Wszędzie gdzie spojrzysz w internecie, są opinie zachwalające i oceniające to jako najlepszą serię SS od czasów oryginalnego runu Johna Ostrandera. Do tego seria nie została anulowana, seria była zaplanowana na 11 zeszytów, do czasów kiedy Taylor nie wróci by ją kontynuować.
Mam run Ostrandera, szkoda byłoby mi chłopa obrażać takim porównaniem. Obok jego runu to sobie można postawić
Coprę od Michaela Fiffe. Co do tego planu na 11 zeszytów to gdyby tak było to od początku byłaby to maxi-seria. DC ma taką politykę i dalej jest utrzymywana czego przykładem jest
The Batman's Grave,
Lois Lane Bendisa i
Superman's Pal Jimmy Olsen Fracticona. To zwykła zagrywka PR-owa bo wstyd przyznać, że położył tytuł. On już tam nie wróci, co idealnie DC pokazało przywracając klasyczny profil zespołowi w aktualnej serii i zapowiadając
Task Force Z kontynuujące tę myśl. Revolutionaries stworzeni przez Taylora poszli całkowicie w odstawkę. Gdyby przypadli do gustu to DC dalej wydawałoby coś z nimi tak jak swego czasu El Diablo, który dostał nawet swoją własną mini-serię (
Suicide Squad Most Wanted: El Diablo).