Właśnie przebijam się przez 2 cegiełki:
Hellblazer by Jamie Delano - tom 1
Czytałem run Delano wiele lat temu i zastanawiałem się, czy nie zestarzał się on zbytnio. Okazało się, że zupełnie nie. Dostałem tu wszystko, za co uwielbiam historie z Constantinem, tj. magię, demony, brud, przemoc i ponurą atmosfera thatcherowskiej Anglii (widzianą oczywiście z poziomu "dołów" społecznych). Na dodatek Constantine w wersji Delano jest faktycznie niezłym ch...kiem (później w epoce Ennisa, w porównianiu z opisywanymi początkami, to w sumie taki spoko-koleżka się zrobił). Kreska Johna Ridgway'a pewnie nie wszystkim będzie się podobać, ale jak dla mnie doskonale pasuje ona do klimatu historii. 11/10.
Batman / Wojownicze Żółwie Ninja
Kupiłem tę pozycję jedynie z sentymentu do zielonych ninja, których brakuje mi na polskim rynku i spodziewałem się crapa przeokrutnego. O dziwo jednak, komiks ten czyta się w miarę bezboleśnie (oczywiście przymykając oko na gatunkową konwencję). Rysunek jest lekko karykaturalny. Akcja gna tu na złamanie karku, żarty są nawet niewymuszone, a Shredder w końcu groźny i charyzmatyczny. I tylko batmobil jakoś strasznie udziwniony. Fani tytułowych postaci mogą spokojnie brać i łykną bez bólu.