Mówimy o tym czy duble są takie same, czy inne. Egmont najpierw wydał sporo komiksów Barksa w KD, a potem wziął się za Kaczogród, gdzie dał kredowy papier, twardą okładkę, ale gorsze, bezpłciowe tłumaczenie. To jednak był postęp. Masz rację - taka Mądra Kurka czy Nie twoja Broszka mają nieco inne wersje - super, plus dla Egmontu. Ale pozostałe już nie i są takie same jak w tych Kaczogrodach czy Kolekcji Rosy. Tylko droższe.
"Mądrej kurki" nie było w "Kaczogrodzie" ani w kolekcji Rosy, tylko w "Naszym wielkim Donaldzie". Co do "bezpłciowych" tłumaczeń - tę dyskusję toczyliśmy wielokrotnie i niestety wielokrotnie uparcie odrzucałeś fakty, które przedstawiałem, więc może teraz nie rozpoczynajmy jej na nowo. Poza tym chciałbym zwrócić Twoją uwagę, że w różnych tomach liczba reprintów może się różnić, i na przykład w takim tomie z Mikim raczej reprintów Barksa i Rosy nie uświadczysz

Co do ceny - przecież u Hachette też wydawane później kolekcje są droższe od tych wcześniejszych wskutek inflacji... A w przypadku np. następnego Sknerusa chyba argument cenowy nie do końca zadziała.
Na razie Ongrys wydał tylko dwa zbiorcze albumy z 18 zeszytami na 56. Ile będziemy czekać na pozostałe cztery? Niewykluczone, że gdyby restart Hachette nastąpił wiosną, Kolekcja wyszłaby szybciej niż wszystkie integrale. Ale się przy tym nie upieram - to tylko prawdopodobieństwo.
Przede wszystkim przypomnijmy, że ta kolekcja opiera się na materiałach dostarczonych przez Ongrysa, więc bez niego raczej by nie istniała

Stwierdziłem, że Hachette jest już 13 lat na rynku i nie urywa serii które zaczyna w całym kraju. Testy, to testy - po to właśnie są by zbadać czy są klienci na dany tytuł. Jak nie ma, to kończy się na 4 numerowej próbce. Ale jak się na coś zdecyduje, to trzyma się tego do końca, mimo że na Transformers tracili.
A wspomniany wcześniej przez michała81 Kloss? Zresztą, w takim układzie, jeśli chcesz być konsekwentny, to już nie możesz mówić, że WKKM została "urwana", bo sam stwierdziłeś, że tak się nie stało.
...ale z urwanymi seriami, jak w przypadku np. Egmontu. Mucha też nie skończyła np. New Avengers Bendisa bo WKKM zabrała im klientów połowę niższą ceną. Możemy się kłócić czy lepiej wypuścić najpierw ograniczony test i szukać na niego klientów, czy też zapowiedzieć na bogato kilka serii np. Rebirth Aquamena, WW i GL, a potem je po prostu urwać. Każda metoda badania rynku pewnie ma swoje za i przeciw. Ale nie zgadzam się z twierdzeniem, że nieudane testy Hachette pokazują, że jest gorsza od innych wydawnictw które nie robią testów a za to serie urywają.
Ja miałem na myśli raczej te wydawnictwa, które Ty pomijasz milczeniem, to znaczy np. Kulturę Gniewu, timofa czy Ongrys - ich celem nie jest wydawanie jak największej liczby komiksów w tym sensie, że nie chcą się ścigać z Egmontem czy Hachette. Zamiast tego wykroiły sobie kawałki rynku, adresują swoją ofertę do konkretnych grup klientów, wydają komiksy o określonym profilu i stawiają na jakość, a nie na ilość, co - jak wskazuje fakt, że działają na rynku komiksu dłużej niż Hachette - pokazuje, że podjęły dobre decyzje.
I naprawdę ja nie mam nic do "Żbika", bo uważam go za jedną z lepszych i rozsądniej przygotowanych kolekcji ostatnich lat, z dobrze określoną grupą docelową (do której ja akurat nie należę, bo mam wszystkie zeszytówki Ongrysa i nie mam aż takiego sentymentu do tej serii, by ją dublować). Tak samo nie uważam, że Egmontu nie można krytykować, jeśli coś nam się nie podoba w jego polityce, byle to było rzeczowe.
Chodzi mi tylko o to, żeby ta krytyka i pochwały były jakoś konsekwentne i wewnętrznie spójne, a nie, że Egmont coś robi, i to jest be, a jak Hachette robi to samo, to jest cacy. Ponieważ teraz, Bazyliszku, chwalisz "Żbika" i pomysł wydawnictwa Hachette, a kiedy Egmont jakiś czas temu po wydaniu gazetowym w "Gigancie" wydał "Dziesięciocentówkę Nieskończoności" właśnie w powiększonym formacie, twardej oprawie, z dodatkami i grafiką, to komentarz z Twojej strony był taki:
To było raczej do przewidzenia. Tylko pytanie, po co Egmont Polska robił taki cyrk z wydawaniem jednego 30-stronnicowego komiksu na twardo, robiąc 50 stron dodatków, dodając 2 wersje okładki i 12 grafik? Dla klienta sens miałby taki album zbierający wszystkie te 3 historie na raz w jednym wydaniu na twardo. Jeśli z Wolverine Donald sytuacja się powtórzy jak z 10-centówką, to będzie to świadczyło raczej wyłącznie o chęci maksymalizacji zysku na jednym małym produkcie przez wydawnictwo. A interes sprzedawca - klient powinien być chyba bardziej równomiernie rozłożony niż 80-20.
Tak więc - proszę o spójność i sprawiedliwość w krytyce i odmeldowuję się, bo mam jeszcze dziś troszkę pracy
