Autor Wątek: Dlaczego akurat komiks?  (Przeczytany 11078 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Kapral

  • Gość
Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #45 dnia: So, 04 Styczeń 2020, 19:58:51 »
Chociaż raz chciałbym poznać opinię KukiOktopusa na jakikolwiek temat.
Ale chyba się nie doczekam, więc daję sobie siana :)
Przyszło mi nawet do głowy, że Kuki jest answer botem. Hm...

Offline keram2

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #46 dnia: Nd, 05 Styczeń 2020, 19:08:51 »
Odnośnie rozważań o młodym pokoleniu czytającym komiksy:
W listopadzie odwiedziłem pewien sklep komiksowy, oprócz mnie była tam jeszcze para z dzieckiem, widać, że obeznani w temacie, kupują dzieciakowi (grube, twardo-okładkowe) Wolverine i X-man, zna i lubi tych bohaterów- jak mówią, i dalej- "Ale na Deadpoola to jeszcze za młody".
Sprzedawca: "No, Deadpool to nie dla dziewięciolatków".
Dzieciak:"Mam pięć lat".
Kupili mu tego X-man i Wolverine'a, chcieli jeszcze Conana, "ale coś na wprowadzenie, bo nie zna tego bohatera", no, ale jednak nie znaleźli "nic odpowiedniego".

Zawsze myślałem, że pięciolatkom to kupuje się coś "bajkowego", a tu proszę.

Offline sad_drone

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #47 dnia: Nd, 05 Styczeń 2020, 19:18:18 »
Widzę że będę jedyną reprezentacją pokolenia lat 90 w tym wątku, co ciekawe mimo różnicy wiekowej zaczynaliśmy od podobnych komiksów. Pierwszy dłuższy komiks (a zarazem pierwsza prawdziwa lektura) przeczytany przeze mnie z własnej woli to antresolka profesorka nerwosolka na wakacjach w jastarni w zapewne wczesnych latach 2000. Komiks ten zachowałem do dziś, a wspomnienie jest dla mnie tak żywe że do tej pory pamiętam o jakiej porze dnia, w jakim pokoju, i przy jakiej pogodzie czytałem ten tomik. Po skończeniu komiksu rozpierała mnie duma z mojego osiągnięcia i chwaliłem się komu mogłem jaki ze mnie prawdziwy czytelnik. Potem były tytusy, asterixy, kapitany klossy (oczywiście reprinty), thorgale i kaczory donaldy. Oboje moich rodziców bardzo wspierało mój rozwój czytelniczy, a mój ojciec przez sentyment do relaksów i komiksów ze świata młodych kupował mi komiksy przy każdej okazji. Trochę później zacząłem czytać usagiego (najpierw w bibliotece, potem był mi kupowany i dzięki temu mam dzisiaj całą serię) i ta seria najbardziej ukształtowała mój gust czytelniczy. (Do dzisiaj jest to dla mnie wzór dobrze opowiedzianej historii) Z tamtego okresu pamiętam jeszcze dobry komiks który otworzył mi oczy na świat marvela, chociaż do czytania trykociarzy wróciłem dopiero wiele lat później. W wieku nastoletnim komiksy przestałem czytać jako zbyt dziecinne hobby, i wróciłem dopiero w okolicy ~18 lat po obejrzeniu watchmenów snydera. Mimo że nie jest to idealna adaptacja mam do niej sentyment przez jej rolę w moim powrocie do hobby. ;). To było jakieś 5-6 lat temu, od tego czasu większośc moich wolnych pieniędzy wydaje na nałóg :D.

