale nie mogłem się powstrzymać
Poważnie to już trzeba tłumaczyć czy są plusy ujemne, co następne "nie chcę ale muszę"?
Poważnie to już trzeba tłumaczyć czy są plusy ujemne, co następne "nie chcę ale muszę"?
Nie no bez przesady, Skorpion jest niezły a podobno czym dalej w las tym lepiej .
Możesz mi nie wierzyć, ale ta seria przeleżała u mnie nieczytana na kupce wstydu od wielu lat. Kilka miesięcy temu dokupiłem na OLXie kilka brakujących tomów i przeczytałem całość ciągiem pierwszy raz :)Prosty człowiek dużej wiary jestem także pełny luz . Dla mnie ten komiks po 3 albumach jest porządnie zrealizowaną "hubba bubbą" , lubię dobrze zrobione komiksy rozrywkowe bo dają mi odprężenie po całym dniu plus głowa odpoczywa . Może być tak jak piszesz że natężenie głupot narasta ( naiwność mi aż tak nie przeszkadza) a może jest to seria którą nie wolno czytać na raz bo można przedawkować, cieszę się że będę mógł to sprawdzić :)
Kupowałem to bo lubię stylówkę Mariniego, kiedy Egmont to wydawał w pojedynczych albumach to jeszcze te czasy gdy się kupowało niemal wszystko co wychodziło. Ale serio, fabularnie jest to mocno głupkowate i naiwne. Ale jak ktoś lubi taką typową frankofońską gumę do żucia, to mu się pewnie spodoba.
Jeśli ktoś chce odkupić 11 tomów w wydaniu pojedynczych albumów, to chętnie zrobię sobie miejsce na półce :)
Kurde, bez kitu, nie znam gorszego scenarzysty w świecie profesjonalnych komiksów niż Desberg.Dufaux jest bardzo dobry w Giacomo C. i jeszcze lepszy w Dżinn a Desberga żadnego scenariusza nie pamiętam, mimo, że coś od niego stoi na półce ;)
Wyśmiewany Dufaux robi rzeczy przyzwoite jak Barakuda lub nawet dobre jak Murena. Ten to jest widzę twórca kasztanów.
Prosty człowiek dużej wiary jestem także pełny luz . Dla mnie ten komiks po 3 albumach jest porządnie zrealizowaną "hubba bubbą" , lubię dobrze zrobione komiksy rozrywkowe bo dają mi odprężenie po całym dniu plus głowa odpoczywa . Może być tak jak piszesz że natężenie głupot narasta ( naiwność mi aż tak nie przeszkadza) a może jest to seria którą nie wolno czytać na raz bo można przedawkować, cieszę się że będę mógł to sprawdzić :)
Dzięki za odpowiedź i szanuję to że chce Ci się pisać na forum o innych komiksach niż swoich , zmobilizowałeś mnie żeby sprawdzić z czym się je Twoja twórczość 8) .
Tylko bez sensu, że na kredzie:
Ale to fajniutkie, środek wygląda jak paski wycięte z gazet i powklejane. Tylko bez sensu, że na kredzie:
Lubię Toma Kinga, w kolejce na czytanie czeka Vision i Omega Men , no i mam cichą nadzieję, że w późniejszym czasie ktoś wyda Love Everlasting i Human Target , pierwszy tytuł to Image drugi DC Black Label także jest nadzieja.Panie czekaj pan na Strange Adventures, będzie pan zadowolony.
Pytanie do znawców :
Coś zabija dzieciaki - 1 (...) Nie, nie i jeszcze raz nie. Drugiej szansy nie będzie. Seria do zapomnienia. 2/10
Słabszy Sfar to nadal dobry komiks,
To będzie tylko i wyłącznie Twoja strata ;)Kurcze, już sam nie wiem ale nie porwało mnie, naprawdę ;( Rork również jest starym komiksem (często te dwie serie są ze sobą porównywane) i jest to niebo a ziemia na korzyść Andreasa ;)
Naprawdę warto. Te komiksy nie są typowo story-driven. I nie konkluzja czy finał są nagrodą, a bardziej droga, klimat, esencja tych światów.
@Nephilim Zaryzykuj Wieżę albo Gorączkę. W najgorszym wypadku odsprzedasz.Tak zrobię. Dzięki, Panowie ;)
A "O chłopcu, który pokochał ducha klauna" ktoś już czytał może? Jak wypada fabularnie? Bo graficznie widzę, że miazga.
W weekend przerobiłem całość "Criminal" z czego ostatnie dwa tomy debiutancko i jak bardzo chciałbym coś sensownego i w miarę inteligentnego na ten temat napisać tak po 24 godzinach nadal równie bardzo nie wiem co miałoby to być.
Jasne. Są pewne schematy. I delikatna nadreprezentacja rudzielców. Ale poza tym?
"Criminal".
9/10
O tym komiksie nie ma co czytać. Ten komiks trzeba przeczytać.
Parker 1 - Łowca, Parker 2 - Firma (Taurus)Format Taurusa dobrze pasuje do tych opowieści, co jeszcze bardziej podkreśla pulpę literacką. Jednak jeden tom ma zrąbany druk. Nie pamiętam który to jest (a teraz nie ma pod ręką aby sprawdzić), ten w którym ciemny niebieski zlewa się z napisami, co powoduje że ciężko je rozczytać.
Zapowiedź nowego wydania Parkera spowodowała, że na rynku pojawiło się trochę ofert wydania poprzedniego i mogłem w końcu dokupić za jakieś sensowne pieniądze część pierwszą, której mi brakowało (części 2, 3 i 4 kurzyły się gdzieś w kartonie od dwóch lat). Przeczytałem na razie dwie pierwsze odsłony cyklu. Cóż można napisać: pulpa literacka wystylizowana przez Darwyna Cooke'a na produkt premium. Świetna forma graficzna, która wprost nam mówi, że jesteśmy na początku lat sześćdziesiątych. Bohater jest w sumie odrażający, ale jego otoczenie jest równie odrażające. Nowego wydania nie nabędę (format Taurusa jest w porządku dla tych rysunków, a wydanie bardzo ładne). Podsumowując: wybitny cykl komiksowy.
Ocena: 9/10
Skończyłem całość parę dni temu. Bardzo dobry kryminał (najlepszy Bru, jakiego czytałem - a czytałem Śpioch, Pulp, Zabij albo zgiń, Velvet, Fatale, Iron Fist, Daredevila, X-Men, Catwoman, Original Sin, Człowiek, który się śmieje i Gotham Central), ale jednak nierówny.
Zupełnie nie rozumiem po kiego grzyba w tej serii znalazł się Parszywy weekend, psuje klimat całości. Doskonały był Tchórz (w ogóle ta seria obiecywała więcej podobnych historii, związanych z fatalnymi wyborami bohaterów, a tak do końca nie było). Świetny był też Zły czas, złe miejsce, super klimat. Te środkowe historie były bardzo dobre, ale nie rewelacyjne. Ostatni tom trochę jednak mnie rozczarował. Poprawnie, ale zabrakło wow, niektóre rozwiązania fabularne trochę na siłę.
Właśnie skończyłem. "Latający trapez!" od razu po lekturze wydaje się być najsłabszym tomem, poprzednie trzy były arcydziełami godnymi wszystkich gwiazdek tego świata, a tutaj długo chciałem dać 7/10 czyli dobry, ale zakończenie podnosi ocenę o 1 (jaka by ona ostatecznie nie była, to zawsze +1). Słabszy Sfar to nadal dobry komiks, ale muszę się z tym jeszcze przespać. Czyta się szybciej niż poprzednie tomy, wiele stron to ogromne kadry - obrazy na całą lub nawet dwie strony, a historia na pierwszy rzut oka wydaje się krótka i prosta. Dzieje się w jedną noc w przybytku, którego największą atrakcją, oprócz morza wypijanego trunku, są cyrkowcy wykonujący ekwilibrystyczne sztuczki na trapezie nad głowami gości. Dużo gadki o nieszczęśliwej miłości, bójki z użyciem tulipanów i świntuszenie. Był taki film Kieślowskiego o młodym chłopaku mordującym taksówkarza. Zobaczyłem go wiele lat temu jako dziecko i niczego nie zrozumiałem. Postawa głównego (anty-) bohatera była dla mnie dziwna i nie wynikała z poprzednich wydarzeń i tego co go spotkało. I podobnie jak w Krótkim filmie o zabijaniu lub w Duchach Inisherin, które wczoraj oglądałem, w Klezmerach też początkowo ciężko było mi zrozumieć motywacje bohaterów, ale jak to przemyślę i wstanę jutro rano, to już będę wiedział jak ocenić, tak jak dziś rano ocena Inisherin poszła w górę. Czy faktycznie Klezmerzy w czwartej odsłonie są słabsi, czy może jednak to wszystko ma sens... Na zagranicznych portalach "Latający trapez!" ma słabe, czasem wręcz dramatyczne oceny (np. 1.8/5 na Bedetheque). Wydaje mi się, że użytkownicy oceniali od razu po lekturze i zapominali fabułę zamiast ją przemyśleć. W ostatnim tomie, który już ma dużo lepsze oceny czytelników Sfar podjął temat mordów w Kiszyniowie ponad 100 lat temu. Bardzo czekam.
Natomiast jeśli autor posta gani komiks w więcej niż dwóch słowach, zwracając uwagę na wiele elementów, które są złe według niego/niej, by potem dać np. 6/10?
Oceny w granicach 1-3/10 to już amatorka. A jednak jak coś wyszło w normalnym wydawnictwie (często jeszcze wcześniej na Zachodzie) to jednak jakiś tam poziom prezentuje o czym wspomniał wcześniej @death_bird. Są znośne rysunki, kolorowanie, jakotaki scenariusz. Więc w sumie nie zasługuje to, żeby poniżej 5 zejść lub ew. 4. Jak coś ma któryś z tych elementów lepszy, mniej standardowy to ocena rośnie do 6-7/10. A potem 8-9-10 to już na najlepsze pozycje, na które nie szkoda czasu.
W przypadku Toma Stronga wypadło to jednak dużo lepiej niż się spodziewałem. Powiedziałbym, że nawet lepiej niż w przypadku 2. tomu stworzonego przez Alana Moore'a, gdzie zaproponowana konwencja opowieści delikatnie mnie już znużyła. Tom Strong w wydaniu innych scenarzystów odzyskuje świeżość historie są wciągające, a warstwa graficzna ciekawa (chociaż w 2 pierwszych tomach serii również nie było na co narzekać).
(https://ecsmedia.pl/c/marvel-origins-thor-1962-tom-3-b-iext124903332.jpg)
Przeczytałem kolejny tom Marvel Origins i tym razem mam już trochę bardziej mieszane odczucia. Wbrew pozorom dalej nie czyta się tego źle - szczerze spodziewałem się, że te stare komiksy będą dużo cięższe do przyswojenia niż to faktycznie jest. Oczywiście tekstu jest sporo, pojawia się też dużo powtórzeń w postaci przypominania czytelnikowi genezy czy też mocy danej postaci, ale biorąc poprawkę nie tylko na datę publikacji, ale i prasowy charakter tej serii, myślę że można nad tym przejść do porządku dziennego. Z uwagi na to, że przygody Thora ukazywały się pierwotnie jako fragmenty magazynu "Journey into Mystery", w przypadku tego bohatera mamy do czynienia z krótszymi historiami - w pierwszym tomie jest łącznie 9 odcinków, z których większość liczy 13 stron (poza jednym, który ma ich tylko 10). To też w pewnym stopniu przekłada się na płynność lektury, bo komiksy stają się bardziej treściwe i w żadnym momencie nie wydają się rozciągnięte.
Największy zgrzyt mam jednak przy fabule. O ile pewne głupoty można wybaczyć (choć nie zawsze, bo takie momenty, jak główny zły, który nie rozróżnia manekina od żywego człowieka przekraczają granicę zawieszenia niewiary), o tyle pisanie przygód Thora w konwencji SF niezbyt mnie przekonuje. Zdecydowanie najbardziej spodobały mi się te historie, które zahaczały typowo o magię i mitologię - a więc głównie te, w których antagonistą jest Loki. W ogóle pierwsze pojawie się tej postaci ma miejsce w najlepszym według mnie epizodzie serii. Również zamykająca tom historia, w której Loki sprzymierza się z ziemskim magiem, wypada bardzo ciekawie, i to właśnie te dwa odcinki wskazałbym jako moje ulubione. Średnio podobały mi się za to starcia z kosmitami czy podróżnikami w czasie. Trzeba przyznać, że scenariusze są dosyć różnorodne i sięgają po szeroki zakres tematów, bo poza fantastycznymi elementami mamy też bardziej przyziemnie przygody, w których Thor mierzy się z gangsterami, komunistami lub jakimś watażką w Ameryce Południowej, ale o ile różnorodność można docenić, tak nie zawsze klimatem zgrywa się to z główną postacią i w przyszłości liczę jednak na więcej wątków związanych z Asgardem.
Rysunkowo się to broni, kolorystyka jest średnia, wartość historyczna na pewno ciekawa, natomiast póki co dla mnie F4>Spider-Man>Thor. Jakkolwiek kolejnych przygód Boga Piorunów raczej nie będę wypatrywać ze szczególnym entuzjazmem, tak z kolekcji nie rezygnuję. Pora zabierać się za Hulka.
dosyć niepokojące, niedawno doszedłem do podobnych wniosków.
Tu jeszcze taka refleksja: czytając to dzisiaj, doszedłem do wniosku, że to jest właśnie to, kwintesencja sztuki komiksu. Pieprzę te średniaki, którymi jestem chwilowo zalany. Mniej znaczy więcej. Wolę zatrzymać się na dłużej na takim tomie Toppiego niż trzepać te średniaki, których po tygodniu człowiek nie pamięta. To zła wiadomość dla wydawców, ale niekoniecznie dla wszystkich i niekoniecznie dla Lost In Time.
Do tego doszedł oczywiście subiektywny fakt, że nie mogłem przebrnąć i doczytać komiksu do końca.w takim przypadku powinno być- 1/10 DNF ;)
Wieże Bois-Maury 1-5. 7/10Mam parę uwag. Wydawnictwo Komiksowe odwaliło manianę z pierwszymi tomami. Wieże kupiłem i przeczytałem jakieś trzy lata temu i pierwszego tomu nie było, chyba że w cenie pozostałych tomów razem wziętych. Więc jedynki nie mam do tej pory. Z kontynuacją, czyli Bois-Maury, ta sama sytuacja - dostępne były tylko tomy 2-5. W przypadku Wież jest to pewien problem ponieważ tom pierwszy stanowi wprowadzenie do historii rozgrywającej się w kolejnych tomach.
Niedawno udało mi się skompletować serię, w związku z tym postanowiłem jeszcze raz przeczytać wszystkie albumy od początku. Po pierwszej piątce chętnie podzielę się wrażeniami.
Pierwsze dwa tomy są całkiem OK, chociaż nie robią piorunującego wrażenia. To solidne pozycje komiksu europejskiego, w których Hermann ma już swój wyrobiony styl jako rysownik, natomiast widać, że wciąż się rozwija. Fabuła prezentuje naturalistyczny obraz średniowiecza, w którym postacie są brzydkie zarówno fizjonomicznie, jak i osobowościowo. Mamy złych panów, zdegenerowanych chłopów, kobiety, które sprzedają to, co mają, czyli siebie, złodziei, katów, mnichów, pijaków i tym podobnych. Nie były to w żadnym razie komiksy złe lub słabe. Im dalej w las jednak, tym lepiej. W kolejnych częściach bohaterowie drugoplanowi pojawiają się ponownie, a historia jawi się jak szachownica, po której pionki poruszają się mimowolnie, odgrywając swoje role. Wątki zaczynają się zazębiać, przekonując o szerszym zamyśle autora scenariusza.
Zobaczymy, jak wypadnie ostatnich pięć tomów.
Warto się zainteresować, szczególnie że to pierwszy komiks od wydawnictwa Kwiaty Orientu i szkoda, żeby przeszedł niezauważony, a odnoszę wrażenie, że jest trochę poza radarami komiksowa.
Potwory - już dawno nie czytałem komiksu, który zawierałby tak ogromne ściany tekstu, których w żaden sposób nie dałoby się i wręcz nie powinno przyciąć.
Obecnie jadę z Clarkiem i Kubrickiem, ktorego kupiłem dwa lata temu i znalazłem w pokoju córki
Jak daleko jesteś? Bo ja pamiętam, że początkiem, gdzie są krótkie opowiadania byłem zachwycony, ale jak pojawiły się dłuższe fabuły to już nie było tak cudownie.No właśnie jestem na etapie tych krótkich, dzisiaj będę miał więcej czasu, to pewnie doczytam do końca
Szumowina.
Chciałem dostać mięsiste Las Vegas Parano w komiksie a dostałem sćpanego Deadpoola dla ubogich z czerstwymi żartami i żenującym poziomem historii, zdecydowanie nie mój klimat.
Dałem radę przeczytać 3 zeszyty, to pierwszy od dawna komiks którego nie doczytałem do końca.
Jak ktoś chce to oddam dwa tomy za 40 zł , wysyłka w cenie.
Komiks ma chyba cos ponad 700 stron, ale ja go przeczytałem w dwie czy trzy godziny, bo jest w nim bardzo mało tekstu. Brakuje mi w nim w ogóle tresci
Niecałe 500 ;)
Niecałe 500 ;)
W komiksach więcej tekstu =/= więcej treści.
W komiksach więcej tekstu =/= więcej treści.Nie wiem do czego to odniesienie, ale spoko ;)
Komiks ma chyba cos ponad 700 stron, ale ja go przeczytałem w dwie czy trzy godziny, bo jest w nim bardzo mało tekstu. Brakuje mi w nim w ogóle tresci. Bardzo chciałbym zobaczyc więcej relacji bohaterki z innymi ludźmi, więcej codziennych czynnosci. Tam się dzieje wszystko tak strasznie szybko.
Ja nic nie mam do Zagłady Gotham, bo to przyzwoity komiks, ale mogliby jednak wydać poszukiwane i jednocześnie dużo lepsze od niej albumy o Batmanie autorstwa duetu Loeb & Sale.
Wypadałoby teraz nadrobić poprzednie albumy, prawda?
No raczej. Toppi to Liga Mistrzow.
;)
Ale, że motywacja Bane'a jest przekonująca?Wszystkich uciekinierów.
Wszystkich uciekinierów.
