Ongrys poszedł na łatwiznę i począwszy od, bodajże Zapalniczki z pozytywką, przestał lakierować blanki. Pewnie z oszczędności. Okładka teraz to zwykła offsetowa tektura chłonąca tusz jak gąbka. Jedyny pozytywny aspekt takiej sytuacji jest taki, że daje to asumpt to pracy w technice: suchy pędzel.