Nie przypominam sobie, żebym zasiadał w radzie nadzorczej czy komisji rewizyjnej Egmontu. Nie widzę więc powodów dla których miałbym spodziewać się odpowiedzi na pytania o zyski, zatrudnianie, pociąganie do odpowiedzialności czy wydatki na taksówki. Zwłaszcza na zadane w takiej formie.
Jeśli nie widzisz powiązań między sytuacją finansową wydawnictwa, a tym co czytasz, to jesteś zwyczajnie krótkowzroczny. Informacja o 20% spadku zysku operacyjnego mówi mi znacznie więcej o tym czego się spodziewać w 2020 niż PRowy bullshiet na imprezie targowej. Chyba, że ty należysz do tych słynnych neckermanowców, którzy nie rozumieją jak globalny biznes wpływa na ich domowe pielesze i dziwią się, że w hotelu w Turcji ktoś żąda od nich nagle 1000 euro.
Po to właśnie dane spółek są jawne, a komisja rewizyjna zajmuje się zupełnie czym innym.
Ale rozumiem, że wygodniej jest słuchać tego słodkiego pierdzenia, a potem poddawać się torturze Kołodziejczaka: "Kupujta, bo nie wydamy". Tytuły z DC Rebirth nie są kontynuowane, bo sytuacja finansowa wydawnictwa na to nie pozwala. To powinno dać znacznie lepszy feedback w kwestii inwestowania w nowe, mało popularne serie.
Odnośnie taksówek. Ja zapewne zauważyłeś polski rynek autografów konwentowych różni się od zagranicznych, chyba że nigdy nie opuściłeś swojego grajdołka, co w sumie tłumaczyłoby twoje wąskie horyzonty. Twórcy komiksów we Francji czy Belgii traktowani są jak gwiazdy rocka. Zmuszanie ich do jeżdżenia tramwajem na imprezę, podczas której ZA DARMO rozdają wrysy godzinami jest zwyczajnie prostackie i tworzy niesłusznie obrzydliwy wizerunek polskiego komiksowa (a może słusznie?), co zwyczajnie pociąga za sobą kwestie udzielania licencji, częstotliwości przyjazdów itp. Mam nadzieję, że chociaż wpływ wizerunku na działalność biznesową jako tako kojarzysz. Dla mnie to wyjaśnia np. zachowanie Marvano podczas FKW, traktowanego jak najgorszego śmiecia. Starszy pan, który w swoim kraju traktowany jest jak półbóg, nieopłacony, rysujący w czarnej dupie do takiego bólu, że podczas 2h sesji gość po prostu stracił czucie w ręce. No coffe, no water, no cab, no 5* hotel. "Rysuj dziadu" only.
I podczas spotkania TK opowiada, że kolejno odmawiają mu znani artyści, bo "za wcześnie, za późno, albo mają ślub żony kolegi sąsiada", Hahaha, chyba pan TK nie jest mistrzem czytania między wierszami, ale zwyczajnie spławiają go, bo nie ma nic do zaoferowania i z tego powodu musisz zadowolić się wrysem Kasi Niemczyk, a nie Campbella, Sienkiewicza. Zamiast spotkań z Alanem Moorem, masz do dyspozycji Kijuca. Bo TK zwyczajnie dziaduje na tobie i twoich gustach, wmawiając jednocześnie, jako bogato wygląda oferta grajdołka.
I to są tematy do rozmowy na rynku komiksowym w Polsce, a nie "hardkower, czy softkower". TK dobrze opanował od swoich politycznych popleczników sztukę tematów zastępczych.