Autor Wątek: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi  (Przeczytany 146956 razy)

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Offline Chmurny

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #345 dnia: Nd, 09 Maj 2021, 13:49:11 »
@SkandalistaLarryFlynt

"Na kredowym to i Gliwice ładne"

 ;)

W "Czarnych nenufarach", w tym konkretnym przypadku, sama zmiana papieru na lepszy (czy może: bardziej odpowiedni) dałaby widoczny efekt. A te pół-uśmiechy to najprawdopodobniej odbicie jakichś cech samego ilustratora, np.: ludzie pogodni rysują częściej pogodne postacie (no bo siebie - w lustrze - czy żonę widzisz najczęściej).

Nie deliberując, czy może lepsza maszyna coś by dała (np.: dziesięciokolorówka), mnie generalnie ciekawi, skąd ten ogólny zachwyt nad papierami offsetowymi; one zawsze były papierami śmieciowymi, trochę nad gazetowymi, nadawały się do książek, ale jak chciałeś mieć dobry kolor, no to kreda. I owszem, częściowo da się wytłumaczyć, że faktura, że grubość, że nie świeci, ale tylko dlatego, że u nas nikt nie wydaje na porządnej kredzie, no bo to trochę pesos więcej trzeba wysupłać. A są takie kredowe, że i nowi drukarze mieliby problem rozpoznać (nie mówiąc o wydawcach), co to za papier jest. Świat poszedł mocno do przodu, druk cyfrowy częściowo niweluje słabości druku offsetowego (głównie te ludzkie), ale ja nie widziałem jeszcze wydanej w Polsce ilustrowanej publikacji książkowej na offsecie, w której kolor był istotny i w druku wszystko zagrało. Ktoś tu gdzieś pisał, że papiery offsetowe są droższe od porównywalnych gramaturą kred: no pewnie, lepiej jest produkt tańszy i gorszy sprzedawać drożej (Kopernik się kłania), a klient się i tak nie gapnie, a jak jeszcze się mu nawciska, że 'o panie, to szlachetny, czerpany papier, produkowany w starodawnej druidzkiej formule' itp., to zachwyt sam się pojawi i jeszcze zadziała samonakręcająco. A przecież szlachectwa nie dają wypełniacze w postaci kleju, bo co powiedzieć na alfacelulozowe papiery klasy 'prestiż' czy fineartowe szmacianki bawełniane?

Niedługo wychodzi ponownie "Przybysz", na papierze offsetowym. Kusi mnie, żeby zobaczyć, czy może i jak, w sepii, się ten papier sprawdzi (bo tu nawet nie można mówić o wąskiej palecie kolorów, jak w "Czarnych nenufarach"). Mam jakieś wydanie angielskie, na kredzie ;)  pewnie nie wytrzymam i z ciekawości kupię.
« Ostatnia zmiana: Nd, 09 Maj 2021, 14:30:20 wysłana przez Chmurny »

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #346 dnia: Pn, 10 Maj 2021, 12:22:17 »
  Jak mówiłem nie znam się na technikach drukarskich więc się nie wypowiadam, porównałem tylko tę naszą wersję z elektroniczną (wiem, że to nie to samo) i tamta jest jaśniejsza, wyraźniejsza i ładniejsza, niedużo ale jednak.

Offline Chmurny

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #347 dnia: Pn, 10 Maj 2021, 13:00:07 »
No ja kupiłem jeszcze francuskie wydanie Nenufarów, na kredzie, raz, że żonie się spodobało, a dwa, że nachlapałem na forum i trzeba było postawić pieniążek za przekonanie.
I się okazało, że
tamta jest jaśniejsza, wyraźniejsza i ładniejsza, niedużo ale jednak.

Offline Chmurny

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #348 dnia: Pt, 28 Maj 2021, 14:44:41 »
Niedługo wychodzi ponownie "Przybysz", na papierze offsetowym. Kusi mnie, żeby zobaczyć, czy może i jak, w sepii, się ten papier sprawdzi (bo tu nawet nie można mówić o wąskiej palecie kolorów, jak w "Czarnych nenufarach"). Mam jakieś wydanie angielskie, na kredzie ;)  pewnie nie wytrzymam i z ciekawości kupię.
Wreszcie przyszedł do mnie "Przybysz" i tylko informacyjnie: papier jest jednak kredowy, to biały chyba półmat, na Gildii jest błąd. Nieźle wydane, choć istotnie różni się od wydania angielskiego (ja mam z 2007), przede wszystkim spójnością kolorystyczną (to dwie odmienne wersje tonalne).

