Z tymi narkotykami to bym nie przesadzał. Morrison lubi tworzyć coś bardziej wymagającego, przekraczać kolejne bariery, wchodzić na kolejne metapoziomy. Czasem Morrison od razu wrzuca na głęboką wodę zamiast wprowadzać czytelnika stopniowo i za dużo ma tych pomysłów (Ostatni kryzys), czasem zaniedbuje inne elementy scenariusza jak psychologiczna podbudowa, interakcje między bohaterami (JLA). Przez to wszystko lektura wymaga większego skupienia i cierpliwości. I tyle.
Ale potrafi też pisać bardziej klasycznie i przystępnie. W Ziemi Dwa ma właściwie jeden pomysł na odwrotność naszego świata, który realizuje w sposób raczej typowy. W New X-Men odjechane pomysły są zgrabnie równoważone innymi akcentami jak dramat psychologiczny, klasyczne s-f, kryminał. Historia staje się wtedy bardziej wciągająca.
Grunt to znaleźć równowagę między eksperymentami z przekraczaniem ram gatunkowych a tworzeniem wciągającej historii na tym zupełnie bazowym poziomie. Morrison nie zawsze tę równowagę utrzymuje.