Autor Wątek: Dlaczego akurat komiks?  (Przeczytany 11068 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Nawimar III

Dlaczego akurat komiks?
« dnia: Cz, 02 Styczeń 2020, 10:21:09 »
Nie tak dawno temu kolega Gashu zapoczątkował temat dotyczący najważniejszych momentów w minionym roku. Nieco pokrętnie interpretując ten koncept doszedłem do wniosku, że może warto "odgrzać" temat, swego czasu podejmowany na forum Gildii. Chodzi mianowicie o wskazanie momentów/sytuacji, które sprawiły, że na dobre "utknęliśmy" w fascynacji komiksowym medium. Ze swej strony pozwoliłem sobie przygotować zwięzły opis pięciu takich momentów (choć oczywiście było ich więcej):
 
http://mezotyda.blogspot.com/2020/01/chwile-nie-zawsze-ulotne.html
 

Offline keram2

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #1 dnia: Cz, 02 Styczeń 2020, 10:53:39 »
Odnośnie początków mogę napisać to co na kiedyś forum gildii w temacie o pierwszym komiksie:

Lato 1982. Miałem osiem lat starszy o rok kolega pokazał mi Świat Młodych, drukowali akurat "Festiwal Czarownic", wkrótce sam zacząłem kupować , ale Kajko i Kokosz już się skończył i moim pierwszym komiksem został "Binio Bill kontra trojaczki Benetta".
To właśnie ŚM sprawił, że zostałem fanem komiksu, mieszkałem na wsi gdzie dostęp do komiksu był trudniejszy niż w mieście jednak regularne choć niewielkie dawki ŚM zrobiły swoje.

Inne momenty ustalić trudniej
- latem 83 lub 84 w łódzkim lunaparku nabyłem pierwszy Relax (25 lub 26 numer)
-w 85 do naszego wiejskiego kiosku ruchu dotarły jednocześnie "Festiwal Czarownic" i"Dzień Śmiechały"
- "Komiks- Fantastyka " , "Komiks" i "Thorgale"

Pewnym przełomem był rok 96
-jako, że nie czytałem amerykańskich superbohaterów, a komiks europejski leżał znalazłem się w trudnej sytuacji na szczęście odkryłem AQQ i Czas Komiksu, a potem inne niskonakładówki, dzięki nim dotrwałem do ożywienia rynku, ( choć w wielu przypadkach teksty tam publikowane były ciekawsze od komiksów).

To tak z grubsza na szybko, bo ciężko coś konkretnie powiedzieć. Równie dobrze mógłbym wspomnieć o kupionym nad morzem "Hernanie Cortezie ..." (rok 86).
« Ostatnia zmiana: Cz, 02 Styczeń 2020, 11:21:53 wysłana przez keram2 »

Kapral

  • Gość
Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #2 dnia: Cz, 02 Styczeń 2020, 14:01:23 »
U mnie to było tak:

W 1970 roku wypatrzyłem w kiosku "Włóczęgi misia-łazęgi" i dziadek dał się naciągnąć. Było to coś pomiędzy picturebookiem i prakomiksem, ale wystarczyło, żeby złapać bakcyla.



W tym samym czasie zostałem zuchem i zacząłem czytać "Świat Młodych" z Tytusem, ale rysunki mi się nie podobały :) Kolega z klasy zbierał "Żbiki", też mi jakoś nie podeszły.

Olśnienia doznałem w 1973 roku na widok gazety z jednym z początkowych odcinków "Złota Mirmiła". Przez wycinanie pasków z "Expressu" szybko zostałem wirtuozem nożyczek krawieckich

W 1974 roku w Łodzi zaczął się ukazywać "Robot BX-27", a dziadek dostał z Poznania paczkę zawiniętą w gazetę z paskiem "Szranków i konkurów". Potem jakiś kolega przywiózł z wakacji gdański albumik "Kajtek i Koko w kosmosie" z wstrząsającym wstępem, z którego wynikało, że jest tego dużo więcej. Wtedy zostałem poważnym kolekcjonerem.

Potem był kolorowy ŚM, Relax, KAW, Fantastyka, klubówki z Conanem, a w 1987 saksy w Holandii, gdzie po raz pierwszy widziałem prawdziwe sklepy komiksowe. Od tej pory przed każdym wyjazdem za granicę (służbowym też) obowiązkowo robię wykaz lokalnych comic-shopów.

