To ja trochę ponarzekam. Limitki okładkowe fajnie ( nie lubię tego słowa) się przyjęły, wiadoma sprawa. Sam mam wszystkie od Studia Lain, ale propozycje przedstawiane przez Wydawcę dają alternatywę z tego powodu, iż mamy do wybory przekozackie ilustracje na nich. Uważam, że aktualnie i tak panuje już lekki przesyt, bo popyt na limitowatość zależy od liczby limitek. Ale na razie system się sprawdza, także rozumiem dlaczego ich tyle jest, sprzedać 150 sztuk komiksu w jednym sklepie w przedsprzedaży to super sprawa.
W przypadku Sex Story jednak nie widzę powodu, abym musiał inwestować w limitkę, okładka ani nie przykuwa oka ani nie ma na niej porządnej grafiki. Bardziej pasuje do książki niż komiksu. To bardziej wstrzelenie się w chwilę niż propozycja posiadania czegoś wyjątkowego. Możecie się nie zgadzać z moim zdaniem, ale korzystniejsze dla mnie byłyby dodatki: szkice, okładki i pozostałe rzeczy dopełniające odbiór albumu.