Odpowiadając na pytanie czemu akurat komiksy, u mnie powód jest prozaiczny : czyta się je szybciej od książek. Jestem już niestety z pokolenia które wszystko musi mieć szybko i intensywnie (w czym nie pomogło nałogowe granie w gry komputerowe), w związku z tym książki są dla mnie za mało stymulujące, i gdy natrafię na nudny fragment rzucam ją w kąt i już do niej nie wracam. W komiksie nawet trudny do przebrnięcia fragment zajmuje nieporównywanie mniej czasu do pokonania, a sama treść jest znacznie bardziej skoncentrowana (pisane są głównie dialogii, resztę po prostu widać). Również presja na scenarzystach narzucona przez formę wydawania (w mainstreamie głównie zeszyty, a w każdym musi być coś interesujące żeby czytelnika utrzymać) sprawia że w mojej opinii w komiksach jest generalnie znacznie mniej przestojów niż w książkach. Paradoksalnie rysunki jako takie nigdy nie były dla mnie specjalnie istotne, doceniam dobrych rysowników ale zawsze na pierwszym miejscu kładę interesującą fabułę. W związku z tym interesujący fabularnie komiks z brzydkimi rysunkami zatrzymam w kolekcji, a w drugą stronę sprzedam bez żalu.

edit : 200 post, jak ładnie wyszło że akurat ten :)

@Down Absolutnie się zgadzam i nie wypieram że mój wybór komiksów podyktowany jest jakaś formą lenistwa. ;)
« Ostatnia zmiana: Nd, 05 Styczeń 2020, 19:30:52 wysłana przez sad_drone »
If I Had More Time, I Would Have Written a Shorter Letter.

Kapral

  • Gość
Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #48 dnia: Nd, 05 Styczeń 2020, 19:28:44 »
Odpowiadając na pytanie czemu akurat komiksy, u mnie powód jest prozaiczny : czyta się je szybciej od książek. Jestem już niestety z pokolenia które wszystko musi mieć szybko i intensywnie (w czym nie pomogło nałogowe granie w gry komputerowe), w związku z tym książki są dla mnie za mało stymulujące, i gdy natrafię na nudny fragment rzucam ją w kąt i już do niej nie wracam. W komiksie nawet trudny do przebrnięcia fragment zajmuje nieporównywanie mniej czasu do pokonania, a sama treść jest znacznie bardziej skoncentrowana (pisane są głównie dialogii, resztę po prostu widać).

Jak przed chwilą pisałem, że komiks to literatura dla leniwych, to niektórzy się na mnie poobrażali :)
A tu proszę...

Offline Martin Eden

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #49 dnia: Nd, 05 Styczeń 2020, 19:59:47 »
Jak przed chwilą pisałem, że komiks to literatura dla leniwych, to niektórzy się na mnie poobrażali :)
A tu proszę...

To by znaczyło, że jest nadzieja, że komiks u nas nie padnie po odejściu pokolenia 40+. Bo przyznaję, że miałem podobne ostatnio myśli jak NuoLab, że komiksu mainstreamowego w Polsce to jeszcze 20 lat i potem interes do zwinięcia.

Wyznanie sad-drone'a znajduje potwierdzenie tego, co chyba w książce Kurca wyczytałem. Johann Wolfgang Goethe w taki oto proroczy sposób pisał o ilustracjach stanowiących dodatek do jego drukowanych dzieł: „Opowiadanie obrazkowe, na które krytyka nie zwraca uwagi i o których osoby wykształcone mają słabe pojęcie, we wszystkich czasach wywierało wielki wpływ, większy nawet niż słowo pisane (…). Opowiadanie obrazkowe (…) wyprze napisane, ponieważ żywiej się skieruje do większej liczby umysłów”. Oryginalnie cytat pochodzi z książki Gombricha.

Offline pawlis

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #50 dnia: Nd, 05 Styczeń 2020, 20:10:03 »
Widzę że będę jedyną reprezentacją pokolenia lat 90 w tym wątku
Ekhm... Szósty post w tym wątku mego autorstwa ;).

