Autor Wątek: Definicja komiksu  (Przeczytany 9837 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Kapral

  • Gość
Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #30 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 20:22:44 »
Z chinskimi komiksami jest tak, ze mozesz je zrozumiec na poziomie narracji niesionej przez obrazy. Jesli zas mialbys, na odwrot, tylko do czynienia z przetlumczonym tekstem, nie zrozumialbys nic.

Przecież to jest nieprawda. Weź przeciętny komiks, spisz dialogi i podpisy, a zobaczysz co z tego zrozumiesz. Zapewniam Cię, że znacznie więcej niż z obrazków. Chyba że w komiksie chodzi o mordobicie, to wtedy rzeczywiście bez rysunków ciężko :) Tylko nie machaj mi przed oczami komiksem niemym, please, bo to nisza w niszy.



I wszystko jasne :D
« Ostatnia zmiana: Cz, 03 Wrzesień 2020, 20:31:24 wysłana przez Kapral »

ramirez82

  • Gość
Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #31 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 20:41:03 »
Kapral, a miałeś kiedyś do czynienia z komiksem niemym?

Kapral

  • Gość
Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #32 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 20:50:14 »
Jak nie ma argumentów, od razu zaczyna się pitolenie o komiksie niemym. A wystarczyło doczytać mój post do końca :)

ramirez82

  • Gość
Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #33 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 20:51:23 »
Doczytałem post. Chciałem ci tylko sprawić przyjemność :)

Offline turucorp

Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #34 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 20:52:16 »
PS. Natomiast dziwi mnie, ze turucorp w kontekscie tych "obrazow" nie wyskoczyl ze swoimi instalacjami komiksowymi.

Z niczym nie będę wyskakiwał, skoro część debatujących ograniczyła się do komiksu drukowanego i zawierającego tekst, to po co mam dokładać kolejną kłodę?
Nisza w niszowej niszy, coś jak Theremin czy jakieś współczesne samplery zastosowane w muzyce klasycznej, da się, ale dla wielu nie do przyjęcia.

Kapral

  • Gość
Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #35 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 20:53:18 »
Dzięki, Ramirez. Doceniam.

Offline wilk

Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #36 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 20:57:13 »
Nie wiem o co miałby wykazywać powyższy fragment tego chińskiego komiksu ale nie to, że tekst nie ma podrzędnej roli względem opowiadaniu obrazem. Biorąc jakikolwiek fragment komiksu z "gadającymi głowami" z jakiegokolwiek innego obcego kraju, wyjdzie na to samo. Jeżeli spiszesz same ramki narracyjne i dialogi z takich komiksów to wyjdzie ci nieskładny bełkot. Nie będzie rozpisanych dialogów, scenografii itd tylko ciąg zdań. Całą resztę opowiada w komiksie obraz.

Tylko nie machaj mi przed oczami komiksem niemym, please, bo to nisza w niszy.

I wszystko jasne :D
Zgadza się. To chyba kończy dyskusję skoro mamy definiować istotę rzeczy przez pryzmat tego czy coś jest popularne czy też nie. Właściwie to możemy przyjąć, że komiksem jest jedynie "historyjka obrazkowa z tekstem, zwykle o charakterze sensacyjnym lub humorystycznym" (vide Uniwersalny Słownik Języka Polskiego PWN, wyd. 2003).

Offline NuoLab

Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #37 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 20:59:42 »
Są przypadki nawet na tym forum kupowania komiksów zagranicznych bez znajomości języka, natomiast nie znam nikogo kto analogicznie kupowałby obcojęzyczne książki czyli jednak rysunki mają jakąś wartość same w sobie w oderwaniu od tekstu.

Nie rozumiem przytyku o komiks niemy - przecież tam też mamy do czynienia ze scenariuszem, który musi być w dodatku jeszcze bardziej staranniej opracowany niż te klasyczne z tekstem w dymkach. Notabene właśnie komiksy nieme mogą moim zdaniem jako nieliczne rywalizować z literaturą w sensie inicjowania pracy szarych komórek podczas konsumpcji. Tutaj podam przykładowo dzieła Shauna Tana czy Otta.