Plus Bane też. W sensie ze chce się zmierzyć z Batmanem i z jego genezą jest to spójne.
No to właśnie dla mnie największą wadą Knightfallu jest totalnie nieprzekonująca motywacja Bane'a.Tez mnie to raziło - na stronie 164 pierwszego tomu - ta scena jest całkowicie niepotrzebna, bo dalej jest wystarczająco sensownie nakreślona motywacja Bane'a.
No to właśnie dla mnie największą wadą Knightfallu jest totalnie nieprzekonująca motywacja Bane'a.
No to właśnie dla mnie największą wadą Knightfallu jest totalnie nieprzekonująca motywacja Bane'a.
Bardzo polecam. Warto przeczytać i mieć w kolekcji.
Gdyby tylko był ten omnibus...
Dzięki za opinię - zainteresowało mnie 7 Żywotów. Cena bolesna, ale wydaje się bardzo ciekawe i wysoko oceniane...
Najgorsze jest to, że powyższa recenzja potwierdza moje obawy względem scenariusza, a ja i tak mam ochotę kupić, żeby samemu się przekonać.
Ukaszm84 mógłbyś założyć temat o tym komiksie i przekleić recenzję albo zamieścić w temacie autora ? Generalnie szkoda niektórych opinii o komiksach w tym temacie bo giną w ilościach postów i ciężko później się odnieść czy pogadać o danym komiksie.
Ja mam z tym zawsze problem, bo opinie o danym komiksie się pojawiają u nas w tym temacie, w temacie "Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi", w tematach wydawnictw, autorów i poszczególnych komiksów i sam nigdy nie wiem, gdzie najlepiej pisać.
Ten temat jest bardzo pożyteczny, ale ma niestety facebookową naturę - parę dni i już sensowne, przydatne opinie "przepadają".
Dlatego dobrą praktyką byłoby przeklejanie (przecytowanie) tych dłuższych/wartościowszych przez piszących do tematu autora czy wydawcy (sprawdzić czy nie Egmont ;) ).
@PabloWu
Ale tutaj jesteś w stanie przeczytać opinię o komiksie, który Cię nie interesował (i w jego oddzielny temat nie wejdziesz), a jedna-dwie pozytywne opinie przeczytane tutaj są stanie zmienić nastawienie ;)
[...]gdzie ja później znajdę tego urwisa, żeby mu wygarnąć co ja o tym myślę ;)
Widziales kiedys jakis komiks z oryginalnymi kolorami Corbena z przed ery cyfrowej? Podejrzewam, ze nie, ale nie bede sie z Toba klocic, bo przyzwyczailem sie, ze Twoje zdanie jest na ogol w totalnej opozycji do mojego (np. ze X-Men jest lepsze od wydmuszkowych Potworow).
Hotel na Skraju Lasu - niestety, nie udało mi się dotrwać do końca historii. Największy zarzut mam do sposobu prowadzenia narracji tj.zawiązanie akcji (rozdział pierwszy), które buduje tajemnice i przyciąga uwagę czytelnika jest naprawdę spoko. Problemy pojawiają się, gdy ten wyjściowy pomysł trzeba rozwinąć. Wtedy widać brak doświadczenia autorów i zaczynaja pojawiać się dość duże przestoje w historii. Kolejnym problemem są dialogi. Brzmią one strasznie sztucznie - zamiast normalnej konwersacji, czytelnik otrzymuje swoistego rodzaju oświadczenia wypowiadane przez danych bohaterów. Dla mnie, na dłuższą metę było to męczące i po prostu nudne. Odpadłem gdzieś w 2/3 historii. Jako, że nie doczytałem tytułu do końca 1/10.
Widzę, że jest tylko jedna i to negatywna opinia nt Hotelu na Skraju Lasu to coś tam naskrobie, bo mnie pozytywnie zaskoczył :)
@Death - może lepiej byłoby wrzucić tę opinię o Marcii do któregoś z tematów dotyczących opinii o przeczytanych komiksach? Myślę, że niektórzy mogą być zainteresowani, a temat o Studiu Lain będzie jednym z ostatnich, w których będą szukać :DOk. :)
To skończyłem:Balladę też już skończyłem. To komiks obliczony na sukces. Gruba cegła, pianista opowiadający historię swojego życia młodej dziennikarce, w tle historia dwudziestowiecznej Europy, bywa słodko i wzruszająco, są maskotki w postaci ptaszka i kota, są zaskakujące momenty, są dramaty, ludzie, w tym główny bohater, zachowują się niegodnie, choć czasem tak muszą, scenariusz pod film, który mógłby zdobyć Oscara. Myślę że bardzo trafnie strzeliłem z tym Salierim i Mozartem z filmu po 40 stronach Ballady o Sophie, generalnie o tym (choć nie tylko) był ten komiks. Bardzo to wykalkulowane, ale ochoczo tę historię kupiłem i się temu komiksowi poddałem. Bardzo dobry komiks. Jak zwykle grubas od Muchy (Moonshadow, Potwory, Twardziel...) dostarcza. Bardziej niż warto.
(https://i.imgur.com/TCTFFXG.jpeg)
Jest ok, ale czytałem już lepsze i dużo lepsze komiksy, które wygrały Angouleme. Kompletnie się nie zgadzam z osobami, które pisały na Facebooku, Lubimy czytać i Insta, że są świetnie, naturalnie brzmiące dialogi. Dla mnie to był najgorszy element komiksu. Dawno już nie czytałem tak sztucznych dialogów. Nie wiem czy to kwestia polskiego tłumaczenia, czy może oryginału, ale ludzie tak nie mówią. Jakieś osiedle w Rio, ludzie pracy, gangusy, a gadają jakby ktoś z dobrego domu chciał się wtopić w tło i chciał być fajny. Lansik, muszę na szczoszka, szama... Jak ostatnia pizda, która chciała się wtopić w tło brazylijskiej klasy robotniczej i ich młodzieży. Poza tym fajne. Główna bohaterka jest matką Teresą z Rio, ma nieprawdopodobnie głupią i brzydką córkę, które sprowadza na wszystkich wkoło kłopoty, jest wątek kryminalny (jak to w Rio), rodzinne dramaty, no życie. Ja bym tego np. obok komiksów Paco Roki nie postawił, nie ten poziom, Angouleme bym nie przyznał, ale jest nieźle. A widziałem opinie znacznie bardziej pozytywne niż moja.
(https://i.imgur.com/5s8d2W8.jpeg)
(https://i.imgur.com/PGceIEx.jpeg)
Zacząłem czytać:
(https://i.imgur.com/OaZVIvs.jpeg)
Na razie fajne, główny bohater jest trochę jak Salieri w Amadeuszu Formana. :)
Rio to wielowatkowa, dobrze napisana opowiesc o dorastaniu i zyciu w jednym z najbardziej niezbezpiecznych miejsc na swiecie jakim sa brazylijskie favele.
Czytałem kilka tygodni temu. Pierwsza część jest bardzo dobra, ale potem scenariusz poszedł w kierunku, który zupełnie mi się nie spodobał. To mógł byś świetny, brutalny komiks o dzieciach w favelach. I wtedy miałby szansę trzepać ostro po głowie. A tak wyszła z tego taka przeciętna historia o nieco brutalniejszym zabarwieniu.Komiks byłby super gdyby nie dziwny dodatkowy wątek "religijny". Dla mnie wprowadzony na siłę i nie do końca pasujący.
Odświeżyłem sobie ostatnio 2 komiksy scifi.
Yans, wydanie zbiorcze, tom 1, 4/10.
Od dłuższego czasu chodziło mi po głowie zapoznanie się z dalszymi wydaniami zbiorczyi Yansa, by poznać resztę historii. A ponieważ miałem troszkę wolnego czasu chciałem przypomnieć sobie część pierwszą, czytaną jakieś 7 lat temu. Pojedyncze albumy czytałem za dzieciaka w latach 90., więc niektóre sceny z komiksu malowały mi się jak żywe przed oczami, odwołując się do moich głębokich wspomnień z dzieciństwa. I to w zasadzie tyle. Na szczęście wyleczyłem się z sięgania po kolejne części komiksu napisanego przez Duchateau. Ta "opowieść" nie ma absolutnie jakiejkolwiek fabuły. Historia jest płytka, nic się nie klei, postaci są papierowe, zabiegi scenarzysty budzą zdziwienie i niesmak. W ostatniej części "Gladiatorzy" prezentowanej w wydaniu zbiorczym wręcz nie mogłem uwierzyć w to, co czytam, było to tak denne.
Bardzo ładne rysunki Rosińskiego, w tym kilka zapadających w pamięć scen. Niestety to wszystko.
Zaklinacze Opali
...
Z pewnością w tym roku powtórzę lekturę, a komiks zostaje w kolekcji. Na gildii są jeszcze wolne egzemplarze, także Panowie i Panie zachęcam do zakupu. Naprawdę warto :)
Nie chodzi o "Departament Prawdy"?
Cygan (integral) - a tutaj nie polecam :) Jest "komiksowo" ale w tym negatywnym znaczeniu. To taki typowy Marvel/DC we frankofońskim wydaniu. Akcja goni na łeb na szyję, nikt się nie przejmuje jej logiką czy tym bardziej logiką przedstawionego świata. Co jakiś czas obowiązkowo cycki trzeba pokazać. Główny bohater cham i prostak, ciężko go polubić. Kreska Mariniego też jeszcze taka sobie, choć z tomu na tom jest lepiej. Przeczytałem 4 z 6 albumów i nie wiem czy dam radę więcej, jeden plus, że czyta się b. szybko (no i jeszcze na plus parę niezłych one-linerów). Pierwsze 3 albumy tworzą jedną historię, kolejne już niezależne (z tego co przekartkowałem 5 i 6). Niby jest z tyłu jakaś większa intryga, ale średnio ciekawi jak się skończy, zresztą coś mi się wydaję, że seria została przerwana, bo nie sądzę, żeby w tych 2 ostatnich albumach wszystko się wyjaśniło. Szkoda papieru, czasu tłumaczy itd. na takie rzeczy, jeszcze w takim porządnym wydaniu. Nie wiem nawet jak ten komiks ocenić.
MuadGreDib podziel się opinią po przeczytaniu 9 tomu:) bo niestety ten ostatni psuje trochę odbiór całokształtugdzies slyszalem ze koncowka nie ma zbyt wielu fanow..
MuadGreDib podziel się opinią po przeczytaniu 9 tomu:) bo niestety ten ostatni psuje trochę odbiór całokształtu
PS nie wiem o co chodzi z tą stroną, do której niżej linkuje, czy to aktualne? :o
https://wspieram.to/napalony_na_komiks
Jeszcze nie czytam, ale juz nie moge doczekac sie kiedy zaczne. Chwile temu pan liscionosz przyniosl bardzo oczekiwany przeze mnie 1 tom nowej edycji Creepy Archives od Dark Horse comics. I tak jak na chwile przed zamowieniem nieco sie wahalem (jakby nie bylo to jest 29 tomow!), to teraz wiem, ze niepotrzebnie, bo zakup byl strzalem w 10. Jestem pod mega wrazeniem! Oldschoolowa horror pulpa pelna geba z rysunkami takich tytanow jak Frank Frazetta, Alex Toth, Gray Morrow, Joe Orlando i innych. Tom zawiera 5 pierwszych numerow magazynu Creepy, co ciekawe - wraz z oryginalnymi reklamami i listami od czytelnikow. Kazdy numer natomiast to kilka krotkich, niezaleznych, czesto przewrotnych historyjek. Oprocz kolorowych okladek, wszystko w czerni i bieli (jak na razie), odrestaurowane, w bardzo przyzwoitej jakosci. Jedyne zastrzezenie to papier, bo zarowno okladka jak i srodek moglyby byc nieco grubsze. Z drugiej strony - zajmie mniej miejsca na polce. Jaram sie na maksa i juz wiem, ze chce miec to w calosci.
@donT Coś dla fana Creepy w nitce Wydawnictwo Mandioca. Zerknij.
In Hollandia Suburbia
Naprawdę mocno się zastanawiam, jak określić moje wrażenia po przeczytaniu tego komiksu. Z jednej strony ciężko mi się to czytało, widzę spore niedostatki warsztatowe, szczególnie z narracyjnego punktu widzenia. Musiałem czytać bardzo powoli żeby układać sobie w głowie kto jest kim, kto co robi. Nie pomaga też to, że fragmenty były wcześniej wydawane w jakichś magazynach (jako shorty, jak rozumiem) a potem zostały wciągnięte do większej całości. W podziękowaniach autor dziękuje komuś za to, że bez niego ten komiks miałby "dużo mniej struktury". To ja nie chcę wiedzieć, jak to wyglądało wcześniej pod względem struktury właśnie ;)
Saint-Elme tom 1
Nie powiem, historia zaczyna się intrygująco. Zobaczymy czy autorzy dadzą radę i będą w stanie pociągnąć fabułę w ciekawy sposób w kolejnych tomach.
In minus - twarda okładka - po co to komu w przypadku takiej "chudzinki"? Nie jest to może takie ekstremum, jak w przypadku pozycji od wydawnictwa Amber, ale całkiem blisko.
Nana
A tutaj to odradzam zakup, oszczędzicie czas i kasę. Dramatycznie słaba manga, dziwię się że tyle osób się tym jarało na fb. Doczytałem do połowy i sprzedam bez mrugnięcia okiem. Jeżeli kogoś interesuje fabuła i o czym jest Nana to można to sprecyzować w kilku słowach. Nastolatka o dosyć przeciętnym IQ zakochuje się w każdym napotkanym mężczyźnie, a do tego ma romans ze starszym gościem, który po kilku numerkach ją rzuca. Później poznajemy drugą bohaterkę, diametralnie inną z charakteru. Dziękuję, dobranoc.
Graficznie jest poprawnie, zwykły średniak. Ani te rysunku nie są słabe, ani bardzo dobre. Czasami nie czuję tego mangowego fandomu w Polsce. Przeciętniak do bólu. Tytuł skierowany chyba wyłącznie do nastolatek, ewentualnie kobiet lubiących tanie romansidła.
2/10
Foligatto
De Crecy król, każdy kadr to arcydzieło. Scenariusz też w porządku, dobrze się klimatycznie z rysunkami zgrywa, ale w mojej opinii pełni funkcję służebną. 8/10
Saint-Elme 1
Już pisałem wyżej o genialnej narracji w tym komiksie. Ale to dopiero początek, z dużym potencjałem, ale wiele zależy od tego, jak autorzy to dalej poprowadzą. Ja jestem zainteresowany. 7/10
Foligatto
Scenariusz zdecydowanie służebny względem świetnych ilustracji, ale mnie całościowo trochę ten komiks wymęczył. Na tle tego albumu czy "Visy tranzytowej" to "Dziadek Leon" pozostaje niedoścignionym wzorem jednak. Dla mnie 5/10.
Foligatto jest spoko. Dałem 7/10.
Jeśli ktoś tęskni za czasami, kiedy Kultura Gniewu wydawała pierwsze albumy Rebelki, Diefenbacha Szneidera i Glinno Frąsia, to ten album jest dla niego.
Niepotrzebnym, w moim odczuciu, udziwnieniem jest zrobienie z głównych bohaterów homoseksualistów(?)- cały świat przedstawiony jest wystarczająco dziwny i odjechany i bez tego.
Trochę nie rozumiem, bohaterowie homoseksualiści zwiększają dziwność i odjechanie?Świat przedstawiony jest wystarczająco dziwny. Nie trzeba go udziwniać poprzez tworzenie pary dziwnych "homoseksualistów". I nie, nie budzi to moich kontrowersji. Po prostu wydaje mi się to zbędne, niepotrzebne. Niczego nie daje. Gdyby autor wstawił tam "heteroseksualną" parę, mój odbiór nie zmieniłby się ani o jotę. Ale może jest inaczej. Może przegapiam coś ważnego z racji mojego homofobicznego nastawienia.
Mnie Zasada Trójek odrzuciła, czytałem ponad 20 stron darmowej próbki (była taka na legalu udostępniona), moja konkluzja była taka, że to komiks o niczym i nie miałem ochoty zapoznać się z resztą. Szkoda, bo według mnie graficznie stoi momentami lepiej niż wspomniany Donżon. Jednak w Donżon głównym motorem napędowym jest właśnie historia, rysunki ją uzupełniają i są różnej jakości na przestrzeni tomów, ale przygoda wszystko ciągnie.
Nie zamierzam nikogo namawiać żeby czytał na siłę oczywiście, ale to zdecydowanie nie jest komiks o niczym.Tylko wiesz, to, że jest o przyjaźni albo coś w tym stylu, nie o to chodzi, historia ma wciągać, tutaj nie udało się mnie zainteresować przez ponad 20 stron, a w takim Donżon jestem kupiony już od 7 strony.
Zasada Trójek. (...) udziwnieniem jest zrobienie z głównych bohaterów homoseksualistów(?)
Nie wiem czy czytaliśmy ten sam komiks czy może moja pamięć tak zawodna. Ale dla mnie główni bohaterowie to byli kumple, a nie para. W żadnym momencie podczas czytania nie wyłapałem wątku homo (a jestem wyczulony na wciskanie takich akcji "na siłę").
Świat przedstawiony jest wystarczająco dziwny. Nie trzeba go udziwniać poprzez tworzenie pary dziwnych "homoseksualistów". I nie, nie budzi to moich kontrowersji. Po prostu wydaje mi się to zbędne, niepotrzebne. Niczego nie daje. Gdyby autor wstawił tam "heteroseksualną" parę, mój odbiór nie zmieniłby się ani o jotę. Ale może jest inaczej. Może przegapiam coś ważnego z racji mojego homofobicznego nastawienia.
Twarz
Krotko, ale intensywnie. To komiks niezwykle klimatyczny, powodujacy srednio przyjemny dreszczyk na plecach. Od samego poczatku wiesz, cos jest tu nie tak jak byc powinno, ze zaraz gdzies, komus stanie sie cos niedobrego, wiesz, ze wszystko zmierza ku nieuniknionemu. Czekasz na rozwiazanie tajemnicy, choc zdajesz sobie sprawe, ze nadchodzacy final bedzie bolesny. Bardzo bolesny...
Twarz to mroczny, pokrecony, ale cholernie satysfakcjonujacy thriller. Kapitalnie napisany i tak samo dobrze narysowany. Duet Milligan & Fegredo jest mi juz znany z rownie mocnego tytuly jakim jest Enigma. Autorzy i tym razem nie zawodza, dostarczajac kawal bardzo dobrej lektury. Zdecydowanie warto.
