"Czarna wyspa" jest też o tyle dobrym wyborem, że choć to album wcześniejszy chronologicznie, to został przerysowany ponownie bodajże w latach 50., więc pod względem rysunków nie różni się od najlepszego okresu serii.
Ale w sumie większość powyższych propozycji się pokrywa, i albo są to ostatnie "solowe" Tintiny lub pierwsze z kapitanem Baryłką (który zadebiutował w "Krabie o złotych szczypcach").