Nie zgadzam się. Są kolekcjonerzy, dla których aspekt korzystania z przedmiotu jest kluczowy, np. kolekcjonerzy płyt winylowych, którzy słuchają z nich muzyki. Mimo, że płyty się zużywają, to pasja do muzyki jest elementem kolekcjonowania i odgrywa większą rolę niż potencjalna cena sprzedaży.
Komiksy, zwłaszcza wydania zbiorcze, są również elementem pasji, w tym wypadku do twórczości komiksowej, rysunków, scenariuszy, a ich czytanie jest ważniejsze dla kolekcjonera, niż sama cena.
No i tutaj wracamy do tego, o czym mówię - na ile to jest kolekcjonerstwo, a na ile zbieractwo (czy też może jakaś inna nazwa?). Problem w tym, że dla kolekcjonera to kolekcjonowanie (wyszukiwanie i polowanie na rzadkie okazy) stanowi hobby samo w sobie. Korzystanie z rzeczy (poza oglądaniem okazu kolekcji może sanowić zaprzeczenie kolekcjonerstwu, bo naraża element kolekcji na uszkodzenie czy zniszczenie, a to szkodzi właśnie kolekcji.
I odnośnie ostatniego zdania - skoro czytanie jest najważniejsze to jakie to jest kolekcjonowanie? To jest, odwołując się do tego co napisał fresmaker, praktykowanie pasji.
@Sędzia już dostałeś odpowiedź, że definicje jakie przytaczasz niemalże przeczą Twojej ich interpretacji.
Ale wiem co masz na myśli, sam nie uważam siebie za kolekcjonera (chociaż jak ktoś mnie tak nazwie to nie będę przeczył), jak komiksów było u nas wydawane znacznie mniej to miałem np. cel zebrać wszystkie komiksy ze Spider-Manem jako głównym bohaterem (tj. tylko polskie wydania), stąd np. też poszukiwania "Mix Komiksów" czy "Spider-Man Magazynu", oba publikowały infantylne historyjki dla grupy wiekowej poniżej odbiorców zwykłych Marveli, a np. Spider-Man Magazyn to przedruki komiksów spod brytyjskiego Marvela, moje zainteresowanie tym Marvelem jest żadne, ale szukałem jw..
Plan porzuciłem jak na rynku zrobiło się "normalnie", tj. masa komiksów wydawana miesięcznie, więcej niż mogę/chcę kupić/przeczytać. Podobnie z innymi komiksami, np. Mandragorę kiedyś kompletowałem, ale nowe lepsze wydania i absolutny bezsens dublowania materiału na półkach (miejsce i $) wygrały racjonalnymi argumentami z "kolekcjonowaniem".
Nie bardzo mam ochotę na zabawę polegają na tym, że się przerzucamy na okrągło o czym mówi ta definicja. Wskazałem precyzyjnie, gdzie definicja, którą przytoczyłem rozjeżdża się całkowicie z lansowanym przez "drugą stronę" poglądem i dlaczego w pełni zgadza się z tym, o czym ja piszę. Zwłaszcza że - co najlepsze - sam napisałeś, że wiesz "co mam na myśli", co nie byłoby możliwe gdyby ta definicja przeczyła mojej interpretacji, bo wówczas nie wiedziałbyś o co mi chodzi.
Wracając do definicji kolekcji - nie jest precyzyjna właśnie celem interpretacji, sam chyba wiesz, że to "społeczność" numizmatyków, filatelistów itp. narzuca "standard" i określa co nazywane może być kolekcją a co nie, to jest czysto subiektywne i tak się przyjmuje jak większość/autorytet definiuje, nie wiem po co się kłócić z semantyką.
W kraju kolekcja komiksów to zbiór komiksów, nie ma "standardów". Chociaż pamiętam jak chyba na Gildii czytałem "legendę" że ktoś śledzi rynek i kupuje "znajomemu" wszystkie komiksy jakie są na naszym rynku wydawane, potem to segreguje i kataloguje w dedykowanym komiksom magazynie i nikt tych komiksów nie czyta. Jeśli ktoś coś takiego kojarzy (może coś źle pamiętam?) i jest to prawda (o ile wciąż miałoby to miejsce, jednak czytałem to w czasie gdy wydawanych komiksów było bardzo mało względem aktualnej sytuacji), to gdzieś tutaj widziałbym "autorytet" wobec określania czym jest kolekcja.
