Odnośnie do obiekcji wystawiania dziesiątek komiksom - każde medium należy brać, jakim jest. Komiks nie dostarczy nam tego samego i z taką samą mocą, co wnoszą do naszego życia literatura, muzyka, gry lub filmy. Ale żaden film, serial, książka, czy utwór muzyczny komiksem nie są i tylko dobry komiks potrafi być tak dobry, jak dobry komiks.
Złośliwie mówiąc, komiks jest ubogim krewnym każdego z powyższych mediów, ale nie odmawiajmy wybitności dziełom na ich własnym polu. Szanuję, że niektórzy stosują bardzo wąskie kryteria, ale w ten sposób patrząc, dziesiątkę mógłbym postawić jedynie dwóm komiksom - obiektywnie patrząc byłby to Zrozumieć komiks i jego można wysyłać w kosmos jako artefakt ludzkiej kultury, a subiektywnie byłaby to Polina, bo to jedyny komiks, przy którego lekturze i ku mojemu zdziwieniu, pociekły mi łzy. Ale o ile pierwszy doceniam z uwagi na wiedzę teoretyczną, płynność narracyjną oraz kunszt i pomysłowość ilustratorską, więc dychę podtrzymuję, tak drugi komiks dostarczył mi emocji będących porywem chwili i dycha byłaby tylko wyrazem mojej pamięci o tamtym wzruszeniu, bo z perspektywy czasu uważam, że poza skutecznym zagraniem na ckliwych strunach, do perfekcji mu trochę brakuje (jego filmowemu odpowiednikowi na pewno 10 bym nie dał).
Słowem - warto oddać komiksowi, co komiksowe.