Maj
Tom Strong t. 1 – zgodnie z oczekiwaniami otrzymałem realizacje od której wprost trudno było mi się oderwać. Co więcej z miejsca zajęła ona wysoką lokatę w tegorocznym zestawieniu najbardziej udanych (w moim rzecz jasna przekonaniu) propozycji wydawniczych. Nic w tym zresztą dziwnego skoro ta rozpisana z polotem i głęboką znajomością zasobów kultury popularnej produkcja powstała dzięki wyobraźni Alana Moore’a. Świetnie spisał się także główny jej rysownik w osobie Chrisa Sprouse’a oraz pozostali, wspomagający go plastycy (Gary Gianni!). Jedynym mankamentem „Toma Stronga” jest tylko świadomość, że gdyby pierwsza próba Egmontu w kontekście America’s Best Comics (z lat 2003-2004) wypadła nieco lepiej polskiej edycji tego znakomitego tytułu zapewne moglibyśmy się spodziewać już kilkanaście lat temu.
Stumptown część 3 – w poprzednich dwóch odsłonach perypetii nieszczególnie charyzmatycznej pani detektyw Greg Rucka, autor w swoim czasie ceniony, delikatnie rzecz ujmując, nie popisał się. Być może trudno w to uwierzyć, ale w tym przypadku jest jeszcze gorzej. Choćby z tego względu, że wiodąca intryga jest równie nijaka co wspominana protagonistka. Zdecydowanie nie warto.
Julia t.1 – kontynuacja dobrze rozpoczętej „Julii” wypada jeszcze lepiej niż pierwsza prezentacja przypadków tytułowej bohaterki. Gęsty, „dosycony” akcją i mrocznym „klimatem” kryminał nie tylko dla fanów tego gatunku.
Authority t.2 – kontynuacja znakomitego pierwszego zbioru może nie „iskrzy” aż tak bardzo jak miało to miejsce przy poprzedniej okazji; niemniej i tak jest bardzo dobrze. Stąd można zaryzykować twierdzenie, że znowuż mamy do czynienia z materiałem, który pomimo upływu blisko dwóch już dekad od pierwotnej prezentacji nic a nic nie stracił ze swej wręcz masakrycznej „siły rażenia”. Aż żal, że ta marka nie jest już rozwijana. Przydałaby się na natomiast retrospekcja względem dziejów tytułowej drużyny, tj. rozpisywane przez Warrena Ellisa losy drużyny StormWatch z której Authority „wypączkowała”.
Superbohaterowie Marvela: Rogue – jeszcze jedna produkcja powstała na fali ogromnego zainteresowania mutantami Marvela w dobie lat 90. nie zachwyca, ale też i nie wzbudza nadmiernego rozczarowania. Ot, jeszcze jedna „masówka” w zamiarze zdyskontowania wspomnianej hossy. Natomiast ciekawiej prezentuje się zarówno debiut bohaterki tego tomu (przedruk „Avengers Annual” nr 10) jak również jej dołączenie do grona wychowanych Charlesa Xaviera. Ogólnie, wielbiciele niezobowiązujących produkcji Domu Pomysłów zawodu doznać nie powinni.
Criminal t.4 – duet Brubaker/Phillips w niezmiennie znakomitej formie. Mi zwłaszcza przypadła do gustu druga z zebranych tu opowieści czyli „Parszywy weekend” rozgrywająca się na tle życia środowiskowego społeczności wielbicieli i twórców komiksowych produkcji.
Orlęta. „Straceńcy”. Lwów 1918 – album bez cienia niespodziankowy. Choćby z tego względu, że mamy do czynienia z przejawem twórczości autora, który co najmniej kilkukrotnie wyrażał, delikatnie rzecz ujmując, sceptycyzm wobec działalności Instytutu Pamięci Wydawniczej na komiksowej niwie. O dziwo stylistyka Marka Turka, znana z diametralnie odmiennych gatunkowo realizacji, nie „gryzie” się z podjętym tematem, a linearnie prowadzony rozwój akcji umożliwia względnie klarowne rozpoznanie tematu. Do tego tendencyjne posłowie nie psuje ogólnie dobrego odbioru tej produkcji.
Star Trek: Rok piąty – drugie w polskich realiach podejście do „Gwiezdnej Włóczęgi” w jej odmianie komiksowej z nóg co prawda nie ścina. Niemniej i tak dobrze, że fani tej marki najwyraźniej doczekali się długo wyczekiwanego przełomu. Prezentacje kontynuacji macierzystego serialu jako otwarcia przez Egmont tej grupy tytułów wypada uznać za pomysł w pełni zasadny. Tzw. stara załoga na czele z Jamesem Tiberiusem Kirkiem ma się dobrze, a przy tym nie zabrakło licznych odniesień do telewizyjnej produkcji, która okazała się początkiem wielkiej, popkulturowej przygody.
Niepodległość na Namiestnikowskiej – nadspodziewanie udana realizacja. Zarówno w wymiarze plastycznym jak i w warstwie fabularnej mamy do czynienia ze starannie wykonanym utworem. Jak na „pojemność” podjętego tematu autorowi w osobie Tomasza Wilczkiewicza udało się zachować stylistyczną lekkość i stąd nie sposób doznać poczucia przytłoczenia być może z perspektywy części potencjalnych czytelników zbyt „ciężkostrawnym” zagadnieniem. Znać przy tym pieczołowite rozpoznanie ikonografii z epoki dzięki czemu Lublin A.D. 1918 jawi się bardzo przekonująco. Oby jak najwięcej prac tego autora.
Potężna Thor t.5 – udana konkluzja równie (a przy tym nadspodziewanie) udanego etapu w dziejach dysponentów Mjolnira. Co prawda bardzo niewiele zabrakło by było jeszcze lepiej (zwłaszcza w kontekście sceny kulminacyjnej niniejszego zbioru); niemniej już teraz można zaryzykować twierdzenie, że była to jedna z najbardziej emocjonujących (a przy tym znakomicie zilustrowanych) opowieści Domu Pomysłów minionej dekady. I co więcej możemy liczyć na przybliżenie dalszych losów bohaterów tej serii już w ramach restartowej serii „Thor”.
Batman: Trzech Jokerów – z jednej strony opus magnum Jasona Faboka (przynajmniej jak na ten moment jego aktywności), jednego z objawień plastycznych ery „Nowego DC Comics!”. Z drugiej natomiast poczucie niedosytu co do fabuły zaproponowanej przez Geoffa Johnsa. Znać bowiem, że w jego kolejnej, de facto kontynuacji kanonicznej realizacji Moore’a (po „Strażnikach” tym razem padło oczywiście na „Zabójczy żart”) mogło być lepiej. Nie da się jednak ukryć, że pomimo „ciągnących” w dół mankamentów scenariusza nadal mamy do czynienia z utworem wyróżniającym się na tle współczesnych produkcji superbohaterskich oraz istotnym głosem uzupełniającym dzieje niewątpliwie pokręconej relacji na linii Batman-Joker.
Gideon Falls t.5 – koniec bywa niekiedy nowym początkiem. Tak też sprawy mają się w przypadku niniejszego finału tego jednego z najbardziej udanych przedsięwzięć w dotychczasowym dorobku Jeffa Lemire’a. Koncept konglomeratu równoległych wszechświatów w jego wykonaniu raz jeszcze zagrał, co biorąc pod uwagę wzmożoną eksploatacje tego motywu samo w sobie świadczy o klasie tego autora.