Michał81: "Ale to nie znaczy, że komiks nie jest hołdem dla jego twórcy"
Na właśnie tak często słyszę/czytam, że dany utwór jest hołdem dla Kirby'ego/Lee/Fingera/Kuberta itd. itd., że mało brakuje by cała produkcja trykociana okazała się hołdem (ewentualnie "listem miłosnym") dla Lee Falka i Raya Moore'a, bo ich najsłynniejszy "twór" tak się właśnie zwykł odziewać. Dlatego byłbym ostrożny z tego typu górnolotnymi określeniami tylko dlatego, że Darkseid odstawia grymasy podobne do tych z, dajmy na to, szóstej strony dziewiątego epizodu "Mister Miracle'a vol.1", a Wielka Barda tu także jest wielka. No ale oczywiście co kto lubi i dostrzega.
Kalander: "Być może więc to po prostu kwestia nastawienia"
I to właśnie był mój błąd (o czym zresztą już wspominałem). Ileż ja się "ochów" i "achów" oczytałem na anglojęzycznych portalach na temat tego tytułu... Najwyraźniej na przyszłość trzeba tego unikać, choć w przypadku "Omega Men" jest już mocno za późno.