W 1992 roku nawiązałem kontakt z Christą, zacząłem opracowywać jego bibliografię i z pierwszą wersją (pisaną na maszynie) poszedłem na konwent do ŁDK-u. Poznałem tam wielu podobnych mi domorosłych archiwistów, m.in. z Misiorę, Marciniaka, Jamę, Obremskiego. Oj, było poczucie misji :)

Ze dwa lata później na konwentowym stoliku trafiłem parę zeszytów z adaptacjami mojego ulubionego pisarza, Michaela Moorcocka, i przerzuciłem się na komiks amerykańsko-brytyjski (rajtuziarze nigdy mnie nie ciągnęli). Pojawił się internet, a w nim Mile High Comics, więc kolekcja zaczęła mi się gwałtownie rozrastać. W 1999 roku Wojtek Jama wciągnął mnie w steampunk, czyli kolejny kierunek w moim zbieractwie tematycznym.

W 2008 mieliśmy pogrzeb Christy, potem remanent jego szkiców na zlecenie Conturu. Zrobiło się jakoś nostalgicznie, więc razem z Hegemonem postanowiliśmy wrócić do starego hobby, dokończyliśmy bibliografię i założyliśmy bloga. Plan był najwyżej na kilka miesięcy, ale się trochę przeciągnęło.

Offline PJP

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #3 dnia: Cz, 02 Styczeń 2020, 16:41:32 »
U mnie było tradycyjnie. Nauczyłem się czytać i rodzice zaczęli mi podrzucać różne komiksy - druga połowa lat 80. XX wieku. Tytusy, Kajki ale oczarował mnie Baranowski. Może nie do końca rozumiałem aluzje ale ta grafika i plany! I oczywiście niecodzienni bohaterowie :) Były różne dziwne czasopisma i nastąpiły lata 90. Asteriksy, Alfy, Bugsy, myszy i kaczki oraz "semiki" - nie wsiąknąłem jednak w superbohaterów i tak już mi zostało. W podstawówce miałem parę osób, które zbierały komiksy, podobnie jak i ja, chaotycznie. Wtedy też straciłem sporą część kolekcji na wieczne oddanie nigdy... W liceum straciłem kontakt praktycznie całościowo - odkryłem za to Jeża Jerzego w Ślizgu. Komiks odzyskał mnie na studiach, dość delikatnie, od czasu do czasu kupowałem sobie kaczki w różnych formach i cyklach. Jedyną stałą był komiksowy festiwal w Łodzi, opuściłem ze dwa jak do tej pory - i są to najnowsze. Od sześciu czy siedmiu lat uzupełniam starocie bo mogę ;) i staram się kupować na bieżąco, co mnie interesuje i różne nowinki reklamowane.
« Ostatnia zmiana: Cz, 02 Styczeń 2020, 16:45:21 wysłana przez PJP »

Offline Pawel.M

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #4 dnia: Cz, 02 Styczeń 2020, 18:28:28 »
Na początku był Koziołek Matołek i Fiki Miki - to czytała mi jeszcze mama, to musiał być gdzieś 1975/76 rok (zanim nauczyłem się samodzielnie czytać, a nauczyłem się jako 5-6 latek, czyli w roku 1977/78).

Samodzielne czytanie zaczęło się bodajże od komiksów Bohdana Butenki: Gapiszona i Kwapiszona , czyli gdzieś koło 1977/78 roku. Potem był Tytus, Romek i A'Tomek. Jako dzieciak miałem zaprenumerowane też Świerszczyk, Płomyczek, później również Płomyk, ale nie pamiętam jakie (i czy) tam komiksy leciały.

Gdzieś od 78/79 był regularnie Świat Młodych (na pewno czytałem już, kiedy leciała Antresola profesorka Nerwosolka, Skarby Mirmiła i Binio Bill - te komiksy pamiętam, bo zrobiły na mnie wielkie wrażenie i ukształtowały mój gust komiksowy; z późniejszych ze ŚM przede wszystkim zapadł mi w pamięć Tajfun - Monstrum).

Jakoś niewiele później (81 r.?) starszy ode mnie o cztery lata syn sąsiadów pożyczył mi komplet (na ów rok) Relaksów (Thorgal!), takiego nieco zapomnianego czasopisma Alfa i wycięte - oprawione starsze komiksy ze Świata Młodych (głównie Christa, Baranowski i Szarlota Pawel).

