@Grzmichuj, 3 miesiące a nie 4
W ciągu roku masz cztery zeszyty, możesz odłożyć na "kupkę wstydu" i przeczytać raz w roku, jak "Thorgala" czy wiele innych serii.
Jak będziemy mieli taki poziom czytelnictwa komiksów jak Japonia czy USA, to możemy startować z seriami co miesiąc, albo nawet co dwa tygodnie. A na chwile obecną praktycznie wszystkie rodzime komiksy i serie (prócz tych sponsorowanych) powstają po godzinach w innej robocie, a zyski z ich sprzedaży pozwalają autorom najwyżej na zakup rocznego zapasu wacików.
Realia są takie, że mamy autorów zajmujących się hobbystycznie robieniem komiksów dla garstki czytelników.
Jest Was za mała garstka.
@Kleszcz, wiesz jak wygląda cykl dystrybucji i skala zwrotów w dużych sieciach księgarskich?
Bo ja niestety już wiem :/
"Wydział" idzie jako kwartalnik, i jak się okazuje, w wielu miejscach to i tak za krótko.
Jasne, mogliśmy zrobić kilka zeszytów na zapas, tyle, że potem trzeba utrzymać tempo, a to nawet w warunkach amerykańskich bywa problemem.
I oczywiście, Ongrys mógłby wydawać "Wydział" częściej, tylko co potem zrobić z niesprzedanymi egz.?
Magazynować? Zmielić?
I ile musiałoby wydawnictwo dokładać do takiej "zabawy w zachodnie standardy" ?
A o tym jak wygląda dokładanie do wydawania zeszytów przekonały się już takie firmy jak Mandragora czy DK.
Kolejne zeszyty nie powstają na zasadzie jeden kończy to drugi zaczyna (cóż za absurdalny pomysł?), robimy najczęściej dwa zeszyty prawie równocześnie (Kirkor kończy trójkę w tuszu, Adler ma 1/4 czwartego) i dłubiemy przy scenariuszu kolejnego. Realia są takie, że niektórzy rysownicy rezygnują w trakcie roboty, inni potrzebują więcej czasu itd. Najczęściej ma to podłoże finansowe, bo z czegoś muszą żyć, a z komiksów się nie da