Yansa czytałem jakiś czas temu (części 1-10, bez 2 ostatnich), po raz pierwszy w życiu (więc brak sentymentu lat młodoścu) i dla mnie ten komiks jest dość słaby. "Dość" - bo nie jakoś strasznie, ale jednak "słaby".
Przede wszystkim dlatego, że scenarzysta gubi się w swoich historiach i jak ktoś (tak jak ja) mimowolnie wychwytuje i denewrują go niekonsekwenje i sprzeczności fabularne to może nie zdzierżyć... Choć nie, nie przede wszystkim dlatego. Przede wszystkim dlatego, że bardzo często jest to komiks nudny, a po drugie te sprzecznosci fabulare.
W przeciwieństwie do większości przedmówców nie wykryłem natomiast jakiegoś wielkiego zjazdu po Rosińskim (przy czym nie czytałem 2 ostatnich tomów), ale może dlatego, że również te tomy Rosińskiego uważam za słabe generalnie.
Najlepsze: dla mnie tom 1 był najlepszy, tam rzeczywiście było jakieś zaskoczenie, budowa świata i jego poznawanie, można było mieć nadzieję na ciekawe sci-fi. Tak, tom 1 był nawet całkiem fajny. Tom 2 z tego co pamiętam to padaka. Tom 3: też całkiem fajny, chyba drugi najfajniejszy po 1. 4 i 5 z tego co pamiętam były tak nijakie, że żadnego wrażenia nie zostawiły, tom 6 - znów w przeciwieństiwie do przedmówców - dla mnie to tom, w którym nic się nie dzieje przez więcej niż pół albumu, a pozostała połowa jest bardzo słaba. Tomy 7 i 8 - były całkiem-całkiem (to znaczy: jakoś tam dało się czytać, nie licząc 1 i 3 dla mnie chyba najlepsze w serii). Tom 9 to nudy, a 10 miała naprawdę fajną koncepcję, naprawdę fajną... gdyby tylko scenarzysta potrafił to poskładać w logiczną całość i nie potykał się o własne sznurowadła...
W każdym razie: nie spodziewać się za dużo po tej serii radzę...
Ale rysunki, całkiem fajne - i nie powiem, żeby te Kasa przypadły mi mniej do gustu niż Rosa.