Offline kierpic

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #349 dnia: Pt, 28 Maj 2021, 21:21:16 »
Chmurny, ja mam takie wydanie, to jest to samo co Ty posiadasz? Polskiego nie mam.

Offline Chmurny

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #350 dnia: Pt, 28 Maj 2021, 22:07:59 »
Nie, ja mam inne wydanie, jakiś brytyjski brand dziecięcy należący do Hachette. Drukowane w Chinach, wydanie z tłoczeniami, utrzymane tonalnie w sepii, szeroka wstążka pod kolor, ładne i bardzo przyjemne dla oka. Nasze nie ma takiej spójności koloru ilustracji, nie ma tłoczeń, które są widoczne w druku na okładkach (?), żółta wstążka, no różni się trochę. Za to ilustracja okładkowa pod lakierem kolorystycznie podoba mi się bardziej w naszym w dziennym świetle (a teraz w sztucznym niekoniecznie).
Te wydania to dwa rożne pomysły na kolorystykę.
Aż ciekawe, jak wygląda Twój "Przybysz".

Offline kierpic

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #351 dnia: So, 29 Maj 2021, 13:49:27 »
Myślę Chmurny, że piszemy trochę nie w tym wątku co trzeba. Proszę moderatora o przeniesienie tych postów tam gdzie powinny być.
Wygląda na to że moje wydanie było na rynek amerykański, drukowane w Singapurze. Brak wstążki, papier to grubsza kreda, tłoczenia na okładce. Nie wiem na co zwrócić szczególną uwagę przy robieniu zdjęć, ale starałem się uchwycić różne tonacje kolorów.








Offline Chmurny

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #352 dnia: So, 29 Maj 2021, 14:48:05 »
O, dzięki, jeśli kiedyś będzie okazja, z wielką chęcią od Ciebie pożyczę.
Twoje wydanie może być jeszcze inne, przykładowo inaczej zrobili tylną okładkę - w tych co mam oprócz tekstu jest mała ilustracja pod lakierem, w brytyjskim jeszcze w tłoczeniu. Mam domysł, czemu w polskim jest widoczne niezrealizowane tłoczenie: to brytyjskie wg notki projektował Tan i mógł sam w plikach od razu zaznaczyć obszar tłoczenia na przedniej i tylnej, nasi zaś nie tłoczyli, a chyba korzystali z tych właśnie plików i nie uznali, że warto w grafikę ingerować.

Offline kierpic

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #353 dnia: So, 29 Maj 2021, 15:01:26 »
O, dzięki, jeśli kiedyś będzie okazja, z wielką chęcią od Ciebie pożyczę.
Po prawdzie komiksów nikomu nie pożyczam, ale dla Ciebie zrobię wyjątek ;)

Wszystko fajnie, ale ja nadal nie wiem jak wygląda polskie ani brytyjskie wydanie. Zapodaj kilka fotek, przecież wiem że umiesz :)

Offline Chmurny

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #354 dnia: So, 29 Maj 2021, 15:24:54 »
Pięknie dziękuję!
Moja żona twierdzi, że mógłbym być poślednim marszandem, a już sztuki nowoczesnej to na pewno (ale to każdy mógłby być), ale że zdjęć to ja nie umiem robić (z tym się trochę nie zgadzam). Wprawdzie do pierwszego nałożyła na mnie embargo na temat "komiks", ale pstryknie kilka fotek, tylko nie wiem, czy dziś, bo słabe światło (a foto lampy mamy po ludziach).

Offline Chmurny

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #355 dnia: So, 29 Maj 2021, 21:51:31 »
Popieram prośbę do Moderatora, tu piszą sympatyczni ludzie i po co mamy im podpadać.
Zdjęcia chińskim patefonem (najlepiej wyszły), do porównania poglądowego ujdą.
Polskie wydanie jest ołówkowe, wypłukane z sepii (może taki był pierwszy z 2006?), czasem nierówna tonacja na sąsiednich stronach i niekiedy lekko przebijająca czerwień lub żółć. To brytyjskie trzyma tonację starych fotografii.













