Uważam, że na rynku polskim omnibusy takie do 800 stron spokojnie miałyby swoje wzięcie. Zgadzam się jednak ze Skandalistą, że w przypadku klasycznych komiksów, nakład musiałby być zapewne niższy. Nie oszukujmy się, ale wątpliwe jest, by dzisiejszego młodego czytelnika, wychowanego na filmach MCU zachwycił Spider-Man MacFarlene'a. Dla nas, pokolenia TM-Semic jest to must have, bo wychowaliśmy się na tych komiksach. Nasz Spider-Man to wolny strzelec w gazecie żonaty z rudą pięknością, która robi karierę jako aktorka oper mydlanych. To też złamany życiem uliczny mściciel, który wyładowywał frustrację tłukąc przestępców a w międzyczasie zawijał się w kokon na suficie. Dziś, nowi i młodsi czytelnicy sięgają przede wszystkim po Marvel Now i dla nich to są komiksy kultowe.
Do szerszego odbiorcy mogłyby być skierowane omnibusy zawierające perły w ramach klasyki Marvela bardziej współczesne (jak Daredevil, Spider-Man Straczynskiego). Forma omniaka ma jeszcze jedną zaletę np. run Waida w DD liczy chyba 7 tomów, więc ich wydanie zajęłoby Egmontowi dwa lata, podczas gdy dwutomowy omnibus można wydać w jednym roku (np. na początku i na końcu roku). Nie wiem jak przedstawia się sprawa licencji, więc nie będę się tu wymądrzał, ale widząc, że Mucha potrafi zrobić jednotomową kompilację odbiegając od zawartości wydania amerykańskiego danego tytułu, Egmont mógłby robić coś pośredniego. Nie porzucając przykłady z DD Waida, jego run liczy ok. 1500 stron - spokojnie można to (o ile licencja pozwala) rozłożyć to na trojaczka.