Ogólnie to z bardzo prostego pomysłu, powstał komiks godny sfilmowania.
Bomba.
Jestem w połowie i trochę zawód. Niby jest to, czego się spodziewałem: wielowątkowa historia, wielu bohaterów (nawet bardzo wielu), do tego przyjemna kreska, piękne wydanie. Ale no ta perfekcyjność techniczna nie przykrywa braku serca w tym wszystkim. Jakoś mało tu dramatu, zaskoczeń. Trzymamy się faktów, ale ludzie mogą być kimś więcej niż nazwiskami z książek historycznych. Nie kibicuję nikomu, bo bohaterowie mówią to co muszą mówić, robią to co im kazano. Wątpliwości są traktowane po macoszemu (nie my ich, to oni nas i już - problem? zmień pracę, weź kredyt...).
Czasami trochę też irytuje sposób narracji, trochę przypominający mi figurki z tillos czy skradziony skarb. Ale to aż tak wyraźne nie jest. Czasami też mam wrażenie, że cały temat jest na siłę upraszczamy, żeby nie zanudzić czytelnika. Nie obraził bym się za trochę więcej szczegółów technicznych czy naukowych.
Jestem już na początku 45 roku a jeszcze sporo kartek przede mną. Liczę, że trochę się to wszystko zmieni. Na razie mam odczucie jakbym czytał ilustrowaną książkę o projekcie Manhattan. Albo oglądał film Wołoszańskiego, tylko bez charakterystycznego budowania napięcia poprzez jego narrację.
Miałem w planach, ale jestem poniekąd komiksowym debilem, więc najpiękniejsze rysunki nie obronią bełkotliwego tekstu. Przyjąłem zabójczą dawkę grafomanii w "Hellblazerach" Delano i wystarczy mi na pół roku najbidniej, więc dzięki za opinię i z mojej strony pas.
Zastanawiam się nad kupnem drugiego tomu, ale nie zachecileś tym jasnowidzeniem.To był raczej jednorazowy motyw. Zakłuł, bo poza tym zeszyt fajny, wystarczyłoby przepisać praktycznie jedną stronę, żeby uniknąć tej głupoty.
No, ja przyjąłem tę dawkę tylko w tomie pierwszym Delano i przypominającej już nie wziąłem, nawet dusza komplecisty tu nie wygrała.
(https://i.imgur.com/8yQZn2b.jpeg)
Mija kilka lat, wychodzisz z kina z Jackie Brown, siorbiesz ostatni raz colę, która w 60% składa się już z wody powstałej po roztopionym lodzie i niby to cola, i fajnie, ale rozwodniona.
Ale oglądało się fajnie. Tyle tylko, że nie masz ochoty na powtórkę.
Do ostatniego to bardzo dobry antywestern. Dobrze zarysowane postacie, świetne rysunki i jeszcze lepsze kolory oraz mocna historia. Zmierzch Dzikiego Zachodu spowodowany, jak wiadomo, nastaniem kolei. Z powodu braku porządnej roboty ostatni kowboje parają się różnymi zajęciami. Czasem legalnymi, ale niezbyt prestiżowymi jak praca przy świniach lub jeszcze mniej chlubnymi jak napady. Gdzieś obok mieszkańcy małego miasteczka też spoglądają w przyszłość, którą zapewni tylko wybranie ich spokojnego miejsca zamieszkania jako nowej stacji załadunkowej na cały stan Wyoming. Wtedy do Sundance wjeżdża troje byłych konwojentów po swoim ostatnim przewozie bydła. I się zaczyna dobra historia.
Dla mnie to jest wzór jak powinny wyglądać tego typu przekrojowe wydania. Wszystko pięknie, chronologicznie, z masą dodatków, z komentarzem autorskim do każdej historyjki.
To nie jest przypadkiek na bazie wydania Fantagraphics? Oni wiedzą jak to robić
Fajnie byłoby, gdyby tak właśnie wyglądały porządne kolekcje i dodatki - jak u Rosy i kajkoszowej.
Już tam kij z wydaniem i dodatkami. Komiksy Dona Rosy, to poziom nieosiągalny dla większości twórców. Nie tylko Życie i czasy to mistrzostwo, praktycznie każdy z jego komiksów to perełka. On prawie nie ma takich zwykłych śmiesznych historyjek, żeby się zgadzał hajs od Disneya. Historyjek, których by nie przemyślał od A do Z. Tam widać wielkie serce twórcy i pracę włożoną w każdy komiks. O talencie nawet nie ma co pisać, bo jest oczywisty. Zabawy fizyką, klasowe obyczajówki, genialne podróżnicze, jego komiksy są zawsze czymś więcej. Nigdy nie zapomnę Pierwszej dziesięciocentówki i małego Sknerusa pucybuta. Miałem ze 9 lat, a już wiedziałem, że ten komiks jest czymś lepszym od reszty zawartości pisma KD.
Pierwszy raz czytam od początku do końca kolekcję Rosy.Mnie został już tylko jeden tom i kolekcję Rosy mam przeczytaną - choć oczywiście sporo z tych historii znałem wcześniej. Możliwe nawet, że na dniach się zabiorę, bo tak mi właśnie chodziło po głowie.
Tak, dokładnie. Nawet chyba 1:1 Fantagraphics, ale głowy nie dam.Jedynie chyba w oryginale format był nieco większy, ale dla mnie żadna wada, bo w sumie dostaliśmy te komiksy w takim rozmiarze, w jakim wychodziły w KD.
Na przykład "Król Sknerus Pierwszy" albo "Skarbnica wiedzy".
Skarbnica (na równi z Zaginionymi mapami Kolumba) to dla mnie najlepszy komiks Rosy.
11/10.To za co dajesz temu komiksowi 11/10 (czyli arcydzieło?) bo nie kumam z tej recenzji.
To chyba ironicznie.
urocza jest też historia przybliżająca czytelnikom ówczesne odkrycia na temat fizyki kwantowej.Z góry przepraszam za dopierdalanie się. Wiem, że mechanika kwantowa zyskała ostatnio nieco na popularności, ale ta teoria została opracowana sto lat temu. I od tamtej pory fizyka znalazła się w impasie, tzn. wciąż nie opracowano żadnej równie fundamentalnej teorii a nawet większość problemów wciąż pozostaje nierozwiązana.
I od tamtej pory fizyka znalazła się w impasie, tzn. wciąż nie opracowano żadnej równie fundamentalnej teoriiW impasie? W dobie ciemnej materii?
W impasie? W dobie ciemnej materii?Mhm. Ciemna materia nie jest akurat problemem, który nazwał bym fundamentalnym. Wystarczy przyjąć istnienie nieznanych cząsteczek oddziałujących grawitacyjnie, ale nie oddziałujących z fotonami. Są poważniejsze luki. Jest nią już choćby ciemna energia, dla istnienia której już tak prostego wyjaśnienia nie da się przedstawić. Ale mamy szereg szerszych problemów, np. dlaczego grawitację opisujemy teorią Einsteina, ale nie możemy jej opisać kwantowo? Dlaczego stałe opisujące Wszechświat mają wartości takie a nie inne? Skąd się wzięła nadwyżka materii, która nie uległa anihilacji i utworzyła Wszechświat, czemu jest jej akurat tyle i czemu nie obserwujemy pojawiania się takich nadwyżek w LHC? Jeśli obserwacja nadaje kwantom cechę punktowości to czym są obserwator i obserwacja i czy to obserwacja tworzy Wszechświat (jaką postać mają kwanty, gdy nikt ich nie obserwuje?)?
I jest potrzeba opracowania nowej fundamentalnej teorii?
W impasie? W dobie ciemnej materii?Nowej? A jest stara? Dopiero szukamy teorii, która zunifikuje wszystkie siły natury. A pogodzenie grawitacji z fizyką kwantową? Tak, obecnie jesteśmy w impasie.
I jest potrzeba opracowania nowej fundamentalnej teorii?
Julia - Przygody kryminolozki – Wieczny Odpoczynekteż mi się to przyjemnie czytało. fajnie zarysowane postaci drugoplanowe, choć sama Julia może niespecjalnie. Rysunki - niby znany i uwielbiany Toppi, ale jednak on jest mistrzem quasi-"chaotycznej" kreski, i średnio się odnajduje w prostych zarysach aut, wieżowców, czy ulic. mimo wszystko warto chociażby dla samej nieskomplikowanej, choć niebanalnej akcji.
To moj pierwsz kontakt z seria i na dzien dobry - bardzo przyjemne zaskoczenie. Nie bede ukrywal, Julie kupilem, zapewne tak jak wiekszosc, ze wzgledu na rysunki Toppiego. Nie obiecujac sobie wiele, dostalem bardzo sprawnie napisany kryminal, w klimatach Dylan Doga, ktory czyta sie jednym duszkiem. Opowiadana historia to nic wybitnego, napisano dziesiatki, jestli nie setki podobnych. Jednakze trudno jest ten komiks odlozyc na polke, nie poznawszy zakonczenia. A musze przyznac, ze doczytawszy do konca nie spodziewalem sie takiego obrotu spraw. Same rysunki? Kozak. Tu zadnego zaskoczenia byc nie moze. Nie jest to co prawda Toppi znany z autorskich dziel, kreska jest szybsza, bardziej ulozona, a kadrowanie standardowe. Jednakze to nadal Toppi czyli maestria pelna piersia. Czy warto? Oczywiscie! Ten zbiorek to no-brainer. Solidna historia, swietne rysunki za smiesznie niska cene. Kto nie kupi ten traba.
Nie bede ukrywal, Julie kupilem, zapewne tak jak wiekszosc, ze wzgledu na rysunki Toppiego.
Blood of The Virgin. Montażysta filmów flasy B dostaje pierwszą reżyserską robotę. Pokaźnej objętości , fajna obyczajówka napisana i narysowana przez Sammyego Harkhama.
Cygan
Meh... jednak zawod. (...) Im dalej, tym niedorzeczniej, a przyjemnosc z lektury coraz bardziej watpliwa. Slabo. Za taka cene, nie warto.
I co? Wyszło, że jednak miałem rację :P
I kto ma racje?
Mazeworld - Spory zawód, za dużo dla mnie w tej opowieści taniej metafizyki a za mało przemyślanej budowy świata. To niestety typowy komiks od studia lain, piękne rysunki przyciągające oko, ciekawe pomysły wyjściowe i zmarnowany ich potencjał, do tego nachalne walenie czytelnika po głowie mało ambitną filozofią (życie jak labirynt).
Dla mnie "Sędzia Anderson: Szambala" to ścisła topka Dreddów. Wspaniały klimat oldschoolowego s-f bez hamulców. Zostały u mnie na półce "Ameryka" i "Szambala" a słynne "Mandroid" czy "Necrocity" wywiało.
Mazeworld to chyba mamy na własne życzenie, prawda? Jakoś tak kojarzę, że forum mocno chciało, wydawca był w tej kwestii zachowawczy i w końcu stanęło na tym, że jak sprzedaż innych tomów będzie szła dobrze, to i Mazeworld będzie - co się wydarzyło.
Piszę o tym, bo choć wydawca potrafi popadać w nadentuzjazm, to jednak w tym przypadku nie był to ścisły jego wybór, ale vox populi. Jakie populi, taki vox i potem takie komiksy :)
Ja tam się cieszę na Ransona. Zakładam, że to dalej jest bardzo fajny komiks.
Piszę o tym, bo choć wydawca potrafi popadać w nadentuzjazm, to jednak w tym przypadku nie był to ścisły jego wybór, ale vox populi. Jakie populi, taki vox i potem takie komiksy :)Z czysto komercyjnego punktu widzenia wsłuchanie się tym razem w vox populi okazało się strzałem w dziesiątkę.
Tak, Więzień Doliny Białej Śmierci to jeden z najlepszych komiksów Rosy i absolutne 10/10. Prawdopodobnie ten jego ostatni komiks jest właśnie najlepszym.
Mazeworld przeczytałem w sobotę 2/3 (pewnie dziś skończę). No szału nie ma niestety. Tzn. rysunkowo bardzo fajnie, ale fabuła to tylko pretekst. Jedyny fajny wątek to sceny w czasach współczesnych. Te w klimatach fantasty (czyli 90%) to schemat i nuda. Plus, że szybko się czyta ;)
Jeśli już jesteśmy przy pozycjach Studia - ktoś może już czytał Aberzena i może podzielić się opinią?
Do mnie jeszcze nie doszedł, ale po ostatnim tytule, właściwie po dwóch, nie czekam na wstrzymanym oddechu ;)
No właśnie pamiętam, że były jakieś rozkminy o podróży w czasie, jeżeli to to ;) I w zasadzie to mnie bardziej zainteresowało tytułem, lubię jak jest co porozkminiać ;)
Zmobilizowałem się i coś skrobnę, bo zmienił się trochę mój odbiór tego tytułu. Doczytałem parę dni temu do końca i trzecia, ostatnia część bardzo na plus. Być może dlatego, że spora część akcji dzieje się współcześnie (+ może też lepszy odbiór przez "lepszy" dzień podczas czytania). Po 2/3 miałem ochotę doczytać i "na sprzedaż", teraz bardziej się składam przy zostawieniu, bo rysunki świetnie, końcówka sensowna, a całość oceniam na solidne 7+/10.
PS. Metafizyki itp. osobiście to tu nie stwierdzam jakby się ktoś bał, po opinii już nie pamiętam kogo (sorki).
pisarstwo Snydera, dla mnie jego komiksy to taka sieczka w stylu hollywoodzkich blockbusterów.I jak od początku nie liczysz na nic innego to potrafi wejść bardzo przyjemnie ;)
Szkoda tych wspanialych rysunkow Albuquerque do tak sredniej fabuly :(Pod tym względem nie mam problemu, bo Albuquerque nie lubię ;D
Mazeworld
(...)
Rozwaliły mnie też ramki kadrów w kształcie labiryntów (pojawiły się pod koniec 3 księgi)
"Twierdzi Pereira".
Genialne.
10/10.
Najlepszym komiksem wydanym w tym roku przez Studio Lain pozostaje Sha.
Akurat "Sha" można dostać niewiele drożej niż przy premierze.
Przed chwilą rozpakowałem Lost girls w oryginale. Uznałem, że się nie doczekam wznowienia a kilka stów to nie jestem gotowy wydać na coś, co ma dużą szansę mi nie podejść.
Prawdziwa cegła. Przekartkowałem chwilę i rysunkowo jest niesztampowo, z braku innego określenia. Ale też obawy, czy przebrnę jeszcze się powiększyły. Mam nadzieję, że fabuła będzie wystarczająco wciągająca. Albo że w ogóle będzie jakaś fabuła.
Podobnie "Wszyscy moi bohaterowie to ćpuny" odebrałem bardzo średnio.
A to jest jakoś powiązane, choćby luźno, z Criminal? Bo na Gildii jest podpisane jako "Criminal - Wszyscy moi bohaterowie to ćpuny.". Ale nie brałem tego dotychczas.
komplet CriminalPelna zgoda. Criminal to czyste komiksowe zloto. W moim prywatnym rankingu to najlepsze co stworzyl duet Brubaker & Philips. Najbardziej lubie 6 tomow klasycznego runu. Level konstrukcji fabuly i kreowania swiata to komiksowy czarny pas.
Opowieści z czasów KobryTu tez zgoda. Opowiesci to obok Rogatego Boga i Ballady o Halo Jones moj ulubiony komiks ze Studia Lain (pierwszej fali, ze tak powiem). Niesamowita przygoda i awanturniczy, orientalny klimat pelna piersia. Do tego uczta dla oczu. Kto nie ma niech bierze poki jest.
Brygada
Są też podobne pod względem konstrukcji - niezależne historie z jednego świata, które gdzieś tam na drugim planie się przenikają.
Tylko że przerysowane, posunięte na krawędź groteski "Sin City" balansuje na grancy parodii, podczas gdy "Criminal" jest jednak hmmm... "realistyczny", przyziemny i wywołuje nieco inne emocje.To racja. U Millera wg mnie cechą charakterystyczną jest to, że nawet kiedy pisze dla dorosłego czytelnika, to w jego scenariuszach czuć, że dobrze pamięta, w jakim medium tworzy i nie wstydzi się tych korzeni, a jego historie są właśnie w taki "komiksowy" sposób przerysowane. Więc w tym świecie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby na przykład Marv skakał w długim płaszczu między dachami budynków niczym Batman w swojej pelerynie.
Ponadto drażni mnie jedna niekonsekwencja. Zielone pierścienie miały być bezradne wobec żółtego koloru. Tymczasem tutaj nie działają tylko przez chwilę, po czym pada hasło, że nie działają "tylko żółtodziobom" i potem już heja - rozwalają cały czas wszystko co żółte bez najmniejszego problemu.
Trochę dawno to czytałem, ale wydaje mi się, że na początku swojego runu Johns ustalił, że Green Lantern, który pokona swój największy strach, może oddziaływać pierścieniem także na żółty kolor, czy coś takiego.Nie poświęca temu zbyt wiele miejsca. Bodajże na jednej stronie skasował ot tak kilkadziesiąt lat kanonu. Potem już każdy, kto ma zielony pierścień kasuje wszystko co żółte na lewo i prawo.
Nie poświęca temu zbyt wiele miejsca. Bodajże na jednej stronie skasował ot tak kilkadziesiąt lat kanonu. Potem już każdy, kto ma zielony pierścień kasuje wszystko co żółte na lewo i prawo.
Być może takie odczucie, że tym razem nie jest tak świetnie jak wcześniej zostało z premedytacją zaprogramowane przez twórców
Miracleman, Moore, Mucha Comics.
Słaby komiks, którego nie jestem w stanie skończyć. Słabe rysunki. Zdarzają się niezłe pomysły, ale to tyle. Pomimo rozkładania lektury na kilka wieczorów utknąłem w połowie i chyba dalszego ciągu nie będzie. 4/10.
Miracleman, Moore, Mucha Comics.
Słaby komiks, którego nie jestem w stanie skończyć. Słabe rysunki. Zdarzają się niezłe pomysły, ale to tyle. Pomimo rozkładania lektury na kilka wieczorów utknąłem w połowie i chyba dalszego ciągu nie będzie. 4/10.
Ja MM uwazam za swietny tytul, zadnego przynudzania nie zauwazylem.