Offline Kadet

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #51 dnia: Nd, 05 Styczeń 2020, 23:01:37 »
No cóż, jeśli pozwolicie, dorzucę coś do głosów pokolenia lat 90. :)

Wydaje mi się, że moim pierwszym komiksem był "Kaczor Donald" nr 11/1995. Jako dziecko lubiłem Wieczorynkę, a szczególnie niedzielne kreskówki Disneya z Myszką Miki i Kaczorem Donaldem, i najpewniej rodzice postanowili kupić mi coś do oglądania z tymi samymi bohaterami :) Jestem pewien, że komiksy odegrały jakąś rolę w fakcie, że jako trzylatek umiałem już czytać - wcześniejsze przekłady KD Michała Wojnarowskiego z Bralczykiem jako redaktorem, choć nie do końca wierne, były przebogate pod względem językowym i pomogły mi zgromadzić w młodym wieku niebanalny zasób słownictwa. Może to moc sentymentu, ale od tamtej pory aż do dziś nie przestałem kupować "Kaczora Donalda" i innych kaczko-myszowych publikacji.

Najprawdopodobniej na analogicznej zasadzie mordowane do granic możliwości animowane "Asteriksy" z pobliskiej wypożyczalni wideo zaowocowały najpierw ostatkami z białej serii - "Asteriksem i Reszehezadą" i "Galerą Obeliksa" - a potem niebieską serią z leksykonem. W tych przedinternetowych czasach rodzice kupowali mi to, co się znalazło w księgarni, przez co czytałem "Asteriksy" w dziko poprzestawianej kolejności (i bawiłem się znakomicie). Najpierw był chyba "Gladiator", potem "Brytowie", dalej nie pamiętam. Pamiętam jednak, jak się cieszyłem, jak w końcu dorwałem pierwszy album :) Do dziś mam niebieską serię częściowo w SC, a częściowo w HC, bo braliśmy wtedy takie wydanie, jakie było w sklepie. Z frankofonów zbierałem jeszcze "Smerfy", ale zdążyłem tylko na cykl Egmontu, od "Smerfa Czarnoksiężnika".

Przez podobieństwo do "Kaczora Donalda" i kreskówkowe związki zgromadziłem też małą kolekcję "Królika Bugsa", "Toma i Jerry'ego" i "Garfielda" (te dwa ostatnie to jedyne TM-Semici, na jakie zdążyłem się załapać). W przypadku Garfielda kontynuowałem to później w formie książeczek i integrali z Egmontu. Jak tak sobie pomyślę, wszystkie te serie też obficie oglądałem jako kreskówki... No proszę, chyba już wiem, wg jakiego klucza rodzice dobierali mi lektury :)

"Odziedziczyłem" też po rodzicach sporo komiksów z okresu PRL - Tytusa, Kajka i Kokosza, historie Tadeusza Baranowskiego, komiksy o odkryciach geograficznych Kasprzaka (czytałem w kółko!) i dwujęzyczne o dawnych królach Polski, trochę adaptacji powieści... Nie były to kompletne zbiory, ale starałem się uzupełniać luki nowszymi wydaniami.

W tym czasie nie korzystałem za bardzo z internetu i nowych komiksów szukałem głównie w Empiku - oczywiście dziś wszystko można wygodnie i tanio znaleźć i kupić online, ale łza się w oku kręci, kiedy sobie przypomnę, jak fajnie było po prostu zobaczyć na półce w sklepie wyczekiwany od dawna tytuł, co do którego nie mieliśmy pojęcia, że w ogóle się ukaże. Ja tak miałem z tymi małymi integralami "Tintina" - i tak mi się pofarciło, że ich pierwszy rzut (tomy zielony, pomarańczowy i stalowy) wyszedł niedługo przed moimi urodzinami. Niezapomniane przeżycia :)

Z Empiku podłapałem też "Star Wars Komiks", dzięki któremu wsiąkłem w gwiezdnowojenne komiksy, parę albumów "Lucky Luke'a", "Blueberry'ego", do którego przyciągnęła mnie okładka drugiego integrala i w którym z miejsca się zakochałem, oraz kilka Marveli od Muchy - "Tajną wojnę" i pierwszy tom "Astonishing X-Men". Kupowałem nawet kolekcję figurek Marvela od Eaglemoss, bo niczego bardziej "superbohaterskiego" nie mogłem w tamtym czasie znaleźć - a ona miała wewnątrz okładki i kadry z komiksów (niektóre, co prawda, badziewnie przełożone...).