Offline Nawimar III

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #356 dnia: Pn, 31 Maj 2021, 23:56:37 »
Maj

Tom Strong t. 1 – zgodnie z oczekiwaniami otrzymałem realizacje od której wprost trudno było mi się oderwać. Co więcej z miejsca zajęła ona wysoką lokatę w tegorocznym zestawieniu najbardziej udanych (w moim rzecz jasna przekonaniu) propozycji wydawniczych. Nic w tym zresztą dziwnego skoro ta rozpisana z polotem i głęboką znajomością zasobów kultury popularnej produkcja powstała dzięki wyobraźni Alana Moore’a. Świetnie spisał się także główny jej rysownik w osobie Chrisa Sprouse’a oraz pozostali, wspomagający go plastycy (Gary Gianni!). Jedynym mankamentem „Toma Stronga” jest tylko świadomość, że gdyby pierwsza próba Egmontu w kontekście America’s Best Comics (z lat 2003-2004) wypadła nieco lepiej polskiej edycji tego znakomitego tytułu zapewne moglibyśmy się spodziewać już kilkanaście lat temu.

Stumptown część 3
– w poprzednich dwóch odsłonach perypetii nieszczególnie charyzmatycznej pani detektyw Greg Rucka, autor w swoim czasie ceniony, delikatnie rzecz ujmując, nie popisał się. Być może trudno w to uwierzyć, ale w tym przypadku jest jeszcze gorzej. Choćby z tego względu, że wiodąca intryga jest równie nijaka co wspominana protagonistka. Zdecydowanie nie warto.
 
Julia t.1 – kontynuacja dobrze rozpoczętej „Julii” wypada jeszcze lepiej niż pierwsza prezentacja przypadków tytułowej bohaterki. Gęsty, „dosycony” akcją i mrocznym „klimatem” kryminał nie tylko dla fanów tego gatunku. 

Authority t.2 – kontynuacja znakomitego pierwszego zbioru może nie „iskrzy” aż tak bardzo jak miało to miejsce przy poprzedniej okazji; niemniej i tak jest bardzo dobrze. Stąd można zaryzykować twierdzenie, że znowuż mamy do czynienia z materiałem, który pomimo upływu blisko dwóch już dekad od pierwotnej prezentacji nic a nic nie stracił ze swej wręcz masakrycznej „siły rażenia”. Aż żal, że ta marka nie jest już rozwijana. Przydałaby się na natomiast retrospekcja względem dziejów tytułowej drużyny, tj. rozpisywane przez Warrena Ellisa losy drużyny StormWatch z której Authority „wypączkowała”. 

Superbohaterowie Marvela: Rogue – jeszcze jedna produkcja powstała na fali ogromnego zainteresowania mutantami Marvela w dobie lat 90. nie zachwyca, ale też i nie wzbudza nadmiernego rozczarowania. Ot, jeszcze jedna „masówka” w zamiarze zdyskontowania wspomnianej hossy. Natomiast ciekawiej prezentuje się zarówno debiut bohaterki tego tomu (przedruk „Avengers Annual” nr 10) jak również jej dołączenie do grona wychowanych Charlesa Xaviera. Ogólnie, wielbiciele niezobowiązujących produkcji Domu Pomysłów zawodu doznać nie powinni.
 
Criminal t.4 – duet Brubaker/Phillips w niezmiennie znakomitej formie. Mi zwłaszcza przypadła do gustu druga z zebranych tu opowieści czyli „Parszywy weekend” rozgrywająca się na tle życia środowiskowego społeczności wielbicieli i twórców komiksowych produkcji.
 
Orlęta. „Straceńcy”. Lwów 1918 – album bez cienia niespodziankowy. Choćby z tego względu, że mamy do czynienia z przejawem twórczości autora, który co najmniej kilkukrotnie wyrażał, delikatnie rzecz ujmując, sceptycyzm wobec działalności Instytutu Pamięci Wydawniczej na komiksowej niwie. O dziwo stylistyka Marka Turka, znana z diametralnie odmiennych gatunkowo realizacji, nie „gryzie” się z podjętym tematem, a linearnie prowadzony rozwój akcji umożliwia względnie klarowne rozpoznanie tematu. Do tego tendencyjne posłowie nie psuje ogólnie dobrego odbioru tej produkcji. 
 
Star Trek: Rok piąty – drugie w polskich realiach podejście do „Gwiezdnej Włóczęgi” w jej odmianie komiksowej z nóg co prawda nie ścina. Niemniej i tak dobrze, że fani tej marki najwyraźniej doczekali się długo wyczekiwanego przełomu. Prezentacje kontynuacji macierzystego serialu jako otwarcia przez Egmont tej grupy tytułów wypada uznać za pomysł w pełni zasadny. Tzw. stara załoga na czele z Jamesem Tiberiusem Kirkiem ma się dobrze, a przy tym nie zabrakło licznych odniesień do telewizyjnej produkcji, która okazała się początkiem wielkiej, popkulturowej przygody.

