A skoro już bawimy się w analizy bardziej rozwiniętych rynków, to jedynie dyskretnie przypomnę, że potęgę rynku amerykańskiego w obecnej formie, zbudowano na rządowym finansowaniu i milionowych nakładach.
Podobnie z rynkiem frankofońskim, specjalne regulacje prawne, wsparcie rządów i instytucji kościelnych.
Wszystko to w celu wsparcia rodzimych wydawców i twórców.
Komiks polski jest jednym z wielu elementów rynku, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie chce go wciskać jako głównego nurtu publikacji, chociaż dokładnie tak zrobili u siebie Amerykanie, Francuzi i Belgowie.
Twoim zdaniem takie działania nie mają sensu, chociaż dokładnie tak zbudowano nawiększy rynki komiksowe?
Zadziwiające podejście.
Kajam się, bo nie znam historii komiksu jakoś szczególnie dobrze.
Co innego, że tam jeszcze dołożyła się do tego inna mentalność wobec zjawiska komiksu i to, że komiks wybił się przez szczególnie nośny temat jakim było superhero.
W Polsce, w oczach statystycznego człowieka komiks nie jest nawet traktowany jako pełnoprawne medium, to co tu mówić o wspaniale rozwiniętym rynku.
Kilkanaście postów wcześniej napisałeś, że w Polsce rynek komiksu dogonił rynek książki, mam wrażenie, że nie tyle dogonił co odjechał, razem z peronem.
Książki, książki, książki.....
W Polsce najlepiej sprzedaję się Lipińska, Mróz, albo rzeczy którymi zainteresowanie zostało podbite w górę przez inne medium, vide Sapkowski.
W ogóle czytelniczy rynek książki wysyła tak sprzeczne sygnały w kraju, że głowa mała. Jedna strona monety to
https://www.granice.pl/news/sprzedaz-ksiazek-w-2020-roku/12020Druga
https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/wiekszosc-polakow-lubi-czytac-ksiazki-jaki-ulubione-tytuly-gatunkiCzyli Polacy uwielbiają kupować książki, ale wcale niekoniecznie każdy czytać
Generalnie uważam porównanie rynku książek do komiksów w Polsce za tak nie fair jak tylko się da. Książki są czymś powszechnym, również u nas, komiks tutaj to nisza. Myślę, że nikt rozsądny nie twierdzi, że sprzedaż i nakłady komiksów mogą się równać z książkami. Takie analogie do rynku książek tego komiksowego rynku i grzebanie, że ten drugi nie ma wielomilionowych nakładowych dlatego jest dziadowsko to troszkę kazuistyka. Nikt przy zdrowych zmysłach powtarzam nie twierdzi, że komiks jest u nas zjawiskiem masowym, jedynie, ze liczba dostępnych tytułów jest naprawdę wielka na statystycznego odbiorcę komiksów i on nawet i tak tego wszystkiego nie da rady kupić. Osobiście w schowku gildyjnym mam 160 pozycji. Faktycznie dramat ale dla konta w banku, a jeżeli część pozycji mi ucieknie przez nakłady, to tak jak pisał Stracek tego wyszło tyle przez ostatnie parę lat, ze zaraz za jedną pozycję znajdę inną, która mnie zainteresuje.
Co do książek jeszcze i całej kultury w ogóle, statystyk, konsumentów etc. to taka analogia. Te bardzo powszechne medium to dopiero dostaje po dupie od rynku gier wideo, gdzie stała liczba graczy jest liczona w milionach, oni dopiero mogą generować ogromne liczby zakupionych gier na platformie tej i owej.
"W Polsce gra już ponad 16 milionów użytkowników, 47% polskich graczy to kobiety, wartość rynku konsumenckiego to blisko 2,3 miliarda złotych, a wartość rynku e-sportu sięga 43 mln zł, nasz rynek budują 440 studia deweloperskie, rocznie wydajemy 480 nowych gier, branża zatrudnia blisko 10 tysięcy pracowników – informuje “The game industry of Poland — Report 2020”, który powstał dzięki współpracy z Ministerstwem Rozwoju i Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego."
https://brief.pl/raport-2020-the-game-industry-of-poland-adam-bialas/Komiks chociaż może się obronić nie tak masową dostępnością, a masowa książką będzie co raz mocniej przegrywać z wirtualnym medium. Książkowy pociąg intercity ma co raz ciężej w próbie zrównania się z growym Shinkansenem i nie ma szans, że go dogoni, zamiast tego przepaść się pogłębi z czasem jeszcze mocniej.
Czy to oznacza, że książki są w przysłowiowej d? Oczywiście, że nie, rynek jest skrojony pod zainteresowanie,
ba jest duży i nie kłócę się, że pewnie z milion razy większy od komiksowego, ale to nie oznacza, że w perspektywie innego medium, zapotrzebowania na nie i tak nie będzie co raz bardziej zostawać z tyłu. Analogie różnych medium mają się do siebie tak, że w rzeczywistości to są różne rynki z inną specyfikacją, odbiorcą i też kwestia promocji, wrośnięcia danego medium w kulturę konkretnego kraju. To są bardzo złożone procesy. Polska cóż to nie Stany ani Japonia, więc trudno wymagać, żeby to kiedykolwiek było komiksowe Eldoradao.
Patrząc na to, to ta liczba tytułów, które spływają na polski rynek to wygląda naprawdę nieźle.