Ze wstydem muszę przyznać, że jako licealista nie byłem do końca obeznany z mechanizmami rynku wydawniczego i kilka innych pozycji w Empiku po prostu przeczytałem... (zdaje się, "Silver Surfer: Requiem", "Czwórkę z Fantasticka", resztę "Astonishing" i wczesne wydania albumowe serii gwiezdnowojennych) Ale to było wtedy, gdy w moim Empiku były jeszcze olbrzymie kanapy i pufy obok półek, które nastoletniemu mnie wydawały się wyraźną sugestią. Deklaruję, że od tamtego czasu się poprawiłem :)

A potem w telewizji pojawiły się reklamy kioskowej kolekcji o superbohaterach Marvela. Pierwszy tom był o moim ulubionym Spider-Manie, do którego miałem sentyment dzięki... no tak, kreskówce. Tej konkretnie. Kupiłem go i chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o kolekcji, więc zacząłem guglować i trafiłem na forum Gildii. A potem to już poszło jak z górki, zwłaszcza gdy poszedłem do pracy i zacząłem dysponować większymi funduszami. Efekt kuli śniegowej, można powiedzieć. Odkrywanie sklepów internetowych, rozszerzanie zainteresowań, chroniczny brak miejsca na półkach...

W zasadzie przed napisaniem tego tekstu nie zdawałem sobie sprawy, jak wiele moich wczesnych wyborów komiksowych było motywowanych znajomością bohaterów z filmów animowanych. W każdym razie jestem pewien, że kreskówki zapewniały tylko dobry start w historie - potem wsiąkałem już w komiksy i zajmowały one u mnie zdecydowane pierwszeństwo. Może też właśnie z tej uwagi do dziś lubię historie humorystyczne i bardziej w stylu all-ages. U kolegów wychowanych od młodych lat na Thorgalu i supergierojach Semica mogła się wykształcić większa tolerancja na realistyczną przemoc w komiksie. U mnie to najwyżej Jerry walił Toma po głowie slapstickowym młotem :)

Aha, jako przyczynek do dyskusji - książki też czytałem. Jako dzieciak mnóstwo. Teraz mniej z uwagi na pracę i brak czasu, z czego jednak nie jestem dumny i co staram się poprawić. Moja książkowa kupka wstydu przynosi mi znacznie więcej wstydu niż ta komiksowa.
Proszę o wsparcie i/lub udostępnienie zbiórki dla dziewczynki z guzem mózgu: https://www.siepomaga.pl/lenka-wojnar - PILNE!

Dzięki!

Offline gashu

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #52 dnia: Pn, 06 Styczeń 2020, 23:55:42 »
Nie wiem, dlaczego czytam komiksy.
Tak samo nie wiem, dlaczego oglądam filmy, albo dlaczego czytam książki.
Wydaję mi się, że w gruncie rzeczy robię to dla przyjemności, ale tak naprawdę to cholera wie...
Może to jakieś perwersyjne uzależnienie?  :o

Przygodę z komiksami rozpoczynałem w latach 80., od pozycji Tadeusza Baranowskiego oraz Tytusów (które jednak już wówczas wydawały mi się mocno lamerskie).

Ominęły mnie natomiast zupełnie "Żbiki", "Relaksy", "Funky Kovale" oraz inne ramoty z tego okresu.

Później przeszedłem przez etapy Orbity i Pegasusa (pierwszy świadomie nabyty album - "Thorgal: Gwiezdne Dziecko") oraz Tm-Semic.



Upadek tego ostatniego wydawnictwa spowodował, że na parę dobrych lat porzuciłem czytanie komiksów. Pierwszym albumem po który sięgnąłem po kilkuletniej przerwie był: "Fido i Mel na Kozetce" :O Michała Śledzińskiego, ponieważ znałem już te postaci i historie ze "Świata Gier Komputerowych".



Następne były: "Produkty" (bo ponownie Śledziński), pierwszy "Hellboy" (bo zdaje się, że trafiłem na recenzję w którymś z "Produktów"), rejestracja na forum Gildii i... wsiąkłem ponownie.

