@UP
Co pokazuje ciągły i nieustający sposób działania Egmontu. Ktoś coś zaczyna, buduje bazę fanów, wyznacza trendy, a dopiero wtedy łaskawy Egmont przychodzi na gotowe. Nie wcześniej, więc nic sam nie zbudował.
Klub Świata Komiksu? Konkurs im. Janusza Christy? Wydawanie jako pierwsi w Polsce "Asteriksa" i jako jedni z pierwszych "Lucky Luke'a" (premiery w 1991 r.)? Wydawanie komiksów superhero, gdy o kolekcjach Hachette nikt jeszcze nie słyszał?
Bazyliszku, szczerze mówiąc - może daj spokój, bo widać, że trudno u Ciebie o obiektywizm. Egmont ma wiele lat historii, w których były i dobre decyzje, i gorsze - nie ma co udawać, że zawsze mieli rację i nigdy się nie mylili. Są rzeczy, za które można ich krytykować. Ale summa summarum działali, wydawali komiksy i próbowali różnych rzeczy, by do odbiorców trafić. Próbowali wydawać i frankofony, i komiksy superbohaterskie, i Disneya, i mangi, i polskich autorów, i w albumach, i w zeszytówkach - z różnymi efektami, czasem ze wtopami, ale próbowali i się nie poddali w kwestii wydawania komiksów.
A poza tym i oni, i pozostałe starsze stażem wydawnictwa wydają komiksy cały czas, czy na rynku było dobrze, czy źle. Hachette przyszło w 2012 r. na dobre warunki i zaczęło wypuszczać komiksy - fajnie, super, niech im się wiedzie. Ale Egmont (i inne wydawnictwa komiksowe) wydawały komiksy i w latach 90. w dzikich warunkach transformacji ustrojowej, i na początku XXI w., i w czasach kryzysu finansowego z 2008 r., gdzie na kilka lat było znaczne tąpnięcie i liczba wydawanych tytułów znacząco spadła (co pomijasz we wszystkich swoich analizach, może dlatego, że dopiero przy okazji WKKM chyba na poważniej wróciłeś do komiksów i nie za bardzo orientujesz się, jak wyglądał rynek do tego czasu), i potem, i aż do dziś. I wychodzi na to, że być może to te wydawnictwa podtrzymały w Polsce zainteresowanie komiksem na tyle, że ludzie chcieli kupować potem WKKM.