Potem doszły jakieś Żbiki, Piloty śmigłowca, Podziemne fronty itp., ale to nigdy nie było dla mnie "takie oooo!" :D - jednak od początku priorytetem była fantastyka. Z fantastyki, poza czasopismami, przeczytałem w pierwszej połowie lat 80. Ekspedycję (dwa pierwsze tomiki).

A w drugiej połowie lat osiemdziesiątych to już były albumiki (KAW, Interpress) i komisy drukowane na łamach Fantastyki. I Profesor Filutek - prenumerowałem Przekrój, acz nie dla pasków, a dla innego dobra (jak np. Krawczuka Poczet cesarzy rzymskich). I oczywiście był Komiks – Fantastyka

I weszliśmy w lata dziewięćdziesiąte - Orbita (Thorgal, Szninkiel, Hugo), Conany z As Editor, serie Pegasusa (Tetfol, Vasco) i Sfery (Aria) + oczywiście TM Semic i Komiks (już bez "Fantastyka" w nazwie - ooo, to było coś: Pelissa, Wieczna wojna, Burton i Cyb, Storm itd. itp. - Burtona i Cyba kupiłbym i teraz, jakby ktoś rzucił porządnym wydaniem).

Od gdzieś 1997 roku przestałem czytać komiksy, a wróciłem w 2016 wraz z wydaniem Obłędu Hegemona. Który zresztą nie spodobał mi się:
http://seczytam.blogspot.com/2016/10/kajo-i-kokosz-nowe-przygody-obed.html
ale od nowa wciągnął mnie w komiksy :) Od 2017 roku doszła manga.

EDYCJA
Zapomniałem o jeszcze jednym komiksie z dzieciństwa, który chciałbym zobaczyć znowu na rynku: Mieczysław Piotrowski Grzyby galopują na koniach - wznowiono niedawno jego Szare uszko, to może ktoś wznowi i Grzyby...

EDYCJA 2
Jeszcze o czymś zapomniałem: o dwujęzycznych komiksach o historii Polski - scenariusze Barbara Seidler, rysunki Grzegorz Rosiński (część o władcach legendarnych) i Marek Szyszko (o władcach historycznych) Wychodziło to przez chyba całą dekadę lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku..
« Ostatnia zmiana: Cz, 02 Styczeń 2020, 20:31:47 wysłana przez Pawel.M »

Offline pawlis

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #5 dnia: Cz, 02 Styczeń 2020, 20:02:07 »
Mój kontakt z komiksem? Na początek od 1996 roku zaczytywałem jak każdy w Kaczorze Donaldzie i Gigantach, które do gimnazjum regularnie kupowałem. W międzyczasie wpadały pojedyncze TM-Semici, Asterixy, pierwszy numer Świata Komiksu, Biblie od Wróblewskiego, także regularne zbieranie Komiksowa. W 2000 roku w okresie komunijnym (dokładnie nie pamiętam) dostałem w prezencie od mamy Biblię Jeffa Andersona i Mike'a Maddoxa. Pamiętam, że zrobił na mnie wrażenie malowanymi rysunkami i poziomem brutalności i mroku w porównaniu z innymi adaptacjami Biblii jakie do tej pory natrafiałem.

W okresie gimnazjum i liceum kupowałem w Empikach na okazje typu urodziny czy Boże Narodzenie pojedyncze albumy. W gimnazjalnej czytelni był Ślizg, który brałem głównie do czytania przygód Jeża Jerzego i zaśmiewania się z innymi zgromadzonymi z tamtejszych perypetii i zaskoczenia, że ten szalony profesor i jego asystent, co klonowali Jerzego, to Tymek i Mistrz :).

W latach 2006-2007 były to oba Essentiale ze Spider-Manem i pierwszy tom Hush (mój pierwszy zakupiony komiks z Batmanem, potem dałem go na podpisanie Jimowi Lee na MFKiG :D), potem były to Marvels i Secret War od Muchy, Martha Washington Egmontu i pojedyncze albumy z twórczością Skarżycki&Leśniak.

Wraz z nadejściem Neostrady regularnie odwiedzałem Batcave i czytałem wszystko związane z Batmanem i trylogią Nolana. W tamtym okresie ściągało się przez p2p Long Halloween i Dark Victory i niektóre skany polskich wydań.

Potem będąc w Łodzi na egzaminach do filmówki uznałem, by kupić coś w Empiku i wybór padł na Pinokia Winshlussa. Nie dość, że komiks zabawny jak diabli, to ładnie zilustrowany.