Jestem zdziwiony, bo dla mnie MM jest komiksem niemal epokowym.Co w tym dziwnego że ktoś ma inne zdanie niż ty? Przecież wszystkie komiksy uważasz za "świetne" albo je "uwielbiasz" strażniku bramy.
Miracleman, Moore, Mucha Comics.
Słaby komiks, którego nie jestem w stanie skończyć. Słabe rysunki. Zdarzają się niezłe pomysły, ale to tyle. Pomimo rozkładania lektury na kilka wieczorów utknąłem w połowie i chyba dalszego ciągu nie będzie. 4/10.
Moore (w mojej ocenie) generalnie strasznie przynudza
Ciezko z czyms takim dyskutowac.
Dla Ciebie przynudzanie, dla mnie to budowania swiata i tworzenie glebi fabularnej.
Coz poczac. Zycie.
Etam, mnie też nudzi. Powiedziałbym, że dla mnie to komiksowy Nolan. ale jednak troche obraziłbym Moora. Nadal jednak nie znajduję powodu dla którego stał się scenarzystą komiksowym, zamiast jednak pisarzem.
Dla Ciebie przynudzanie, dla mnie to budowania swiata i tworzenie glebi fabularnej.
Co w tym dziwnego że ktoś ma inne zdanie niż ty? Przecież wszystkie komiksy uważasz za "świetne" albo je "uwielbiasz" strażniku bramy.Nie jestem zdziwiony, że ktoś ma inne zdanie, tylko, że jest aż taka rozbieżność w ocenie. Nie wszystkie komiksy uważam za świetne, wiele uważam za kiepskie i beznadziejne, ale o takich nie chce mi się pisać. Dość rzadko piszę o konkretnych komiksach, bo nie mam talentu do pisania recenzji. Wypowiadam się wtedy jeśli jakiś komiks bardzo mi się spodobał.
Criminal 1, 2. Mucha Comics.
Jakiś czas temu przeczytałem, że nakład Criminal się wyczerpuje, nadeszła więc dobra okazja do tego, by zapoznać się z tą serią. Najpierw kupiłem i przeczytałem #1. Solidny kryminał, takie 7/10. Ciekawa historia, momentami zbyt płaska, jeśli chodzi o zachowania bohaterów. Brakuje przerysowania, bo przecież wszystko jest na serio, to nie komedia ani parodia. Odłożyłem na półkę i tyle.
Parę dni temu kupiłem część drugą i zacząłem czytać i... jakie to jest dobre!
Moore (w mojej ocenie) generalnie strasznie przynudza - z tego co miałem okazję czytać - Liga, Promethea, Strażnicy, Providence i Neonomicon, Szoki, Skizz i DR & Quinch.
Słaby komiks...
Nie jestem zdziwiony, że ktoś ma inne zdanie, tylko, że jest aż taka rozbieżność w ocenie. Nie wszystkie komiksy uważam za świetne, wiele uważam za kiepskie i beznadziejne, ale o takich nie chce mi się pisać. Dość rzadko piszę o konkretnych komiksach, bo nie mam talentu do pisania recenzji. Wypowiadam się wtedy jeśli jakiś komiks bardzo mi się spodobał.Wiem mam o czym jest mam go na półce od dawna. Uważam go za bardzo dobry, epokowy może nie ale dla ciebie może taki jest kazdy uważasz za "świetny" "cudowny" bla bla. Epokowy to on może był w czasach w których powstał, teraz nie dziwi mnie ze ktoś może uwarzać go za sredniaczka.
Co do MM pewnie nawet nie wiesz, o czym jest, bo jest to komiks, który kosztuje więcej niż 15 PLN i musiałbyś przed zakupem wylać ze cztery strony lamentu, jak to jest drogo.
Miracleman, Moore, Mucha Comics.
Słaby komiks, którego nie jestem w stanie skończyć. Słabe rysunki. Zdarzają się niezłe pomysły, ale to tyle. Pomimo rozkładania lektury na kilka wieczorów utknąłem w połowie i chyba dalszego ciągu nie będzie. 4/10.
Doszedłem ostatnio do wniosku, że niestety mało co mi się podoba.
Mam podobnie, ostatnio większość klasyfikuję jako średniaki takie 6/10 gdzie w zasadzie extra punkty są zawsze za warstwę graficzną.
6/10 to jeszcze jest dobrze.
Moje oceny ostatnich komiksów, które przeczytałem:
Criminal #2 - 9/10
Cartland #3 - 6/10
Stolp (Bardo #1) - 4/10
Amazing SM by Straczynski #1 - 7/10
Tintin: Cygara faraona - 6/10
Batman: Azyl Arkham - 5/10
Cuotoo, Andreas - 7/10
Etam, mnie też nudzi. Powiedziałbym, że dla mnie to komiksowy Nolan. ale jednak troche obraziłbym Moora. Nadal jednak nie znajduję powodu dla którego stał się scenarzystą komiksowym, zamiast jednak pisarzem.
Próbuję sobie przypomnieć, żeby wskazane narracyjne rozwiązania bądź ta chirurgiczna dbałość o każdy kadr kiedykolwiek zwróciły moja uwagę swoją nadzwyczajnością. I jakoś nie mogę. No i nie, jednak nie Kubrick. Jemu dobrze wychodziła i forma i treść i balans pomiędzy nimi.
To raczej kwestia twojej ignorancji i złej woli niż braki warsztatowe Moorea.
I jeśli jestem ignorantem, bo plansza 3x3 nie jest w stanie rozpalić mojej miłosci do komiksu, to mogę nim być.
Watchmenowy układ kadrów to jeden z tysiąca możliwych przykładów jaką bzdurkę palnąłeś pisząc że Moore czy w komiksie czy książce to w zasadzie bez różnicy. Niemądrym byłoby sugerowanie że to główna wartość jego scenariuszy.
To jeden z Twoich przykładów na mistrzowstwo Moorea, podobnie jak enigmatyczne płynne przejscia między scenami, wspomniana dbałość o każdy kadr (w sumie nie wiem co mu przypisac tu, bo nie mam pojęcia w jakim stopniu w te kadry ingerował. Nie widze jakiejś wyraźnej sugerujacej to wspólnejj klamry w pracach róznych rysowników jego komiksów, ani też ich nadzwyczajnych walorów. Nie napisałem też, że czy w książce czy w komiksie to bez różnicy. Napisałem jasno, że moim zdaniem książka jako medium pasowałaby bardziej do stylu jego prac. Bzdurka? Masz prawo do własnej opinii. W dobrej wierze zakładam, że to własna, a nie zaadoptowana, bo wypada. ;)
Bractwo Kraba.
Fantastyczny, pięknie namalowany ciężki tematycznie komiks ale podany w taki sposób, że totalnie zniszczył mi konstrukcję.
Pokaz wyobraźni scenarzystów oraz rysownika jest tak niesamowity, to jak dźwignęli i przedstawili tematykę choroby to coś nie do opisania, wylewający się z każdej strony klimat tajemnicy i chęci poznania, nieustającej walki oraz próby zrozumienia kim jest"wróg" plus ta dziwna , połatana dziewczynka, która jest... No to trzeba po prostu przeczytać.
Opad szczęki , cudowny komiks z potężną dawką emocji zwłaszcza w końcówce. Nie wiem czy przeczytam coś lepszego w tym roku.
Jean Baptiste-Andreae Mistrz.
Mathieu Gallie Mistrz .
Studio Lain , dzięki!
10/10
(https://i.ibb.co/vLrjhyZ/IMG-20230827-121525.jpg)
Ciekawe, i jak wypada w porównaniu z odcinkiem?
Ciekawe, i jak wypada w porównaniu z odcinkiem?IMHO w serialu wypada to lepiej. Wydaje mi się, że zmiany jakich dokonali w scenariuszu były słuszne. Fabuła po tym zabiegu jest bardziej spójna i skupia się przede wszystkim na incydencie zmieniającym linię czasową i wyborze który musi podjąć Kirk. Wycięto (według mnie, oczywiście) niepotrzebne wątki. No i większą rolę otrzymał Bones.
@donT chciałbym umieć tak ładnie opowiedzieć o tym komiksie, pozostaje mi się tylko zgodzić w 100%. nabieram znów ochoty na powrót. A Ciebie zachęcam do sięgnięcia po Rusty Brown i Building Stories (tu dopiero będziesz zmiał zabawę z formą). Choć może radziłbym po chwili odpoczynku po Jimmym ;)
Podziwiam Twoj entuzjazm. Serio. Pierwszy wszedl calkiem ok, ale drugi tom Delano byl dla mnie meczarnia. Dziwna, nieprzystepna, ocierajaca sie o belkot maniera scenarzysty i w wiekszosci odpychajace rysunki skutecznie zniechecily mnie do trzeciego tomu. Zdecydanie bardziej prefereuje pozniejsze inkarnacje Johna.Miałem trochę podobnych odczuć przy historii z annuala, która rozpoczyna ten tom. Było to męczące, zwłaszcza na początku, ale uznałem, że ta narracja miała na celu nawiązywać stylistycznie do umiejscowienia akcji w średniowieczu. Później w miarę wraca do normy, która była w pierwszym tomie (przynajmniej ja nie zauważyłem dużej różnicy). Delano czasami odlatuje z jakimś udziwnionym porównaniem, tu się zgadzam, ale nie na tyle często, żebym nie mógł tego czytać.
Przeglądając forum, łatwo idzie odczuć, że akurat ten run w "Hellblazerze" zebrał spore grono przeciwników i nie do każdego trafił. W sumie nie jest to dla mnie jakieś niezrozumiałe, bo widać po nim i upływ czasu, i momentami niezgrabną manierę narracji, dużą ilość tekstu czy czasami nazbyt powolną akcję.
Etam, mnie też nudzi. Powiedziałbym, że dla mnie to komiksowy Nolan. ale jednak troche obraziłbym Moora. Nadal jednak nie znajduję powodu dla którego stał się scenarzystą komiksowym, zamiast jednak pisarzem.Odkopałem dyskusję na temt Moore'a i zgadzam się z Tobą, @Bender. Totalnie tak, choć ja uważam, że Nolan jest jednak twórcą przynajmniej 3 filmów wybitnych a Moore ma za sobą wybitny tylko jeden komiks. Gość powinien iść w literaturę bezapelacyjnie bo jego komiksowe czytadła to czasami droga przez mękę. Wchodzi w dyskurs sam z własnym ego i erudycją, popisując się wiedzą i researchem a zapomina o fabule i o tym, że dobrze kiedy historia ma jednak tempo i pazur a nie tylko nagromadzenie informacji oraz filozofie i dywagacje autora.
Myślałem, że Cesarzową Charlottę będę bardziej oglądał niż czytał a tymczasem czytało się to świetnie. Oglądało zresztą też (Bonhomme wiadomo, choć wolę go z Markiza). Wiadomo kiedy 2?Do mnie Charlotta właśnie nadciąga z Gildii. Ślicznie narysowany jest ten komiks. W zasadzie każdy kadr twarzą/buzią Charlotty to dzieło sztuki. Cudnie Bonhomme ją narysował.
Myślałem, że Cesarzową Charlottę będę bardziej oglądał niż czytał a tymczasem czytało się to świetnie. Oglądało zresztą też (Bonhomme wiadomo, choć wolę go z Markiza). Wiadomo kiedy 2?Jeśli wszystko dobrze pójdzie to autorzy planują premierę finałowego czwartego tomu (który będzie wchodził w skład naszego drugiego zbiorczego) na końcówkę 2024, ale bezpiecznie założyłbym dopiero początek 2025. LIT oczywiście wyda od razu gdy wyjdzie we Francji.
Odkopałem dyskusję na temt Moore'a i zgadzam się z Tobą, @Bender. Totalnie tak, choć ja uważam, że Nolan jest jednak twórcą przynajmniej 3 filmów wybitnych a Moore ma za sobą wybitny tylko jeden komiks. Gość powinien iść w literaturę bezapelacyjnie bo jego komiksowe czytadła to czasami droga przez mękę. Wchodzi w dyskurs sam z własnym ego i erudycją, popisując się wiedzą i researchem a zapomina o fabule i o tym, że dobrze kiedy historia ma jednak tempo i pazur a nie tylko nagromadzenie informacji oraz filozofie i dywagacje autora.
No i lubię tych wszystkich którzy na widok 'złego słowa' na temat Moore'a a właściwie słowa nie wypowiadanego na klęczkach ze wzrokiem skierowanym ku niebu, gotują się krzycząc 'herezja!', 'bluźnierstwo!', 'otruli!' XD To normalne, że jak się kocha komiks to trzeba wielbić Moore'a bądź 'o nim albo dobrze albo wcale'. A jak się nie lubi bądź nie czapkuje to jest się komiksowym podrabiańcem.Czy jest sens czytać takie wpisy, albo z nimi dyskutować? Jeden lubi to, drugi tamto. I tyle.
A to najlepiej Strażników albo Vendettę powiesić nad drzwiami w kuchni albo salonie zamiast świątka. Beka ;D
Dla mnie dwa najlepsze komiksy Moore'a to TOP 10 i Ballada o Halo Jones.
I zupełnie mnie nie interesuje moda na stawianie Moore'a czy Gaimana na Olimpie sztuki komiksowej (bo tak od lat było i tak należy), czy wręcz odwrotna moda na zrzucanie ich z piedestału. Ja te komiksy po prostu lubię. I sięgam po opasłe tomy po raz kolejny z przyjemnością, bo przecież nikt mnie nie zmusza (a sam się nie zmuszam do niczego).Bo jest Pan normalny, z normalnym podejściem, bez przysłowiowego 'hurr durr szkalują!'. I to szanuję bardzo mocno :)
Co prawda nic nad żadnymi drzwiami nie wieszam (a w salonie i kuchni nawet nie mam drzwi), ale w salonie mam kilka plakatów displate. Na razie co prawda filmowych, ale jak znajdę komiksowy, który mnie się spodoba, to komiksy Moore'a będą jednymi z kandydatów.
Dla mnie dwa najlepsze komiksy Moore'a to TOP 10 i Ballada o Halo Jones.
Hombre - 10/10. Pięknie zilustrowane opowieści, brutalne i ociekające testeronem jak najlepsze filmy akcji klasy B z czasów VHS. Autorzy postarali się tak zróżnicować swoje opowieści, że oprócz ciężkich i poważnych odcinków, które pokazują, że historia zatacza koła (Przywódca) dostajemy kawałki lekkie i zabawne (Attyla na motorze). Jest nawet post-apo Królewna Śnieżka ;D Dla mnie bomba.
Na razie się męczę z tym nowym Gipim. Obym zmienił zdanie, ale na razie straszny kwas. Poprzednie komiksy Gipiego, to były sztosy, a teraz...Wczoraj odłożyłem komiks, dziś wróciłem, trochę się jeszcze męczyłem, ale potem przestało być tak źle.
Żeby nie było jak z Celestią, że autor uznany, a komiks słaby.
Za to Paco Roca znowu zarządził i Zmarszczki są 10/10.
Dla mnie Blueberry 3 to jeden z najlepszych westernów w moim życiu. Stawiam go na równi z Dobrym, Złym i Brzydkim. Absolutne 10/10.
BiC - Co się stało z zamaskowanym krzyżowcem - Tytułowa historia całkiem okej, metafizyczno-postmodernistyczne spojrzenie na historie batmana, nie poczułem żadnych emocji w trakcie lektury ale doceniam pomysł i wykonanie. Pozostałe historie raczej do zapomnienia, to na pewno nie są najlepsze komiksy Gaimana, ale tragedii tez nie ma.
Historia Moore'a z Calyfacem zawarta w kolekcyjnym tomie 5 z Batmanem Gaimana świetna.
Niby prosta, dość kameralna, a jednak dająca się odczytać na różnych poziomach.
W dodatkach jest opisane, że Moore'a uważa, że to jego najlepsza historia jaką stworzył w świecie Batmana. I szczerze mówiąc jestem w stanie się z tym zgodzić. Jedna z lepszych rzeczy jakie przeczytałem w tym roku.
Tak więc polecam, się zapoznać. A jak ktoś ma awersję do kolekcji wszelkich musi poczekać, bo pewnie w końcu wyda Egmont Uniwersum DC wg Moore'a, gdzie ma być ta historia też zawarta.
Przeczytałem tak jak planowałem ponownie historię Moore'a z Clayfacem i dalej polecam, teraz chyba jeszcze mocniej. Mistrzostwo krótkiej formy. Więcej tutaj treści, uczuć i rzeczy do przemyśleń niż w większości obecnie tworzonych masowo historyjek na 5-6 zeszytów.
Przy okazji przeczytałem również główną historię Gaimana "Co się stało z zamaskowanym krzyżowcem" (nowe tłumaczenie tytułu mniej mi się podoba). Ujdzie, ale wielkiego szału nie ma. Wygląda trochę jakby Neil chciał się zabawić w Morrisona, ale za mało kwasa sobie zarzucił ;) Dzięki czemu jest może czytelniej, ale brakuje tej szczypty szaleństwa.
Stawiać Blueberrego na równi z Deadpoolem to jednak trzeba mieć specyficzne upodobania ;)
Hombre - mniej więcej w 1/3 dość odmóżdżającej, krwawej historii. Jak dalej ma być podobnie, to słabo. Jakiś zarys intrygi, suspensu czy w ogóle pomysłu dobrze by zrobiły temu komiksowi.
to jest postapo, ludzie praktykują kabibalizm - to jaki ma być ten główny bohater - miły i uprzejmy? :PNie. Droga McCarthy'ego to też jest postapo, a ludzie też praktykują kanibalizm. Główny bohater nie jest jednak tak denny i prosty. Kupując komiks wcale nie liczyłem na historię miłą i uprzejmą, z takimi też postaciami. Nie lubię takich.
(https://i.imgur.com/DlcrDtz.jpeg)
Wczoraj odłożyłem komiks, dziś wróciłem, trochę się jeszcze męczyłem, ale potem przestało być tak źle.