Offline Kadet

Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #38 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 21:01:56 »
I wszystko jasne :D

No, ja mniej więcej łapię, o co chodzi.

Chłopak wraca do domu, zachowując się głośno. Dziewczyna go ucisza i pokazuje mu ptaki, które przyleciały do ogrodu. Oglądają je przez chwilę, ale w pewnym momencie chłopak je płoszy, czym sprawia dziewczynie przykrość. Żali się przed stworkiem*, który sugeruje mu jakieś rozwiązanie z wykorzystaniem ptasich kostiumów (czapek). Pomysł rozśmiesza chłopca, co denerwuje stworka. Gdybym zobaczył dalsze strony, może mógłbym też wywnioskować dokładniej, co proponował stworek (może chciał przywabić ptaki, przebierając się za ich pobratymców, albo udawać ptaki dla dziewczyny?).

No i zrozumiałem to wszystko bez znajomości chińskiego :)

--------------------------
* Wiem, że to Doraemon, ale mam opierać się tylko na informacjach z obrazków.
Proszę o wsparcie i/lub udostępnienie zbiórki dla dziewczynki z guzem mózgu: https://www.siepomaga.pl/lenka-wojnar - PILNE!

Dzięki!

Offline turucorp

Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #39 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 21:03:52 »
Tutaj podam przykładowo dzieła Shauna Tana czy Otta.
Akurat u tych autorów narracja jest dosyć łopatologiczna, ale OK, w końcu dzięki temu wychodzą z tej niszowatej niszy w niszy.

Kapral

  • Gość
Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #40 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 21:20:01 »
Drogi wilku, jaki procent komiksów stanowią komiksy nieme? Czy ich znikoma ilość nie wynika stąd, że są one jedynie poboczem komiksu, ciekawym eksperymentem dla twórców? Równie dobrze możemy sobie podywagować o komiksach jednokadrowych albo o legendarnych poemiksach i nici zostaną z waszych teorii o narracji obrazem. To jest tak samo mądre jak uogólnianie jakichś wydumanych przykładów użycia sampli na całą muzykę klasyczną (brawo, Turu). Nie posuwa nas to ani o milimetr.

Drogi NuoLabie, cieszę się, że ktoś w końcu zauważył, że scenariusz to nie tylko tekst w dymkach i podpisy, ale także fabuła, worldbuilding, postacie i mnóstwo niewidzialnych rzeczy, które rysownik stara się zilustrować. A ten wątek dotyczy właśnie problemu wyższości rysunków nad scenariuszem, a nie nad dialogami.

Offline turucorp

Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #41 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 21:33:16 »
To jest tak samo mądre jak uogólnianie jakichś wydumanych przykładów użycia sampli na całą muzykę klasyczną (brawo, Turu). Nie posuwa nas to ani o milimetr.
Bez przesady, w muzyce zwanej „klasyczną” używanie instrumentów elektrycznych i elektronicznych jest najczęściej (chociaż nie zawsze) stygmatyzowane, jednak w szerszym kontekście muzyki to naturalny kierunek rozwoju (BTW większość współczesnych kompozytorów muzyki „klasycznej” używa samplerów jako głównego narzędzia).
W komiksie forma „niema” i wszelkiego typu formy „eksperymentalne” stanowią naturalne paliwo, z którego czerpią pełnymi garściami produkcje bardziej „klasyczne” czy też komercyjne.
Stawianie tezy, że to nie posuwa (przesuwa?) nas ani o milimetr, jest z gruntu fałszywe.

Offline wilk

Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #42 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 21:40:51 »
Drogi wilku, jaki procent komiksów stanowią komiksy nieme? Czy ich znikoma ilość nie wynika stąd, że są one jedynie poboczem komiksu, ciekawym eksperymentem dla twórców? Równie dobrze możemy sobie podywagować o komiksach jednokadrowych albo o legendarnych poemiksach i nici zostaną z waszych teorii o narracji obrazem. To jest tak samo mądre jak uogólnianie jakichś wydumanych przykładów użycia sampli na całą muzykę klasyczną (brawo, Turu). Nie posuwa nas to ani o milimetr.