Przełom nastąpił, gdy ogłoszono wydanie zbiorcze Strażników i człowiek zaczął używać sklepów internetowych. Potem w ten sposób zakupiłem Long Halloween i Dark Victory po polsku i po bożemu. W międzyczasie kupowałem regularnie WKKM (której początkowo nie kupowałem, bo z kasą było u mnie słabiej). I od tego momentu złapałem komiksowego bakcyla, zacząłem kupować coraz to różniejsze tytuły i do tej pory skromna kolekcja komiksowa urosła do niebotycznych rozmiarów (i nastąpiło opamiętanie, głównie po wyrobieniu karty bibliotecznej i zmęczeniem się superbohaterszczyzną).

Niedługo potem skończyłem licencjat i pojechałem pierwszy na MFKiG i od tego czasu regularnie odwiedzałem Łódź wydając tam fortunę (w tym roku dałem sobie spokój).

Offline Gazza

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #6 dnia: Pt, 03 Styczeń 2020, 08:36:08 »
Kiedyś gdzieś już o tym napisałem ale w telegraficznym skrócie: połowa lat 80-tych. Kubuś potrafi czytać więc tata przynosi mu Kajka i Kokosza. No i zaczyna się: Relaks, Alfa, Thorgal, Baranowski, Świat Młodych, Fantastyka, importy z zagranicy etc etc. Trwa to do dziś. :))
"Dlaczego akurat komiks?" - były to czasy pre-internetowe więc kontakt z kolorowymi historiami był wtedy czymś naprawdę fantastycznym. Mama plastyk więc zawsze było mi blisko do różnej maści form wizualnych, a że to czasy analogowe były więc to była naturalna kolej rzeczy.
Patrząc na dzisiejsze trendy wśród młodzieży - dziękuję opatrzności, że tak potoczyły się koleje moich pasji.

(...)zaczytywałem jak każdy w Kaczorze Donaldzie i Gigantach, które do gimnazjum regularnie kupowałem. (...)
Nie każdy, zaufaj mi ;)
Kontakt z "donaldami" miałem krótki w latach 80-tych za sprawą dostępu do importów. Szybko jednak zastały zastąpione również importowanymi trykotami. Niestety nic z tamtych zbiorów nie zostało do dziś, ale nie ubolewam nawet nad tym. Jest dobrze! :)

Offline Martin Eden

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #7 dnia: Pt, 03 Styczeń 2020, 10:29:34 »
Chyba 84', Tata przynosi mi przy śniadaniu - mi, nieumiejącemu jeszcze czytać - Wywiadowcę XX wieku. Komiks, mimo że czarno-żółty, kompletnie zagospodarował moją wyobraźnię. Na nim nauczyłem się płynnie czytać, wpierw literując te przeobszerne wtedy dymki z tekstem. Do zerówki poszedłem już zaopatrzony w umiejętność płynnego czytania. Dzięki, Tato!

Strasznie się cieszę, że to na ten komiks wtedy padło - nienaganna estetyka kadrowania, drugie i trzecie plany, ogrom świata - Chiny, Niemcy, Rosja, Japonia, USA, I wojna, II wojna, pełna epickość, miłość, przyjaźń, szpiegostwo, wyścigi samochodowe, dziennikarstwo, polityka, knowania mocarstw. Czego tam nie było. Jak kilka lat później zobaczyłem tę historię w kolorowym Relaksie, eksplodował mi mózg.

Potem była XVI księga Tytusa i czarno-żółty Dr Jekyll Marka Szyszko. W pierwszej klasie trafiły mi w ręce Szranki i Konkury. Do dziś pamiętam jak wciągałem się strona po stronie... A potem już poszły blockbustery Wróblewskiego, Świat Młodych i cały PRLowki komiks, z Klossem i Żbikiem na czele. Krzywousty i Łokietek...
W drugiej chyba klasie podczas ferii zimowych Funky Koval i Lądowanie w Andach. A w TV brutalnie pocięte Wejście Smoka...

I tak zostało: Film i komiks. Wróblewski i Szyszko tak mnie zaprogramowali za dzieciaka, że do dziś najbardziej lubię ich manierę rysunku, do dziś lubię odnajdywać to w komiksach innych twórców. Komiksy J.W. w PRLu to zawsze było wydarzenie szczególne, na to się czekało. Kiedy ostatnio nabyłem na Wawelu książkę z rysunkami M.SZ., to poczułem się, jakbym otworzył jakiś wehikuł czasu. To po prostu tam pasuje, żadna Korona Królów.