Gipi, którego poprzednie komiksy były bardzo dobre i rewelacyjne, zmierzył się w MŻKN ze swoimi traumami, chorobami i wspomnieniami. Miejscami jest to komiks bardzo niestrawny, kiedy śledzimy nudne narkotyczne wizje młodego wówczas autora i jego kolegów ćpunów. Potem robi się lepiej, historia łączy się miejscami z dość ciekawą opowieścią o kapitanie pirackiego statku, który walczył z miłością. Gipi miesza swoje i nie mniej pojebanych kolegów młodzieńcze wybryki, wspomnianą historię piracką i niechęć do miłości (także tej cielesnej), na którą miał wpływ incydent z dzieciństwa, kiedy pewien mężczyzna włamał się do pokoju w celu prawdopodobnego zgwałcenia jego siostry oraz późniejsze jego problemy medyczne z chorobą na kroczu i wstyd z tym związany. Nie miał w życiu lekko, a ten komiks jest zapewne jakąś formą odwagi i zmierzeniem się z różnego rodzaju problemami. Rysunki na jego normalnym, wysokim poziomie. Jest to najsłabszy komiks Włocha wydany w Polsce, ale ostatecznie doceniam odwagę i przyznaję połowę punktów. Ale powiem Wam, niektórzy się odbiją już po pierwszych kilkunastu stronach. Pamiętacie jednak, że dalej jest nieco lepiej. Miejscami nawet się wciągnąłem. Komiks raczej dla psychofanów Gipiego. 5/10
Paradoksalnie w powiększonym formacie Hombre wypadł, w mojej ocenie, lepiej w czerni i bieli niż w kolorze.
Czemu paradoksalnie?
Plus jedną rzecz zrozumiałem inaczej niż Ty:Hmm... Ciekawa interpretacja. Może źle to zrozumiałem.
Hombre w jednym zdaniu to jest taki Thorgal postapo.
Ale wiesz, że to pierwsza część trylogii ? Bez pozostałych części traci, ale to i tak świetny komiks jest.
Dodatkowo rzuciło mi się w oczy za dużo ekspozycji i trochę zbyt nachalne odniesienie do Barksa – jakoś nie kupuję wykorzystania jego obrazów w świecie przedstawionym.
Czy to już koniec Blasta? Czy już nigdy nie spotkamy się z Raportem Brodecka? A co z Codzienną walką?
Kochani, wszystkie te komiksy przeżyjecie jeszcze raz, wraz z Autorem w Terapii grupowej!
Manu Larcenet bowiem zmierzył się że swoim życiem i twórczością jeszcze raz. Mocno i dogłębnie.
Czasem śmieszno, czasem straszno a czasem myślisz - Manu, co Ty jeszcze jesteś wstanie wykombinować?;)
Autor niewiarygodnie zdolny i oryginalny.
Terapia grupowa graficznie przebija wszystkie do tej pory wydane przez nas komiksy.
Coś jak zderzenie Chrisa Ware'a, Promethei Alana Moore'a, Życia i czasów Charliego Chan Hock Chye ale w wykonaniu Larceneta.
Z jego ponurym humorem.
Komiks, którego nie da się odzobaczyć!
Jezeli kogos ciekawi to pstryknalem kilka fotek.
O tutaj:
https://ibb.co/album/B4Jj0R?sort=name_asc
Właśnie skończyłem czytać serię 100 Naboi (jeszcze mam do przeczytania Brata Lono) i niestety jest to straszne rozczarowanie.To odpuść sobie Brata Lono. Szkoda Twojego czasu, a jak masz go jeszcze w folii, to będziesz mógł odsprzedać jako nówkę.
To odpuść sobie Brata Lono. Szkoda Twojego czasu, a jak masz go jeszcze w folii, to będziesz mógł odsprzedać jako nówkę.
Mnie cała seria bardzo się podobała, choć w pewnym momencie trochę się zaczęło już wszystko dłużyć. Natomiast Brat Lono to jakaś pomyłka. Główny bohater jest zupełnie out of character, zniknął klimat głównej serii, a wszystko jest nudne i przewidywalne. Serio, odpuść sobie
30 sztuk ktore zakamuflowaly sie w piwnicy :)(https://media.tenor.com/cZX_sxTNDmYAAAAC/big-lebowski-jeff-bridges.gif)
30 sztuk ktore zakamuflowaly sie w piwnicy :)
Jeśli dobrze pamiętam, swój tom kupiłem jako używkę za jakieś 25-30 zł.Ale jak o kilka zeszytów? W kolekcji masz 5 zeszytów, w Egmoncie 15.
Wchodzę teraz na stronę sklepu Egmont i widzę cenę 140 zł za nowe wydanie, powiększone o kilka zeszytów i oznaczone jako "Tom 1", czyli będzie jeszcze dwójka (bo chyba na trójkę nie ma tyle materiału). Czyli 280 zł za serię. Nie wiem, czy bym w to wszedł. Nie wiem skąd w ogóle pomysł by to wydawać ponownie, czy ta seria jest aż taka ważna w portfolio amerykańskiego wydawcy? Ja spasuję na tych 5 zeszytach.
Po prostu Alex Alice. Moim zdaniem najlepszy współczesny twórca rynku frankofońskiego. Jestem jego psychofanem.
Frankestein womb - kolejny one shot ellisa, tym razem list miłosny do twórczyni frankensteina. Ciekawa analiza treści powieści w kontekście przemian społecznych od 19 wieku, sporo wątków metafizycznych i postmodernistycznych, do tego bardzo ładnie narysowane. Jak na kompletnie nieznany mi wcześniej komiks również zaskoczenie na plus.W końcu rysuje Marek Oleksicki to inaczej być nie mogło.
Septentryon - czuję się oszukany tym komiksem.
Niezrozumiała jest też dla mnie decyzja o niewypośrodkowania tytułu.studio lain tłumaczyło w swoim temacie, dlaczego tak wyszło. Nie mogli z tym nic zrobić bo takie otrzymali materiały.
Nie chce tu wyjsc na jakiego hejtera, ale to chyba dosc czeste w przypadku komiksow ze SL - zajebiscie narysowane, srednie / slabe historie.
No nie wiem. Czytajac opisy zapowiadanych tutylow mam calkiem odmienne wrazenie.
Nie chce tu wyjsc na jakiego hejtera, ale to chyba dosc czeste w przypadku komiksow ze SL - zajebiscie narysowane, srednie / slabe historie.
Ja po Mazeworld odpuszczam komiksy SL. Nawet nie wymeczylem do końca. Komiksy tego studia można kupować jedynie jako opcje odsprzedania z zyskiem.No widzisz, a ja na Mazeworld się nie zawiodłem nic a nic. Dla mnie bardzo dobra pozycja.
swoja droga thornith i CE koncza pewien etap w naszym wydawnictwie :)
ktos patrzac na zapowiedzi na rok 2024 dostrzega to? :)
zdaje sobie sprawe, ze ostatnie nasze komiksy nie sa dla tzw. kazdego :)
to nie krytyka czy zarzut, zeby bylo jasne
ale wraz CE koncze z eksperymentami komiksowymi
z pozycjami niejedonznacznymi itp
mysle ze to widac po zapowiedziach na 2024
w tym roku wydalem, wydam takich pozycji za duzo
Aberzen, Thornith, CE, Zauroczeni, Wtorek, Septentryon
Z każdym kolejnym przeczytanym komiksem od SL odnoszę wrażenie, graniczące wręcz z pewnością, że SLain większości swoich komiksów nawet nie czyta przed wydaniem a tytuły są dobierane po opisach i na zasadzie "a bo rysunki fajne".
Era eksperymentalna Studia była wg. mnie całkowitym fiaskiem. Poza Aberzen kupiłem wszystkie wydane w tym roku komiksy SL i z wyjątkiem Sha żaden mi się nie podobał. Krabom dam jeszcze szansę, resztę skreślam. Odpuściłem Wtorek i Zauroczonych, Thornith też zapewne sobie daruję, nad CE będę się zastanawiał. Slaine to pewniak, czekam na tytuły zapowiedziane na 2024r.
W kazdy piatek mam ze swoim starszym trutniem filmowy wieczor. Jest popocorn, goraca czekolada, rozlozona rogowka, jednym slowem pelen relax. Przerobilismy juz chyba wszystkie mozliwe super-hero i ostatnio padlo na Zolwie Ninja. Nie te klasyczne z poczatku lat 90, tylko z 2014 9 2016 roku. Maly bawil sie przednio, ja - nie bardzo, a jedyne co mi sie w miare podobalo to aspekt wizualny. Jednakze, pod ich wplywem, naszlo mnie strasznie na jakis komiks z turtlesami, no bo kurcze pioro - kto z nas, wychowanych w kolorowych latach 90 ich kiedys nie lubil?
A juz w przyszlym tygodniu pan liscionosz przyniesie mi pierwszy vol Creepy'owego brata blizniaka - Eeire Archives. Mniam!
Jestem w 2/3 Zygfryda - zakup z winy forum i podzielam ochy i achy.Jeszcze Gwiezdny Zamek. Też sztos. Juliusz, Zygfryd, Gwiezdny Zamek. Kwintesencja frankofońskiej przygody, mocarnej łapy rysownika i talentu w opowiadaniu historii. Uwielbiam.
Po 1. Frankofon pełną gembą - krajobrazy, głowny bohater - jakbym czytał Thorgala. Naprawde można się zanurzyc - autor daje mnóstwo plansz, gdzie przyroda dominuje i zapiera dech.
Wstawki cartoonowe - głównie dotyczace Mima - zarówno graficzne jak tekstowe (zapasowe kowadło!) to takze kwintesencja ichniego humoru. Bardzo fajnie równoważą występy bogów, smoków, jabłek nięśmiertelności itd. czyli tematów, które są ponad nas - śmiertelników.
Po 2. Byłem onegdaj psychofanem Tolkiena, pozostala mi nadal pełna półka Jego dzieł i ich analiz. Owszem czytalem, że Nibelungi mialy na Niego spory wpływ ale nie sadzilem ze aż taki.
Dużo frajdy daje analiza w jaki sposób postacie z Zygfryda zostały użyte/odtworzone w Hobbicie i Władcy.
Polecam każdemu Tolkienofilowi.
Co do autora to prawdopodobnie (jak uzbieram) ogłoszę listopad miesiacem "Trzeciego Testamentu"
Jeszcze Gwiezdny Zamek. Też sztos. Juliusz, Zygfryd, Gwiezdny Zamek. Kwintesencja frankofońskiej przygody, mocarnej łapy rysownika i talentu w opowiadaniu historii. Uwielbiam.Juliusz to głównie Montaigne którego popis talentu można podziwiać we właśne wydanym "1629". Niemniej, owszem, Alice jest świetny :)
w końcu się wziąłem za Hellblazera, zacząłem wczoraj od runu Delano i będę szedł po kolei do przodu z tym co wydal Egmont :)
Obiecujący i wzruszający debiut autorki.
Moje komiksowe wrażenia oceniam w trzystopniowej skali ech-meh-och!
Zdecydowanie najważniejszym elementem każdego albumu jest dla mnie fabuła.
// ech = słabo, zawód (https://wsjp.pl/haslo/podglad/67551/ech)
// meh = średnio, przeciętnie (https://pl.wiktionary.org/wiki/meh)
// och! = polecam, zachwyt (https://sjp.pl/och)
Bardzo podoba mi się Twoja skala. Nie wiem czy ukradnę, ale nie wykluczam.
Ballada o Halo Jones - i to jest naprawdę przyzwoita pozycja.Widać przemyślaną konstrukcję scenariusza, kilka fajnych pomysłów, ciekawą fabułę. Z wad jedna - główna bohaterka nie jest w ogóle interesująca. Taki chyba nawet był zamysł autorów, ale albo to nie był dobry zamysł, albo przedobrzyli. W każdym razie ja oceniam to jako wadę, bo to powoduje, że nie wrócę do tego komiksu, gdyż jest to historia postaci, która mnie nie obchodzi. Ale całość to bardzo solidna pozycja, polecam.Według mnie taki był zamysł, bohaterka nie jest treścią, tylko nośnikiem opowieści, a bohaterem jest otaczający ją świat. Trochę podobna konstrukcja jak w Węgiel i Krzem, albo w filmie Łowca Androidów.
Warto, kapitalny tytul.
Narodziny potomka wywracaja wszystko do gory nogami. Poukladany, usystematyzowany swiat staje nagle na glowie i znalezc czas aby sobie polezec do gory wentylem i cos poczytac to nie lada challenge. Niemniej jednak ostatnio udalo mi sie przeczytac wspominanego tu niedawno i ogolnie zachwalanego Zygfryda. To kolejny juz komiks, ktory w obecnej obfitosci przefrunal gdzies poza radarem i bardzo sie ciesze, ze jedank udalo mi sie go wychwycic. To swietna, przesliczna epopeja, ktorej zaden fan komiksu frankofonskiego nie powinien przeoczyc. Wspaniala, fantastyczna opowiesc, ktora porywa nas do swego magicznego swiata mitow, gdzie jestesmy swiadkami losow legendarnego Zygfryda, pogromcy smoka, ktorego przeznaczeniem jest uratwac swiat. To monumentalna wspaniala podroz jaka czytelnik odbywa wraz z glownym bohaterem. Przepiekne, bajkowe rysunki nie ustepuja scenariuszowi, a wrecz przeciwnie, genialnie go uzupelniaja. Warto, kapitalny tytul.
Inni wydawcy mogliby uczyc sie od chlopakow z LiT jak sie gra w te gre.Chlopaków i dziewczyn. Nie ma to jak dyskryminować płeć piękną. Powtórzę się, ale naprawdę proponuję pojechać nieraz na festiwal i zobaczyć oraz pogadać z wydawcami, aby przekonać się kto stoi za wydawnictwem, bo to nie jest sam Marcin, alę także Joanna, nie wspominając innych kobiet które wspracują z tym wydawcą.
Chlopaków i dziewczyn. Nie ma to jak dyskryminować płeć piękną. Powtórzę się, ale naprawdę proponuję pojechać nieraz na festiwal i zobaczyć oraz pogadać z wydawcami, aby przekonać się kto stoi za wydawnictwem, bo to nie jest sam Marcin, alę także Joanna, nie wspominając innych kobiet które wspracują z tym wydawcą.
Wypraszam sobie. Nieswiadomie i nieintencjonalnie ominalem plec piekna, ale nikogo nie dyskryminuje. A Ty kolego zluzuj poslady, bo rycerzykujesz ostatnio na kazdym kroku. Jak nie do bazyliszka, to nadinterpretujesz i dosrywasz sie do innych. Napisz moze co fajnego ostatnio przeczytales.Zamiast napisać "dzięki, że mnie uświadomiłeś" to widzę, że jednak ty spiąłeś poślady. Dlatego znowu się powtórzę polecam nieraz jechać na któryś z festiwali, bo to nie jest jedyna sytuacja, gdzie w roli wydawcy jest właśnie mężczyzna i kobieta.
No wszyscy już wiemy, że ty jeździsz na te największe festiwale i nawet 5 dych za to dałeś, zapisaliśmy sobie.Jakie 5 dych? Kto ci takie bajki naopowiadał, że płaciłem za emefkę? Bazyl?
A jak bardzo chcesz wiedzieć co ostatnio czytam/przeczytałem to mniej więcej to są te komiksy:
Pan Wtorek Popielcowy
Pętla 1 i 2
Trzy siostry
Frankenstein's Womb
kolejny tom Ranmy 1/2
ale mam sezon kapuściany więc czytanie spada na plan dalszy.
... Hoka Hey! ... Moim skromnym zdaniem to jeden z najlepszych wydanych w tym roku tytulow. Warto dac mu szanse.
no kurde bele, sam byłem rozdarty, czy kupić, więc ostatecznie nie kupiłem, ale teraz?
coś polecesz z tej listy?Nie polecę Ranmy 1/2. Jestem tą serią już lekko znużony, a nawet jej na bieżąco nie czytam, choć mam komplet tomów, które do tej pory wyszły. Jestem zmęczonym slapstickiem, którego aż takim wielkim fanem nie jestem (choć początkowo bardzo mi się podobał) oraz tym, że mam wrażenie, że seria stoi w miejscu. Pojawiają się nowe postacie i wątki, ale tak naprawdę nic się nie zmienia. Zostało jeszcze mi do kupienia 7 tomów do końca i zastanawiam się czy wytrwam z nią do finału. Bardziej dla fanów komedii, ale takiej bardzo pokręconej, bo pomysły są tu bardzo, ale bardzo dziwne i abstrakcyjne.
Przy okazji, wydaje mi się, że w ogóle mity o Nibelungach są bardzo mało (w Polsce?) znane. Ciekawe dlaczego... Ja dowiedziałem się o Nibelungach tylko przy okazji omawiania Wagnera w szkole muzycznej.
@DonT - dzięki za opinię o Hoka Hey. Już był u mnie w schowku, ale wypadł z uwagi na mieszane opinie. Na komiksy wydaję co miesiąc zdecydowanie zbyt dużo, a to i tak po konkretnej selekcji... W każdym razie namówiłeś ;) Pójdzie w listopadowym zamówieniu.
Jak się jedzie na największy festiwal komiksowy w Polsce (a nie skąpi 50zł, gdzie można nawet to też obejść) to można porozmawiać z pewnymi osobami i się dowiedzieć różnych rzeczy czy planów.
Jakie 5 dych? Kto ci takie bajki naopowiadał, że płaciłem za emefkę? Bazyl?A no to sorry, skoro w kółko piszesz, ile to się można dowiedzieć, jak się jedzie na festiwal, a nie skąpi 50 zł, to odważnie założyłem, że też te 50 zł wydałeś. To faktycznie było bardzo odważne założenie. No to rzeczywiście "dzięki, że mnie uświadomiłeś", bo teraz to moralizatorstwo z twojej strony jeszcze lepiej wygląda haha
Skończyłem właśnie czytać "Monikę" Daniela Clowesa. Komiks bardzo dobry. Rzuciło mi się w oczy jednak wielokrotnie dziwne rozmieszczenie tekstu w dymkach, albo poucinane albo dziwnie wyrównane do prawej strony. Czy to zamysł autora czy błąd wydawcy?
Skończyłem właśnie czytać "Monikę" Daniela Clowesa. Komiks bardzo dobry. Rzuciło mi się w oczy jednak wielokrotnie dziwne rozmieszczenie tekstu w dymkach, albo poucinane albo dziwnie wyrównane do prawej strony. Czy to zamysł autora czy błąd wydawcy?też uważam, że bardzo dobry. Nigdy nie wydawało mi się właściwe wartościowanie (nie tylko) komiksu tabelkami z punktami i miejscami; sensowniej ocenić jakoś bardziej opisowo. W tym przypadku dosyć ciężko to zrobić, nie zdradzając rzeczy, które czytelnik odkryć powinien sam...
więc na przekór sobie powiem jedynie, że do tej pory dla mnie to "komiks roku w PL" ;)
Jak odczytujecie końcówkę Monici ?
