Jakie komiksy powinny czytać dzieci?

[parsom]

Chodzi mi oczasopismo komiksowe. Coś,  co jest łatwo dostępne,  do kupienia w każdym kiosku itd. I coś co kształtuje gusta. A co do sprawiania dzieciom frajdy - siedzenie ze smartfonem też im ja sprawia. Frajda frajdzie nierówna.
To dawaj dziecku byle syf, w końcu może z tego wyrośnie. Popatrz na Amerykanów - wychowanie na Marvelu przynosi rewelacyjne efekty.  Zwłaszcza w sprzedawaniu im tego samego w przyszłości. Celem tego pisemka jest wychowanie sobie przyszłych klientów.  A ja od wydawcy takiego jak Egmont oczekiwałem czegoś,  co jest robione z myślą o dobru dziecka, a nie dla podbicia pozycji rynkowej Marvela.
I nie chodzi o uczenie, że coś jest be. Ale trudno pkazać coś lepszego, jeżeli rynek gazet dla dzeci jest zdominowany przez przedrukową papkę.

[misiokles]

Czyli Egmont nic nie wydaje dla dzieci, co można znaleźć w każdym kiosku...

[ramirez82]

Mam wrażenie, że myślisz o jakiejś utopii...

[ramirez82]

Chyba nie uważasz, że dobrze wychowasz dzieci, bazując wyłącznie na tym, co można znaleźć w każdym kiosku?

W kontekście całej dyskusji o piśmie z Marvelem dla dzieci, i tego co napisał misiokles, serio odczytałeś to jako "dobrze wychowasz dzieci, bazując wyłącznie na tym, co można znaleźć w każdym kiosku"? 

[misiokles]

Nie bardzo rozumiem. W kiosku można znaleźć Donaldy, Kucyki Pony, Kaczogordy i podobne wydawnictwa egmontowe. Owszem, większość nie są to stricte czasopisma i w dodatku nie-komiksowe, ale wybór jest całkiem spory. Ale nie w tym rzecz - wielu twórców tzw. kultury wyższej (mniejsza o definicje) często w wywiadach wspominała swoje lektury z tych czasów. I często były to 'marvele', które pochłaniali tonami. I wyrośli z tego, to był etap w ich rozwoju życiowym, po tym odkryli że w pewnym okresie życia jarają ich inne książki czy typ opowieści. Całkiem sporo ludzi nie wraca do czytania komiksów w ogóle, przedstawienie fabuł w postaci obrazków z dymkiem miało dla nich sens w wieku 15 lat, w wieku 22 lat już niekoniecznie.

[misiokles]

W kontekście całej dyskusji o piśmie z Marvelem dla dzieci, i tego co napisał misiokles, serio odczytałeś to jako "dobrze wychowasz dzieci, bazując wyłącznie na tym, co można znaleźć w każdym kiosku"? 

Mam wrażenie, że całkiem sporo część osób nie ma pojęcia o ofercie Egmontu dla dzieci Stąd dziwię się, skąd wziął się atak na to wydawnictwo, że chce poszerzyć rynek swoich usług!

[Itachi]

Dawno temu Literatura na świecie wydawała taką serię komiksów (później wydali też inne rzeczy) dla dzieci. Nie wiem, ale zgaduję, że na rynku europejskim znalazłoby się coś lepszego i teraz. Można jednak bez Marvela. Marvel jest syfem na poziomie tego, co króluje w dzisiejszej prasie dla dzieci. I nie zgadzam się z twierdzeniem, że dobrze, że zaczynają od czegokolwiek. Jak się je skusi na to cokolwiek, to tak już zostanie.
To, że wydają chłam dla dorosłych - w porządku. Ale wydawanie chłamu dla dzieci nie jest w porządku.

O kurczaczki, to teraz się dowiedziałem że od dziecka byłem i o matkoboska nadal jestem karmiony chłamem. I strzelam ślepakami w ciemno, że zapewne większość z Was również. I jak się z tym czujecie? Bo ja nie czuje się zagrożony i obarczony latami czytania chłamu, bo obok chłamu nikt mi nie zabraniał lektury nie-chłamu.

[misiokles]

Moja wypowiedź była skierowana bardziej w kierunku parsoma.

[death_bird]

Wiecie co? A może najpierw zdefiniujmy co rozumie się w tej dyskusji pod pojęciem dziecka? Tzn. jaki zakres wieku?
Bo jeżeli chodzi o przedział (bo ja wiem) 5-8 to młodemu człowiekowi w tym wieku Marvela bym nie dawał. Wolałbym podrzucić jakieś Smerfy, "Jonka, Jonek...", może "Hugo" (choć to już bliżej 8-10 chyba), itp. W sumie to pewnie pokłosie mojego "wychowania", ale jakoś do tego wieku bardziej pasują mi tytuły europejskie. Może z wyjątkiem Kaczogrodu. Innymi słowy: dzieciom dawałbym komiksy ze spokojniejszymi historiami i zakorzenionymi w naszej kulturze. Niech ją przyswaja i od samego początku traktuje jako coś ważnego.
Marvel to jak dla mnie komiksowy odpowiednik popcornu, a wychowywanie (użyjmy dużego słowa) literackie dziecka na prażonej kukurydzy nie wydaje się być zdrowe. Jankesów dawkowałbym dzieciom dopiero wtedy gdy miałyby już wgrany jakiś podstawowy background i były w stanie odróżnić historię familijną od akcji a Marvela byłyby w stanie postrzegać jako coś innego, wręcz obcego. W każdym razie na pewno nie dałbym dzieciakowi Marvela jako pierwszego komiksu w życiu.