Potem wiadomo: Orbita, Pegasus i oczywiście elitarny dla mnie Komiks-Fantastyka. Czerwiec 1990, mecz otwierający Mistrzostwa Świata Italia 90' i kupiony w kiosku the Punisher. Potem Spider. Przyznaję, że do komiksów TM Semic miałem spora rezerwę. Na początku weszło mi tylko Shadow Masters. Finalnie kupowałem tylko Punishera i trochę Spidera - ale to też trochę ze względów finansowych.

Potem szybko przesiadłem się na książki. Książki sensacyjne Amberu były chyba rozszerzeniem tego komiksowego świata. Około 94' przestałem kupować komiksy wraz z końcem Komiksu-Fantastyka.
Giganty zatem kompletnie mnie ominęły. Ominęło mnie sporo TM Semika, którego dziś odławiam na aukcjach.

Nigdy nie przestałem twierdzić, że jestem fanem komiksu. I dlatego 99 rok Produkt z ich publicystyką - oni namówili mnie na Akirę. A potem już kompletny szok jak zobaczyłem w Empiku Przyjaciela Javina i Dzień Czarnego Słońca.

I tak już do dziś.

Dlaczego akurat komiks? Lubie tutaj przytaczać słowa Macieja Parowskiego:
Kino imituje i pokazuje ruch. Komiks o ruchu opowiada. Kino imituje ów ruch za pomocą tysięcy klatek (24 na sekundę) czasem błahych, jałowych – komiks wybiera ze świata przedstawionego klatki najlepiej zakomponowane, najbardziej sugestywne i znaczące, najpiękniejsze plastycznie.”

Offline NuoLab

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #8 dnia: Pt, 03 Styczeń 2020, 10:50:37 »
Poza jednym rodzynkiem same stare dziady 40+
Za jakieś dwadzieścia lat z polskiego rynku komiksowego zostaną dym i zgliszcza.
Nie chce mi się pisać o moim początku bo to będzie dublowanie poprzedników: tak samo Polch, Baranowski, Chmielewski, Christa, Raczkiewicz et consortes

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #9 dnia: Pt, 03 Styczeń 2020, 11:18:36 »
Kaczor Donald, Świat Komiksu i dzieciństwo wypełnione rajtuzowymi kreskówkami (X-men TAS/SM TAS/Batman). Dużo dobroci o których piszecie było za pacholęcia poza moim zasięgiem, teraz nadrabiam. Fajnie mieć 30 lat, pieniądze i móc je wydawać na komiksy  8)

Offline kas1

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #10 dnia: Pt, 03 Styczeń 2020, 13:14:30 »
Historia Martina Edena jest w zasadzie moją historią. Bardzo podobnie to wyglądało, z tym że nauczyłem się czytać składając literki z Legend Polski a później uciekłem w książki wyd. Amber, tylko nie w sensację a w horrory i czasami fantastykę.   

Kapral

  • Gość
Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #11 dnia: Pt, 03 Styczeń 2020, 16:27:04 »
Dlaczego akurat komiks? Lubie tutaj przytaczać słowa Macieja Parowskiego:
Kino imituje i pokazuje ruch. Komiks o ruchu opowiada. Kino imituje ów ruch za pomocą tysięcy klatek (24 na sekundę) czasem błahych, jałowych – komiks wybiera ze świata przedstawionego klatki najlepiej zakomponowane, najbardziej sugestywne i znaczące, najpiękniejsze plastycznie.”

I to jest bardzo ciekawy podwątek tego wątku :)
No właśnie, dlaczego akurat komiks???
Bo ma obrazki i opowiada świetne historie, których nie dałoby się opowiedzieć przy pomocy innego medium? Tak przynajmniej myślałem jeszcze kilka, kilkanaście lat temu. Wówczas literatura SF/F leżała i kwiczała, zdominowana przez żałosne "young adult" i wampiro-kochanków. W kinie pokazywali coraz bardziej efektowne wybuchy z coraz bardziej wątłą fabułą. Komiks, zwłaszcza amerykański, był od tego wszystkiego 100 razy ciekawszy.