Aby prowadzić dyskusję musimy zdefiniować o czym mówimy. Jeżeli będziemy rozmawiali o czymś co jest czymś innym dla rozmówców, to do niczego nie dojdziemy. Chyba z tym jednym możemy się zgodzić? Aby więc posunąć sprawę o milimetr powinniśmy zacząć od definicji.

Uważam, że nie powinno mieć dla definicji komiksu znaczenia to czy jakieś jego odmiany są popularne lub też nie. Uważam, że zasadniczym błędem jest definiowanie komiksu przez jego treść i do opowiadania jakich treści zwykle jest używany, zamiast przez jego formę. To zresztą nie jest nic odkrywczego. Pisał o tym McCloud. Nie dość, że jest to deprecjonowanie komiksu jako formy przekazu artystycznego to wręcz stanowi podcinanie mu skrzydeł, że się tak wyrażę

Nie wiem czy komiksy nieme są poboczem. Ale przyjmijmy nawet hipotetycznie, że tak jest. Co to zmienia w takim przypadku? Czy to oznacza, że komiksy nieme nie są komiksem? W takim razie czym one są?

Komiksy jednokadrowe? O tym nie słyszałem. Przy braku sekwencyjności trudno uznać coś takiego za komiks.  Rozumiem rzecz jasna, że nie mówimy o komiksach bezkadrowych bo to zupełnie co innego.

A może lepiej będzie jak podasz własną definicję komiksu? Wtedy będziemy wiedzieli na czym stoimy.

Kapral

  • Gość
Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #43 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 21:50:03 »
Odniosłem wrażenie, że rozmawiamy tu o autentycznych komiksach, a nie o jakichś hipotetycznych, potencjalnych, wyidealizowanych metakomiksach, pasujących do nieistniejącej uniwersalnej definicji. Mój błąd :)

Moją własną definicję wymyśliłem już dość dawno temu:
https://na-plasterki.blogspot.com/2019/06/komiks-literatura-dla-leniwych.html
« Ostatnia zmiana: Cz, 03 Wrzesień 2020, 21:53:37 wysłana przez Kapral »

Offline Pan M

Odp: Definicja komiksu
« Odpowiedź #44 dnia: Cz, 03 Wrzesień 2020, 21:53:11 »
Ktoś wyliczył ile realnie jest tych niemych komiksów?

No właśnie. Nawet jak nie jest ich aż tak dużo, to jest dokładnie jak pisze turucorp, obraz ma ogromne, sugestywne znaczenie w komiksie, nawet tym jak najbardziej komercyjnym.

Weźmy takie  super-hero na praktycznych przykładach.

Wolverine: Prisoner Number Zero, gdzie Logan trafia do obozu w Sobiborze, ma niesamowicie wymowne kadry obrazujące przemoc bez używania słów przy tym. No a jak są na konkretnych ilustracjach to mogłoby ich równie dobrze nie być. Tak sugestywne są same rysunki.  Sam Logan o ile mnie pamięć nie myli nie wypowiada tam nawet jednego słowa. Co wręcz pomaga zrozumieć historie i wczuć się w jej powagę. "Kingdome Come" i "Marvels" z kolei podchodzą do temu superbohaterczyzny w tak mitologiczny sposób, że idealizujące postaci ilustracje Alexa Rossa nie tyle obrazują tą historię, co sprzedają jej esencje, głęboko zakorzeniony sens. Albo na ten przykład zakończenie "The Killing Joke" poza kadrem, poniekąd, które tak niektórych ruszyło, że nawet powstały tezy, ze Batman poza obrębem wzroku czytelnika zabija Jokera. Przykłady można mnożyć.

Jak to się ma niby do języka literackiego? Ano nijak bo klasyczna książka nie dysponuje wizualnym językiem opowiadania historii, ale niech niektórzy dalej się upierają, że banan to jabłko  ;D
« Ostatnia zmiana: Cz, 03 Wrzesień 2020, 22:10:42 wysłana przez Pan M »