Skandalisto, nie chcę czynić z siebie znawcę semantyki, bo nim oczywiście nie jestem; po prostu więc doprecyzuję, że chodziło o autora przeciętnego czyli takiego, który jakiś zasób talentu i warsztatu posiada (np. potrafi w miarę proporcjonalnie uchwycić ludzką sylwetkę, a nawet ująć w kadr fragment pleneru planety Krypton), ale w efekcie końcowym, tworząc porównywalne kompozycje do tych wykonanych przez Johna Byrne'a uzyskuje jakościowo gorszy efekt niż "Doktor Komiks". By się o tym przekonać proponuję w wolnej chwili porównać analogiczne kadry z zawartego w "Uniwersum DC Comics..." "Świata Kryptonu" z opublikowaną u nas dwukrotnie mini-serią "Człowiek ze Stali". O porównywalnych skrótach perspektywicznych w wykonaniu Ordwaya już nawet nie wspominam.
Mimo zasygnalizowanego braku zachwytu wobec współtworzonego przez Mignole "Coruma" też chętnie widziałbym ten tytuł w wersji polskiej, o "Hawkmoonie" już nie wspominając. Szkoda, że coś panowie Blondel i Recht dają ciała w kontekście kontynuacji znanego u nas "Elryka".