Ale dzisiaj CGI jest tańsze i filmowcy wreszcie zaczęli je wykorzystywać nie tylko do efekciarstwa. Pojawiły się rewelacyjne seriale, bijące na głowę filmy kinowe, więc gdybym teraz zaczął wchodzić w świat popkultury, pewnie zostałbym maniakiem platform streamingowych, a nie komiksu. Bo czy istnieją jeszcze opowieści, które najlepiej wyszłyby właśnie w komiksie? Moim zdaniem to kryterium stało się lekko nieaktualne. Już nie bardzo widzę powód dlaczego "akurat komiks". Z rozpędu chyba.
« Ostatnia zmiana: Pt, 03 Styczeń 2020, 16:36:56 wysłana przez Kapral »

Offline PJP

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #12 dnia: Pt, 03 Styczeń 2020, 17:35:59 »
Heh, a ja właśnie dlatego opuściłem przytulną i oryginalną ławkę fantastyki wszelakiej i na dobre powróciłem do komiksów. No bo ile można czytać fantasy na milion sposobów a klasycznego science fiction nikt już prawie nie pisze i nie wydaje bo za trudne... Swoją drogą "erotyczne wampiry" to gorsze badziewie niż Harlequiny :>

Offline wilk

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #13 dnia: Pt, 03 Styczeń 2020, 17:49:23 »
Bo czy istnieją jeszcze opowieści, które najlepiej wyszłyby właśnie w komiksie? Moim zdaniem to kryterium stało się lekko nieaktualne. Już nie bardzo widzę powód dlaczego "akurat komiks". Z rozpędu chyba.
Oczywiście, że istnieją, bo komiks to nie tylko opowieść (w sensie fabuły) i obrazki. To również (a może przede wszystkim) jego "forma" jak ja to nazywam, czyli przekaz ogólnie pojętej treści przy pomocy samego układu kadrów, zależności między nimi, programowaniu przez autora ruchu oczu czytelnika itd. Nie uzyska się tego w żaden sposób w filmie lub serialach bo ekran ma stałe proporcje. Możesz jedynie manipulować ujęciami w ramach tych stałych proporcji, ewentualnie dzielić ekran ale będą to jedynie marne namiastki tego co możesz uzyskać przy pomocy komiksu.

Ogólnie uważam, że jedynie element formy daje przewagę komiksowi nad filmem czy serialem.

Argument z efektami specjalnymi nie trafia zbytnio do mnie. W filmie animowanym, który ma z natury najbliżej do komiksu (przy założeniu, że fotokomiks to nie komiks ;)), efekty specjalne nigdy przecież nie były chyba technicznym problemem?

Kapral

  • Gość
Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #14 dnia: Pt, 03 Styczeń 2020, 18:05:41 »
Oczywiście, że istnieją, bo komiks to nie tylko opowieść (w sensie fabuły) i obrazki. To również (a może przede wszystkim) jego "forma" jak ja to nazywam, czyli przekaz ogólnie pojętej treści przy pomocy samego układu kadrów, zależności między nimi, programowaniu przez autora ruchu oczu czytelnika itd. Nie uzyska się tego w żaden sposób w filmie lub serialach bo ekran ma stałe proporcje. Możesz jedynie manipulować ujęciami w ramach tych stałych proporcji, ewentualnie dzielić ekran ale będą to jedynie marne namiastki tego co możesz uzyskać przy pomocy komiksu.

No nie wiem... Komiks, podobnie jak film, to jednak głównie opowieść. Oczywiście są filmy i komiksy, które niczego nie opowiadają, ale to jest zupełny margines. Natomiast ujęcia, o których wspominasz (zresztą wspólne dla obu mediów) czy kadrowanie itp. chwyty są tylko środkiem do opowiedzenia historii. Nie widzę żadnej przewagi po stronie komiksu jako takiego. Raczej co kto lubi.

Argument z efektami specjalnymi nie trafia zbytnio do mnie. W filmie animowanym, który ma z natury najbliżej do komiksu (przy założeniu, że fotokomiks to nie komiks ;)), efekty specjalne nigdy przecież nie były chyba technicznym problemem?

Film animowany to zupełnie inna sprawa niż film aktorski. I co z tego, że ma mniejsze ograniczenia techniczne, skoro jest tak samo niszowy jak komiks (za wyjątkiem animacji dla dzieci). Rzeczywiście, pod tym względem jest podobny do komiksu, ale formalnie? Gdzie widzisz podobieństwa między kreskówką, która operuje ruchem, i komiksem, który posługuje się statycznym obrazem? To zupełnie inny sposób opowiadania.
« Ostatnia zmiana: Pt, 03 Styczeń 2020, 18:08:48 wysłana przez Kapral »