Klątwa Amby ma coś w sobie. W moim przypadku, jeżeli taki tomik wchodzi mi na raz, to zazwyczaj z czystym sumieniem mogę polecić lekturę. Graficznie to pokręcone i odjechane arcydzieło. Kadry są bogate w tła, wyobraźnia autora została uruchomiona na wyższym levelu. Kolory dodają niesamowitego klimatu. Raz jest barwnie i kolorowo, za chwilę ponuro i krwawo. Od Igora nic lepszego do tej pory nie czytałem. Historia na początku może wydawać się dosyć prosta, ale po kilkudziesięciu stronach akcja zaczyna się napędzać, do momentu kiedy album zaczyna wibrować i praktycznie eksploduje. Kolejny tomik wezmę na pewno, bo dawno nie miałem styczności z takim stylem.
Mahabharata urzekła mnie, gdy Timof opublikował przykładowe strony. Na żywo rysunki prezentują się jeszcze lepiej, także dodając do tego ciekawą historię wyszła bardzo dobra pozycja. Osadzona w wieku legend, wierzeń, mocy nadprzyrodzonych, zdrad i chęci zemsty do ostatniej kropelki krwi. W szkołach od zawsze tylko starożytna Mezopotamia, Egipt, Rzym - tutaj mamy coś innego, a lektura będzie z pewnością miała także wymiar naukowy. Informacji w komiksie jest sporo. Barańko podobno poleciał do Tajlandii, aby lepiej poznać kulturę i zapewne pozyskać więcej materiałów badawczych. Da się to wyczuć.
Za to Wdówka to prosta i banalna historia. Momentami kozacko narysowana, aczkolwiek ciężko na tej podstawie ocenić ją na dobry stopień. Ledwo usiądziesz w fotelu, a już przybliżasz się do zakończenia pierwszego tomu. Porównując obie pozycje, Mahabharata to inna galaktyka, na każdej płaszczyźnie. To troszkę wygląda tak, jakby autor potrzebował jakiegoś lekkiego projektu dla przyjemności, bez czasochłonnego przygotowania. Szybki zarys fabuły i lecimy z tematem.
Dużo jest w tym Ratmanie 2 scenariuszy Grzegorza Janusza?
PS - czy ktoś z was czytał Króla Rozpustników? Jakie są wasze opinie?
Poza dynamicznymi scenami akcji pełno tu spisków i knowań, z całkiem ciekawymi rozwiązaniami fabularnymi. A wszystko rewelacyjnie narysowane. Te wszystkie brudne uliczki, majestatyczne budowle, często przerysowane a jednocześnie charakterystyczne postacie tworzą niesamowity klimat. Komiksu nie polecam czytać w nocy, bo mimo tych setek stron korci, by całość wciągnąć na raz.
CONTRITION - 6/10. Największe rozczarowanie. Po opisie i recenzjach oczekiwałem kapitalnej lektury. Niestety zawiodłem się. Najgorsze jest to, że po pierwszym rozdziale byłem mocno wciągnięty i zainteresowany. Bardzo podobały mi się rysunki, klimat i zarys fabuły. Niestety mniej więcej w połowie komiksu dowiadujemy się co i kto stoi za intrygą. Całe rozwiązanie zostało podane nam na tacy. Zakończenie zdecydowanie nie dowozi. Szkoda.
No i dla mnie dodatkowym OGROMNYM plusem jest, że niektóre opowiadania lub ich fragmenty nie były rysowane przez MignolęWedług mnie Hellboy najlepiej wyglądał z rysunkami Duncana Fegredo.
Ja się od Hellboya odbiłem.Ja w sumie też się odbiłem, gdybym kupował po jednym tomie to pewnie po trzecim już bym zrezygnował, ale zaczynając serię kupiłem 5 tomów w ciemno no to "muszę" czytać do końca już. :D Tylko z 6 tomem widzę, że z nakładem jest kiepsko, jeden egzemplarz ktoś sprzedaje na allegro za 180zł.
Ja w sumie też się odbiłem, gdybym kupował po jednym tomie to pewnie po trzecim już bym zrezygnował, ale zaczynając serię kupiłem 5 tomów w ciemno no to "muszę" czytać do końca już. :D Tylko z 6 tomem widzę, że z nakładem jest kiepsko, jeden egzemplarz ktoś sprzedaje na allegro za 180zł.To BBPO to lepsze od tego Hellboya, do pewnego momentu, ja odpadłem jak
BBPO Plaga Żab zacząłem czytać i jak na razie bardzo fajne, ale za wcześnie na ocenę.
Ja natomiast odbiłem się od Hellboya ponieważ zakończenie było słabe, nieprzemyślane i zrobione mocno na siłę, żeby tylko skończyć. Dopóki były opowiadania, to fajnie się to czytało i miało klimat, zakończenie to same bzdety.
Noir: Burlesque
Lubie Mariniego, ale nie czuje potrzeby czy raczej moze - przymusu tak dobrze znanego forumowym komplecistom, aby posiadac jego wszystkie tytuly. Przy obecnym urodzaju, nie raz juz wspominalem, ze selekcja jest czyms naturalnym. Noir poczatkowo sobie odpuscilem, ale podczas srodowej wizyty w lokalnym comic shopie trafilem na pachnacego jeszcze farba, nowiusienkiego, wydanego przez Titan Comics integrala. Po szybkim przekartkowaniu, powedrowalem z nim prosto do kasy. Co mnie kupilo to wiadomo - szata graficzna. Marini jest genialnym artysta i kazdy kto mial z nim stycznosc wie to doskonale. Noir oferuje przesliczne, czarno biale (z okazjonalnym dodatkiem czerwieni) rysunki-malunki, ktore sa prawdziwa poezja dla oczu. Ja od zawsze mialem slabosc do komiksow malowanych, a akwarelki prosto na olowek to moja ulubiona technika kladzenia kolorow. Dodajmy do tego kapitalne pejzarze amerykanskiego miasta z lat 50, genialne, filmowe kadrowanie oraz okazjonalnie - sceny lozkowego tutti frutti i mamy wybuchowa mieszanke, ktora podziwiac mozna bez konca. No dobra, a jak wypada sama historia? No coz, jest ok. Nie jest to arcydzielo, ani zaden must have, ale solidny, dobry tytul rozrywkowy. Milosnicy kryminalow i stylu noir powinni byc zadowoleni. Jest jak byc powinno - twardzi gangsterzy z wielkimi giwerami, piekne kobiety, poscigi, bijatyki, strzelaniny. Sojusze, konflikty i indywidua, ktorym z zalozenia sie nie ufa. Bohaterowie sa totalnie przerysowani i momentami jest nieco przewidywalnie, ale mimo wszysto czyta sie bardzo dobrze, a koncowka nie uraga inteligencji i satysfakcjonuje. Szkoda, ze autor nie pociagnal tego ciut dluzej, bo nie jest do dluga lektura i ma sie ochote na wiecej. Polecam fanom gatunku, jak rowniez wszystkim lubujacym sie w przekozackich rysunkach.
Może mój post nic nie wnosi, sorry, ale musiałem się pożalić, jakoś to z siebie wyrzucić :'(
Jak ja miałbym wybrać najgorszy komiks przeczytany w tym roku to zdecydowanie jest to Aberzen od SL.
Wrzuć jakieś zdjęcia zobaczę jak jest w oryginale.
Nikt chyba jeszcze nie wspomniał, że w pierwszym zeszycie - tym moim zdaniem najlepszym, o nieco poważniejszej nucie i mającym około 70 stron - na kilku planszach mamy rozjazd ostrości. Pal licho, czy to wina materiałów oryginalnych czy wydawnictwa, ale Mucha za coś takiego już dawno skwierczałaby na grillu. Tak więc i tutaj niech ogień płonie i zielony szampan leje się.
Ixbunieta. Zdecydowałem się jednak szarpnąć na ten tytuł (kosztem innego) mimo uprzedniej krytyki ceny.
Przeczytałem w ten weekend dwie pozycje od Nagle - obie były drugimi częściami serii Friday i Saint-Elme.znam jedynie Saint-Elme - potwierdzam, drugi tom zdecydowanie sprawia, że bardziej wsiąkasz w opowieść...
Obie bardzo udane, fajnie rozwijają wątki z pierwszych części. Obie te pozycje cechuje bardzo mocny klimacik, mocno zbudowany przez charakterystyczne ilustracje. Fabularnie jest wręcz trochę lepiej - historie rozkręcają się, otwierają się nowe wątki.
Jak na ten moment bardzo fajne serie, zobaczymy jak pójdzie dalej.
Jeśli zastanawialiście się czy warto kontynuować to jak dla mnie - zdecydowanie tak.
Zjedz Snickersa.Chętnie się podzielę, bo to nadal jest tylko poprawne. Zaznaczam że nadal wypowiadam się rysunkach a nie o fabule, ale patrząc że Zajączkowski odpowiada za scenariusz (a znam jego Lux in tenebris), więc raczej dupy też nie urywa, pewnie poprawna przygodówka jakich wiele. Zresztą nie ukrywam, że widziałem lepiej narysowane cycki, bo rozumiem, że właśnie po to wrzuciłeś ten kadr.
Muszę nieco zrehabilitować She-Hulk.
...Zresztą nie ukrywam, że widziałem lepiej narysowane cycki...
I chyba tylko Mucha dalej nie potrafi policzyć jak gruby powinien być grzbiet :-\ Tak było przy krzywych Chew, czy Fatale lata temu i jak widać dalej jest.
(https://i.imgur.com/sZEBkrc.png)
Wyliczenia robi drukarnia, ale ich robotę mucha chyba musi zaakceptować?
Jaka to drukarnia? Ta od muchy, dla kogo jeszcze drukują?
I chyba tylko Mucha dalej nie potrafi policzyć jak gruby powinien być grzbiet :-\ Tak było przy krzywych Chew, czy Fatale lata temu i jak widać dalej jest.
(https://i.imgur.com/sZEBkrc.png)
Białostockie Zakłady Graficzne. Studio Lain ich używa.
Ja się nie znam, ale po tym co wypuszcza mucha to wydawnictwo chyba też się nie zna, czy drukarnia, albo jedni i drudzy.
I do tego kapitałka źle wklejona ;)Źle wklejona i źle przycięta. To akurat standard w tej drukarni.
Potwierdzam - nie znasz się.
Ale widzę, że nie przeszkadza Ci to krytykować na lewo i prawo.
Alchenit
Teraz już tylko doczekać się nie mogę, co jeszcze wyjdzie spod ręki tego autora.
Opowieści jutra Moore'a - krótkie, po parę stron, historie z wymyślonymi bohaterami (4 czy 5 różnych zestawów). Mnóstwo absurdu, humoru, sf. Są też jak zwykle nawiązania do innych utworów, świata realnego. Większość bohaterów to taki pastisz superhero, ale jest też genialny dzieciak wynalazca i to w sumie jego przygody bawią mnie najlepiej.
Wygląda na to, że Mucha zamawia tam najtańszą, możliwą opcje wydania. BZGraf wydrukował ostatnio '1629 albo przerażająca historia rozbitków z Dżakarty. Aptekarz diabła' a wcześniej czarno-białego Funkyego od Kurca. Świetne wydania.Tak patrze na te zdjecia i sobie przypominam, ze mowimy o wydawnictwie roku. <3 <3
Wracając do Muchy to przez za wąskie grzbiety ich grubsze wydania, wyglądają brzydko na półce - czarna dziura pomiędzy tomami. Tak prezentują się GR i SSM, obok siebie:
(https://i.imgur.com/vURIk38.jpg)
(https://i.imgur.com/xGiX7rl.jpg)
Dodatkowo okładka GR jest cieńsza niż SSM. W nadchodzących zapowiedziach kolejne grube tomy, więc pozostaje nadzieja, że przestaną aż tak ciąć koszty na jakości.
"Wojny Lucasa".
Lubię "Gwiezdne Wojny" (zwłaszcza OT), choć jakimś wielkim fanem nigdy nie byłem. O niełatwym powstawaniu "Nowej nadziei" sporo można było przeczytać w sieci lub obejrzeć w filmach dokumentalnych. Komiks wydawnictwa LiT nie wyważa zamkniętych drzwi, nie pokazuje niczego nowego, ale mimo to dobrze znanym szlakiem prowadzi w sposób bardzo ciekawy. Przez fabułę się płynie - dawno nie przeczytałem komiksu, który jak wciągnął, to wypuścił dopiero po ostatniej stronie i nie pozwolił się nudzić ani przez chwilę. To piękny hołd oddany Lucasowi, którego historię można trochę porównać do losów Luke'a Skywalkera - gość znikąd staje wobec wielkiego wyzwania i wbrew przeciwnościom odnosi sukces.
Rysunki również dojechały. Roche wybrał bardzo dobry styl - odszedł nieco od realizmu, dzięki czemu nie zgubił lekkości (bo też ta opowieść właśnie taka jest - lekka, przyjemna i z humorem), ale wciąż bez problemu można rozpoznać znane osoby.
Na pewno w moim top 10 tego roku.
Mroczne Miasta: Mury Samaris - jedna z lepszych opowieści z serii Mroczne Miasta. Dodatkowo, w bonusie niedokończona historia, która miała być jednym z tomów serii.
Opłaca się brać to wydanie dla samego bonusu mając poprzednie wydanie Murów z Manzoku? Bo z ceną tego tomu znów Scream poleciał w kosmos.Cena jest wysoka, nie da się ukryć. W mojej ocenie dodatki, jakkolwiek nadal pięknie rysowane i ogólnie w klimacie całego cyklu, to nie są jakieś niezbędne.
Opłaca się brać to wydanie dla samego bonusu mając poprzednie wydanie Murów z Manzoku? Bo z ceną tego tomu znów Scream poleciał w kosmos.
To już trzeba samemu ocenić. Nowych materiałów jest 32 strony. Nie mam wcześniejszego wydania by porównać ale z dostępnych informacji wynika, że kolory zostały w tym albumie odświeżone.Kolory w wydaniu Manzoku są bardziej nasycone, a te w wydaniu Scream Comics przygaszone. Poza tym w wydaniu Manzoku jest posłowie Peetersa, którego nie ma w wydaniu od Scream.
Kinderland - świetna rzecz, choć chyba głównie dla tych, co dzieciństwo przeżyli w latach 80tych i 90tych. Dla nich lektura obowiązkowa. Szkoda, że w PL nikt nie napisał takiego komiksu.
Kinderland - świetna rzecz, choć chyba głównie dla tych, co dzieciństwo przeżyli w latach 80tych i 90tych. Dla nich lektura obowiązkowa. Szkoda, że w PL nikt nie napisał takiego komiksu.
Batman - Rozbite Miasto - Batman na dobrym poziomie, niewiele więcej można napisać. Kto lubi Batmana powinien być zadowolony.Średnio, bo Batman nie mogący rozwiązać zagadki kryminalnej to nie Batman. Pod tym względem Brian Azzarello całkowicie poległ.
Dorwać Jiro! - Durnotka z dużą ilością zabijania z powodu jedzenia. Szybko się czytało. Tylko jako lektura odmóżdżająca, inaczej szkoda czasu.
Hm. A "Marzi" Sowy i Savoi? A "Na szybko spisane" Śledzia? A "88/89" Rzecznika i Surmy?
Średnio, bo Batman nie mogący rozwiązać zagadki kryminalnej to nie Batman. Pod tym względem Brian Azzarello całkowicie poległ.
Jeśli tego oczekujesz od Batmana to pewnie tak. Mnie się historie dość podobały, co nie zmienia faktu, że Batman rok 100 dużo bardziej.Nie oczekuje. Pamiętam natomiast, że przy premierze tej historii było sporo narzekań na ten aspekt. Obecnie Batman odszedł od tego tak daleko, że w sumie ten zarzut wydaje się nieaktualny.
Przysięga tom 1 - Koszmar. Chyba pierwszy raz zastanawiałem się na poważnie, czy nie odłożyć komiksu w trakcie lektury. Same klisze, nic ciekawego, beznadziejnie pokolorowane. Nie znajduję żadnego elementu, który zasługiwałby na pozytywną uwagę. Spoilery:To komiks dla 14-latków, którzy właśnie przeczytali całą Grę o Tron czy inne "dorosłe" fantasy i chcę czegoś więcej. Unikać tego gniota.
(...)
Jako pierwsze na Ziemi zamieszkały Potęgi.
Kiedy pojawił się człowiek, wzbudził w nich pasję i podzielił je. Wszystkie postanowiły więc przybrać postać fizyczną, objawiając się jako Smoki, Olbrzymy, Anioły, Syreny i Wróżki. Nastał czas walk, wewnętrznych wojen...
Minęło tysiąc lat, Olbrzymy wyginęły, Smoki przetrwały, Syreny skryły się w głębinach mórz, zaś Anioły i Wróżki stały się istotami mitycznymi. Minęło tysiąc lat, a Synowie Ziemi założyli największe z królestw. Dla nich Potęgi były wyłącznie legendą. Aż nastał dzień, gdy Smoki wyszły ze swojej kryjówki...
Zapowiada się nastanie nowej ery. Czy jest to koniec, czy początek poddaństwa?
@up x 2
Dziwię się, że już okładka Was nie odrzuciła + ten opis:
Ps . Rysownik sugeruje że Denzel Washington powinien zagrać w ekranizacji ;)Raczej nie sugeruje, a wzoruje wygląd postaci. Podobnie jest z pozostałą dwójką bohaterów którzy są wzorowani na Forestcie Whitakerze oraz Sammim Davis Jr.
(https://i.ibb.co/wr32bVH/IMG-20231210-164845.jpg)
Ale ostatecznie znalazłem doskonałe porównanie. Przygody Tintina przypominają mi serię Tomka autorstwa Szklarskiego. Kilkadziesiąt lat temu to była interesująca lektura na czasie, teraz jest to sympatyczna ramotka.
akże bez bałwochwalczego zadęcia zdecydowanie nie mogę Szklarskiego nazwać ramotką.
Szklarski był dla mnie nudną ramotą już jak robiłem kilkukrotne podejścia do tego cyklu w latach 80. Moi starsi kuzyni zachwyceni, kazali czytać. Nie dałem rady.
