Olaboga! Tacy młodzi, a na taką poniewierkę... w nocy, deszczu i chłodzie, o głodzie. I jeszcze matkę z dwójką dzieci wciągacie. Jakże to? Na co to? Nadzieja jeno, że dzieci nie porwane, co by po kolejkach się przepychać z dzieckiem na ręku kwilącym, od piersi matczynej odjętym już tydzień a moze i wiecej będzie, żeby płaczem rebionoka litość wzbudzać, drogę do wrysów otwierając.
Pięknie, oj pięknie. Bardzo mi się to podoba. Udanych łowów autografowo-wrysowych życze i zabawy udanej!!!