Niepodległość na Namiestnikowskiej
– nadspodziewanie udana realizacja. Zarówno w wymiarze plastycznym jak i w warstwie fabularnej mamy do czynienia ze starannie wykonanym utworem. Jak na „pojemność” podjętego tematu autorowi w osobie Tomasza Wilczkiewicza udało się zachować stylistyczną lekkość i stąd nie sposób doznać poczucia przytłoczenia być może z perspektywy części potencjalnych czytelników zbyt „ciężkostrawnym” zagadnieniem. Znać przy tym pieczołowite rozpoznanie ikonografii z epoki dzięki czemu Lublin A.D. 1918 jawi się bardzo przekonująco. Oby jak najwięcej prac tego autora.
 
Potężna Thor t.5 – udana konkluzja równie (a przy tym nadspodziewanie) udanego etapu w dziejach dysponentów Mjolnira. Co prawda bardzo niewiele zabrakło by było jeszcze lepiej (zwłaszcza w kontekście sceny kulminacyjnej niniejszego zbioru); niemniej już teraz można zaryzykować twierdzenie, że była to jedna z najbardziej emocjonujących (a przy tym znakomicie zilustrowanych) opowieści Domu Pomysłów minionej dekady. I co więcej możemy liczyć na przybliżenie dalszych losów bohaterów tej serii już w ramach restartowej serii „Thor”.
 
Batman: Trzech Jokerów – z jednej strony opus magnum Jasona Faboka (przynajmniej jak na ten moment jego aktywności), jednego z objawień plastycznych ery „Nowego DC Comics!”. Z drugiej natomiast poczucie niedosytu co do fabuły zaproponowanej przez Geoffa Johnsa. Znać bowiem, że w jego kolejnej, de facto kontynuacji kanonicznej realizacji Moore’a (po „Strażnikach” tym razem padło oczywiście na „Zabójczy żart”) mogło być lepiej. Nie da się jednak ukryć, że pomimo „ciągnących” w dół mankamentów scenariusza nadal mamy do czynienia z utworem wyróżniającym się na tle współczesnych produkcji superbohaterskich oraz istotnym głosem uzupełniającym dzieje niewątpliwie pokręconej relacji na linii Batman-Joker. 

Gideon Falls t.5 – koniec bywa niekiedy nowym początkiem. Tak też sprawy mają się w przypadku niniejszego finału tego jednego z najbardziej udanych przedsięwzięć w dotychczasowym dorobku Jeffa Lemire’a. Koncept konglomeratu równoległych wszechświatów w jego wykonaniu raz jeszcze zagrał, co biorąc pod uwagę wzmożoną eksploatacje tego motywu samo w sobie świadczy o klasie tego autora.

Offline turucorp

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #357 dnia: Wt, 01 Czerwiec 2021, 01:42:59 »

Orlęta. „Straceńcy”. Lwów 1918 – album bez cienia niespodziankowy. Choćby z tego względu, że mamy do czynienia z przejawem twórczości autora, który co najmniej kilkukrotnie wyrażał, delikatnie rzecz ujmując, sceptycyzm wobec działalności Instytutu Pamięci Wydawniczej na komiksowej niwie. O dziwo stylistyka Marka Turka, znana z diametralnie odmiennych gatunkowo realizacji, nie „gryzie” się z podjętym tematem, a linearnie prowadzony rozwój akcji umożliwia względnie klarowne rozpoznanie tematu. Do tego tendencyjne posłowie nie psuje ogólnie dobrego odbioru tej produkcji. 

Uwzględniając fak, że IPN do dnia dzisiejszego nie poinformował mnie o wydaniu tej publikacji, komiksu nie widziałem na oczy, o posłowiu nic nie wiem, zbrakło jakiejkolwiek korekty i sensownej redakcji (było za to dużo o guzikach, czapkach, karabinach, samochodach i budynkach), to mam wrażenie, że była to jednorazowa przygoda. Niemniej zazdroszczę, że miałeś okazję czytać, może też sobie kiedyś kupię ;)

Offline Nawimar III

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #358 dnia: Wt, 01 Czerwiec 2021, 10:35:45 »
Warto im sie przypomniec. Od momentu reorganizacji (czy moze raczej: centralizacji) wydawniczych inicjatyw IPN wciaz maja tam niezly metlik. Jestem zdania, ze jeden mail ,,przypominajkowy" powinien zalatwic sprawe.

Offline Chmurny

Odp: Bo chodzi o to, żeby plusy nie przesłaniały nam minusów - sezon drugi
« Odpowiedź #359 dnia: Wt, 01 Czerwiec 2021, 10:56:23 »
@turucorp nie miałeś w umowie egzemplarzy autorskich? Nic a nic?