[p3rshing]

W tym segmencie wiekowym to raczej od rodziców zależy co kupią dzieciom. Sytuacja w której młodsze nastolatki wydają swoje kieszonkowe, żeby kupić sobie coś do czytania jest w mojej ocenie abstrakcyjna. To raczej rodzice z nadzieją, że ich dzieci w końcu zaczną coś czytać zamiast grać na tablecie/konsoli/telefonie/wstaw_tu_cokolwiek zajmą się czymś innym. Z pewnością też komiksy marvela nie mają aury owocu zakazanego, który kusiłby kupieniem czegoś czego dzieciom nie wolno. Tak więc nie widzę tutaj problemu w wydawaniu czegoś i jakości tegoż gdy ostateczna decyzja i tak jest po stronie rodziców.

[PJP]

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo krótka: ciekawe A poważnie, wiadomo, że dzieciaki są ciekawe i ciekawskie więc i tak jak będą chciały to wygrzebią mniej odpowiednie dla nich klimaty. Też podrzucałbym chyba komiksy bardziej zakorzenione kulturowo u nas chociaż przy masowej amerykanizacji popkultury trudno powiedzieć, co jest bliższe dzieciakom. Z pewnością próbowałbym zanęcać polskimi komiksami, zresztą czasami to robię ze skutkiem 70/30. Najlepiej szeroko pokazywać, czym jest i czym może być komiks. Szansa, że się coś spodoba jest duża. Oczywiście później wchodzą naciski, studia, inne znajomości i często ludzie odchodzą od komiksów bo... nie znaleźli nic poza kaczkami czy czysto dziecięcymi. Sporo wróci już na studiach ale to inna kwestia. Teraz jest ciekawa sytuacja bo kiedyś głównie rodzice wpływali na dzieciaki kupionymi tytułami, dzisiaj bywa tak, że to dzieciak zainteresuje rodzica

[MarcusSz]

A cała ta dyskusja zaczęła się od zagadnienia - czemu w formie kioskowej Marvel a nie coś innego. I na dobrą sprawę, odpowiedzi na to ciągle nie padło, ponieważ mam wrażenie, że co inne jest. W kioskach od E mamy Kaczora Donalda i Star Wars, plus sporo gazetek innego typu może nie stricte komiksowych, ale je zawierających w jakiejś części (dodatkowo są inne wydawnictwa, np. BlueOcean wydający gazetki Lego gdzie około 50% to komiksy). Nie kioskowo Egmont też wydaje dla dzieci od groma pozycji, komiksowych i książkowych. I większość tych typów które tu padają, mamy po polsku, właśnie dzięki Egmontowi.
A taka mała dygresja, na KW usłyszałem jak ktoś się pytał Screamu, czemu Tomb Raider został wydany. Odpowiedzieli - dla młodszych czytelników. Więc nie tylko Egmont celuje z czymś dla młodszych (pomijam fakt co kto rozumie przez młodych czytelników).

[parsom]

Tytuł tego wątku nie odpowiada temu, co zacząłem w wątku o Egmoncie.
Po drugie - niektórzy jak widzę mają problemy w czytaniu ze zrozumiem i imputują mi rzeczy, których nie napisałem Złośliwie zażartuję, że widocznie za dużo Marvela czytali.

A teraz w punktach dla opornych:
1. Dyskusja zaczęła się od PISMA komiksowego skierowanego DO DZIECI. Nie całej oferty Egmontu, nie komiksów dla dzieci.
2. Zgadzam się, że jeżeli chodzi o takie periodyki dla tej grupy odbiorców - jest luka na rynku.
3. Nie przychylam się do peanów na cześć Egmontu, że postanowił zapełnić tę lukę Marvelem. A nawet mam im za złe, że wepchnął w nią właśnie to.
4. Tego typu wydawnictwa rozprzestrzeniają się łatwiej niż inne - sprzedają się przy okazji innych zakupów itd. Wobec tego oddziałują również na tych, którzy nie mają szans na kontakt z innymi komiksami.
5. W efekcie - spora część dzieci będzie to czytała. I tutaj odnośnie do tego co napisał death_bird - obawiam się, że będą to dzieci późnoprzedszkolne i wczesnoszkolne. Znam ten "segment" i widzę co najłatwiej "łykają" (oni, i ich rodzice, którzy często ostatni kontakt z pismem drukowanym mieli w szkole - a potem już tylko okazyjnie, przy sprzedaży samochodu i takich tam).

[death_bird]

A cała ta dyskusja zaczęła się od zagadnienia - czemu w formie kioskowej Marvel a nie coś innego.

Ale nieważne od czego się zaczęła. Ważne w co ewoluowała. Szczerze pisząc wolę poczytać tego typu przemyślenia niż kolejne pt. "prenumerata doszła", "dlaczego nie SC", "kolekcja rulez"...

[Marvelek]

Śledzę ten wątek i szczerze powiedziawszy nie wiem o co ten ból tyłka. Kolejny filozof, który wie lepiej co dzieci powinny czytać a co nie. A ja myślę, że o tym powinny decydować dzieciaki i ich rodzice. Jeżeli jakimś cudem dziecko zwróci uwagę na egmontowego Marvela i zacznie czytać regularnie, to łatwiej jest później podrzucać dziecku coś ambitniejszego, choćby wspomniany Smerfy.
Rozumiem tutaj działanie Egmontu, bo wydawnictwo nie jest instytucją edukacyjno-wychowawczą, ale biznesową - rzuca to co się najpewniej sprzeda a Marvel w postaci nawalankowej papki sprzeda się idealnie wśród dzieciaków, które z wypiekami na twarzy oglądają kolejną część Avengers.