Mimowolnie (czy może raczej przypadkowo?) stałem się uczestnikiem bardzo miłego zdarzenia. Rysuję sobie te blanki od mniej więcej roku. Z różnym skutkiem, ale są tacy, którym się to podoba. Do grona największych entuzjastów mojej twórczości, na pewno można włączyć moją siedmioletnią córeczkę.
To ta po lewej. W rzeczywistości jest też dużo ładniejsza...
Sama też lubi coś tam sobie narysować. Wiedziałem, że kwestią czasu jest, jak poprosi o to, aby mogła coś na okładce Żbika namaziać. Dobra- mówię- To jeszcze powiedz na jaki temat chciałabyś narysować, bo okładka musi nieść jakąś historię lub przekaz, ewentualnie być humorystyczna, etc.
Ostatecznie padło na Tajemniczego Nurka- bo tajemniczość. I nurek. Aluśka postanowiła stworzyć pracę w kolorze. Do dyspozycji mieliśmy tylko jej farby plakatowe, a one nie najlepiej nadają się na „lakierowane” okładki starszych blanków. Ogólnie stworzyła sobie fajną wizję płetwonurka (nie obyło się bez paru referencji, aby nurek był realistyczny) nurkującego po skrzynię pełną skarbów z kluczem w ręku.
Motorem do powstania tego rysunku, o czym zapomniałem nadmienić wcześniej, była wizja realnego zysku ze sprzedaży tegoż. Ja coś tam jej próbowałem tłumaczyć, że to nie taki prosty kawałek chleba. Że moje rysunki też się sprzedają albo nie… Wszystko na nic, bo Alka już sobie w głowie skrystalizowała zestaw lego Ratujmy delfiny, albo Domek na drzewie. Uznałem, że ostatecznie jak nie uda się go sprzedać, to sam go od niej kupię, jak będę miał trochę wolnych środków.
W międzyczasie zmyłem nadmiar farby pokrywającej okładkę, bo komiks w takiej formie i tak się do sprzedaży nie nadawał. Powstałą tym sposobem wolną przestrzeń, za zgodą małoletniej autorki, zapełniłem wyglądającym zza kadru nurkiem utrzymanym w stylistyce Spawacza Lemire’a.
Wystawiłem na Aledrogo od złotówki z dopiskiem, że jak licytacja przekroczy 20 złotych, dorzucam gratis ręcznie namalowaną zakładkę z płetwonurkiem. W razie czego poprosiłbym kumpla, aby kupił to za jakieś dwie dychy i córeczka by się ucieszyła i z tego. Tydzień wisiało za tę nieszczęsną złotówkę i pies z kulawą nogą się nie zainteresował. Dobra, uznałem, to jeszcze nie ten czas. Nasze społeczeństwo nie jest gotowe, by obcować ze sztuką w wersji ultimate. No ale w dzień zakończenia ktoś zdecydował się dać złotówkę za tak śliczny blank. Ostatecznie skończyło się na 10,50. Lepsze niż nic.
Wieczorem dostałem bardzo miłego maila od kupującego- pana Marcina. Pisał w nim m in, żebym policzył za ten wspaniały rysunek 30 zł i dołączył tę zakładkę z płetwonurkiem. Zaintrygowany zadzwoniłem, aby obgadać szczegóły wysyłki i zapłaty i ucieliśmy sobie dłuższą pogawędkę. Bardzo zauroczony był ideą promocji młodej malarki, a także samym malunkiem. Myślę, że niepotrzebnie próbowałem upgradeować rysunek Aluśki. U tego konkretnego kupca, poszedłby on w takiej formie, w jakiej był. Tak więc rada do rodziców: więcej wiary w możliwości waszych pociech.
Skoro już przy nurkach jesteśmy, proszę o pomoc, bo pierwszy raz nie potrafię się zdecydować, która wersja jest lepsza. Założeniem było, aby z pracy biła samotność i tajemniczość. Wymiary okładek nie sprzyjają osiągnięciu tego rodzaju efektu, ale coś tam w miarę się udało na lewym rysunku. Płetwal na prawym zupełnie to niweczy, ale też coś w sobie ma. A Wam który bardziej się widzi?