Mimo że za dzieciaka "Power Rangers" to była dla mnie jedna z fajniejszych rzeczy w TV, to do powrotu do tego świata podchodziłem z dużą dozą niepewności. Komiks zbierał co prawda dobre opinie, ale na zakup zdecydowałem się dopiero w momencie, kiedy w okolicach Świąt wpadła mi w ręce karta prezentowa do Empiku, więc nie musiałem inwestować w niego własnych pieniędzy. Stwierdziłem, że mimo wszystko nadal mam ciepłe uczucia do tej marki, więc wspomogę inicjatywę, wziąłem i odłożyłem u siebie na półkę. I tak ten tom przeleżał sobie jakieś dwa lata, aż w końcu malejąca ilość pozycji na kupce wstydu sprawiła, że mój wzrok ponownie padł w jego kierunku.
Ponownie - chociaż opinie były dobre, nie chciałem się jakoś szczególnie nakręcać, podszedłem do lektury bez większych emocji czy oczekiwań i... bardzo szybko się przekonałem. Zgadzam się z jedną z wcześniejszych wypowiedzi, że Higgins wziął z tej marki wszystko, co się najlepszego dało i na tej kanwie stworzył bardzo porządny komiks. Miło po latach powrócić do znanych postaci, zwłaszcza że tym razem towarzyszy im jakaś fabuła, a postacie nabierają wyrazu. Power Rangersi zostają odświeżeni i rzuceni do współczesności, relacje pogłębione, do bohaterów dopisane nowe wątki, a ich historie rozwinięte. Autor bierze przy tym te wszystkie głupotki z oryginału, niczego nie wycina, a przekuwa je w zjadliwą formę. Korzysta również z ogromnego lore'u tej serii (30 lat emisji to w końcu nie byle co) i nie ogranicza się tylko do pierwszego "Mighty Morphin", a pojawiają się też elementy z późniejszych sezonów. I choć sam nie znam wszystkich serii, do których tu nawiązuje, to i tak fajnie było odnajdywać znajome szczegóły. Co trzeba zaznaczyć nie jest to w żadnym momencie wymuszone i przedstawiony świat sprawia bardzo spójne i naturalne wrażenie.
Sama fabuła trzyma solidny poziom. Historia nie jest jakoś bardzo odkrywcza (chociaż pojawiają się faktycznie ciekawe motywy, jak np. zeszyt poświęcony czarnemu Rangerowi), ale biorąc poprawkę na to, że to dopiero początek, jest ok i zaczyna się rozwijać. Jest to fajnie napisane, postacie dają się lubić, a pierwszy tom jest bardzo ładnie złożony i zamyka się w takim momencie, że ma się ochotę poznać ciąg dalszy. Niezłym zabiegiem jest to, że poza główną osią fabularną dostajemy też mniejsze historie poświęcone konkretnym postaciom. Mam wrażenie, że więcej światła dostali też nasi villaini. Rita wypada tutaj bardziej złowrogo, niż ją zapamiętałem (nie tracąc przy tym swojej kiczowatości) - nigdy nie była moim ulubionym przeciwnikiem, a w wersji Higginsa sprawdza się jako niebezpieczna manipulatorka. Najciekawiej jednak prezentuje się Goldar, nadano mu fajnego charakteru i liczę na dalszy występ. Poza główną serią dostajemy też kilka dodatkowych historii - raczej zapychacze, z wyjątkiem bardzo fajnego "Stąd do rozpaczy", które trochę uzupełnia fabułę.
Do oryginału już raczej nie wrócę, a superhero nigdy nie jest moim pierwszym wyborem, ale komiks to solidny przedstawiciel tego gatunku. Na ten moment projekt oceniam jako udany i sięgnę po drugi tom, mimo że Egmont zapowiedział brak kontynuacji - szkoda, ale nadal wydaje mi się wart dalszej lektury. Samo wydanie bardzo ładne, choć tłumaczenie rzeczywiście momentami dziwne.
dla kogo jest ten komiks?
komiks dla 12 latków
Podzielam zdanie co do GR. Chociaz mialem smaka na komiks Muchy, to ze wzgledu na BZGrafowa jakosc (a raczej jej brak) odpuscilem wydanie polskie na rzecz amerykanskiego Epica, ktory udalo mi sie kupic z dobrym rabatem w lokalnym comic shopie.
Reputacja BZGrafa troche ich wyprzedza i ostatnio mocno na wyrost im się obrywa,(...)Żadne na wyrost - to są partacze jakich mało. Sklejenie prosto okładki albo równe przycięcie wkładu jest dla nich epickim osiągnięciem.
Zastanawiam się skąd takie wysokie oceny tego komiksu? Co wy uważacie na jego temat? Może za szybko skreśliłem Rorka i być może nie zauważyłem czegoś, co czyni to dzieło wyjątkowym? Na razie moja ocena to 6/10.Rork jako całość rzeczywiście wypada średnio. Natomiast dwa pierwsze albumy są genialne. A przez wiele lat w Polsce nie było znane nic poza pierwszymi albumami.
Serio wolałeś amerykańskie wydanie?Również mam to wydanie i nie chodzi tylko o cenę. Komiksy z dawnych lat na tym słabej jakości papierze z Epiców mają klimat. ;D
Drodzy,Moim zdaniem szczyt tej serii to albumy 3 i 4 (zwłaszcza duszny klimat 4 mnie urzekł) potem to już się te watki rozjeżdżają. Ale tez czytałem bardzo dawno temu
Mierzę się z Rorkiem. Czytałem masę pozytywnych opinii na temat tego dzieła. Nie ukrywam, że nie mogłem doczekać się lektury, a moje oczekiwania były bardzo wysokie. Niestety jestem rozczarowany. Doceniam rysunki, rozmieszczenie kadrów, a w szczególności rysowanie budynków (plansza, w której widziany dom bohatera podzielony na kawałki jest przeepicki). Sam scenariusz, mówiąc delikatnie, nie zachwyca. Czasami rozwiązanie niektórych wątków było zbyt proste. Zastanawiam się skąd takie wysokie oceny tego komiksu? Co wy uważacie na jego temat? Może za szybko skreśliłem Rorka i być może nie zauważyłem czegoś, co czyni to dzieło wyjątkowym? Na razie moja ocena to 6/10.
No mówiłem. :) Gwiezdny Zamek to sztos. Ja to kupiłem dopiero jak na rynku były już cztery albumy. Alex Alice jest z tych wszystkich twórców frankońskich nowej fali (tak sobie to nazywam na własne potrzeby) zdecydowanie najlepszy. Gość potrafi pisać, rysować, malować, zapewne także stepować. Jednoosobowa maszyna do robienia świetnych komiksów. Przechuj. :)
Piękna wystawa poświęcona temu komiksowi była parę lat temu w Angouleme. A sam komiks super.
No mówiłem. :) Gwiezdny Zamek to sztos. Ja to kupiłem dopiero jak na rynku były już cztery albumy. Alex Alice jest z tych wszystkich twórców frankońskich nowej fali (tak sobie to nazywam na własne potrzeby) zdecydowanie najlepszy. Gość potrafi pisać, rysować, malować, zapewne także stepować. Jednoosobowa maszyna do robienia świetnych komiksów. Przechuj. :)Właśnie nie pamiętałem wcześniej kto o tym pisał i sprawił, że sięgnąłem po Zamek. Teraz już wiem i dziękuję, @Death :)
Na tej wystawie były też takie gazetowe wydania tego komiksu:Tak. Pierwotnie Zamek ukazywał się właśnie w takiej postaci, jako 12to stronicowa gazeta ze zdjęciami z epoki. Dopiero później wyszły integrale :)
(https://www.canalbd.net/img/couvpage/71/9782369810711_cg.jpg)
Złoto i Krew oba tomy- Nury nie jest równy. Obok świetnego Tylera Crossa napisał także fatalnego Silasa Coreya czy (jako współscenarzysta) koszmarnego W.E.S.T.COOO? "W.E.S.T." koszmarny? Pierwsze słyszę. Ciekawa opinia ;)
COOO? "W.E.S.T." koszmarny? Pierwsze słyszę. Ciekawa opinia ;)Straszna cienizna. :)
kv - dzięki za taką opinię! od razu człowiek ma lepszy dzień!Ależ nie ma za co! ;) Kiedy następny?
5/10.Ja to bym dał 3/5, ale tylko ze względu na warstwę graficzną. Dla mnie dialogi to był straszny bełkot o niczym.
Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein? - 5/10. Żałuję, że przeczytałem ten komiks. Jest bardzo niesmaczny i odpychający. Nie przeczę, autorzy musieli włożyć trochę wysiłku, by skompletować tę historię i podać ją Czytelnikom - między innymi przeprowadzali wywiady z osobami z najbliższego kręgu zdarzeń, natomiast czy chciałbym coś takiego czytać? Nie. Ten komiks to praktycznie szczegółowy zapis zbrodni z klamrą w postaci dzieciństwa tytułowego Eddiego Geina oraz jego dalszych losów już jako człowieka objętego działaniem systemu penitencjarnego. Tyle.
To tak jakby pójść do "Błękitnej Ostrygi" i narzekać na orientację bywalców ;D
Rozumiem Twoje odczucia, ale z drugiej strony (i z ciekawości) czego spodziewałeś się po biografii mordercy zwanego Rzeźnikiem z Plainfield? Też miałem takie odczucia przy lekturze tego komiksu jak Ty, ale jednocześnie uważam, że jest przez to dobrą pozycją. Raczej nie będę chciał do niej wrócić, ale pozostanie w pamięci (chcąc, nie chcąc), jest wiwisekcją ciemnej strony człowieka. Podobnie jak do 'Prosto z piekła' raczej nie będę chciał powrócić, a jednocześnie uważam, że to jeden z lepszych komiksów, które przeczytałem. Mocne doświadczenie.
Nie no proszę Cię, nie mieszaj Prosto z piekła (dla mnie świetnej obyczajówki pokazyjącej ducha Londynu tamtych czasów + ciekawej koncepcji rozszyfrowania tożsamości Kuby Rozpruwacza) z Eddie Geinem (tanią sensacją i gloryfikacją zwyrodnialca).
Czwórka z Baker Street 1-6 - rewelacyjna około-Holmesowa seria kryminalna, . . .
U mnie Gucio i Cezar od Dwóch Sióstr i nadal się to przyjemnie czyta 8)Ale przydałoby się wydanie zawierające wszystkie komiksy z Guciem i Cezarem :)
Dwa lata go szukałem.
Powinni go wznowić na twardo z tytułem na grzbiecie.
Przez całą lekturę nie czułem "końca" w tym "końcu". Finał historii kompletnie mnie nie ruszył, zero emocji, wręcz kręciłem nosem na to jak do tematu podeszła główna postać.
Miałem dokładnie tak samo. To jest niestety kiepski melodramat. Nie wiem jakie miało być główne przesłanie, bo gdzieś się zagubiło. No i jeszcze ten totalnie antypatyczny główny bohater. Całość utworu wydaje się też płaska i skupiona tylko na postaci pierwszoplanowej. Wątki takie jak rozwój ludzkości i ekspansja kosmosu są ledwie zarysowane. Po "Ogniu" czytałem "Shangri-La" i to było naprawdę świetne - tutaj mamy wiele płaszczyzn, ciekawych bohaterów, ciekawą kreację świata, intrygę, niedopowiedzenia, próbę umiejscowienia człowieka jako kreatora rzeczywistości i swoistego stwórcę. Dzień do nocy.
To może ten Ogień mi podejdzie, bo u mnie Shangri-La szału nie zrobiło.
udało mi się wyłapać mały błąd w dacie :) ciekawe czy powstał w tłumaczeniu czy oryginalnie i nie został potem poprawiony :)
Tiburce Oger "Indianie! Czarny Cień..." - tom "Go West, Young Men" mi się podobał więc z zapałem siadłem do lektury "Indian". No i wielki zawód. Historie są mało ciekawe i nie zangażowały mnie - czytelnika. Była niby jakaś ciągłość, był zamysł ale totalnie mi nie siadła narracja tego komiksu. Nie poczułem klimatu, nie wgryzłem się jak to było w przypadku historii zegarka z " Go West...". Przeczytałem, wleciało i wyleciało drugą stroną głowy. (...) 5/10
Animal Man Omnibus by Jeff Lemire - świetna pozycja i najlepszy komiks superhero jaki przeczytałem w tamtym roku. Idealna mieszanka body horroru (pierwsza połowa runu) z dramatem obyczajowym odpowiadającym o pogodzeniu się ze stratą (połowa druga). Aż dziw bierze , że Egmont tego u nas nie wydał. Aha, dla osób chcących przeczytać pozycję Kanadyjczyka - omnibus nie zawiera finału Rotworld, więc znajomość Swamp Thing Snydera wskazana. 8.5/10.
.
Fastnachtspiel
Moze to kwestia duzej dawki i narzuconego tempa?Ja tak mam często. Z zasady mało kiedy sięgam po kolejny tom od razu po skończeniu poprzedniego - mimo, że niejednokrotnie mam na to ochotę, to już kilka razy przejechałem się na tym, że co za dużo to niezdrowo i w nadmiarze nawet najlepsza seria już mi tak nie wchodzi. Za to rozłożona w czasie smakuje mi najlepiej.
(geneza Swietego od Mordercow rzadzi!),
co za dużo to niezdrowo i w nadmiarze nawet najlepsza seria już mi tak nie wchodzi. Za to rozłożona w czasie smakuje mi najlepiej.
Powtarzam "Punisher MAX". Czytałem run Ennisa w tym imprincie dobrych piętnaście lat temu, niecierpliwie czekałem na każdy tom z Amazona. Ostatnio kupiłem po cienkich pieniądzach egmontową całość. Nic a nic się nie zestarzało.
...
Co parę dni czytam po troszku, "bawię się przednio" i macham marynarą, hell yeah!
Dracula
Wstyd przyznac, ale nigdy nie mialem stycznosci z ksiazkowym Dracula, choc wiadomo - temat jest mi znany jak chyba kazdemu. Adaptacja Bessa z tego co wiem, jest mu bardzo wierna i to co moge powiedziec to krotkie - klekajcie narody!
Wygląda na to, że ja się z Tobą zgadzam. :)raczej Kapitan Kloss i Podziemny front
Dialogi bywają dydaktyczne (szczególnie w komiksach IPN-u) i sporo fabuły dzieje się w dialogach. Z tym, że pierwsze mi nie przeszkadza, bo to taki styl/urok tych komiksów, a drugie lubię, bo właśnie tak pisane są uwielbienie przeze mnie Blueberry czy Valerian.
Jeśli dobrze pamiętam to te bomby zeitowe były różnych generacji, pierwsze wersje (te z polskiej wioski) były prymitywniejsze od tych z późniejszych dekad.Tak, z tym się zgodzę, że scena otwierająca to dopiero testy tej technologii, jednak dwa kolejne zastosowania bomby, które widzimy, mają miejsce w przeciągu miesiąca. Więc albo Niemcy mieli inny wariant na każdą okazję albo autor idzie na łatwiznę bądź czegoś nie przemyślał.
Trent - nawet nie wiem kiedy minęło mi te ca. 2 godziny. Nie ma tu dużo jakiejś galopującej akcji, więcej tu wynurzeń głównego bohatera, jednak czyta się to fajnie.Na taką właśnie spokojniejszą, refleksyjną lekturę liczę. Jeszcze czekam na swój egzemplarz. Zamówione razem z Tango.
No właśnie. Tylko klejony?
Gdybym miał się czepiać, to tego, że komiks mocno sklejony, tak że czasami miałem trudność w pełnym wglądzie w całą szerokość - często filmowych - kadrów.
I jeszcze pierwsza pozycja w serii - Kawa Zombo. Historia słaba, ale całość fajnie stylizowana na pierwsze filmy z Mikim.
To jest raczej stylizacja na stare paski komiksowe Gottfredsona - stąd czas akcji, modele postaci i poziomy układ komiksu (choć oczywiście są też pewne motywy z kreskówek, zresztą na początku kreskówki i pasek z Mikim mocno się nawzajem inspirowały).
"Horrifikland" z kolei jest właśnie moim zdaniem mocniej inspirowany kreskówkami niż paskiem komiksowym.
Natomiast Horrifkland w ogóle mi się z animacją nie kojarzy.
Patrzę też na zagraniczne wydania Gottfredsona z Mikim i to jednak całościowo zebrane na stronie wygląda inaczej. Natomiast Kawa Zombo wygląda jak film animowany, tak jakby klatki przenieść na papier.
Donald, Miki i Goofy występujący razem jako prowadzący jakąś firmę to klasyczny chwyt z dawnych kreskówek Disneya (np. "Mickey's Service Station", "Clock Cleaners", "Mickey's Fire Brigade", "Lonesome Ghosts" itp.
W tym wywiadzie Loisel stwierdza, że wybrał poziomy format w hołdzie dla paska komiksowego (pytanie, "Pourquoi le choix du format horizontal, « à l'italienne » ?", i posiłkowałem się Google Tłumaczem :) )
Skalp tom 1 - moje drugie podejście do Jasona Aarona (wcześniej był jego Thor w Marvel Now) i drugie pudło. Niewiarygodna fabuła z efekciarskimi twistami z dupy, nieciekawe i niesympatyczne postacie, a ich przeklinanie co drugie zdanie i traktowanie kobiet jak zdziry ma tu uchodzić za coś dojrzałego... No dno. Do tego rysunki niedbałe, brzydkie i układ kadrów czasami dezorientujący co do kolejności czytania. Miałem zakupione już kolejne tomy, bo często tak głupio robię, że po dobrych opiniach w sieci biorę od razu więcej, ale nawet nie odpakowałem drugiego i wszystko poszło na allegro.Dla mnie jeden z najlepszych komiksów Aarona i jedna z moich ulubionych serii. Ja do postaci łysego policjanta czuję dużą sympatię i do jego indiańskiej ćpunki też. Przekleństwa i traktowanie kobiet odzwierciedlają realia miejsca i czasu. Komiks jest dla mnie wiarygodniejszy dzięki temu, nie lubię ugrzecznionych historii, które zakłamują rzeczywistość. Historia dzieje się w końcu na zadupiu, w środowisku niewykształconych, pijących i zaćpanych Indian, którzy są okradani przez władze federalne, ale co gorsza przez rodzimych przestępców, którzy na zbrodni i wyzysku współplemieńców budują swoje majątki.