Ot, cała historia. 
« Ostatnia zmiana: Wt, 07 Styczeń 2020, 00:00:22 wysłana przez gashu »

Offline Bazyliszek

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #53 dnia: So, 18 Marzec 2023, 19:21:48 »
Ta wypowiedź McKeana jest super, mam dokładnie tak samo, nie jestem po prostu w stanie zawiesić niewiary i zaangażować się w perypetie ludzi zakładających durne stroje i walczących ze złem, bo sam pomysł wyjściowy jest dla mnie absurdalny. Co nie znaczy, że czasem nie czytam z powodów typu sentyment albo chęć poznania czegoś istotnego dla komiksu jako całości. Parodie albo polemiki z gatunkiem to oczywiście inna sprawa, mam na myśli sh traktowane serio.

Podkreślam, żeby moja wypowiedź nie zabrzmiała ofensywnie - to tylko moje podejście, nic nie mam do ludzi, którzy sh się jarają czy nawet się w to angażują.

A Corto czytałem to, co wydał Post, niewiele pamiętam i na pewno nadrobię całość od Egmontu jak będą jakieś sprzyjające okoliczności.

Można i tak na to patrzeć.

Dla mnie historie superbohaterskie pokazują losy postaci, która ma po prostu dość zła i niesprawiedliwości które widzi w otaczającym ją świecie. I jeśli ma umiejętności, lub jakieś moce dzięki którym uważa, że będzie czynić nasz świat lepszym miejscem, to ja to kupuję. Bo sam bym tak robił gdyby odpady radioaktywne dały mi supermoce. Plus stworzeni superbohaterowie zwykle są ciekawi i mają poczucie humoru. Lubię komiksy które mnie śmieszą.

ukaszm84

  • Gość
Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #54 dnia: So, 18 Marzec 2023, 19:52:41 »
Spoko, ja to szanuję. Ale zakładałbyś wtedy majtki na rajtuzy?

Offline Bazyliszek

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #55 dnia: So, 18 Marzec 2023, 20:24:36 »
Jak już było to kiedyś przytaczane, pomysł na Supermana wziął się od tego że Siegel czy tam Shuster widzieli siłacza cyrkowego i to był taki pierwotny prototyp. A on ubierał się na jaskrawe barwy i takie fikuśne kostiumy. Potem Kane skopiował Supermana przerabiając go na postać Batmana razem z majtami na wierzchu i tak już zostało.

Ale ukrywanie swojej tożsamości to podstawa. Bo zaraz ci źli by cię po sądach ciągali, albo od razu odstrzelili na ulicy (dlatego historia procesu Daredevila o zniszczoną szklarnię to absurd :) ). Zretconowany origin i Batmana (w TAS też to było) i np. Daredevila pokazywał, że zwykła kominiarka nie zdawały egzaminu. Musiało być coś charakterystycznego i funkcjonalnego by dawało odpowiedni efekt. Strach czy też podziw w przypadku Supermana. To że potem pomysł się rozwodnił i stał się miejscami parodią to już kwestia inflacji różnych peleryn i ich przedstawiania. Ale mimo wszystko kostiumy mają sens.

Online NuoLab

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #56 dnia: So, 18 Marzec 2023, 21:14:35 »
Potem Kane skopiował Supermana przerabiając go na postać Batmana razem z majtami na wierzchu i tak już zostało.

A czy poniższa postać nie miała swojego udziału w kreacji wizerunku Batmana ?

ukaszm84

  • Gość
Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #57 dnia: So, 18 Marzec 2023, 21:24:37 »
Jeszcze u Batmana to próbowali to jakoś tłumaczyć tym wzbudzaniem strachu i miało to jakiś sens (choć wielu rysowników i sam projekt kostiumu średnio pasowało pod to tłumaczenie). Ale to raczej wyjątek niż reguła. Akurat pisząc tego posta widzę reklamę Marvel Origins i widzę Kapitana Amerykę i Spider-Mana. No sorry, ale tego się nie da traktować poważnie. Z tych postaci z banneru tylko Iron-Man ma choć trochę sensu. A do dzisiaj te kostiumy wiele się nie zmieniły. Gdyby chcieć zachować logikę świata przedstawionego to taki Spider-Man nie musiałby walczyć z przestępcami bo pękaliby ze śmiechu na sam jego widok.

