Ja Burmy jeszcze nie czytałem, czeka sobie na półce, więc odniosę się tylko ogólnie. Co do zasady też nie lubię ścian tekstu, bo często to oznacza, że autor nie rozumie po prostu istoty tego konkretnego medium, które jest tekstowo-wizualne i te dwa elementy muszą się uzupełniać. Nie znaczy to, że rozbudowane dialogi zawsze są czymś złym, czasami są one czymś całkowicie uzasadnionym koncepcyjnie. Nie znaczy to również, że muszą być sceny akcji. Długie opisy lub dialogi złe są wtedy jeśli dublują coś, co można zobaczyć na rysunkach albo jeśli ekspozycja jest zrobiona po linii najmniejszego oporu, czyli jedna postać referuje coś drugiej itd. W komiksie tekst i rysunki muszą się uzupełniać. Gdybyśmy mogli przeczytać wszystkie teksty z komiksu bez patrzenia na rysunki i byśmy wszystko zrozumieli to po co wtedy rysunki? I na odwrót, jeśli oglądając komiks bez czytania wszystko rozumiemy to po co wtedy teksty, taki komiks mógłby być niemy. Bardzo dobrze (choć nie idealnie, zdarzały się niepotrzebnie zbyt rozbudowane monologi wewnętrzne bohaterów) robił to Frank Miller w swoich najlepszych czasach. Samym kadrowaniem potrafił pokazać emocje postaci, nie mówiąc nawet o innych narzędziach, które wykorzystywał. Ale może w Burmie tak wiele tekstu jest świadomym wyborem i ma to sens.