Ale fabularnie też mi tam nic nie przypadło do gustu, gdyby przeszkadzały mi tylko rysunki to bym czytał dalej. Okropne postacie, z których żadnej nie kibicuję i ich dialogi, głupia historia, częste skakanie w chronologii, czego też mocno nie lubię. Jak dla mnie to w tym rezerwacie nie ma nic realistycznego, takie tanie szokowanie raczej, no ale nigdy sam w takim nie byłem więc nie wiem, może się mylę. ;)
Dla mnie Skalp to jeden z najgorszych komiksów jakie przeczytałem. Rysunki kiepskie, a przynajmniej mi się nie podobały, zaś historyjka bez polotu, przerysowana, niezamierzenie głupia z kiepskimi dialogami.
Dla mnie jeden z najlepszych. Wiadomo, gusta są różne. Wymień, jeśli możesz takie komiksy, które (przeciwnie niż Skalp), zachwyciły cię. Jestem ciekaw.
Nota bene - ze trzy lata temu przeczytałem "Powrócę jako piorun" Macieja Jarkowca. Historia walki o prawa Indian od od lat 60. plus przedstawienie ich obecnej sytuacji. 95% reportażu pokrywa się z historią ze "Skalpu", czy tam odwrotnie, więc wszelkie zarzuty o "nierealizm" mogą sobie ich autorzy w buty wsadzić.
Kto ma Boga i Corto w sercu, ten powinien sięgnąć po pustynne przygody polskiego żołnierza! Bo to znakomity komiks.Aczkolwiek należy pamiętać, że ten polski wątek jest tak realistyczny, jak "Ubu Król" Jarry'ego jest realnym opisem Polski. Czyli zasadniczo w ogóle. Pierwsze trzy albumy (z pięciu zawartych w tomie) to jest uczciwe 9/10, ale jako całość 8/10.
Pierwsza i ostatnia historia z tomiku Piekielne malowidło są świetne, ale miejscami zbyt słodkie, Usagi jest w nich aż nierealistycznie milusiński i dobry dla ubogich ludzi. Ale to dobre historie.
Odczuwam pewne wyrzuty sumienia ponieważ byłem świadkiem podobnych sytuacji i sam kilkukrotnie "żartowałem" sobie w dwuznaczny sposób z kobiet. Mi wydawało się to całkiem zabawne, ale nie zastanawiałem się nad tym, co w tym momencie może czuć ofiara takich niewybrednych żarcików?
Dla mnie ta druga, "Los starców", ma jedną z najmocniejszych puent w całej serii. Emocjonalnie wali po głowie.O tak, to na pewno.
Pustynne Skorpiony, to też takie kolejne przygody Franka Dolasa w duchu Corto Maltese. Gdzie ten nasz "Franek" nie był, czego nie robił i kogo w balona w najprostszy sposób nie zrobił. :)
Długo przeskakiwało z koszyka na koszyk i zawsze jakoś tak w ostatniej chwili wypadało tuż przed puknięciem w "Potwierdź zamówienie". Ale kupiły mnie całkowicie te przykładowe strony. Dzięki :)Szczerze, to ja wykreśliłem z listy zakupowej po przeczytaniu (nie pamiętam gdzie) opinii w stylu, że popłuczyny po Corto, czy też nie dorasta mu do pięt.
Wydaje mi się, że zwyczajnie lubisz inne tempo budowania świata, kreślenia bohaterów i snucia opowieści. Nie ma to nic wspólnego z dobrym/złym scenariusze, ot - masz inne prefernencje.No ale "mam inne preferencje" = "wg mnie to jest złe".
Superman w wersji Johna Byrne'a.W sklepach widzę to w 4 tomach. To jest całość?
O'Neil, Adams, Grant, Breyfogle.
I tak co chwila, gdyby to chociaż było dobrze zrobione i wywoływało jakieś emocje to bym doceniał odwagę, ale u mnie to sprawia wrażenie braku pomysłu na zaciekawienie czytelnika, więc mamy próbę wywołania taniego szoku poprzez nagłą śmierć. (...) Zero budowania klimatu
Może to przez właściwy "przekaz" ludzie naciągają tu oceny, bo nie wypada krytykować coś, czego głównym przesłaniem jest "rasizm zły, wojna zła, homofobia zła"? Z czym się oczywiście zgadzam, ale to samo w sobie nie wystarczy na dobry komiks gdy scenariusz jest zły, to raczej się nadaje na naiwną przemowę kandydatki na Miss Universe czy coś. ;)
W sklepach widzę to w 4 tomach. To jest całość?
Ciekawe, czy E po Śmierci i powrocie wróci właśnie do tej ery.Byłoby fajnie. Jedna z tych serii superhero, które faktycznie chciałbym przeczytać.
Każdemu według potrzeb, ale Saga (czytałem do 9 tomu) to literalnie najlepsza seria jaką Mucha wydała, z zajebiście wciągającą fabułą, pełnokrwistymi, interesującymi postaciami, całość wywołuje duże emocje i mocno zaciekawia i ma zajebisty klimat.Jeśli faktycznie tak jest, to muszę unikać pozycji od Muchy. :P
Ale zaciekawiło mnie, co Ty lubisz i za co to lubisz. Skrobniesz kilka zdań o Twoich czołowych seriach/tytułach?Komiksiarzem tak naprawdę jestem początkującym, założę się, że przeczytałem mniej od 99% użytkowników tutaj. Ostatnie parę lat kupowałem komiksy na różnych promocjach, ale jako że moim głównym hobby są gry komputerowe i filmy, to zawsze jakoś je wybierałem zamiast wziąć się za rosnącą kupkę wstydu na półce... Ale w końcu coś ruszyło i mam nadzieję, że będę was tu maltretował moimi niepopularnymi opiniami coraz częściej. :P
No jeśli "Zabij albo zgiń" uważasz za słabe,
No jeśli "Zabij albo zgiń" uważasz za słabe, to "Śpiocha" mogę brać w ciemno.
Nie wiem w ogóle jak można powiedzieć że Śpioch i Zabij albo zgiń to słabe komiksy
Najbardziej lubie pierwszy cykl czyli tomy 1-5, ktory nie jest jeszcze tak bardzo przeladowany jak kolejne i zamiast na kolejne zagadki (choc oczywiscie tez, wiadomo), stawia na awanture i przygode. Poscigi, strzelaniny, bijatyki, w lekko strawnym, przyjemnym stylu, polane spora nuta tajemnicy. Oprocz poczatku, bardzo lubie tom niemy czyli 13, ale tym razem to jeszcze przede mna. W tomach pozniejszych wszystko sie dosc mocno komplikuje, ale i tak nie schodzi ponizej pewnego poziomu. Polecac nie trzeba.1. To prawda, że Andreas fantastycznie wypada, kiedy komiks jest bardziej przygodowy. Dlatego też pierwszy integral Arq (drugi zresztą też), to takie złoto. A jak zaczyna za bardzo kombinować, to już jest gorzej (choć oczywiście nadal dobrze).
Jonah Hex. Ponad dekadę od czytania oryginałów robię repetę w wersji Egmontu. Dla mnie to trochę taki Punisher Max na Dzikim Zachodzie. Krótkie opowieści, gęste, mocne, brutalne, czasem zostawiające z drapaniem w gardle i goryczą niesprawiedliwości. Choć tylko o sprawiedliwość Hexowi chodzi. No i o pieniądze, na resztę ma wywalone.O ile Hexa przeczytałem całego to dla mnie było tego za dużo. 12 czy 13 trejdów czytane ciurkiem sprawiło że na koniec wszystko się trochę zlało w jedną całość.
Odbiłem się kiedyś od cepeliowego serialu o Blueberrym, odbiłem się od niespójnego narracyjnie Loveless, odbiłem się od przestylizowanego Durango.
Jonah Hex to mój ulubiony western w komiksie, czy też komiks w westernie. Śmierdzi kurzem, prochem, krwią, końskimi odchodami i wątpliwymi moralnie wyborami.
Duża przyjemność.
1. To prawda, że Andreas fantastycznie wypada, kiedy komiks jest bardziej przygodowy. Dlatego też pierwszy integral Arq (drugi zresztą też), to takie złoto. A jak zaczyna za bardzo kombinować, to już jest gorzej (choć oczywiście nadal dobrze).
2. Też bardzo lubię biały tom Koziorożca. Zresztą tak samo uwielbiam szósty tom Rorka. Andreas też dobrze wypada w komiksach niemych.
3. Dobry jest ten Andreas, nie? :D
Dlatego Hexa należy sobie dawkować. Jak i wszystkie tego typu wydania i antologie.Jasna sprawa. Zazwyczaj też tak robię - antologię czy nawet serie czytam na przemian. Jeden tom Injustice, jeden Epic od Spidermana. Oczywiście są wyjątki ja seria wciąga.
Ja osobiście męczę się, gdy czytam tego typu rzeczy ciurkiem. Stosuje zasadę, że góra kilka historii, a czasem tylko jedna na raz. I dlatego taki album leży u mnie długo na szafce, a obok różne inne komiksy zmieniają się o wiele szybciej.
A Hexa czytałem na bieżąco, jeden zeszyt co miesiąc. I to było dobre dawkowanie. Jedna historia, kompletna, dająca kopa, a i do myślenia. I wyczekujesz z niecierpliwością na kolejny numer, który zaskakuje Cię znowu.
Takich rzeczy nie czyta się ciurkiem.
Niezły jest momentami to fakt ale czasem mam wątpliwości czy on sam czai co chce przekazać. Rork po trzecim tomie już był dla mnie ciężkostrawny, graficznie bomba ale nie chciało mi się rozkminiać o co tam chodzi i mam wątpliwości czy sam autor to wie :). Czeka na mnie jeszcze Koziorożec i Arq , zobaczymy jak podejdzie. Ahoj przygodo.
Orbital to nie jest ten duet, inny rysownik.
Jeleniogórskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych.
Jest tak jak myślałem: Niekończąca się opowieść, filmy Jima Hensona, The Secret of NIMH Dona Blutha, Labirynt z młodym Tomem Cruisem.
Prawie wszystkie komiksy czytam tak, że czekam na całość. Szczególnie jeśli jest to miniseria, czyli powiedzmy te 3-6 tomów. Niestety RIP zacząłem czytać na bieżąco i bardzo cierpię, kiedy się kończy i muszę czekać kilka miesięcy na kolejny tom. Też popełniłeś ten błąd. :D Teraz musimy cierpieć. :D Ale jeszcze tylko dwa i koniec.Powiem szczerze, że seria jest naprawdę świetnie skonstruowana a sposób odkrywania nowych faktów na poziomie mistrzowskim, tak jakby od niechcenia, rzucony wątek, aluzja, jakiś znak...dosłownie jak w porządnej grze komputerowej. Pierwszy tom wprowadzający był świetny ale czwarty pobił go na głowę...nie mogę się doczekać kolejnych dwóch...kiedy są planowane?
Ale dzięki temu mamy Incala. :)
I jako bonus na czasie: najlepsza filmowa adaptacja Diuny to ta w reżyserii Jodo. Szkoda, że nie udało się jej nakręcić.
Jasne. Kasta to też oczywiste nawiązanie do Diuny. Ród Kastaków - Ród Atrydów, epifit - przyprawa, kapłanki, itd. Oczywiście inspiracji jest też w Kaście więcej, nie tylko Diuną.
Edit
Pisząc Metabaron w sensie cały Incal. Metabaron po prostu wszedł mi najlepiej.
Nie przerwałem lektury, ponieważ liczyłem na to, że jedna z najsłynniejszych opowieści o Batmanie - czyli "Batman: Co się stało z Zamaskowanym Krzyżowcem?" przypadnie mi do gustu, a może nawet wzbudzi mój zachwyt. Uważam, że ta historia byłaby doskonałą klamrą jakiegoś długiego runu.No bo jest. To zwieńczenie 70 lat historii. Epilog do R.I.P. oraz Ostatniego Kryzysu, gdzie Batman zginął.
Blueberry - wyd. zbiorcze tom 3 - Zabierając się za serię Blueberry miałem w głowie, że są to komiksy niemal sprzed urodzenia moich rodziców. Spodziewałem się przewidywalnej, rozciągniętej w czasie i narracji opowieści, która nie zaskoczy mnie w żadnym momencie, ale pozwoli pobawić się w "komiksowego archeologa" i zobaczyć "jak to kiedyś było". Ku mojemu zdumieniu, ten komiks jest absolutnie świetną lekturą i w dzisiejszych realiach! Fantastyczna kreska w niesamowity sposób wciąga i niemal przekonuje czytelnika, że razem z bohaterami przemierza południowe Stany i Meksyk. Fabuła również świetna, zaczynając czytać ten komiks spodziewałem się drogi od A do B z obowiązkowym "dobrym" zakończeniem. A tu nie dość, że cała ta ścieżka okazała się bardziej skomplikowaną, to jeszcze postaci spotkane po drodze wydawały się z krwi i kości. Świetna lektura, bardzo polecam. Do tej pory to najlepszy (z trzech dotychczas przeczytanych) tomów.
A jak oceniasz Młodzieńcze lata?Świetna seria, weszła chyba nawet lepiej niż główna. Tylko teraz szukam czegoś, co by było umiejscowione w czasie wojny secesyjnej.
Run Aarona to dla mnie materiał do powtórki (tak po prawdzie z pomysłem powtórzenia Ennisa też się jakiś czas noszę). Historia z Bullseyem to była kosa i mega mi się podobała, ale drugi tom mnie lekko zawiódł - za mało, za szybko i wszystko skończyło się jakoś po łebkach.
Punisher Max 1-10
Szkoda jednak, że Ennis nie pociągnął całości do końca.Nie no, akurat Ennis ładnie zamknął swój run, generalnie to, co stworzono później, nie było wcale konieczne.
Po bodajże dwóch latach wróciłem do serii "Invincible". Wypożyczyłem pierwsze pięć tomów z biblioteki i zatopiłem się w lekturze. Jezu, jakie to jest dobre!Również aktualnie czytam i moja opinia jest mocno odmienna. Bardzo średni i zbyt młodzieżowy. Doczytam i wówczas komplet wyląduje na sprzedaż.
"Zamek Śpiący" - sam nie wiem czego się po tym komiksie spodziewałem, cały czas miałem nadzieję że jednak coś się wydarzy. Ta gruba cegła jest nudna jak podróż ślimaka przez trawnik, tam się nic nie dzieje. Tego tekst się nawet czytać nie chce bo jest jakiś taki bez polotu. Zmęczyłem się czytając ten komiks - może ktoś z Was wyłuskał z niego jakieś drugie dno - jeśli tak to proszę o informacje.Na topie...równouprawienie...i kobiety z brodami.
"Zamek Śpiący" - sam nie wiem czego się po tym komiksie spodziewałem, cały czas miałem nadzieję że jednak coś się wydarzy. Ta gruba cegła jest nudna jak podróż ślimaka przez trawnik, tam się nic nie dzieje. Tego tekst się nawet czytać nie chce bo jest jakiś taki bez polotu. Zmęczyłem się czytając ten komiks - może ktoś z Was wyłuskał z niego jakieś drugie dno - jeśli tak to proszę o informacje.Ja odniosłem wrażenie, że ten komiks ma dwie części - pierwszą przygodowo-fantastyczną z Jain w roli głównej i drugą, gdzie na pierwszy plan wychodzą Miła i Mesia. Nie jestem i nie czuję się żadnym specjalistą od idei czy też ruchów społecznych ale wydaje mi się oczywiste, że ten komiks traktuje o feminizmie. Na szczęście nie w żaden wojujący sposób ale taki z uśmiechem, spokojem, życzliwością i ogólnie pozytywnym nastawieniem do świata. Gatunkowo to trochę melodramat, trochę komedia romantyczna. Fantastyka szybko schodzi na drugi plan. Owszem może to się wydać się nudne, jeżeli ktoś chciałby w tym komiksie szukać akcji. Nie jest to arcydzieło ale lektura zapadła mi w pamięć. Warsztatowo jest to jednak bardzo dobra robota - zarówno od strony rysunków jak i prowadzenia graficznej narracji.
Resident Alien 1-2 - definicja lektury lekkiej, fajnej i niegłupiej.
Ja odniosłem wrażenie, że ten komiks ma dwie części - pierwszą przygodowo-fantastyczną z Jain w roli głównej i drugą, gdzie na pierwszy plan wychodzą Miła i Mesia. Nie jestem i nie czuję się żadnym specjalistą od idei czy też ruchów społecznych ale wydaje mi się oczywiste, że ten komiks traktuje o feminizmie. Na szczęście nie w żaden wojujący sposób ale taki z uśmiechem, spokojem, życzliwością i ogólnie pozytywnym nastawieniem do świata. Gatunkowo to trochę melodramat, trochę komedia romantyczna. Fantastyka szybko schodzi na drugi plan. Owszem może to się wydać się nudne, jeżeli ktoś chciałby w tym komiksie szukać akcji. Nie jest to arcydzieło ale lektura zapadła mi w pamięć. Warsztatowo jest to jednak bardzo dobra robota - zarówno od strony rysunków jak i prowadzenia graficznej narracji.
(tylko nie mogę 3 tomu znaleźć ;) )Nie poświęcaj zbyt dużo czasu na szukanie. Nie ma trzeciego tomu. Są tylko dwa.
SOS dla ziemi- Hermann- ponowne zaskoczenie, o ile rysunki nie powalają to Orwelowska fabuła rodem 1984 nakręca czytelnika z rozdziału na rozdział. Znajdujemy się w świecie niby wspaniałej przyszłości a jednocześnie hermetycznym jak Korea Północna, uśmiech na twarz i za ojczyznę do boju, jednostki nieprzystosowane do systemu giną w absurdalnych okolicznościach...najlepszy komiks jaki wpadł mi w ręce w tym roku.
Nie poświęcaj zbyt dużo czasu na szukanie. Nie ma trzeciego tomu. Są tylko dwa.U nas są tylko dwa. W USA ukazała się kolejna mini seria, której nie mamy w zbiorczych, a samo zakończenie zapowiada kolejną mini serię. Nie wiem jak Egmont planuje kontynuować wydawanie, czy będzie teraz wydawał pojedyncze tpb, czy poczeka na kilka zbiorczych, żeby wydać w jednym tomie.
Outcast (Opętanie)- 1-6,- w końcu jakiś amerykanecki komiks, który mnie zainteresował po Kaznodziei, czyta się dobrze, trochę delikatnego gore i niedopowiedzianej fabuły, zakończenie może nie powala ale całość tworzy fajny klimat, takiego amerykańskiego sennego miasteczka z tajemnicami...takie Miasteczko Salem Kinga.