Ale komiksy ogólnie (na świecie) nie mają sztywnych "reguł", jeden zbiera wszystkie zeszyty Uncanny X-Men (od lat 60), a inny zaczął od któregoś woluminu dopiero 10 lat temu i oboje mają kolekcje...
Jestem skłonny się zgodzić z tym, że w różnych "branżach" są różne standardy. Ale to nawet nie do końca o to chodzi - chodzi o nastawienie do przedmiotu będącego obiektem zainteresowania.
Jeśli np. ktoś kupuje sobie miesięcznie kilka komiksów i po kilku-kilkunastu latach ma ich kilkaset to on ma zbiór, a nie kolekcję. Jeśli natomiast ktoś zbiera np. komiksy z PRLu, poszukuje informacji o tym, jakie zostały wydane, poszukuje jakichś rzadkich wydań, które były wydane w minimalnej ilości egzemplarzy - to wówczas mamy do czynienia z kolekcjonowaniem.
PS. boję się pytać co uważasz za "wartość artystyczną"
może sobie oszczędźmy na ten temat dyskusji. Powiem tylko tyle, że z wiekiem coraz bardziej uważam, że mało co ma wartość artystyczną, ogromna większość to zwykłe rzemiosło (lepsze lub gorsze), które wartości artystycznej nie ma lub ma znikomą.
Ale nie każdy może być Lexem Luthorem, żeby kupować sobie dwa egzemplarze - jeden do Kolekcji, drugi do czytania. Przy tych cenach komiksów, wiesz ile by to kosztowało? A jeszcze miejsce na to wszystko? Skąd brać takie środki, jeśli nie jesteś minimum zamożny? Bo jeśli u nas ktoś kupuje więcej niż jeden komiks, to zwykle robi to jak w przypadku Broni X, czyli na handel.
Przecież nie ma takiej potrzeby. Mam wrażenie, że w tej dyskusji problemem jest to, że automatycznie utożsamiacie pojęcie "zbieractwo" z czymś negatywnym, gorszym niż kolekcjonowanie. Tymczasem to jest po prostu coś innego. Moim zdaniem jak ktoś zbiera komiksy, czyta je i cieszy się nimi, to ma z tego więcej przyjemności niż ktoś kto je kolekcjonuje. To drugie kosztuje znacznie więcej i może być bardzo frustrujące.
A co z kolekcjami np. samochodów czy motocykli? Pacześ ma niby 13 wozów, które traktuje jak inwestycję kapitału, ale też nimi jeździ. Jay Leno jeździ swoimi wozami. Czyli oni też są tylko zbieraczami? Nie zgadzam się z twoim podziałem i uważam że nie masz racji. Ale kopii o to kruszyć nie będę.
Nie wiem jak w przypadkach powyżej. W przypadku samochodów wiem, że najważniejsze jest to, żeby każda część była oryginalna (w przypadku odrestaurowania), a jak nie jest, to mocno obniża wartość. Dlatego tutaj byłbym skłonny przyjąć, że przy tego typu kolekcjach to używanie jest nieco bardziej praktykowane, skoro w dużej mierze opiera się na naprawianiu/restaurowaniu starych egzemplarzy. Zwłaszcza że sam fakt, że samochód działa, ma swoją wartość.
sędzia zasądzi kto jest kolekcjonerem a kto zbieraczem. czekam jeszcze na jego definicję pasjonata.
to chyba proste, to jestem ja
Lubię czytać komiksy, ale ich nie kolekcjonuję i nie zbieram. Zatrzymuję jedynie najbardziej wartościowe, żeby móc do nich wrócić.
ps. myślę, że powinniśmy zakończyć ten temat, bo zrobił się tego mocny offtop. Nie mam zamiaru nikogo przekonywać, jak ktoś chce, to może sobie myśleć, że jest kolekcjonerem.