A bo u nas ludzie się wywodzą z czasów gdzie rynek był czysto hobbystyczny i nikt nie miał w głowie relacji firma <-> klient tylko relację hobbysta <-> hobbysta. Oczywiście ta relacja nie zmieniła się całkowicie, ale jest już mieszanką tych dwóch wariantów, a wydaje mi się, że nie wszyscy to zauważyli i często się zachowują tak jakby wydawnictwa robiły im przysługę wydając coś a każda krytyka to hejt, bo "dobrze, że w ogóle wydaje".