Offline JohnDee

Odp: Dlaczego akurat komiks?
« Odpowiedź #58 dnia: So, 18 Marzec 2023, 23:46:27 »
Trochę się wyłamię z tych wspomnień. W latach 80-tych poza właściwie wszystkim co wychodziło na rynku dostawałem też dość często po kilkadziesiąt marveli i DC, które rodzice albo dziadkowie przywozili mi ze Stanów. Najwcześniejsze z lat 60-tych. Czasem bez okładek - co nie miało dla mnie większego znaczenia. Na pchlich targach wtedy takie komiksy chodziły po 50 centów. Miałem tego około setki, miałem swoich ulubieńców jak np bardzo mało znany w Polsce Jack of Hearts. Z resztą to jeden z nielicznych komiksów, który przetrwał do dziś w domu. Podczas jednej z przeprowadzek cały jeden karton z amerykanami zaginął. Z tamtych czasów ocalało jeszcze kilka Castermanów z lat 70-tych z Tintinem, Lukiem i jakąś kryminalną przygodówką, niewydaną nigdy w Polsce (musze odkopać ten komiks).

W pewnym momencie, już za dzieciaka, miałem przesyt komiksowy. Bardziej pociągały mnie książki, były ciekawsze, działały na wyobraźnię. I wkręciłem się już w muzykę, powoli też w film. Komiks jako medium przestał być atrakcyjny. Kiedy pierwszy raz sam poleciałem do Stanów w 1988 nie przywiozłem żadnego komiksu. Wolałem muzykę i stos kaset praktycznie niedostępnych wtedy w Polsce.

Cały boom lat 90-tych mnie ominął. Ja do dziś tak do końca nie wiem czym są te legendarne semiki :P Dopiero Egmont mnie przyciągnął znów do komiksów. A konkretnie Sandman. Przez 3-4 lata zbierałem dużo - Preacher, Sandman, Skorpion, Lanfeust, coś tam z Mandragory. Ale czułem, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Z neta znałem już Sha i Requiem, które robiły wielkie boom w moim mózgu.

W pewnym momencie przestało mi się chcieć wydawać cash na komiksy. Nie widziałem sensu w tym. Ciągle ważniejsza była muzyka, filmy i książki. Z resztą rynek podupadał. Fajnych nowości coraz mniej było. I tak umarło to śmiercią naturalną wówczas.

Dwa lata temu odkryłem dwie rzeczy - kontynuację Lanfeusta i prequel Trzeciego Testamentu - mojego numer jeden (ex-aequo z Sandmanem i Sangre) spośród wydanych w Polsce komiksów w XXI wieku. Kupiłem i z ciekawości zacząłem czytać co się wydarzyło ciekawego na rynku w Polsce przez ostatnie naście lat. Jak się okazało wydarzyło się sporo. I wróciłem, ale już z innym podejściem i nastawieniem. Stałem się wybredny, przesyt trykotami trwa do dziś (za wyjątkiem wczesnych komiksów amerykańskich) i kupuję jedynie to co tematycznie mnie kręci a co jednocześnie ma kreskę, która mi odpowiada. I tak wypada jakoś 1-2 komiksy miesięcznie, plus czasem coś dorzucę z listy nadrabiania zaległości. Choć przyznaję, że w tym roku rynek mnie zaskakuje i ilość pozycji wydanych "pode mnie" za moment przekroczy całą zeszłoroczną listę zakupową :D

Czemu wróciłem znów do komiksów? Może trochę z boomerskiej nostalgii, ale też może z ciekawości, jak bardzo komiks potrafi mi zaimponować jako medium poniekąd związane ze sztuką, bo sam jestem z nią na przeróżne sposoby związany.